Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Po co komu joga?

Tak jak i wczoraj, zaraz po śniadaniu, poszłam ćwiczyć. Nie minęło pięć minut, a Bruce zaszczycił mnie swoją obecnością. Myślałam, że będzie w pracy. Ta sprawa się jednak szybko wyjaśniła - ma dziś tak zwany "szczyt" Wayne Medicine i jedzie dopiero po piętnastej na galę. Powiedział także, że już nie będzie znikał na całe dni w pracy. No może czasem, ale tylko w ważnej sprawie. Zanim temat się rozwinął zmienił go na moje szkolenie:

- Powinnaś robić coś odprężającego. Ćwiczyłaś wczoraj jogę, jak ci poleciłem?

- Tak.

- Zrób to i dziś. Po kilku dniach powinnaś być bardziej skoncentrowana.

- Dobrze. Jeszcze jakieś wskazówki?

- Spróbuj się porozciągać dla rozluźnienia.

Kiwnęłam głową i poszłam do siebie. Przebrałam się i sprawdziłam telefon - żadnych nowych wiadomości. Postanowiłam nie marnować czasu i od razu wzięłam się za ćwiczenia. Były strasznie nudne. Nic się nie działo, a ja prawie zasnęłam. Jak ludzie mogą to stosować? Po zmarnowanej godzinie postanowiłam naprawdę poćwiczyć i udałam się na siłownię. Tym razem nie podnosiłam ciężarków, nie podciągałam się i nie skakałam na skakance. Weszłam na bieżnię i biegłam. Nie wiem dlaczego, ale to mnie uspokajało. Czułam się jakby nic mnie nie mogło dogonić, jakbym była z dala od wszelkich problemów. Biegłam w swoim tempie - nie za szybkim i nie za wolnym. Biegałam tak dopóki przez okno za mną nie wpadło światło. Zwolniłam do tępa spaceru. Nie czułam silnego zmęczenia. Dla mnie to była czysta przyjemność. Zeskoczyłam z bieżni i wyjrzałam przez okno mogłam zobaczyć z niego basen i część alejek. Podeszłam do drugiego: z niego widziałam część dziedzińca i inną część posiadłości. Nagle naszła mnie myśl: dlaczego by nie obejrzeć ogrodu? Zadowolona z tego pomysłu skierowałam się w stronę wyjścia z pomieszczenia, a następnie z dworku. Okrążyłam budynek i tempem spacerowym udałam się na rundkę po ogrodzie.

Nie zdziwiło mnie, że był ogromny. Znajdowały się tu wszelkie gatunki roślin: od niebezpiecznych kwiatów tropikalnych, przez barwne krzewy róż, aż do wybujałych drzew iglastych. Znajdował się tam także labirynt, który w najbliższym czasie chciałabym sprawdzić. W końcu doszłam do żywopłotów przypominających zwierzęta. Kilka z nich miało mniejsze części ciała, bądź w ogóle ich nie miało.

- Jeżeli myśli pani nad przycięciem roślin w ogrodzie to muszę panienkę zawieść, panicz Damian już to zrobił - powiedział Alfred z okna znajdującego się parę metrów za mną.

- Damian to zrobił? - odwróciłam się i podeszłam do okna.

- Owszem, trenował z mieczem kilka godzin. Pamiętam to doskonale! - odwrócił się i udał się w głąb kuchni. Byłam za niska aby cokolwiek widzieć, więc czekałam aż ponownie się pojawi. Kamerdyner wyszedł jednak drzwiami obok z tacą w ręku. - Było to kiedy jego matka oddała go pod opiekę panicza Bruce'a.

- Czy matka go porzuciła? - zapytałam niepewnie siadając na schodach tarasu.

- Nie, nie - pokręcił głową i położył tacę obok mnie. - Była wówczas pewna kryzysowa sytuacja. Matka panicza stwierdziła, że będzie bezpieczniejszy z ojcem - usiadł obok mnie. - Początkowo nie dogadywali się najlepiej, ale z biegiem czasu wyszło jak wyszło.

- A jak wyszło? - zapytałam sięgając po filiżankę herbaty.

- Wyszło im na dobre, panienko Alexandro. Panicz Bruce dostrzegł w Damianie to, czego on sam nie widział, bezbronne dziecko. Panicz sam był kiedyś taki, więc myślę, że zrozumiał Damiana.

- Bruce nie zawsze był taki... kamienny? - napiłam się naparu.

- Oczywiście, że nie. Przez śmierć rodziców stał się tym, kim jest obecnie. To naprawdę tragiczne - pokręcił głową.

- Widzę, że nie tylko ja miałam ciężko... - westchnęłam.

- Nikt tu nie miał łatwo... - wtórował mi Pennyworth. - A tymczasem może skusi się panienka na mały zabieg fryzjerski? Panicz Bruce załatwia potrzebne dokumenty dotyczące adopcji. Sądzę, że jak na Wayne'a przystało będzie panienka schludnie wyglądać.

- Oczywiście - lekko się uśmiechnęłam. Alfred naprawdę potrafił poprawić humor lub chociaż odciągnąć od myślenia o nieprzyjemnych rzeczach.

W drodze do mojego pokoju wypiłam herbatę. Usiadłam na krzesło przed lustrem, gdzie czekały już przygotowane narzędzia do cięcia i modelowania włosów. Początkowo Alf chciał je nieco przedłużyć, ponieważ sięgały mi tylko przed uszy. Jednak po dłuższym namyśle uznał to za zbędne i wymodelował mi je tak, że większa część włosów zakrywała mi czoło tworząc grzywkę. Po skończonej pracy wyszedł, aby po chwili wrócić z jakimś pojemnikiem z pompką. Polecił mi, żebym wsmarowywała to we włosy po ich umyciu, a urosną mi dłuższe i mocniejsze. Pomogłam mu w sprzątaniu mimo, że nie było dużo cięcia. Przed wyjściem pochwalił ciemno-czarny kolor włosów, który będzie pasował do wszystkich ubrań i zostawił mi szczotkę do włosów oraz dał jeszcze kilka wskazówek jak powinnam zadbać o włosy. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale rzeczywiście były zniszczone: pojedyncze włoski rozchodziły się na końcówkach, nie miały połysku, a tym bardziej kondycji.

Resztę dnia spędziłam na siłowni wykonując niezbyt męczące ćwiczenia. Tylko wieczorem, po kolacji, ponownie wykonałam moje ćwiczenia z jogi. Nie lubiłam jej. To szajs. Nie polecam - Alexandra Terry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro