Part 9.
Ona jest pieprzoną idiotką! - krzyknąłem patrząc na zarząd. - Dlaczego to robicie?! Nie widzicie tego?!
- Louis...
- Nienawidzę jej! Rozumiem, że wpadliśmy, okey, jest dziecko, trzeba się zaopiekować. Ale czy wy nie widzicie, że ona psuje nam opinię?! Na początku było okey, bo ludzie gadali, ale teraz źle o nas mówią! Ona znowu była na imprezie! Paul, zrób coś - powiedziałem błagalnie. - Ja zrobię wszystko żeby ona zniknęła, błagam.
- Louis, musimy to omówić. Wyjdź z nią gdzieś dzisiaj. Zarezerwuję wam stolik, pokażcie się.
- Ja zapłacę z własnej kieszeni. Nie proponujcie jej ceny, zapytajcie ile chce.
- O czym ty mówisz, Louis?
- O cenie za zniknięcie. Zrobiliście tak dla dziewczyny, która oskarżała Liama.
- Ale, Louis, Liam jej nie znał. A ty przyznałeś, że spałeś z Amber.
- Tak, ale to może nie być moje dziecko. Proszę.
- Za dwa miesiące się okaże. Nie rób nic głupiego, Louis. Nie możemy narażać się mediom.
Chwyciłem kurtkę i wyszedłem z biura zarządu. Opuściłem jego budynek i wsiadłem do mojego auta. Jadąc do Amber zadzwoniłem do pośrednika, który miał pomóc nam w kupnie domu. Przeprosiłem i poprosiłem o zmianę terminu jeśli chodzi o oglądanie willi pod Londynem. Nie chciałem robić tego dzisiaj. Ba, ja nie chciałem wcale tego robić.
Pokonywałem kolejne kilometry i czułem jak moje zdenerwowanie rosło. W głowie ciągle miałem zdjęcia z imprez gdzie Amber siedziała wśród alkoholi i tuliła "kolegę". Wiedziałem, że uwielbiała imprezować. Wiedziałem, że mnie nie kocha. Tak samo jak dziecka, które już niedługo miało znaleźć się na świecie.
Zaparkowałem na podjeździe i skierowałem się do domu Amber. Wiedziałem, że jest sama. Zadzwoniłem i czekałem aż dziewczyna otworzy. Zdziwiła się widząc mnie.
- Musimy pogadać - powiedziałem wchodząc do domu bez zaproszenia.
- Coś się stało? - zapytała idąc za mną do salonu.
- Ile chcesz, Amber?
Zdziwiła się, a ja powtórzyłem pytanie.
- Ile czego?
- Kasy, Amber. Milion? Dwa? - zacząłem wyliczać. Patrzyłem na dziewczynę, a ta udawała, że nie wie o czym mówię.
- Louis, co ty...
- Amber, przestań pieprzyć. Wiem, że mnie nie kochasz. Widziałem zdjęcia z imprezy. Nie umiesz przestać, prawda? Dziewczyno, ty jesteś w ciąży!
- Louis, to...
- Błagam, Amber! Zniszczyłaś mój związek z Harrym, a teraz niszczysz mi opinię.
- Zniszczyłam ci związek?! - podniosła głos. - Zniszczyłeś mi życie! Mam dwadzieścia lat, miałam być stylistką takich dupków jak ty, a nie młodą matką! Jestem uwiązana w domu przez następne osiemnaście lat dopóki TO - wskazała na brzuch. - nie będzie dorosłe. Nadal twierdzisz, że spieprzyłam ci związek?!
- To twoje dziecko, więc nie masz prawa tak mówić! Nie nadajesz się na matkę! - krzyczałem. - Ile chcesz?
- Wynoś się!
- Amber, dam ci kasę, będziesz spełniać marzenia i realizować się. Ja je wychowam, będziesz dostawać zdjęcia. Przemyśl to.
Odwróciłem się i opuściłem jej dom. Teraz skierowałem się do Harry'ego. Chciałem mu o wszystkim opowiedzieć.
****H*A*R*R*Y****
- Widzimy się później? - zapytał Nick ubierając buty.
- Jasne. Wpadnij jak będziesz miał czas.
Dostałem całusa w policzek i chłopak opuścił mój dom. Sam wziąłem się za sprzątanie salonu, który zapuściłem przez ostatnie dni. Uśmiechnąłem się znajdując bieliznę Nicka za fotelem. Cieszyłem się, że chłopak tak często spędza u mnie noce. Powoli zapominałem o Louisie, a Nick pomagał mi w tym. To on przynosił pizzę i uzupełniał mi lodówkę, gdy widział, że jest już w krytycznym stanie.
Wstawiłem pranie i wziąłem się za kuchnię. W tej samej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Zdziwiłem się widząc Louisa. Chłopak bez zaproszenia wszedł do środka, mówiąc, że musimy porozmawiać. Zaczął opowiadać mi o Amber i dziecku. Twierdził, że niedługo znowu będziemy razem i za wszystko przeprasza.
- Czyje to? - zapytał, wskazując na bluzę Nicka, którą kiedyś pożyczyłem i za każdym razem zapominałem oddać.
- Nicka - szepnąłem wbijając wzrok w podłogę.
- Nicka? TEGO Nicka?!
Pokiwałem głową. Kątem oka widziałem jak zaciska ręce w pięści po czym odwraca się i wychodzi bez słowa. Przez ostatnie dni byłem szczęśliwy, a teraz znowu wszystko się posypało.
-----
Eeee, to my już tu mamy ponad 5,5K wyświetleń? :o I 500 gwiazdek? Kiedy? :o
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro