Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Nie był sam."

Pov. Andy

Obudziłem się sam.
Nikogo nie było obok mnie,
nie było Ryana.
Myślałem, że jak skończą to przyjdzie...
Taką miałem nadzieję.
Myliłem się.

Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni.
Nikogo nie było.
Jacklyna, Mikeya.
Drzwi do pokoju gościnnego były otwarte. Harvy'ego także nie było.
Ale gdzie był Rye?

Ubrałem czystą bieliznę i pierwsze lepsze ubranie.
Wyszedłem z mieszkania, nawet nie pamiętałem, czy je zamknąłem.

Po co wyszedłem?
Nie wiem.
Może miałem nadzieję, że po prostu wyszli do sklepu czy coś...
Ale wszyscy??

Szedłem chodnikiem przed siebie, rozglądając się chaotycznie.
Nikogo nie było.

Wkroczyłem do parku niedaleko mojego miejsca zamieszkania.

Zobaczyłem czerwoną bluzę.
Charakterystyczną czerwoną bluzę.

"-Ryan"!- chciałem krzyknąć, ale z moich ust nie wydobył sie żaden dźwięk

Przypatrzyłem się.
Nje był sam.
Był jeszcze ktoś inny.
To był...
Harvy?
Obejmowali się.
Z daleka zobaczyłem jak brunet zadziera głowę i całuje blondyna w szczękę.
Uśmiechali się do siebie, wyglądali na zadowolonych swoją obecnoscią.
Czułem jakby moje serce przeszyło tysiąc sztyletów.
Nie mogłem się ruszyć.
Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem nic powiedzieć.
Po moich policzkach lał się potok łez.
Chciałem uciec, ale nie potrafiłem oderwać nóg od ziemi.

Brunet zobaczył mnie z oddali, a uśmiech w jednym momencie zszedł mu z twarzy.

Odwróciłem się.
Chciałem odejść, jak najszybciej.

- Andy!- rozległ się krzyk za moimi plecami.

Płakałem, wciąż miałem przed oczami Harvy'ego i bruneta razem.
Żal rozrywał mnie od środka.

- Andy!

Wiedziałem. Wiedziałem, że tak będzie.
Byłem tylko zabawką.

- Andy do cholery!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro