Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog.

Zapach kwiatów był wyczuwalny w całym ogrodzie. Pod drzewem wiśni siedziała rudowłosa dziewczynka a obok niej leżał kosz z owocami. Małą rączką wyjadała czerwone wiśnie, brudząc sobie przy tym twarz. Spoglądała na zbliżający się zachód słońca; niebo zaczęło przybierać fioletowe kolory. Jej zielone oczy napajały się tą piękną chwilą, uwielbiała je oglądać ze swoimi braćmi i rodzicami.

— O, tutaj jesteś — usłyszała znajomy głos i odwróciła głowę, z którego dochodził. Ujrzała dość wysokiego mężczyznę z jasnymi, przerzedzonymi włosami. Śmiał się od ucha do ucha i zmierzał w stronę dziewczynki.

— Wujku Draco! — zawołała radośnie, podbiegając do niego i mocno go tuląc. Poczochrał ją po  włosach, które były związane w dwa bujne kucyki.

— Twój tata cię szuka, Lily. Musisz przyjść na kolację — powiedział, kucając. Po chwili wyciągnął z kieszeni spodni materiałową chustkę i wytarł nią twarz dziewczynki. 

— Oh... — wydukała a z jej twarzy momentalnie zniknął promienny uśmiech. — Chciałam tu jeszcze zostać, pooglądać zachód słońca — mówiąc to spojrzała na niebo; słońce coraz szybciej znikało za widnokręgiem.

Draco spoglądał na nią, jej włosy lekko falowały na wietrze, jak i jej granatowa sukienka, a w jej zielonych oczach z długimi rzęsami odbijało się kolorowe niebo. Przez chwilę żadne z nich się nie odezwało, dopiero po chwili Malfoy przerwał dłużącą się ciszę.

— No dobrze — zgodził się wstając, a Lily przestała kurczowo trzymać rączkami swoją dzianinową sukienkę, sięgającą za kolana. — Ale tylko chwilkę, dobrze?

Momentalnie spojrzała wprost w szare oczy Dracona.

— Na prawdę? — rudowłosa wydawała się być zaskoczona, ale nagle, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki jej twarz zaczął zdobił szczery uśmiech, przy którym widać było jej białe, mleczne zęby. 

Ręką sięgnęła po lewą dłoń Dracona, w ktorym brakowało mu serdecznego palca. Delikatnie ujęła jego dłoń i zaprowadziła pod wiśnię, pod którą jeszcze tak niedawno siedziała. 

— Opowiedz mi bajkę — nalegała Lily stawiając między nimi koszyk z owocami, do którego już dobierał się Draco, wybierając najbardziej czerwone wiśnie. — Tą co zawsze.

— Znowu? — zdziwił się, biorąc soczysty owoc do ust.

— Proszę — dodała, śmiejąc się i robiąc maślane oczy.

— No dobrze, dobrze — zaśmiał się. — Dawno, dawno temu...


——————————————————

Witam wszystkich!

Przed Wami moje 2 opowiadanie! 

Jak widać jest z uniwersum Harry'ego Potter'a, więc mam nadzieję, że Wam, fanom się ono spodoba. Wiem, że ten rozdział (a właściwie prolog) nie jest jakoś wybitnie długi, ale obiecuję, że im dalej tym rozdziały będą dłuższe i ciekawsze.

Jeśli Wam się spodobało, nie zapomnijcie o gwiazdkach, komentarzach i followach! Z góry dziękuję i do następnego rozdziału! <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro