Part 12.
****L*O*U*I*S****
Czułem pełnie szczęścia wchodząc do pokoju z tacą, na którym stały dwa kubki kawy, talerz z goframi i dżem oraz Nutella. Harry spał na brzegu łóżka, a mi przypomniało się jak wiele razy spadł w nocy ciągnąc ze sobą kołdrę. Ile razy po jego policzkach płynęły łzy, bo został wyrwany ze snu, miał zły humor albo jeszcze inne głupie powody, które bardziej pasowały do dziewczyny niż dorosłego już mężczyzny.
Delikatnie postawiłem naczynia na szafce i podszedłem do okna. Rozsunąłem masywne beżowe zasłony i otworzyłem okno. Chłodne listopadowe powietrze wpadło do pokoju, a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Podszedłem do łóżka i delikatnie usiadłem na brzegu. Wplątałem palce we włosy Stylesa i przeczesałem je. Usłyszałem ciche mruknięcie i zauważyłem zmarszczony nos.
- Wstajemy, skarbie - szepnąłem, dotykając nosem policzka. Usłyszałem ciche mruknięcie, a ten obrócił się na drugi bok i nakrył kołdrą głowę. Odchyliłem pościel i pocałowałem Loczka. - Mam kawę - szepnąłem. - Mama dzwoniła - skłamałem. Zawsze sięgał po telefon i wybierał numer swojej rodzicielki, z którą mógł rozmawiać godzinami.
- Oddzwonię.
- Chcesz gofra?
Od razu na mnie spojrzał, a ja miałem ochotę roześmiać się. Posunął się, ustępując mi miejsce i usiadł, opierając się o zagłówek. Rwał gofry maczając je w czekoladzie. Uwielbiałem widok, gdy chłopak był zaspany i ciągle ziewał. Wyglądał wtedy słodko i niewinnie. Zrobiłem zdjęcie tacy z dwoma kubkami z motywem tęczy i wstawiłem je na Instagrama, podpisując "Leniwy poranek". Wiedziałem, że fani dodadzą dwa do dwóch i zaraz zaczną się komentarze dotyczące Larry'ego. Oni wiedzieli, że kubek z tęczą jest ulubionym kubkiem Harry'ego, bo kiedyś sam się nim chwalił. Oni nawet nie potrzebowali zdjęcia naszej dwójki żeby wiedzieć, że spędzamy razem czas. Oni znali każdy szczegół. Ba, oni nawet wiedzieli, gdy pożyczaliśmy od siebie skarpetki.
- Muszę oddzwonić do mamy - powiedział Harry, ziewając i sięgając po komórkę. - Kłamałeś! - dodał, gdy sprawdził, że nie ma żadnego połączenia.
- Chciałem żebyś wstał.
- Nienawidzę cię.
- I tak mnie kochasz - uśmiechnąłem się.
Przytulił się do mnie, a ja włączyłem telewizor. Napawaliśmy się sobą, oglądając głupkowate programy, w których pary rozwiązywały swoje czasami banalne problemy. Bawiłem się palcami Harry'ego, który leżał na mojej klatce piersiowej. Nasze kciuki ocierały się o siebie w grze wymyślonej podczas wywiadów. Tylko w taki sposób mogliśmy czuć swoją obecność i dodawać sobie otuchy, gdy nie byliśmy jeszcze ujawnieni.
Sielankę przerwał mój telefon. Odebrałem widząc połączenie od mojej mamy. Kobieta pytała jak się czuję i co u mnie nowego. W tle słyszałem moją siostrę, która szeptała, że mama ma zapytać o Harry'ego. Wiedziałem, że widziała zdjęcie i pewnie biegała po wszystkich pokojach krzycząc, że znowu jesteśmy razem.
- Przyjedziesz na obiad? Dawno ciebie nie było.
- Mam trochę pracy, mamo.
- Nagrywacie płytę?
- Nie, po prostu... mam trochę spraw do załatwienia.
- Coś z Amber?
- Nie, mamo. Wszystko jest okej.
- To wpadnij.
- Ale mamo...
- Weź Harry'ego. Czekamy.
Rozłączyła się, a ja spojrzałem na bruneta patrzącego na mnie. Uśmiechnął się, a ja westchnąłem. Wiedziałem, że moja rodzina będzie zachowywać się jak podczas pierwszego obiadu z moim chłopakiem. Moje siostry wypytywały go o wszytko i nie odstępowały na krok.
- Jedziemy? - zapytałem.
- Jasne - uśmiechnął się.
- Teściowa za tobą tęskni.
- Teściowa - powtórzył.
Skierowałem się do łazienki i prędko odświeżyłem się. Wchodząc do garderoby moje serce zakuło na widok pustki po mojej stronie. Przed oczami od razu pojawiły się obrazy z dnia, gdy Harry wyrzucał wszystkie moje rzeczy i kazał je zabierać, bo w przeciwnym wypadku je spali. Chwyciłem czarne jeansy i sweterek.
- Przywieziesz swoje rzeczy? - usłyszałem za sobą cichy głos. - Chcę żebyś wrócił.
- Bo trzeba posprzątać? - zażartowałem, odwracając się. - Oj, przepraszam, skarbie - pocałowałem go w policzek, widząc groźną minę. - Przywiozę je dzisiaj.
- Kiedy?
- Jak wrócimy od moich rodziców.
- Nie możesz teraz?
- Trochę mi to zajmie, Haz.
- Poczekam.
- Co ci tak zależy? - spuścił wzrok, a ja pożałowałem pytania.
- Tęskniłem, Lou. Chcę żebyś był tutaj. Nie chcę żebyś był z Amber.
- Nie byłem z nią. Mieszkałem w hotelu - wyjaśniłem.
Uśmiechnął się i wyminął mnie. Patrzyłem jak wybiera ubrania. Zawsze trochę mu to zajmowało więc odwróciłem się i wyszedłem z sypialni. Wchodząc do mieszkania, które wynajmowałem, spojrzałem na moje rzeczy. Walały się wszędzie i sprawiały wrażenie nieporządku. Prędko zacząłem wrzucać je do walizek nie dbając o to czy się pogniotą. Wybrałem numer właścicieli i powiedziałem, że chcę rozwiązać umowę. Wiedziałem z jakimi kosztami to się wiąże, ale miałem to gdzieś. Harry był wart wszystkich pieniędzy. Ba, on był bezcenny.
Wchodząc do domu słyszałem dźwięk telewizora. Poznałem głos prowadzącej program o gwiazdach naszego pokroju. Skierowałem się do salonu, gdzie siedział Loczek z laptopem na kolanach. Kobieta mówiła o mojej obecności w naszym domu i zdjęciu, które dodałem rano. Uśmiechnąłem się, siadając obok chłopaka. Przeglądał właśnie Twittera, gdzie fani szaleli. W trendach było hasło dotyczące Larry'ego.
- Jedziemy do twojej mamy? - zapytał Harry zamykając komputer.
- Mojej mamy? To już nie naszej mamy? - zapytałem ironicznie, bo przecież Styles już od dawna nazywał moją mamę swoją teściową. Zresztą ja to samo robiłem z jego rodziną.
- Nie wiem czy jeszcze mnie kocha - uśmiechnął się.
- Na pewno.
Chwilę później byliśmy w drodze do mojej rodziny. Stojąc w korku dopadli nas fotoreporterzy. Harry zakrył twarz kurtką, a ja przeklinałem pod nosem. Poczułem dłoń chłopaka na swojej ręce i ciche mruknięcie, że jest jak na początku. Przeprosiłem go i obiecałem, że zaraz ich zgubię. Przekraczałem prędkość i łamałem przepisy, by tylko wydostać się z miasta. Będąc poza nim, zaparkowałem na poboczu. Spojrzałem na chłopaka i wziąłem głęboki oddech. Nachyliłem się nad brunetem i złączyłem nasze usta. Tęskniłem za tym. Tęskniłem za całowaniem go i dotykaniem go.
- Jeszcze nas zobaczą - przerwał i wyprostował się.
- Oh, fani znowu będą spekulować na temat naszej odmiennej orientacji, grr! Przecież ja jestem hetero! - powiedziałem ironicznie.
Uśmiechnął się, a ja ruszyłem w dalszą drogę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro