Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część czwarta.

*Harry*

Około północy, każdy cicho odlicza do Nowego Roku, tak, aby nie obudzić żadnego ze śpiących dzieci. Po tym, gdy wszyscy życzą sobie "szczęśliwego Nowego Roku", odwracają się do swoich ukochanych po pocałunek. Harry automatycznie zaczyna się odwracać do Louisa, ale zanim może to zatrzymać, Nathan pociąga go do pocałunku, zbyt gorącego, aby być tylko noworocznym pocałunkiem na przyjęciu rodzinnym.

− O mój Boże. − Harry słyszy za plecami głos Louisa. Coś ściska go w środku na ton głosu szatyna. Odsuwa się tak szybko, jak tylko może, spoglądając na Louisa z błagającym wzrokiem.

− Przysięgam na Boga − warczy Liam, zamierzając go popchnąć, ale Louis go powstrzymuje, kręcąc głową.

− Nie! − skrzeczy Louis, jego głos brzmi obco. − Jeśli ktoś ma go uderzyć, to będę to ja. Dzieci, do swoich pokoi.

Lucas i Sophia posłusznie zabierają resztę dzieci na górę. Louis oddycha ciężko, co mu przypomina, że gdy jest zły na dzieci, i stara się uspokoić, to nie krzyczy. Harry sądzi, że to bardziej popieprzona sytuacja, niż wylanie soku na dywan. Dzieci wychodzą, a pokój przez chwilę staje się zupełnie cichy.

− Ty pieprzony dupku! − krzyczy Louis, rzucając się na Harry'ego i waląc go w pierś. Harry stoi spokojnie, pozwalając Louisowi na bicie go. Wie, że zasługuje na to i na wiele więcej. − Po wszystkim, co dla ciebie zrobiłem? Piątka pieprzonych dzieci nie była wystarczająca?! Kochanie cię, mimo tego, że nigdy ciebie dla mnie nie było?! Jestem tu dla ciebie od dwudziestu lat, a ty wiejesz do innego faceta? Pieprz się, Harry! − krzyczy i płacze, uderzając pięściami w pierś bruneta. Ta scena łamie serce. − Nienawidzę cię, nienawidzę cię, nienawidzę cię.

– Louis, myślę, że powinieneś odpocząć – mówi Niall delikatnie.

– Chcę, żebyś zniknął! Wynoś się z mojego domu! – krzyczy Lou łamiącym się głosem.

– Dawaj, możemy jechać do mnie – mówi Nathan, ciągnąć Harry'ego za ramię. Louis jest o krok od naskoczenia na niego i pobicia do śmierci.

– Jasne, idź, Harry. Dlaczego nie pójdziesz ze swoim chłopakiem? Brzmi jak dobry pomysł, zwłaszcza, że nie jesteś tu już mile widziany.

– Nie – mówi Harry słabo. – Nie zamierzam uciekać. Nie chciałem, żebyś dowiedział się w taki sposób, Louis. Przepraszam,

Louis śmieje się z goryczą i kręci głową.

– Nie waż się wypowiadać tych słów ponownie. Nie jest ci przykro, nigdy nie będzie. Gdyby tak było, to nigdy byś tego nie zrobił. I, och, nie chciałeś, żebym dowiedział się w taki sposób? Więc jak właściwie chciałeś, bym się dowiedział? Planowałeś wyprawić mi imprezę niespodziankę i wtedy ogłosić nowinę? A może napisałbyś uroczy wierszyk? To byłoby coś.

– Louis, proszę – Harry błaga, ale Louis nie pozwala mu mówić.

– Och, a ty! – Louis zwraca uwagę na Nathana. – Będziesz stał tutaj i zachowywał się tak, jakbyś nie zrujnował małżeństwa i rodziny. Jestem pewien, że dla ciebie jest specjalne miejsce w piekle. Żyjesz dla tego gówna, prawda? Ty chory, pieprzony draniu. Możesz sobie go wziąć! Zasługujecie na siebie.
– Louis...

– Chociaż mam pytanie. Jak długo to trwa? Jak długo przyprawiałeś mi rogi za plecami? Kilka tygodni? Kilka miesięcy? No proszę, oświeć mnie.

– Prawie rok – mówi Harry zdławionym głosem. Louis bierze głęboki oddech i kiwa głową.

– Więc zaraz po narodzinach Joshuy. Super. Świetnie. Cudownie, kurwa. Byłem tutaj, ledwie radząc sobie z noworodkiem bez męża, którego wiecznie nie było, a ty w tym czasie pieprzyłeś innego. Nie jest ci przykro, Harry. To mi jest przykro. Jest mi przykro, że zakochałem się w kimś tak cholernie egoistycznym.

Po tych słowach rusza na górę do swojego pokoju, gdzie zatrzaskuje za sobą drzwi.

– Myślę, że powinieneś już iść – mówi Zayn do Nathana. – Nie masz prawa tu być.

– Idziesz ze mną, Harry? – pyta, kompletnie ignorując Zayna.

– Nie, ale myślę, że powinniśmy pogadać – mówi i odchodzi spod ostrzału wzroku do pustej kuchni. – Dlaczego to zrobiłeś?! Dlaczego pocałowałeś mnie na oczach mojego cholernego męża?! Na oczach moich dzieci?! Jak mogłeś to zrobić?!

– Cóż, ciągle powtarzałeś, że nie mógłbyś ich zostawić, nawet gdy kolejny raz cię o to prosiłem. Gdybyś naprawdę mnie kochał, zostawiłbyś go, więc musiałem wziąć sprawy w swoje ręce. Teraz cię zostawił, więc mam cię całego tylko dla siebie. – Nathan uśmiechnął się i położył rękę na jego biodrze, ale Harry go odepchnął.

– Oszalałeś?! – Harry krzyknął ze wściekłością. – Louis miał rację, jesteś nienormalny! Myślałem, że cię kocham, ale... ale tak nie jest. Nie po tym, co zrobiłeś. Nie mogę cię kochać tak, jak kocham Louisa, nie ma mowy, bym kiedykolwiek go zostawił. Jest moją bratnią duszą, a ty zrujnowałeś moje małżeństwo.

– Nie, Harry. To Ty zrujnowałeś swoje małżeństwo. Nikt nie zmuszał cię do angażowania się w to przez tak długi czasu. Nie wiń mnie, bo ty jesteś jedynym, który to wszystko spieprzył – mówi Nathan cierpko.

– Tak, prawdopodobnie masz rację, więc teraz spróbuję wszystko naprawić, zaczynając od zakończenia tego związku.

Nath śmieje się chłodno.

– Ta, domyślam się. Cóż, powiem ci tylko, że kiedy on wypełni papiery rozwodowe i wbije ostatni gwóźdź do trumny waszego małżeństwa, nie przychodź do mnie z płaczem, bo ja nie będę na ciebie czekać.

– Nie oczekuję tego – mówi Harry, chociaż on może mieć rację co do wypełniania papierów rozwodowych przez Louisa. Nie byłby zdziwiony, gdyby Lou sprawdzał w google kontakty do adwokatów od rozwodów tak, jak o tym rozmawiali. – Ale przynajmniej muszę spróbować, by to rozwiązać. Przepraszam.

– Naprawdę powinieneś przestać to powtarzać. – Nathan przewraca oczami. – Louis ci nie uwierzył i ja również ci nie wierzę. Totalnie to spierdoliłeś.

– Wiem. – Harry kiwa głową z powagą. – Ale nie poddam się bez walki.

– Pieprz się, Harry. – Nathan kręci głową i opuszcza dom. Harry wzdycha i opiera się o blat. Nie jest pewien, jak wpieprzył się w tę chorą sytuację. Gdyby ktoś powiedział, gdy zaczął spotykać się z Louisem, że mógłby mieć prawie roczny romans ze swoim pielęgniarzem, roześmiałby mu się w twarz. Cholera, gdyby ktoś powiedział mu to rok temu, nie uwierzyłby. A teraz jakoś zniszczył sobie życie. Złamał serce osobie, której obiecał wieczną miłość i wsparcie.

Wraca do salonu, gdzie zapanowuje nieprzyjemna cisza.

– Więc o co w tym chodzi? – pyta chłodno Liam.

– Zerwałem z nim. Chciał złamać Louisa i myślał, że wybiorę jego, a nie Lou. Powiedziałem, że to nigdy nie będzie miało miejsca.

– Och, miło z twojej strony – mówi Sophia jadowicie. – Zrywasz ze swoim chłoptasiem, gdy twój mąż się dowie. Jakie to hojne.

– Spróbuję to naprawić. Nie chcę niszczyć naszego małżeństwa i zamierzam to naprawić, cholera. – Harry wzdycha agresywnie. Wie, że spieprzył i nie potrzebuje, by przyjaciele jeszcze pogarszali jego samopoczucie w związku z tym wszystkim.

– A jaki masz plan? – Perrie krzyżuje ramiona i unosi brew.

– Jeszcze nie wiem, okej? Wiem tylko, że muszę spróbować. Myślę, że powinniście iść.

– Żebyś mógł zranić Louisa jeszcze bardziej? – pyta Sophia.

– Nie, żebym mógł sprawdzić co u dzieciaków i na spokojnie porozmawiał z Louisem. – Harry próbuje nie zgrzytać zębami.

– Powinniśmy dać im trochę prywatności – mówi Niall, a Harry jest mu bardzo wdzięczny.

– Pójdę po dzieciaki – mówi Liam do Sophii i wszyscy wstają, by pójść po dzieci. Harry siedzi na kanapie z twarzą skrytą w dłoniach, próbując przełknąć ogromną gulę w gardle. Naprawdę nie ma pojęcia jak to wszystko naprawić, nie wie nawet gdzie zacząć, ale nie może stracić Louisa, nie przez coś tak głupiego. Harry był idiotą, był od dłuższego czasu, ale nie umiał przyznać, że zawsze kochał i będzie kochać Louisa. Nie może pozwolić, by ich małżeństwo się rozpadło.

Każdy wychodzi chwilę później, nie mówiąc ani słowa do Harry'ego. Jedynie Liam łapie go za ramię i warczy do jego ucha:

– Zrań go jeszcze raz, a cię zapierdolę.

– Wiem – odpowiada.

Harry idzie na górę, żeby sprawdzić co u dzieci. Wszyscy wyszli tak nagle, a on chciał z nimi porozmawiać i upewnić się, że nie zostali zapomniani. Najpierw zagląda do pokoju Joshuy, który wciąż śpi spokojnie, jakby cały ich krzykliwy pojedynek nigdy się nie zdarzył. Serce Harry'ego ciężko ciąży na jego klatce piersiowej, ponieważ Louis zawsze porównuje Joshuę do Harry'ego. Zostali pobłogosławieni śpiochem już od pierwszego dnia po przywiezieniu go ze szpitala. Louis musiał co dzień wyciągać Harry'ego z łóżka na zajęcia na studiach, a kiedy byli już w związku małżeńskim i mieli dzieci, Louis musiał dać mu mocny cios, aby go obudzić, gdy nadchodziła jego kolej. „Możesz przespać huragan, kochanie, przysięgam" mówił zawsze Louis czule.

Harry potrząsa głową i rzuca ostatnie spojrzenie swojemu maluchowi, zanim przechodzi do pokoju Jake'a. Zagląda przez otwarte drzwi, aby znaleźć jego i Lucasa leżącego w swoim łóżku. Jake płacze, podczas gdy Lucas mówi do niego cicho. Harry ukrywa się za drzwiami, starając się usłyszeć ich rozmowę.

– Czy tatuś i papa się nienawidzą? – Jake pociąga nosem, przytulając swojego pluszowego tygrysa jakby ten był jedynym ratunkiem. To pluszak, którego Harry przyniósł mu w dniu, w którym się urodził. Spał wtedy na piersi Louisa. Był cholernie waleczny już od dnia poczęcia, a Harry czuł, że tygrys to odpowiednie zwierzę.

– Nie, nie robią tego – łagodnie reaguje Lucas. – Wiesz jak czasami Sophia i ja się kłócimy? – Jake kiwa głową i znowu pociąga nosem. – To trochę tak jak oni teraz, ale nadal bardzo się kochamy. Czasami kłócimy się z ludźmi, których kochamy.

– Ale dlaczego papa pocałował tego mężczyznę, a nie tatusia? – Pyta Jake, jakby został zdradzony. – On ma całować tylko tatusia.

Serce Harry'ego rozpada się. Lucas milczy przez chwilę i kręci głową.

–Naprawdę nie wiem, dlaczego to zrobił.

– Czy papa będzie musiał odejść? – pyta cicho Jake.

– Nie wiem. Może. Ale nadal będzie nas kochał, tak samo, jak tatuś – mówi mu Lucas i brzmi na bardzo pewnego siebie. Harry jest mu za to wdzięczny.

– Czy będą ciągle krzyczeć na siebie? Nie lubię, kiedy to robią.

– Nie wiem, Jake. Chodź, musisz iść spać.

– Okej – wzdycha Jake, jakby to była ostatnia rzecz, jaką chciałby zrobić. Lucas kładzie go i całuje w czoło, a Harry czuje, jakby miał zaraz upaść na kolana i się rozpłakać. Lucas jest już lepszym ojcem w wieku piętnastu lat niż Harry od jakiegoś czasu. Nie może znaleźć siły, by się im pokazać, zbyt zawstydzony swoimi czynami, więc idzie do pokoju Gabrielli.

Sophia i Gabriella są zwinięte pod kołdrą. Sophia czyta jej książkę. Gabriella od dawna nie chciała mieć czytanej historii przed snem, bo wolała robić to sama, ale Harry domyśla się, że wszystkie kłótnie i krzyki sprawiły, że teraz chce, by ktoś jej poczytał i pomógł się uspokoić. Harry jest tchórzem, bo też nie wchodzi do tej sypialni.

W końcu udaje się do sypialni swojej i Louisa. Zauważa, że drzwi są otwarte i to pewnie dla dobra dzieci. Nasłuchuje jakiegokolwiek hałasu i słyszy ciche szlochanie, które łamie serce, i drżący oddech. Jedyne, na co ma ochotę, to wejść tam i objąć Louisa swoimi ramionami, zamykając w ciasnym uścisku, a potem bardzo przeprosić. Jednak Louis go nienawidzi, a on wciąż nie może zrozumieć siebie, jak mógł tak oszukiwać ukochanego. Ma palącą chęć zrzucić siebie ze schodów, bo wie, co się dzieje i że nie zniszczył jedynie małżeństwa z Louisem, a całą swoją rodzinę.

Zamiast rzucić się ze schodów, schodzi po nich na dół, by posprzątać wielki bałagan pozostawiony przez nich. Sprzątanie nie sprawi, że Louis wróci, ale to przynajmniej początek. Lou będzie mile zaskoczony, gdy się obudzi i znajdzie wszystko w dobrej formie. Gdy wszystko wygląda nieskazitelnie, Harry leży na kanapie i rzuca koc na nogi. Wie, że Louis nie chce go tutaj, ale nie ma dokąd pójść. Dom jego mamy jest oddalony o ponad godzinę, a wszyscy jego przyjaciele go nienawidzą, więc teraz tak naprawdę nie ma wyboru.

Nadal są właścicielami pierwszego mieszkania, w którym mieszkali, ale obecnie jest zajęty przez nowożeństwo, które je wynajmuje. Ale Harry ma przeczucie, że będzie musiał do nich zadzwonić i poprosić grzecznie, by się wyprowadzili, by on mógł się tam zamieszkać, odchodząc z życia Louisa. Nie chce, ale nie obwinia Louisa za nienawidzenie go. Naprawdę wątpi, że Lou będzie chciał, by brunet został w domu o tym wszystkim. W pewnym momencie będzie musiał zmierzyć się z Louisem, więc poradzi sobie z tym później. Jutro.

Harry wpatruje się w sufit i czeka, aż nadejdzie sen, ale tak się nie dzieje. Jest zbyt niespokojny i winny, aby zamknąć oczy na dłuższą chwilę. Ma tę irracjonalną obawę, że Louis zejdzie na dół i wbije mu coś w klatkę piersiową, ale to oczywiście nie nastąpi, a przynajmniej nie, gdy dzieci są w domu. Sam nie wie, jak długo zastanawia się, czy Louis nadal go kocha. Gdyby role się odwróciły, Harry byłby zrujnowany. Naprawdę nie może myśleć o tym, jak by to było, gdyby Louis go zdradził, ale to strach, którego nigdy nie musi mieć, ponieważ wie, że Louis nigdy nie zrobiłby czegoś tak głupiego. Nie ma pojęcia, dlaczego im to zrobił.

~

Rankiem słońce ledwie przedostaje się przez okna, a Harry już nie jest w stanie tam leżeć, więc wstaje i zaczyna jeść śniadanie. Od miesięcy nie robił śniadania i jest pewien, że dzieciom brakuje jego słynnych naleśników z kawałkami czekolady z nutellą ukrytą wewnątrz i zwieńczoną truskawkami. Louis nawet nie zadaje sobie trudu, bo to jest rzecz Harry'ego, a on pozwala mu przejąć stery. Było to, rzecz jasna, pierwsze danie, które Harry kiedykolwiek zrobił dla Louisa.

Po przygotowaniu ciasta sprawdza zegar. Jest dopiero szósta, co oznacza, że dom powinien być spokojny przez co najmniej kilka godzin. Harry już traci rozum. Nie ma nic do roboty przez co najmniej dwie godziny, kiedy Joshua powinien się obudzić. Nie może teraz zrobić naleśników, bo inaczej zrobią się zimne, a Louis i dzieci będą bardziej rozczarowani.

W końcu chwyta klucze i idzie do sklepu spożywczego po jedzenie, żeby zrobić lekki lunch i wielką, fantazyjną pieczeń na kolację. W każdym razie ma wolny dzień, więc, zamiast kłamać, by spędzić dzień z Nathanem, zamierza spędzić go z rodziną i spróbować naprawić wszystko, bez względu na to, ile czasu to zajmie.

Kiedy wraca do domu, wciąż panuje cisza, więc wszystko odkłada i zajmuje się czym tylko może. W końcu, około godziny 7:30, Joshua zaczyna płakać, więc biegnie do jego pokoju i podnosi go, zanim zdąży obudzić Louisa.

– Cześć, skarbie – szepcze Harry i całuje go w czoło. Sadza go na swoim biodrze i głaszcze cienkie włosy na głowie. – Szczęśliwego Nowego Roku, kochanie. Musisz być głodny, tak? Znajdźmy coś na śniadanie. – Jego głos jest miękki, a Joshua uspokaja się, opierając głowę na ramieniu Harry'ego i wzdychając. Kiedy brunet wychodzi z pokoju i wraca na dół, Louis stoi tam w jednej z bluz uniwersyteckich Harry'ego. Jego oczy są czerwone i opuchnięte, a on ma kaptur naciągnięty na jego brudne włosy. Wpatruje się w Harry'ego jak jeleń w światła reflektorów.

– Hej, dzień dobry. Właśnie robiłem śniadanie i słyszałem, jak płacze. Zajmę się nim, więc jeśli chcesz, możesz na chwilę wrócić do łóżka.

Louis krzyżuje ręce na piersi i patrzy na Harry'ego przez chwilę. Harry czuje się tak odsłonięty. Nie wie, czego chce Louis.

– Co tu robisz? – pyta Lou, a głos jest zrujnowany i surowy. Harry kiedyś lubił ten dźwięk, po długiej nocy z mężem, gdy Lou ledwo mógł mówić lub chodzić. To był znak, że Harry dobrze się spisał.

– Co? – Harry zmarszczył brwi.

– Dokładnie pamiętam, że prosiłem cię, byś wynosił się z mojego domu.

– Ja... ja nie miałem gdzie się podziać, Louis – Harry się jąka. – Po prostu pomyślałem, że jesteś zdenerwowany.

– Och, mówisz? Myślałem, że mogę być zdenerwowany, gdy dowiedziałem się, że od roku spałeś z kimś innym? Jak mogłem się tym martwić?

– Zrobiłem naleśniki – mówi słabo Harry. – I posprzątałem wczorajszy bałagan.

– Och, naleśniki i czysty dom, a to wszystko ma wynagrodzić zdradę! – mówi sarkastycznie Louis.

– Ja... ja nie to miałem na myśli. – Harry stara się zebrać myśli.

– Chcę, żebyś wyszedł, Harry. Proszę. Muszę być sam i myśleć.

– Ale to Nowy Rok, gdzie mam iść?

– Możesz podjechać do Cheshire i spędzić trochę czasu z mamą i Robinem i wyjaśnić im, dlaczego zrobiłeś tak głupią, idiotyczną rzecz, że wyrzuciłeś się sam z domu na Nowy Rok.

Zanim Harry zdąży jeszcze otworzyć usta, Louis wraca do swojego pokoju. Harry nawet nie wie, co robić, ale Joshua jest głodny i niech go diabli, jeśli zepsuje więź z kolejnym dzieckiem. On na to nie pozwoli. Więc zabiera Joshuę na dół do kuchni. Wkłada go do krzesełka i tnie banana w małą miskę suchych Cheerios. Joshua wydaje się zachwycony tym. Jego palce i twarz są lepkie, a on nie może przestać chichotać. Cóż, na razie Joshua go nie nienawidzi i to jest wygrana.

Chwilę później dzieci schodzą na dół, a Louis wlecze się za nimi z Jake'em schowanym w ramionach. Harry uśmiecha się do wszystkich, ale nie odwraca się.

– Szczęśliwego Nowego Roku.

– Tutaj, kochanie, jedz – mówi cicho Louis do Jake'a, sadzając go. Dzieci siedzą przy stole i mieszają w jedzeniu, podczas gdy Louis chwyta ramię Harry'ego, wbijając w nie paznokcie i ciągnie go do rogu pokoju.

– Poprosiłem cię o odejście. Dwa razy. I wciąż tu jesteś. Czy widzisz, dlaczego jestem zły? – mówi Louis kpiąco.

– To Nowy Rok, Lou. Chcę je spędzić z moimi dziećmi.

– Nie wiedziałem, że musi być święto narodowe, abyś chciał spędzić z nimi czas. To oczywiste, że nie inwestowałeś w nie przez ostatni rok, ponieważ byłeś znacznie bardziej zainteresowany swoim chłopakiem. Jeśli mnie kochasz, tak jak twierdzisz, uszanujesz moje życzenia i wyniesiesz się z domu.

– Louis, proszę, nie rób tego. Nie skreślaj ot tak ponad dwudziestu lat z powodu mojego głupiego błędu – błaga Harry, będąc blisko łez. Patrzy na bluzę, którą ma na sobie Louis, jego bluzę. Nadal jest na niej wielka plama po winie, która powstała tam prawie dwie dekady temu. Będąc jeszcze na studiach, kiedy byli ze sobą pierwszy raz, pili razem wino i Louis chichotał, przewracając przez to kieliszek wina na rękaw Harry'ego. Plama nigdy się nie sprała, ale obaj kochali ją zbyt mocno, by ją wyrzucić. Przywołuje dobre wspomnienia. Harry ma tylko nadzieję, że dostanie szansę na lepsze wspomnienia z nim.

– To był gigantyczny błąd, Harry! Nie mogę ci tylko wybaczyć! To nie jest takie proste! To nie było jednorazowe wydarzenie, to był cały rok! Potrzebuję czasu, żeby pomyśleć o tym, do diabła, co mam robić. Nie sądzę, że możemy zostać małżeństwem. Nie mogę tego znieść!

– Przestań, Louis, nie. Nie masz na tego na myśli.

– Mam. – Louis krzyżuje ręce na piersi i widać, że on też jest bliski płaczu. – Co byś zrobił? Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że przez rok pieprzyłem się z innym mężczyzną?

Harry cierpi na tę myśl. Złości go myśl o cudzych rękach na ciele Lou. Dzięki temu może zrozumieć, o co chodzi Louisowi, ale nie może pozwolić, by to zrujnowało to, co mają. Nie może pozwolić, aby to było tym, co je kończy. Nie może żyć w świecie, w którym nie ma Louisa.

– Nie wiem – szepcze Harry, spoglądając na swoje stopy.

– Chciałbyś mnie zabić i człowieka, z którym byłem – mówi Louis. – I wiesz, skąd to wiem? Bo tak właśnie myślę o tej całej sytuacji. Nie wiem, jak mam po tym wszystkim ruszyć do przodu. Nie sądzę, że w ogóle można po tym ruszyć do przodu.

– Nie dasz mi szansy się wytłumaczyć? – pyta Harry, chociaż wie, jak idiotycznie to brzmi. Nie wie jednak, co miałby powiedzieć, ale nie chce, by Louis go wyrzucił. Nie skończył walczyć. Nigdy nie skończy.

– Naprawdę sądzisz, że zasłużyłeś na szansę, by to wyjaśnić? – Louis jest zaskoczony.

– Nie. – Harry patrzy na swoje stopy. – Nie sądzę.

– Ja tylko... – Louis wzdycha, wpatrując się w swoje bose stopy na zimnej posadzce z płytek. – Nie wiem, co zamierzamy z tym zrobić. To nie jest tak, że jesteśmy tylko my. Mamy piątkę dzieci i wszystko, co mamy, dzielimy się. Nie wiem, jak to się potoczyłoby, i nie wiem, co jest najlepszym wyborem. Potrzebuję czasu, żeby to przemyśleć i wymyślić plan.

Harry jest prawie pewien, że może być na granicy zawału serca, tak jakby śmierć była tuż za rogiem. Nie poradzi sobie z tym.

– Kochanie, proszę, nie rób nam tego. Możemy to naprawić, obiecuję. To ja byłem głupi. Byłem głupi, ale jestem gotów to naprawić. Proszę.

– Nie potrafię ci już ufać, Harry. To nie była jednorazowa wpadka po pijaku. Był to rok spotykania się za moimi plecami i cierpienia. Nie wiem już, kim jesteś. Nie jesteś osobą, którą poślubiłem.

– Jestem, kochanie, jestem. Wciąż jestem sobą.

– Nie, nie jesteś. Ponieważ osoba, którą poślubiłem, nigdy by mnie tak nie skrzywdziła – łka Louis.

– Kochanie, proszę – Harry wciąż błaga. Jest jakieś dwie sekundy od upadku na kolana i błagania. – Spieprzyłem tak bardzo, ale jeśli mógłbyś dać mi drugą szansę, nigdy nie poprosiłbym o kolejną. Nie przekreślaj dwudziestu niesamowitych lat z powodu tego, co zrobiłem. Kocham cię i kocham nasze dzieci, i tu właśnie chcę być. Nie każ mi odejść, chcę zrobić to lepiej. Powiedz mi, co mam robić, a zrobię to. Zrobię wszystko, o co mnie poprosisz. Bardzo Cię kocham. Kocham cię, kocham cię, kocham cię.

– Proszę, wyjdź. – Louis pociąga nosem, ocierając oczy. – Proszę. Nie każ mi prosić ponownie. "

– W porządku – szepcze Harry po dłuższej chwili. – Czy mogę przynajmniej pożegnać się z dziećmi?

– Tak, ponieważ nie wiem, kiedy następnym razem cię zobaczą – mruczy Louis.

Myśl, że nie zobaczy swoich dzieci jakoś łamie Harry'emu serce, ale wie, że był kiepskim ojcem i prawdopodobnie zasługuje na tę karę.

Harry ciągnie stopy po podłodze w kierunku kuchennego stołu, a dzieci milkną. To oczywiste, że sytuacja jest niekomfortowa między starszymi dziećmi, ale Jake i Joshua są szczęśliwie nieświadomi, a Gabby jest teraz obojętna.

– Słuchajcie, dzieciaki. – Harry odchrząkuje. Nie będzie płakać przed nimi. – Papa wyjdzie na chwilę. Nie wiem, kiedy wrócę, ale obiecuję, że wkrótce was odwiedzę.

– Gdzie idziesz? – pyta smutno Jake. –Nie chcę, żebyś sobie szedł.

–Wiem, skarbie – Harry wzdycha, przeczesując włosy Jake'a. – Ale zamierzam spędzić trochę czasu z babcią, to wszystko.

– Dlaczego? – pyta uparcie. Jest pod tym względem podobny do Louisa. Upartość na pewno ma po Lou.

– Ponieważ papa zrobił coś złego – przyznaje Harry cicho. – Ale bardzo was wszystkich kocham, okej? I wkrótce przyjadę.

Harry wolno okrąża stół, żegnając się ze wszystkimi dziećmi, próbując delektować się tymi chwilami, ponieważ naprawdę nie wie, kiedy następnym razem je zobaczy. Sophia niechętnie pozwala mu pocałować ją w policzek, ale nic mu nie mówi, a Lucas wstaje od stołu i wychodzi z kuchni, zanim Harry zdoła go objąć. Harry zdecydowanie ma więcej niż jedną relację do naprawienia.

Louis odprowadza go do drzwi i obniża jego głos, aby dzieci nie słyszały.

– Możesz przyjść po swoje rzeczy po tym, jak dzieci wrócą do szkoły po wakacjach.

– W porządku. Um, mógłbym użyć naszego starego mieszkania, aby zostać w domu.

– Mamy tam najemców.

– Wiem, ale co jeszcze mogę zrobić? – Harry wzdycha. – Ich czynsz jest jednak na odnowienie, a ja wytłumaczę im, że coś się pojawiło i nie możemy pozwolić im się odnowić. Poradzę sobie z tym.

– W porządku.

– Więc, dasz mi znać, kiedy mogę zobaczyć dzieci?

– Tak. Napiszę do ciebie, kiedy będę gotowy.

– W porządku. Dzięki. Tak więc, um... Do zobaczenia.

–Mhm.

– Cześć, Lou.

Louis zamyka mu drzwi przed nosem.

~

Harry zostaje powitany przez matkę z uderzeniem w tył głowy.

– Idiota! Co zrobiłeś?!

– Mamo – jęczy Harry jak dziecko, jego oczy skaczą z ziemi na stopy na maty powitalnej. – Proszę, czy mogę tu zostać tylko na kilka dni? Wiem, że spieprzyłem i nie wiem, co jeszcze mogę zrobić.

Anne wzdycha ciężko i otwiera całkowicie drzwi frontowe.

– Wejdź. Nie mam zamiaru wykopać własnego syna na Nowy Rok, ale nie myśl, że jesteś na wakacjach.

–Wiem – Harry wzdycha, nie będąc jeszcze w stanie nawiązać kontaktu wzrokowego z matką. Wstydzi się siebie i swoich działań. Anna wychowała go na lepszego człowieka, a nie takiego, który zdradza. Harry wiedział o tym lepiej, a jednak.

Wchodzi do ciepłego domu, zrzucając płaszcz i wkładając torby za drzwi. Podąża za Anną do kuchni, która nastawia czajnik na dwoje, chwytając potrzebną herbatę i kubki.

– Czy Robin jest w domu?

– Nie, nie ma go. Jest w interesach przez kilka dni. Będzie jutro w domu.

–Ach – Harry przytakuje. Wyciąga telefon i widzi mnóstwo wiadomości od Nathana, niektóre pełne są wściekłości, a w niektórych błaga i płacze. Harry blokuje telefon i wkłada go z powrotem do kieszeni. Będzie musiał zablokować jego numer, kiedy będzie miał szansę. Nie można tego kontynuować. Fakt, że Louis się dowiedział, jest jak wylanie kubła lodowatej wody na głowę, a to wreszcie obudziło go z ostatniego roku, jakby zupełnie nieświadomy tego, co działo się wokół niego.

Anna siada i delikatnie przesuwa filiżankę herbaty w stronę Harry'ego. Bierze swoją w dłonie i zaczyna mówić.

–Więc... powinniśmy porozmawiać o tym, co się stało.

– Chyba nie mam zbyt dużego wyboru w tej kwestii – mruczy Harry, stukając palcami w kubek.

– Co sprawiło, że go zdradziłeś? Myślałam, że wszystko z Louisem jest wspaniałe. Minęło dwadzieścia lat. Dlaczego teraz? Co poszło nie tak? – pyta Anna, patrząc z rozpaczą. Kocha Louisa jak swojego własnego syna, Harry o tym wie. Uwielbia Louisa, a kiedy mama Louisa zmarła, gdy miał zaledwie 25 lat, Anne stała się dla niego prawdziwą matką. Nikt nie byłby w stanie zastąpić Jay, ale i tak miło było mieć Annę w jego życiu jako mamusię.

– Po prostu byłem egoistą – przyznaje nieśmiało Harry. – Louis i ja... nie mieliśmy zbyt wiele czasu dla siebie. Z pięciorgiem dzieci możesz sobie wyobrazić, że nie jest łatwo zdobyć nasz czas. To nadwerężyło nasz związek, zwłaszcza gdy urodził się Josh. Po prostu myślę, że wszystko zaczęło bardziej dotyczyć dzieci, a mniej Louisa i mnie, a kiedy Nathan przyszedł do mnie, nie wiedziałem, jak odmówić. Byłem samotny i czułem potrzebę uczucia od innego dorosłego mężczyzny. Tęskniłem za byciem mężem, a nie tylko ojcem.

– Wiesz, Harry, nie sądzę, żeby to był dobry pretekst do zdradzania swojego męża. Louis jest tym, który jest w domu z tymi dziećmi codziennie, nigdy nie ma przerwy od bycia ojcem. Ty masz życie poza domem, masz karierę. Całe życie Louisa to ten dom i te dzieci. Jeśli ktoś nie czuje się jak mąż, to on. Zwłaszcza po urodzeniu dziecka. Jest tak przyzwyczajony do bycia ojcem i to jest to, co robił przez piętnaście lat. To w twoim geście jest, by pomóc mu poczuć się jak mąż, zamiast być tylko ojcem. Ale teraz jestem pewna, że po prostu czuje się jak porażka męża.

– Nie przyszedłem do ciebie, abyś sprawiła, że czuję się bardziej winny, niż ja to już czuję – mówi Harry, ale od razu czuje się źle. – Przepraszam, mamo. Wiem, że masz rację. Ale teraz jest już za późno; wszystko jest powiedziane i zrobione. Teraz chodzi o naprawienie tego i nie wiem jak to zrobić.

– Cóż, to na pewno nie będzie łatwe. – Anna wypija herbatę. –Masz wiele do nadrobienia. Ale przede wszystkim będzie potrzebował czasu. Nie naciskaj na niego, bo będzie potrzebował czasu dla siebie i czasu, by pomyśleć o wszystkim, co się stało. Nie możesz spieszyć się z tym procesem. Pozwoliłeś sobie zacząć historię, w której nie był on głównym bohaterem, a on mógłby chcieć tego samego.

– Nie chcę tego jednak – Harry prawie kwilił. Czuje, że jego oczy napełniają się łzami, a on je zamyka. – Chcę, żeby znów stał się moją główną postacią. Chcę, żeby znowu był moim mężem. Chcę, żeby był jedyną osobą, którą kocham.

– Zakochałeś się? – pyta Anna, jakby została spoliczkowana. Harry zostawia ból, gdziekolwiek się pojawi, pozwalając mu wędrować za nim jak ciemna chmura.

– Tak – mówi cicho, wstydząc się samego siebie. – To nie jest to samo co z Louisem, nawet nie jest bliskie, ale miłość... Nie wiem, jak to się stało.

Anna kręci głową i wzdycha.

– Chciałabym móc coś powiedzieć, ale nie jestem w stanie. Naprawdę nie wiem, co powiedzieć.

– Nie sądzę, żeby było cokolwiek do powiedzenia, mamo – wzdycha Harry. – Od samego początku biłem się o to, a teraz, gdy wszystko jest już na wierzchu, absolutnie nienawidzę siebie. Wszystko spieprzyłem i nie wiem, jak to naprawić.

– Obawiam się, że nie ma na to żadnego protokołu. Tak jak powiedziałam, zacznij od dawania Louisowi czasu i przestrzeni, na jakie zasługuje, i pozwól mu prowadzić cię stamtąd. Nie masz nad tym kontroli. Piłka jest teraz po jego stronie, a ty musisz pozwolić mu robić to, co mu się podoba. Teraz wszystko zależy od Louisa.

– A co jeśli on chce rozwodu? – Harry płacze. Spogląda na matkę ze łzami spływającymi po policzkach.

Anna sięga przez stół, by przytrzymać jedną z dłoni Harry'ego.

– Przekroczymy ten most, jeśli się tam dostaniemy.

Harry wie, że nie daje prostej odpowiedzi, ponieważ wie, że rozwód jest teraz bardzo realną możliwością. Nawet Harry o tym wie. Wolałby udawać, że Louis nigdy go nie opuści. Ale kiedyś Harry nigdy by go nie oszukał. Wszystko się zmienia, ludzie się zmieniają. Nie wie, co może się stać.

– Dobrze. Chyba pójdę pobiegać czy coś, by oczyścić umysł.

– Dobry pomysł – mówi Anna. – Załóż czapkę, jest zimno.

To dobrze, że mamusie są zmuszone do bezwarunkowej miłości do swoich dzieci, ponieważ Harry nie jest pewien, czy jest ktoś, kto go kocha.

------

Hej, witam ponownie. Nie, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, po prostu spierdoliłam. Jednak wracam. Więc witam ponownie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro