Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Miłego czytania! :)

Mile widziane komentarze ;) To dla mnie pewnego rodzaju wsparcie :)


Nawet szybko minęły nam poranne lekcje. Szliśmy właśnie do szatni, żeby się przebrać na wf, na którym mieliśmy grać w piłkę nożną na stadionie. Po drodze spotkaliśmy Taea i Yoongiego.

- Cześć, jak minął weekend? – zapytałem z uśmiechem.

- Bardzo przyjemnie. – odparł Min z zadowoloną miną. Mogę się tylko domyślać co mu się przypomniało.

- To dokładnie tak jak nam. – wtrącił Jiminie.

- Tak, Chim pokazał mi super widok z parku. – wytłumaczyłem.

- O uwielbiam chodzić do parku. Dawno tam nie byliśmy. – odparł Tae ze smutną miną, zerkając na swojego wybranka.

- Co się na mnie patrzysz? To ty chcesz ciągle siedzieć w ... domu. – jasne, chodziło o dom.

- Może wybierzemy się gdzieś razem? Ostatnio było fajnie. – zaproponował czerwonowłosy.

- Świetny pomysł! Już nawet wiem gdzie. Co powiecie na Seul Grand Park, jak już jesteśmy przy parkach? – chłopak się bardzo ożywił.

- Mi pasuje, mamy od środy wolne, więc możemy się wybrać. – podjęliśmy decyzje z Chimem patrząc na siebie i przytakując.

- Dobra szczegóły omówimy później, a teraz chodźcie, bo trzeba się przebrać. – pogonił nas Yoongi.

Weszliśmy do szatni, wszyscy już się przebierali. Zajęliśmy miejsca przy swoich szafkach. Stałem przodem do ławki, na której postawiłem plecak, rozebrałem się i szukałem w nim stroju do ćwiczeń.

- Oj JungKook chyba ostre seksy były w weekend, co stary?! – roześmiał się do mnie Yugyeom.

- Że co? – byłem zdezorientowany. Kompletnie nie wiedziałem o co mu może chodzić.

- Aż tak było dobrze, że nie poczułeś jak ci się laska wbijała w plecy pazurami? - chłopak skupił na mnie uwagę wszystkich obecnych w pomieszczeniu.

- Co? Mam jakieś ślady na plecach? – spytałem Jimina odwracając się do niego.

- No trochę masz. – odpowiedział zmieszany.

- Jakie trochę! Ostro zaszalałeś. – komentował Yugyeom.

- Dobra daj chłopakowi spokój, zazdrościsz czy co? – na ratunek przyszedł mi Yoongi czego się nie spodziewałem.

- Spoko, bez spiny. – wycofał się Yu.

Kiwnąłem w stronę Mina dziękując mu. Wymieniliśmy spojrzenia z Chimem i szybko się ubraliśmy. Nie wiem jak mogłem tego nie poczuć. Ręką wyczułem rany na ciele, które nie należały do małych. Co za wariat z tego Jimina! Muszę mu rękawiczki zakładać przed zbliżeniem.

Po lekcjach poszliśmy do łazienki, bo jakaś laska wpadła na Jimina i ubrudziła go czekoladą z rogala. Nie mieliśmy okazji wcześniej porozmawiać, ponieważ ciągle ktoś się blisko kręcił. Póki co nie ustaliliśmy co robimy z naszym związkiem. Czy się ujawniamy czy lepiej na razie nic nikomu nie mówić. Sprawdziłem, czy nikogo nie ma w kabinach, żeby nie było kolejnej niespodzianki.

- Przepraszam Kookie. Nie kontrolowałem tego, nawet nie pamiętam kiedy tak cię podrapałem. – zaczął się tłumaczyć.

- Wiem, nie martw się. Nic się nie stało. – podszedłem do niego od tyłu i pocałowałem w kark.

- Tak mi głupio. Stałem jak wryty, kiedy usłyszałem co mówi Yugyeom. Czułem jakby wszyscy wiedzieli, że jesteśmy parą i nami gardzili. – szorował pod kranem plamę na bluzie.

- Ej, nie przejmuj się. Wszystko jest ok. – położyłem dłoń na jego ramieniu, aby dodać mu otuchy i go uspokoić. W tym momencie ktoś chwycił za klamkę, więc się od niego odsunąłem.

Poszliśmy pod salę, bo zostały nam jeszcze zajęcia taneczne. Po nich na osobności mamy przedstawić trenerowi nasz układ.

- Chłopaki, ja jednak nie mogę w środę. – podszedł do nas Tae z Minem.

- To może w piątek? – zaproponowałem.

- Przyda nam się dużo tlenu po czwartkowej imprezce. – dodał Yoongi.

- No to ustalone. – podsumował Jimin z wciąż smutną miną.

Zajęcia minęły szybko, ale martwiłem się, bo Chim ciągle był jakiś nieobecny.

- Dobrze chłopcy, macie już gotowy układ? – wyrwał mnie z zamyślenia nauczyciel.

- Tak, tak. Już pokazujemy. Jimin puścisz muzykę? – klepnąłem chłopaka w brzuch, żeby się ocknął.

- A yhym. – tylko na tyle się wysilił.

Przedstawiliśmy nasz taniec, trener był wyraźnie pod wrażeniem. Jednak dał nam kilka rad. Musimy zmienić kilka kroków i coś dorzucić. Za tydzień znowu mamy pokazać co udało nam się stworzyć. Nie mogę się już doczekać tego całego konkursu. Jestem strasznie podekscytowany.

- Spieszysz się? – złapałem Jimina za rękę, kiedy wyszliśmy ze szkoły.

- Nie. Masz jakieś propozycje? – obdarzył mnie uroczym uśmiechem.

- Pójdziemy za stadion? Wszyscy już skończyli lekcję, więc nie powinno nikogo być w pobliżu. – pociągnąłem go za rękaw kurtki.

- Brzmi kusząco. Chodźmy. – potargał mi włosy i ruszyliśmy.

Przeszliśmy przez zarośla za ogrodzeniem terenu szkoły, rozłożyliśmy ręczniki, które nosiliśmy na wf i położyliśmy się na nich.

- Masz coś do jedzenia? – od rana nic nie jadłem i byłem potwornie głodny.

- Mam dwie bułki z sałatą, szynką i ogórkiem, chcesz? – głupkowato się uśmiechał. Nie moja wina, że potrzebuję dużo jedzenia.

- Dawaj i się ze mnie nie śmiej. Też byś coś zjadł, bo niedługo mi znikniesz! – chwyciłem bułkę i wziąłem sporego gryza.

- Dobra, zjem. Też umieram z głodu. Ale ty tak słodko wyglądasz jak sobie wypychasz policzki jedzeniem. – z uśmiechem na twarzy, złapał mój polik i zaczął go tarmosić.

- Nie przeginaj, bo pożałujesz! – przeciągnąłem go tak, by jego głowa leżała na moim brzuchu i zacząłem go łaskotać.

- Ej! Przestań, bo się zaraz zsikam! – wykrzykiwał cały uchachany.

- Jaki ty delikatny jesteś kurczaczku. – cmoknąłem go w skroń.

- Kurczaczku? – spojrzał na mnie rozbawiony.

- Mam cię tak zapisanego w telefonie. Twoje usta są jak dziubek kurczaczka. – przejechałem palcem po jego wargach, a on go zassał. – Hmmm czyżbyś coś sugerował? – moja wyobraźnia już szalała.

- Moje usta chętnie pochłonęłyby teraz inną część twojego ciała. – przygryzł wargi i poruszył brwiami.

- Zboczuch! – wykrzyczałem z udawanym oburzeniem.

- Jak zjemy to się tobą zajmę...króliczku. – nadął policzki naśladując mnie, łobuz.

Szybko wróciliśmy do jedzenia myśląc o zaspokojeniu innych potrzeb niż głód. Kiedy brałem ostatni kęs usłyszeliśmy jakiś szelest w krzakach. Poderwaliśmy się do siadu, nie chcąc by ktoś nas zobaczył w takiej pozycji.

- O! Widzę, że wpadliśmy na ten sam pomysł. – powiedział zaskoczony i trochę zmieszany Tae na nasz widok.

- No to może jakiś czworokącik, jak już wszyscy znaleźliśmy się tu w jednym celu. – dodał rozbawiony zaistniałą sytuacją Yoongi, który pojawił się zaraz za swoim chłopakiem.

- Chciałbyś. – dodał roześmiany Chim.

- Możemy zostać, czy będziemy wam przeszkadzać? – zapytał niepewnie zdezorientowany Kim.

- Jasne, że możecie! Siadajcie. – zaprosiłem ich wskazując ręką na miejsce obok nas. I tak do niczego by nie doszło w takim miejscu.

Nasi towarzysze zajęli miejsca obok, także korzystając z ręczników. Leżeliśmy tak sobie i wpatrywaliśmy w przemieszczające się chmury. Zacząłem trochę przysypiać, ale szepty nie pozwalały mi odpłynąć.

- Nie rób mi tak. Wiesz, że tego nie lubię. – mówił ściszonym głosem Yoongi.

- Ale ja lubię. Nie odsuwaj się. – chłopaki się trochę szamotali.

- Nie dotykaj mnie tam, bo sobie pójdę. – bawiła mnie ta stanowczość w głosie Mina.

- Dobra, już nie będę. Ale przytul się do mnie. – Tae jest naprawdę słodki, szczególnie w stosunku do niego.

- Nocuj dziś u mnie. – powiedział niższy, a po chwili usłyszałem mlaśnięcia.

Poczekałem aż się chłopaki wycałują i szturchnąłem Jimina, żeby się powoli zbierał. Robiło się ciemno, a trzeba jeszcze odrobić lekcje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro