Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II

Przepraszam, że tak późno dodaje ten rozdział ... Skończony był już dawno temu, ale z mojego lenistwa nie dodałam go tutaj . Rozdziały będą się prawdopodobnie pojawiać co tydzień w sobotę .

Miłego czytania :P

__________________________________________________________________________________

Przebiegałem wzrokiem po czarnej jak noc kartce . Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko spotyka właśnie mnie. Przeczytałem treść jeszcze raz . Wszystko wydawało się jasne . Jednak nie chciałem żeby takie było . Wolałbym, żeby była to znów jakaś zawiła wyrocznia wypowiedziana przez lubianą przeze mnie rudą osóbkę . Niestety, nie było tak .

,, Percy Jacksonie . Nie mogę pojąć, że uciekłeś ode mnie . Nikt nie może uciec z Tartaru . Jednak jestem na tyle szczodry, że nic nie zrobię twojej dziewczynie jeśli stawisz się u mnie, przy Salto Angel . Jeśli jednak okażesz się tchórzem i nie wyruszysz z obozu do końca sierpnia spotka cię ogromna kara . Masz dwie opcje :

- Przychodzisz do mnie, a ja zabijam cię i zostawiam obóz w spokoju .

- Mija termin, a ty nadal siedzisz w tej zatęchłej dziurze . Biorę za żonę twoją dziewczynę ( spodobała mi się ) i niszczę oba obozy, a wszyscy którzy tam są lub należą do nich idą do Tartaru .

Jeśli wybierzesz pierwszą opcję, a raczej na pewno tak będzie, nie mów nikomu o tym liście , załóż pierścień dzięki któremu bogowie cię nie namierzą i wyrusz z końcem miesiąca do mnie .

Tartar

Ps. Moje potwory nie będą cię atakować . "

Nagle do pokoju weszła Ann . Popatrzyła na mnie i usiadła na pufie obok małego stolika . Wydawało mi się, że zaraz podejdzie do mnie i przeczyta list . Nie mogłem na to pozwolić . Wstałem nie zwracając uwagi na nic, zabrałem pierścień i włożyłem go na palec tak aby nie zauważyła i wybiegłem z domku nr 3 . Wskoczyłem do wody i usiadłem na samym dnie . Pozwoliłem aby woda mnie zmoczyła . Rozmyślałem nad tym wszystkim . Moje życie w końcu zaczęło się układać, a nagle znów jest za przeproszeniem do dupy . Nie mogę znieść swojego życia . Gdybym nie był nieśmiertelny, w tej chwili prawdopodobnie popełnił bym samobójstwo . Jednak zawsze jest coś co mnie powstrzymuje . Muszę połączyć fakty . Po pierwsze : Mam wyruszyć do Tartara i zabić się, a przy tym uratować obóz i Ann .

Po drugie: Najlepiej będzie omijać bliskim i nie pokazywać się wszystkim z pierścieniem na palcu .

Po trzecie : Swoim zachowaniem skrzywdzę Annabeth, ale jednocześnie ją ocalę, a nikt się o tym nie dowie .

Po czwarte : Na 100% kiedy zostanę pokonany przez Tartara będzie mnie torturował lub zniszczy mnie całkowicie i pośle w nicość .

Po piąte : Tak czy inaczej mam przesrane ...

Zauważyłem, że na niebie pojawił się już księżyc . Widziałem go przez lekko falującą wodę . Musiałem siedzieć tu cały dzień . Dopiero gdy sobie to uświadomiłem poczułem się straszliwie głodny . Wyszedłem z wody i skierowałem się powolnym krokiem do punktu jadalnego . Znalazłem tam moją dziewczynę ( albo raczej byłą dziewczynę ) i Clarisse która ją pocieszała . Spojrzała na mnie i wstała . Zamierzała dać mi z liścia, ale ja w ostatniej chwili złapałem ją za rękę i popchnąłem w tył . Siadłem przy swoim stole i zamówiłem pizze . Zjadłem ją patrząc kątem oka na Ann, która była oszołomiona . To znak, że dobrze grałem . Popatrzyłem na nią z udawanym obrzydzeniem,a ta krzyknęła .

- Co ja ci takiego zrobiłam ? - po czym pobiegła w stronę domku Ateny . Clarisse popędziła za nią patrząc co jakiś czas na mnie z pogardą .

Wreszcie ich nie ma . Mogę przestać udawać . Oparłem głowę na dłoniach, a z moich oczu popłynęły łzy . Ktoś położył mi rękę na ramieniu . Szybko wytarłem łzy i odwróciłem się .

- Wyczuwam ten pierścień Percy . - powiedział Nico - Nie rób tego .

Wstałem i przygniotłem go do ściany .

- Nikomu o tym nie mów - krzyknąłem i opuściłem go .- Nie mam wyboru . - dodałem i odszedłem do swojego domku .

Położyłem się i wsłuchałem w szum fal . Chociaż byłem niesamowicie zmęczony nie zaspałem . Zamknąłem oczy i czekałem, aż czas zleci .

Kilka godzin później poczułem jak ktoś mi się przygląda .

- Co ona ci zrobiła ? - zapytała dziewczyna z domku Aresa.

- Nie twoja, ani jej sprawa . - powiedziałem - Powiedz jej, że z nią zrywam. - te słowa mnie zabolały . Nie mogłem uwierzyć, że je wypowiedziałem . - A także, żeby nie wpieprzała się w moje życie już nigdy więcej .

Powiedziałem i odepchnąłem córkę Aresa za drzwi . Ta pokazała mi środkowy palec i spokojnie poszła w swoją stronę .

Chwilę później nadszedł wschód . Wszedłem na dach swojego domku i patrzyłem na obozowiczów. Obserwowałem i czekałem na moment kiedy wszyscy skończą śniadanie . Czas zleciał mi szybko . Zeskoczyłem z dachu w stylu Mission Impossible i ruszyłem do swojego stołu . Dopiero otrząsnąłem się, że zostało mi około tygodnia w Obozie Herosów . Zjadłem górę kanapek i skierowałem się na arenę gdzie miały odbyć się ćwiczenia z strzelania łukiem . Będąc bogiem te zajęcia mnie nie obowiązywały, ale postanowiłem przyjść . Musiałem mieć jakąś dobrą passę bo wszystkie strzały wleciały w sam środek . Podziękowałem w duchu Apollo i poszedłem na drugie śniadanie . Nie za bardzo przejmowałem się tym co jem . Skoro za niedługo umrę to mogę jeść wszystko . Poprosiłem o górę lodów i wciągnąłem je za jednym zamachem.

Dzień zleciał mi równie szybko jak się zaczął .

___________Annabeth ___________

______________________________

Nie wiem co mu się dzieje . Wyparł się mnie . Unikał mnie przez całe pięć dni . Znalazłam wsparcie w Clarisse . Tak na prawdę nie jest zła, jeśli nie chce się popisać to jest prześwietną przyjaciółką .

- Może sobie znajdziesz nowego chłopaka, co ? - zapytała

- Nie chcę . Percy ...

- Percy, Percy, Percy ... Właśnie o to mi chodzi . Ciągle tylko on. Jakbyś sobie nie mogła znaleźć innego chłopa .

- Nie rozumiesz . To dzięki niemu wyszliśmy z Tartaru, zakończyliśmy walkę z Gają. Bez niego nie dałabym rady zdobyć Ateny Partenos .

- I co z tego wynika ? - zapytała, a ja spojrzałam na nią . - To, że nie jesteś samodzielna, że jesteś słaba . Widocznie on nie jest ciebie godzien i w końcu to zrozumiał .

- A ... A jeśli on znalazł sobie inną ? - do oczu napłynęły mi łzy .

- Wtedy on jest największym głupkiem jaki mógł istnieć na tej ziemi .- uśmiechnęłam się . Miała rację ... Ale on świata poza mną nie widział . W takim razie dlaczego się tak zachowuje ?

______________Percy ____________

_______________________________

Nie wiadomo kiedy minęły już dni mojego pobytu w obozie . Przez cały tydzień nie schodziłem z areny . Chciałem wyżyć się na świecie za to co mnie spotyka . Tak więc zniszczyłem doszczętnie z tysiąc manekinów . Nadszedł ten ostatni dzień .

Podeszłem zrezygnowany do swojego stolika z plecakiem i zamówiłem tyle jedzenia ile dało się do niego zmieścić . Na szczęście nikogo koło mnie nie było . Rankiem wszedłem na wzgórze i stanąłem obok sosny Thalii . Złożyłem i pocałowałem dwa palce : serdeczny i środkowy, a potem przyłożyłem je do drzewa . Nie wiedziałem dlaczego to zrobiłem, ale to w jakiś sposób pomogło mi . Poczekałem do świtu, a kiedy on już wstał ruszyłem przed siebie .

Przechodziłem przez miasto i dopiero wtedy otrząsnąłem się, że nie wiem dokąd iść . Podszedłem do kawiarenki internetowej i wyszukałem wodospad anielski .

,,979 metrów - tyle mierzy sobie Salto Angel - najwyższy wodospad świata, dziewiętnaście razy wyższy od Niagary.- przeczytałem . -Najbardziej spektakularnie wygląda podczas pory deszczowej, kiedy kaskady wody rozdzielają się i spadają z hukiem z płaskiej, jak stół Auyantepui, co w lokalnym języku oznacza dom diabła."

-Pewnie dlatego Tartar wybrał to miejsce ...- mruknąłem i spojrzałem na miejsce gdzie się znajduje . - Świetnie... Jak ja dostanę się do Wenezueli ... - Prawdopodobnie przepłynę morzem . A potem czeka mnie długa wędrówka .

Poszedłem do portu i nie myśląc o niczym wskoczyłem do morza .

_____________________________________________________

Czekam Na Komentarze

I gwiazdki :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro