Part 7.
Dokończyłem kłótnię z Modestem i opuściłem ich budynek. W mojej głowie ciągle dudniły moje własne słowa. Wiedziałem, że to najlepszy pomysł. Dziecko do końca życia żyłoby niczym w raju, Amber mogłaby się realizować i kształcić w kierunku stylistyki, a ja i Harry bylibyśmy szczęśliwi.
Zjechałem windą na dół i wsiadłem do Porsche. Postanowiłem odwiedzić moją rodzinę, która bardzo przejmowała się całą sytuacją. Moja mama ucieszyła się na widok najstarszego dziecka, a moje siostry od razu zaczęły mówić o zakupach. Obiecałem, że niedługo na nie pójdziemy. Zaczęły zrzędzić więc poprosiłem, by się przygotowały i zaszalejemy. Wiedziałem, że będę miał spokojną godzinę, bo tyle zwykle zajmuje im wybranie ubrań i zrobienie makijażu. Kochałem je, ale czasami przeginały z ilością tapety.
Moja mama zauważyła, że coś mnie trapi. Albo ktoś doniósł jej o zdjęciach Amber z imprezy. To na jej ramieniu wylewałem morze łez, gdy to wszystko okazało się prawdą i to ona zapowiedziała, że zrobi testy DNA, a gdy okaże się, że dziewczyna jedynie nas wkręca to osobiście pokaże jej miejsce w piekle. Kochałem ją za takie teksty.
- Ona nie będzie dobrą matką, mamo - westchnąłem.
- To tylko kilka zdjęć, skarbie - czy ona właśnie próbowała ją bronić?
- Ale... mamo, ja wiem, że ona oddałaby to dziecko gdyby jej zapłacić.
- O czym ty myślisz, Louis?!
- No wiesz... pomyślałem, że dam jej kasę by mogła spełniać marzenia i w ogóle...
- Louis!
- Tak byłoby lepiej, mamo. Dziecko byłoby szczęśliwe i w ogóle..
- Dziecko potrzebuje matki, Louis!
- Wychowam je z Harrym!
- Louis, czy ty siebie słyszysz?! Ja rozumiem, że tęsknisz za Harrym, ale to nie jest powód, by płacić dziewczynie za dziecko. Kupowanie dzieci jest nielegalne!
- Ale ja bym nie kupił. Ja po prostu... gdybym okazał się ojcem to nie mogę kupić własnego dziecka, prawda? Ja po prostu pomógłbym Amber podjąć decyzję...
- Jesteś nienormalny, Louis.
O tak, dziękuję, nie ma to jak stwierdzenie matki, że jej dziecko jest nienormalne. Żałowałem przyjazdu tutaj i powiedzenia jej o moim pomyśle. Złączyłem dłonie na wysokiej szklance z Ikea, w której teraz znajdował się sok pomarańczowy i utkwiłem wzrok w bransoletce, która zdobiła mój nadgarstek. Tęskniłem za Harrym, od którego był prezent. Tęskniłem za naszymi wygłupami czy wspólnym spędzaniem czasu.
- Idziemy, Louuuu? - jedna z bliźniaczek uczepiła się na mnie i przesadnie przeciągnęła końcówkę mojego imienia.
- Jasne, kochanie.
Ostatni raz spojrzałem na mamę po czym skierowałem się z dziewczynami do wyjścia. Lottie podała mi kluczyki do auta, które kupiłem rodzicom na ich rocznicę i uśmiechnęła się. Chodząc po sklepach dziewczyny opowiadały mi o różnych sytuacjach, które ostatnio wydarzyły się w ich młodych życiach. Bliźniaczki pytały o Amber, bo cieszyły się na myśl o bratanku bądź bratanicy. Fakt, że to drugie bardziej by je ucieszyło. Lottie przewracała oczami, gdy te wymyślały imiona. Sama często nazywała Amber suką i mówiła, że to 'niemożliwe, by dzieciak był mój".
Przez następne dni był dziwny spokój jeśli chodzi o przyszłą matkę. Po jakiś czasie wypłynęły stare zdjęcia z baru, na których tańczyła z innym chłopakiem i trzymali się za ręce. Media podłapały temat i zaczęły się plotki. Znowu dostałem wezwanie od Modestu. Kazali mi pokazać się kilka razy publicznie z moją nową dziewczyną, wrzucili na mojego Twittera kilka przesłodzonych tweetów i nasze wspólne selfie. Siedząc na randce w restauracji czułem się idiotycznie. Jedliśmy spaghetti wymieniając tylko krótkie zdania. Musiałem dotykać jej dłoni, patrzeć w oczy i w pewnym momencie delikatnie pocałować. Znałem to na pamięć, bo tam samo było z Eleanor. Dziewczyna w pewnej chwili przeprosiła, mówiąc, że musi iść do toalety. Jej ręka delikatnie głaskała zaokrąglony brzuch kiedy kierowała się w odpowiednią stronę. Wyjąłem telefon i kliknąłem w aplikację Twittera, która powiadomiła mnie, że Harry dodał wpis. Zdjęcie i opis informowało, że spędza czas z resztą zespołu. Jedli pizzę, grali na konsoli, pili alkohol, a ja musiałem tkwić w miejscu, którego nie znosiłem z dziewczyną, która działała mi na nerwy. Wszedłem na swój profil i zauważyłem, że Modest też tam był chwilę temu.
Cudowny czas z moją Księżniczką xx
Poczułem mdłości widząc to. Wiedziałem, że fani się nie nabiorą. Ja nigdy nie dawałem dwóch x na końcu tweeta. To Harry tak robił, a nie ja. Fani nie są tacy głupi. Amber wróciła więc schowałem telefon do kieszeni. Złapałem ją za rękę i wymusiłem uśmiech. Po chwili dotknąłem jej policzka i próbowałem nie skrzywić się z obrzydzeniem. W końcu delikatnie pocałowałem ją w kącik ust.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro