Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 22.


Gdy Leon skończył miesiąc, my wzięliśmy się za nowy album. Wtedy chłopiec zostawał z babcią albo ciocią. Mieliśmy gotowych kilka tekstów, które powstały przez ostatnie miesiące. Niektóre obdzierały nas z prywatności i opisywaliśmy w nich swoje odczucia. Chłopacy byli zachwyceni balladami, a Zayn zajął się tymi, które później puszczane są na imprezach.

Niemowlak nie spał w nocy, a my czasami byliśmy naprawdę padnięci w studiu. Myliliśmy słowa, narzekaliśmy i chcieliśmy poprawiać nagrania. W końcu udało nam się nagrać dwa kawałki i zadowoleni wróciliśmy do domu. Moja teściowa musiała wracać na weekend do domu, ale obiecała, że w razie potrzeby jest pod telefonem. Przytuliłem chłopca, który obudził się z drzemki i pocałowałem go. Louis zamawiał pizzę, a ja siadałem z Leonem na kanapie. Przytuliłem chłopca, leżącego na mojej klatce piersiowej i czekałem na mojego narzeczonego. Poczułem jego usta na swojej głowie i chłopak przytulił mnie. Czułem zmęczenie i miałem nadzieję, że dzisiejsza noc będzie spokojniejsza i Leon da nam się wyspać.

- Kochanie, tak sobie myślałem dzisiaj... - zaczął Tomlinson. - Pamiętasz o czym mówiłem przed zarządem?

- Że mam mieć taką samą umowę jak ty, wiem.

- I co jeszcze?

- Że Leon będzie z nami w trasie.

- I...?

- Że weźmiemy ślub - powiedziałem, próbując powstrzymać uśmiech.

Chłopak pocałował mnie, biorąc laptopa. Leon poruszył się więc Louis odłożył go na dużą poduszkę dla niemowląt, przypinając pasami.

- Co powiesz na to? - usłyszałem, a chłopak odwrócił laptopa w moją stronę. Na ekranie pokazywany był duży dom weselny i piękny ogród, w którym zazwyczaj odbywała się ceremonia.

- Jest idealnie, Lou - szepnąłem, czując jak oczy zachodzą mi łzami. Nie spodziewałem się, że pamięta wszystko co mówiłem o wymarzonym wesele. Zawsze chciałem je w plenerze. Wyobrażałem sobie nasz pierwszy taniec, dania, dekoracje. - Ale dlaczego Australia?

- Pogoda, Harry. Nie chcę żeby zaczęło padać, gdy będziemy ślubować sobie miłość.

Przytuliłem się do niego i starałem się opanować pisk i ekscytację. Chłopak pokazywał mi kolejne zdjęcia i opowiadał o miejscu. Było cudowne, a ja już chciałem ten ważny dzień.

- Teraz mam kolejną niespodziankę.

- Jaką?

- Szesnasty maja, kochanie.

- Szesnasty?

- Wtedy zostaniesz moim mężem - szepnął, całując mnie.

- Co!?

- Zarezerwowałem termin, bo nie zostało dużo wolnych. Teraz możesz zadzwonić do mamy.

Prędko wyszedłem z salonu z telefonem. Oczami wyobraźni widziałem jak Louis śmieje się słysząc moją relację. Piszczałem jak mała dziewczynka, opowiadając o planowanym ślubie. Mój telefon zawibrował, gdy zakończyłem połączenie, powiadamiając mnie o wpisie dodanym przez Louisa "16.05". Podałem dalej i czekałem na reakcję fanów. Miałem wrażenie, że rodzina Tomlinsona wiedziała o decyzji chłopaka, bo on nie wydzwaniał do każdego. Przytuliłem się do niego, sięgając po pizzę. Leon dał o sobie znać, a Lou od razu podszedł do niego.

- Cześć, przystojniaku - powiedział, uśmiechając się do chłopca. - Uh, coś nam tu śmierdzi.

Zniknął na górze po czym wrócił z odświeżonym dzieckiem. Ja w tym czasie odgrzałem mleko i podałem dla drugiego tatusia, który zajmował się swoim synkiem. Musieliśmy jechać na zakupy więc zacząłem sporządzać listę. Leon podczas jazdy autem zazwyczaj zasypiał więc w supermarkecie spokojnie spał, zakryty kocykiem. Fani robili zdjęcia, a Lou prosił ich o spokój. Widziałem jak traci cierpliwość, słysząc płacz czy piski. W końcu udało nam się wrócić do domu.

Wieczorem wszystko zapowiadało, że noc będzie spokojna. Niestety tak się nie stało, a po jedenastej Leon zaczął przeraźliwie płakać. Nie wiedziałem jaka była przyczyna, bo karmiony był kilka minut wcześniej, a pielucha była czysta. Czułem jak zaczyna panować nade mną strach.

- Zrób coś - jęknąłem, gdy chłopiec nie uspokajał się ani na chwilę. Nie pomagało noszenie, tulenie, kołysanie w wózku. Chłopiec był już czerwony od płaczu, a mnie zaczynała bolec głowa.

- Ale co?!

Położyłem go w kołysce, licząc, że to coś zmieni. Zdenerwowany Louis wrócił z butelką herbaty, ale to i tak nic nie dało oprócz mokrej plamy na jego koszulce. W końcu wybrałem numer mojej mamy, która w tle słyszała płacz dziecka. Poleciła nam masaże brzuszka i obiecała, że niedługo będzie. Czterdzieści minut później zjawiła się, a ja byłem już po kłótni z Louisem. Chłopak nie umiał poradzić sobie z dzieckiem, a ja zarzucałem mu, że ma tyle rodzeństwa i powinien mieć wprawę. Moja mama przyznała, że Leon ma kolkę i teraz trudne tygodnie przed nami, bo to nie przechodzi od razu. Poprosiła Louisa żeby kupił w aptece krople, a ja warknąłem, że teraz ucieka.

- Jak chcesz to jedź! - powiedział podniesionym głosem.

Znowu zaczęliśmy się kłócić, a moja mama uspokoiła nas. W końcu obaj wyszliśmy z domu i napawaliśmy się ciszą. Jednak strach, że Leonowi coś się stało nie pozwolił nam na wyluzowanie się. Po powrocie zdziwiliśmy się ciszą, która panowała. Z pokoju chłopca dobiegał szum suszarki, a moja mama siedziała na fotelu ze śpiącym niemowlakiem. Poprosiła żebyśmy byli cicho, a ja patrzyłem z niedowierzaniem jak masuje brzuch, jednocześnie ogrzewając go. Przed drugą dziękowaliśmy jej, a ta dawała nam wskazówki. Poprosiliśmy żeby została do rana, a ta zgodziła się. Leżąc w łóżku z Louisem przepraszałem chłopaka za słowa, które padły. Tomlinson przytulił mnie, prosząc żebym spał.

Leon nie spał już od szóstej, a ja błagałem o chwilę spokoju. Louis nakarmił go i położył się z nim obok mnie. Patrzyłem na chłopaka i dziecko i czułem jak bardzo szczęśliwy jestem. 

Chłopiec ssał smoczek i usypiał, a ja położyłem rękę na jego malutkie ciało i zacząłem głaskać po plecach. Wczoraj miałem ochotę oddać go do mamy, a dziś znowu oddałbym za niego życie.

-----

Meh, ta dzisiejsza notka jakaś taka niewydarzona. Myślałam, że wyjdzie lepsza, ale przecież to końcówka, a i tak mało kto czyta. Jedna notka + epilog do końca! :')

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro