Rozdział 5
Im większa aktywność, tym częściej będą pojawiać się rozdziały. Miłego czytania <3
***
KIERAN
Byłem w trakcie przełykania kolejnej porcji wódki, kiedy moją uwagę zwróciły otwarte drzwi od mieszkania.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby w progu nie przepychała się dwójka moich kumpli, co najmniej, jakby ktoś zamówił striptizerki do towarzystwa. Wychyliłem kolejną zawartość kieliszka, przełknąłem palącą ciecz i zerknąłem na studentkę, która otarła się o mnie tyłkiem i posłała mi kuszące spojrzenie. Oblizałem usta i nim druga z nich przytrzymała mnie na kanapie, podniosłem się z miejsca. Zdecydowanie w tym mieszkaniu nie było już miejsca na striptizerki. Impreza nie była planowana, zaproponowałem tylko kameralne spotkanie dla chłopaków z naszej drużyny, ale cóż... Kiedy niektórzy z nich przyprowadzili swoje laski, a te laski swoje koleżanki i kolegów... Wyglądało na to, że nie było tutaj miejsca na kolejnego gościa.
Wstając, zdecydowanie poczułem skutki wypitego wcześniej alkoholu. Podczas sezonu nie piłem dużo, a już szczególnie nie przed meczami, ale dzisiaj był przecież powód do świętowania. Z tego względu Logan postawił teraz na stoliku zawalonym plastikowymi, czerwonymi kubkami kolejną butelkę wódki.
– Zaraz wracam! – zawołałem do niego, bo przez głośną muzykę puszczoną z głośników inaczej by mnie nie usłyszał. Przepchnąłem się obok dwóch całujących się przy ścianie lasek i szybko pomodliłem się, by moje nowe mieszkanie wytrzymało tę parapetówkę. To byłaby kompletna klapa, gdybym tuż po wprowadzeniu musiał zrobić remont. – Jezus Maria. – Wypuściłem ze świstem powietrze z płuc, kiedy jakaś blondyneczka praktycznie się na mnie rzuciła. Kurwa, musiałem solidnie porozmawiać z Loganem, ostatnimi czasy przyprowadzał na te imprezy zbyt napalone laski.
Nie, żeby jakoś bardzo mi to przeszkadzało, ale Chryste, nie byłem w stanie zrobić nawet kroku.
Może wynikało to z tego, że od zeszłego sezonu byłem kapitanem. Może również dlatego, że w tym mieście nasza drużyna była naprawdę znana i dzięki świetnej współpracy jak na razie odnosiliśmy sukcesy. Jasne, wymagało to sporo pracy i wyrzeczeń, ale... Kurwa, myślałem o hokeju nawet teraz, kompletnie narąbany. Hokej i...
Moja nowa sąsiadka. Tak, właśnie to cały czas chodziło mi po głowie, a już szczególnie wtedy, kiedy wcisnąłem się między moich kumpli, by przywitać te striptizerki, wybrać jedną na dzisiejszą noc i... Zobaczyłem Oslę.
Na mój widok otworzyła szerzej oczy. Miałem szczerą nadzieję, że nie wynikało to z tego, że moja morda wyglądała, jakbym był zalany w trupa. Właściwie nawet próbowałem się uśmiechnąć i przysięgam, do tej pory, kiedy to robiłem, dziewczynom miękły kolana. Powinienem poczuć się urażony, jeśli ona zamiast tego cofnęła się o krok, a jej brwi lekko się zmarszczyły, jakby tłumiła złość?
Nie, to zdecydowanie nie była striptizerka. Właściwie była ostatnią osobą, której się tutaj spodziewałem.
– Cześć, moja ulubiona sąsiadko. – Słowa wydostały się spomiędzy moich ust nim zastanowiłem się, co tak naprawdę chcę powiedzieć. – Wybacz za moich kolegów, jeśli za bardzo cię gnębili przez ostatnią chwilę. Przyszłaś upomnieć się o zaproszenie na imprezę?
Miałem ochotę wrócić po butelkę wódki i pierdolnąć nią o głowę. Wiedziałem, że mój język wyczyniał cuda (nie tylko w sprawach łóżkowych), ale Chryste, czy po procentach zamieniałem mózg z krążkiem hokejowym?
– Właściwie ja... – zaczęła i zlustrowała mnie wzrokiem. Ja również to zrobiłem i cóż, przynajmniej po wyglądzie mogłem stwierdzić, że wcale nie przyszła, by wkręcić się na imprezę. Miała na sobie spodnie od piżamy w granatowo–białą kratę i tego samego koloru ciemną bluzę. Jej jasne, blond włosy były skołtunione, pełne usta delikatnie rozchylone i nie miała na sobie nawet grama makijażu. Czy uważałem to za seksowny widok? Byłbym głupcem, gdybym powiedział, że nie. – Przepraszam, że przeszkodziłam. Dobrej zabawy – dodała i już chciała się odwrócić, gdy zatrzymał ją głos Dennisa.
– Hola, hola, koleżanko. Myślę, że Kieran nie obrazi się, jeśli do mieszkania wejdzie jeszcze jedna osoba – podkreślił i posłał jej ten rozbrajający uśmiech, przez który podejrzliwie zmrużyłem oczy, bo jeśli wpadła mu w oko...
– Nie, dziękuję, nie powinnam w ogóle pukać – zaoponowała. Nie uśmiechnęła się przy tym, wyglądała bardziej, jakby nie wiedziała, co dokładnie zrobić w naszym towarzystwie. Była zagubiona.
– Zostawcie nas samych – odezwałem się, bo z jakiegoś powodu wydawało mi się, że peszył ją widok moich narąbanych kumpli. Posłałem Dennisowi i Luke'owi wymowne spojrzenie, co nieco ostudziło ich zapał. Usłyszałem jednak wyraźnie, że Dennis westchnął z rozczarowaniem. Bez słowa zawrócili do mieszkania, ale już ułamek sekundy później usłyszałem krzyk jednego z nich. Nawet nie chciałem się odwracać, by sprawdzić, co stało się tym razem. Opcje były dwie: albo dostali kolejny kieliszek alkoholu albo w gąszczu ludzi znaleźli panienkę na dzisiejszą noc.
Tylko nie w moim łóżku, przemknęło mi przez myśl. Błagam, tylko nie w moim łóżku.
Właśnie wtedy przypomniało mi się, że nie zamknąłem tego pomieszczenia na klucz. Nie mogłem jednak tak po prostu zostawić dziewczyny, więc powstrzymałem się od męczeńskiego westchnienia, wyszedłem na korytarz i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Muzyka tylko odrobinę została stłumiona, ale przynajmniej mieliśmy teraz więcej prywatności.
Moim oczom nie umknął fakt, że kiedy tylko się zbliżyłem, Osla znów się cofnęła. Skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej, jakby nie wiedziała, co zrobić z rękoma i buntowniczo zadarła podbródek. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie wpadła mi w oko.
– Po twojej uroczej minie domyślam się, że jesteś niezadowolona z odbywającej się w moim mieszkaniu imprezy – powiedziałem, wsuwając do kieszeni dłonie. Uśmiechnąłem się. – Może spodobałaby ci się bardziej, gdybyś wzięła w niej udział.
Zmrużyła groźnie oczy.
– A może ty po prostu ściszysz muzykę – odpowiedziała. Mój wzrok zatrzymał się na jej ustach, gdy wypowiadała każde słowo. Naprawdę powinienem pierdolnąć się tą butelką w czoło.
– A może dasz się zaprosić do środka. Z reguły dziewczyny są na to chętne. – Zrobiłem w jej stronę jeszcze jeden krok.
– Nie jestem jak te dziewczyny.
Miała rację. Gdyby nie jej gadka, prawdopodobnie nie zwróciłbym na nią wcześniej uwagi, ale teraz kiedy już to zrobiłem, nie wiedziałem, kto miał bardziej przechlapane. Ja czy ona?
– Więc jesteś wyjątkowa – mruknąłem z uśmieszkiem.
– A ty jesteś pijany i niefortunnie próbujesz ze mną flirtować – odbiła piłeczkę.
– Niefortunnie? – Uniosłem brew i stłumiłem śmiech. – Wiesz, co z reguły robią dziewczyny, z którymi flirtuje?
– Ściągają majtki? – prychnęła bez rozbawienia.
– Też. Ale tobie nie każę tego robić.
Jawnie przewróciła przede mną oczami.
– Dziękuję za łaskę, o Panie – sarknęła. – Po prostu ścisz trochę muzykę i będziemy kwita – dodała. Już otwierałem usta, by się odezwać i chyba wyczytała z moich oczu, że miał być to kolejny, sprośny komentarz, więc natychmiast mnie ubiegła: – Albo wiesz co, nieważne. Będę pamiętać, by na zakupach wrzucić do koszyka zatyczki do uszu.
– Idziesz jutro na zakupy?
Czy to był kolejny pretekst, żeby się z nią zobaczyć? Oczywiście, kurwa, że tak.
– Nie powinno cię to interesować.
I nie dając mi dojść do słowa, zawróciła, weszła do swojego mieszkania i zamknęła za sobą drzwi. Wypuściłem ciężko powietrze z płuc, bo dopiero wtedy zorientowałem się, że je wstrzymywałem i prychnąłem cichym śmiechem. Nie miałem pojęcia, co mnie w niej tak zaciekawiło, ale naprawdę była niezwykła. Odmówić imprezy tyle razy i to jeszcze wiedząc, kto na niej był? Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
Zrobiłem krok w stronę jej drzwi jak jakiś psychopata i wymamrotałem pod nosem przekleństwo. Nachodzenie nowej sąsiadki na pewno nie było dobrym pomysłem, a po pijanemu już w szczególności. Niechętnie więc zawróciłem do mojego mieszkania, choć z jakiegoś powodu nie mogłem wybić sobie z głowy jej dużych, niebieskich oczu i sposobu, w jaki na mnie patrzyła.
Nie byłem fanem stałych związków i długotrwałych relacji. Byłem zdania, że przeszkadzałyby mi one w całkowitym skupieniu się na grze w hokeja. Z reguły wszystko opierało się na seksie. Mogłem zaznać przyjemności i dać przyjemność, a po tym każdy rozchodził się w swoją stronę. To był dobry układ, przynajmniej do momentu, kiedy ktoś nie oczekiwał ode mnie czegoś więcej. Miałem swoje zasady i tyle. Tak było prościej.
Przywiązanie się do drugiej osoby mogło w moim przypadku okazać się błędem.
– Co ty tam robiłeś z tą laską? – Do moich uszu dotarło pytanie Dennisa. – Naprawdę myślałem, że zamówiłeś striptizerki, choć te jej usteczka na pewno mogłyby...
Spiąłem się gwałtownie i odepchnąłem go od siebie, nim zarzucił mi ramię na kark.
– Nie odpierdalaj – przestrzegłem go i złapałem za kieliszek. Zdecydowanie musiałem się napić.
– Ale o chuj ci chodzi – bąknął, jakby nie wiedział, co miałem na myśli.
Najgorsze było to, że ja też nie wiedziałem. Pokręciłem jedynie głową i wychyliłem kieliszek na raz, nie czekając na moich kumpli. Musiałem zająć czymś myśli. Zacząłem rozglądać się po sali, choć wcale nie musiałem tego robić, bo pierwsza chętna dziewczyna już sama do mnie podeszła.
– O nic mi, kurwa, nie chodzi. To moja sąsiadka, daj spokój – powiedziałem jedynie i spojrzałem na tą samą blondynkę, która wtuliła się teraz w mój bok.
– A zajęta jest?
– Dla ciebie jak najbardziej – wycedziłem przez zęby. Wiedziałem, jakie Dennis ma podejście do dziewczyn. Był jeszcze gorszy ode mnie (a ja zawyżyłem poprzeczkę dość konkretnie). Na dowód tego pozwoliłem, by nieznajoma złapała mnie za kark i pociągnęła w swoją stronę. Nawet nie znałem jej imienia. Nawet się jej nie przedstawiłem, choć niewątpliwie ona wiedziała, jak się nazywałem, a już mnie całowała. Przycisnęła piersi do mojej klatki piersiowej, a ja złapałem w garść jej włosy i mocno za nie pociągnąłem. Być może właśnie tego potrzebowałem po ostatnich dniach. Jęknęła i naparła na mnie mocniej. Poczułem słodki zapach jej perfum, a ona bezwstydnie wsunęła język do moich ust. Natychmiast przejąłem kontrolę, bo nie lubiłem, gdy miał ją ktoś poza mną. Moje dłonie zacisnęły się na jej biodrach. Jej dłoń przesunęła się po moim brzuchu i w dół, prosto na moje krocze. Mruknąłem z aprobatą.
– Chodźmy do sypialni.
Nie trzeba było jej dwa razy powtarzać. Dennis puścił mi oczko, zajmując się już w rogu kanapy jej koleżanką, a Logan wzniósł lekko butelkę wódki i zaczął pić ją z gwintu. W całym tym chaosie Luke kompletnie zniknął mi z oczu. Niewątpliwie był w trakcie rzygania lub dobierania się do majtek jakiejś dziewczyny. Nic pomiędzy.
W mieszkaniu prócz kilku zapalonych świateł było ciemno, więc musiałem moją towarzyszkę na dzisiejszą noc poprowadzić. Trzymała pewnie moją dłoń i niewątpliwie uśmiechała się z zadowoleniem, jakby już cieszyła się, że to ja wybrałem ją na tej imprezie. Miałem ochotę przewrócić oczami. Niektóre dziewczyny były naprawdę puste.
I naprawdę nie były Oslą. Nie miałem pojęcia, o co mi chodziło, ale odkąd ją zobaczyłem, świrowałem jak jakiś zakochany szczeniak. Nie byłem zakochany, zakochiwanie się zostawiałem dla osób, które co najmniej dobrze znałem. Ale ona... Było w niej coś takiego, przez co pierdoliłem głupoty i jednocześnie miałem ochotę się do niej zbliżyć. Nie byłem jednak pewny, czy było to warte ryzyka. W końcu nie lubiłem głębokich i długotrwałych relacji.
Otworzyłem drzwi i na szczęście w pokoju nikogo nie było. Nie zapaliłem światła. Wciągnąłem dziewczynę do środka i nim zamknąłem wejście z powrotem, ona już dobierała się do moich spodni.
***
OSLA
Zza ściany mojej sypialni dochodziły stłumione jęki jakiejś dziewczyny.
Byłam przekonana, że skończą się w ciągu kilku, co najwyżej kilkunastu minut, ale minęła godzina, a ja dalej ją słyszałam. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, a najlepiej zakopać w niej mojego nowego sąsiada. W pewnym momencie kuszące okazało się przeglądanie stu sposobów na zabójstwo hokeisty z przerośniętym ego. Na moje nieszczęście nie miałam w mieszkaniu nic, czym mogłabym go zabić. W akcie desperacji sięgnęłabym nawet po patelnię i walnęłabym tę jego dziewczynę tak mocno, że może w końcu by się zamknęła.
Właściwie nawet nie wiedziałam, czy to on się nią zajmował, ale, Chryste, miałam tego dość. Nie sądziłam, że ściany w tym mieszkaniu były tak cienkie. Przewracałam się z boku na bok, wzdychając z frustracji. Wychodząc wcześniej na klatkę schodową, upewniłam się tylko w przekonaniu, że nigdy więcej tego nie zrobię. Po skonfrontowaniu się z dwoma kolejnymi hokeistami nie miałam wątpliwości, że każdy z nich był prostakiem, z którym nie zamierzałam mieć do czynienia. A ta gadka Kierana? Boże, gdybym mogła, najpierw walnęłabym patelnią w niego, a potem w swoje czoło.
Jęki na moment umilkły, co dało mi nadzieję, że pokaz już się skończył, ale minutę później rozległy się ponownie. Schowałam głowę pod poduszkę i zaczęłam przeklinać. Tą jedną nocą Kieran podważył moje wszystkie chęci do przeprowadzki. Naprawdę miałam ochotę wrócić do rodzinnego domu i udawać, że jego istnienie w tym świecie nie miało miejsca.
Na moje nieszczęście Kieran o swoim istnieniu miał mi przypomnieć jeszcze wiele razy. Najbliższa okazja nadarzyła się kolejnego dnia, kiedy wybierałam się na zakupy.
I naprawdę nie wiedziałam, jak było to możliwe, ale z nim nawet kupowanie makaronu nie było normalne.
***
Mam nadzieję, że nie zraziliście się do Kierana, on po prostu musi zrozumieć, że o Oslę będzie musiał dość mocno się postarać... O ile się na to zdecyduje. Dajcie znać jak wrażenia <3
twitter: #thislittleoneNA
Moje media społecznościowe:
Instagram: nataliaantczak__
Twitter: _sztambuch_
TikTok: nataliaantczak
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro