7. Praca.
Po 15 minutach dotarli na miejsce.
- Amai Yorokobi? Chwila! Znam to miejsce. Tutaj musiałem czekać na Itachiego.
- Serio? Ale zbieg okoliczności. Wchodzimy.
Weszlido środka.
- Ohayô, Hidan - za ladą był wysoki chłopak o białych długich włosach w kucyku i niebieskich oczach.
- Kurwa. Zapomniałem o nim- był zirytowany.
- Kto to? - zapytał blondyn.
- Miło że pytasz - podszedł do nich i wziął jego rękę i pocałował. Deidara się zarumienił - Nazywam się Daichi Tsuji. A ty?
- Nie interesuj się z nim! - powiedział wkurzony Hidan - Gdzie szef?
- Szefa nie ma, ale jest szefowa. Na zapleczu jest.
- Dobrze. Teraz wypierdalaj z mojego wzroku! - złapał rękę Deidary i poszli na zapleczę.
- O co z nim chodzi? - zapytał zaciekawiony blondyn.
- Od razu i mówię. Unikaj go.
- Czemu?
- Po prostu unikaj. - po chwili byli na zapleczach - Ohayô, panno Yoshida. - kobieta spojrzała na nich.
- Ohayô Hidanie. A ty dzisiaj nie masz wolnego?
- Mam, ale załatwiłem nam nowego pracownika - pokazał na Deidarę.
- Ohayô, nazywam się Deidara Namikaze - wyciągnął do niej rękę,.
- Miło, Yoshida Mei. - złapała jego rękę.
- Panno Yoshida, a czemu pani mąż nie odbiera?
- Kazuma jest chory więc jest w domu. - Hidan pokiwał głową na znak że rozumie.
- Czyli co będzie ze mną?
- Na początku sprawdzimy jak dajesz radę. To zajmie miesiąc w weekendy. Jeśli dobrze się spiszesz to będziesz pracował na stałę. Teraz pójdziemy wypełnić dokumenty - poszli do gabinetu szefa. Wypełnili dokumenty. Zajęło im pół godziny. Gdy zrobili to Deidara z Hidanem wyszli z kawiarni. Blondyn dalej myślał o co chodzi z tym Daichim.
- Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi z tym Daichim. - powoli się zniecierpliwił.
- Masz kurwa go omijać i nie będziesz miał przez niego problemów! Okej?!
- Jakich problemów?
- Nie interesuj się lepiej i go po prostu unikaj - szedł dalej. Deidara zauważył że on serio go nienawidzi. Po 15 minutach dotarli na miejsce. Hidan zauważył że przed drzwiami stoją chłopaki i Kakuzu. Podeszli do nich. - Już jedziesz? - zapytał smutny siwowłosy.
- Muszę, ale nasz mój numer więc kiedyś się spotkamy - powiedział.
- Dobrze - przytulił go. Kakuzu odzajemnił. Pożegnali się z nim i weszli do środka.
- I jak? Będziesz pracował? - zapytał brunet.
- Na początek przez miesiąc będzie obserwowany, ale jak zda to będzie miał pracę. - powiedział Hidan.
- Dobrze. Yahiko pytał czy wyjdziemy na miasto.
- Jeśli na alko to oczywiście. - powiedział siwy.
- A kto będzie? - zapytał błękitnooki.
- Będzie on, Konan, Nagato, Tobi i Kisame - odpowiedział Sasori.
- Kisame?
- Nasz kumpel i były... - nie skączył Hidan, bo Itachi mu zgniótł nogę.
- Stary kumpel. Dawno go nie widzieliśmy. Chodźmy - powiedział brunet i wszyscy wyszli. Rozmawiali na różne tematy po drodze do miejsca spotkań. Po pół godzinach dotarli na miejsce. Wszyscy byli.
- Cześć zwariowana bando! - powiedział Hidan.
- Zwariowana bando. Zwariowany to ty kiedy dajesz komuś w dupę - powiedział Yahiko.
- Coś ty powiedział! Ty rudy chuju!
- Chłopaki, uspokójcie się. - uspokajała kobieta.
Itachi podglądał na Kisame. Deidara też, ale dlatego że wyglądał jak rekin.
- Czyli to ty jesteś Deidara. Mówili mi o tobie. - podał mu rękę - Kisame Hoshigaki.
- Miło. - złapał jego ręki.
- Dobra, pora na szlanko po mieście i idziemy się nachlać, bo przecież jest weekend- powiedział siwy i wszyscy poszli na miasto. Chodzili w różne miejsca i rozmawiali na różne tematy. Itachi z Kisame odnowili kontakt. Deidara nadal nie wie co Hidan chciał powiedzieć zanim Itachi mu zgniótł nogę. Blondyn nadal bał się rozmawiać z Sasorim co reszta zauważyła. Wieczorem wszyscy byli w klubie gdzie Hidan miał znajomości. Wszyscy czekali na swoje napoje.
- Jak się z nami czujesz, Deidara? - zapytała Konan.
- Nawet fajnie. Cieszę się że was poznałem.
- My też - powiedział z uśmiechem Tobi. Gdy wszyscy dostali swoje napoje to się napili i bawili się do rana, ale dla blondyna ta noc nie skączyła się fajnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro