8
Miłego czytania JiKooczki Zboczuszki ❤
Jimin zasnął w moich ramionach, a ja miałem w głowie ciągle te dwa słowa „Kocham cię". Mógłbym tego słuchać cały czas, to co się wydarzyło mogłoby trwać wiecznie. Czuję się cudownie, naprawdę nie sądziłem, że będę kiedykolwiek tak szczęśliwy. Ucałowałem jego czoło i wziąłem do ręki telefon. Miałem wiadomość od mamy „Wróciliśmy, gdzie jesteś?", chyba nie będę pisał, że w łóżku z chłopakiem... „U Jimina, niedługo będę". Nie chciałem wracać jeszcze do domu ale pewnie i tak niedługo pojawią się rodzice Chima.
- Jiminie... - szepnąłem mu do ucha, delikatnie muskając je ustami na co tylko mruknął. Wywołało to uśmiech na mojej twarzy. Lekko poruszyłem jego ramieniem.
- Yyymmm co się dzieje? – taki zaspany jest naprawę zabawny.
- Muszę iść do domu. – a przynajmniej powinienem.
- Już? Zostań jeszcze, proszę. – spojrzał na mnie tymi swoimi cudownymi oczami z minką szczeniaczka. On chce mnie dobić!
- Rodzice już wrócili...a poza tym spałeś ponad godzinę, wiesz? – chyba nie był świadom, że minęło tyle czasu.
- Tak długo? Czemu mnie nie obudziłeś? Przespałem twoją obecność w moim łóżku, jestem nienormalny. – powiedział to z takim przejęciem, że mnie rozśmieszył.
- A ja myślałem, że wykorzystałeś moją obecność najlepiej jak to było możliwe. – posłałem mu zawadiackie spojrzenie.
- Bardzo zabawne. Miałem na myśli rozmowę...o nas, o naszym związku. – patrzył na mnie z takim uczuciem...z miłością. Gdybym jeszcze go nie kochał to z pewnością w tym momencie bym się zakochał.
- Ja mogłem drugi raz patrzeć jak słodko śpisz, a porozmawiać jeszcze zdążymy. – uśmiechnąłem się i pocałowałem go w usta przysuwając jeszcze bliżej do siebie.
- No tak, to co idziemy się wykąpać? Bo te chusteczki za dużo nie dały. – stwierdził dotykając mojego brzucha.
- Dobra ale szybko, bo nie chcę, żeby twoi rodzice wrócili kiedy będziemy pod prysznicem. – pewnie więcej by mnie nie wpuścili do domu.
Poszliśmy pod prysznic, umyliśmy sobie wzajemnie plecy i inne części ciała... oddaliśmy się jeszcze drobnym pieszczotom i na tym skończyliśmy. Gdybyśmy tam dłużej zostali pewnie znowu byśmy wylądowali w łóżku. Ogólnie taka opcja mi bardzo odpowiada, ale nie w tej chwili. Nie mógłbym się w pełni zrelaksować i oddać Jiminowi. Musi do mnie przyjść na noc kiedy moi rodzice znowu wyjadą, a na pewno dojdzie do takiej sytuacji. Mam nadzieję, że w miarę szybko.
Gdy znaleźliśmy się w pokoju, ubraliśmy się i zeszliśmy do kuchni. Zjedliśmy jeszcze po kanapce i zacząłem się zbierać. Kiedy zakładałem kurtkę i buty stojąc już przy drzwiach Chim ciągle mnie obserwował.
- Jesteś strasznie seksowny. – stwierdził wpatrując się we mnie.
- Dopiero zauważyłeś? – roześmiałem się.
- Widzę, że twoja pewność siebie ma się już bardzo dobrze. – podszedł i objął mnie przykładając głowę do mojej piersi, z której prawie wyskoczyło mi serce. Chyba minie jeszcze trochę czasu, aż się do tego przyzwyczaję. Uniosłem jego podbródek i nachylając się złożyłem soczysty pocałunek, który Jimin chętnie oddał. W tej chwili usłyszeliśmy jak otwiera się zamek w drzwiach, więc szybko się od siebie odsunęliśmy. Zaraz po tym do środka weszli rodzice chłopaka i Taemin. Spojrzeliśmy na siebie jeszcze przelotnie z głupkowatym uśmiechem i po chwili żegnając się ze wszystkimi opuściłem dom.
Wróciłem do siebie ciągle myśląc o tym co się stało. Zjadłem z rodzicami kolację co bardzo mnie zdziwiło, bo jednak rzadko się zdarzało. Poszedłem do swojego pokoju i zasnąłem z uśmiechem na twarzy wspominając dzień.
Niedzielę spędziłem ku mojemu zaskoczeniu z rodzicami. Obydwoje mieli wolne i chcieli ten dzień spędzić rodzinnie. Podobało mi się to, bo są dla mnie ważni i naprawdę się za nimi stęskniłem. Nie spędziliśmy wspólnie za dużo czasu odkąd tu mieszkamy. Wszyscy wyłączyliśmy telefony na ten czas, oczywiście wcześniej zadzwoniłem do mojego chłopaka, jejku jak to super brzmi, by powiedzieć mu, że będę dziś nieosiągalny.
Oglądaliśmy we trójkę filmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Potrzebowałem tej bliskości w rodzinie. Wszystko zaczyna się super układać! Każdy z nas powiedział co się u niego ostatnio wydarzyło. Powiedziałem, że mam super przyjaciela, nie będę się lepiej wdawał w szczegóły i że jestem zachwycony lekcjami tańca. Wydawali się być ze mnie dumni, a to bardzo dla mnie ważne. Muszę przyznać, że to był mój najlepszy weekend.
Nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia kiedy będziemy razem z Jiminem w szkole. Jestem ciekaw jak to będzie wyglądać i trochę się tego obawiam.
Obudziłem się o świcie i wysłałem do Chima wiadomość „Cześć Słońce! Pragnę sprawdzić jak dziś smakujesz <3", mimo wczesnej pory nie musiałem długo czekać na odpowiedź „Hej Łobuzie! W takim razie spotkajmy się od tylnej strony boiska :*" . Trochę mnie to pobudziło ale na szczęście dałem radę się opanować.
Wziąłem szybki prysznic i zszedłem do kuchni zgarniając po drodze plecak z fotela.
- Kookie, masz jajecznicę na patelni, nałóż sobie. My musimy już wychodzić. Potrzebujesz czegoś? – myślałem, że ta dobroć nad zapomnianym synem była jednorazowa, a tu widzę ciąg dalszy.
- Dzięki mamo. Możecie jechać, poradzę sobie. Pa. – odpowiedziałem nakładając sobie jedzenie. Jestem potwornie głodny. Wychodząc rodzice rzucili jeszcze jakieś pożegnanie ale nie usłyszałem dokładnie, bo drzwi się zatrzasnęły. Szybko zjadłem i ruszyłem w drogę. W takim tempie to chyba jeszcze mi się nie zdarzyło iść do szkoły.
Dotarłem w umówione miejsce ale nie było jeszcze Jimina. Po jakiś 10 minutach poczułem uszczypnięcie po bokach brzucha i odgłos „buu".
- Serio? Chcesz, żebym zszedł na zawał? – odwróciłem się do mojego napastnika i objąwszy go w pasie przysunąłem do siebie.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki strachliwy. – roześmiał się.
- Grabisz sobie, wiesz? – zrobiłem groźną minę, mimo że nie potrafiłem się na niego złościć.
- Tęskniłem. – powiedział krótko na co serce mi wywinęło fikołka.
- Nie tak bardzo jak ja. – zamknąłem nam usta czułym, a jednocześnie namiętnym pocałunkiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro