2
- Ja- zaczął childe jednak szybko przerwał patrząc na kwiatka. Zhongli podszedł do kwiatka i kucnął przy nim
-Jest rudy jak ty- wyrwał go i włożył mu we włosy dalej w jakieś odległości od niego.- wyglądasz uroczo- złapał jego ręce
- Ja... Odwzajemniam to- spojrzał na starszego który się uśmiechał i bardziej go przyciągnął przesuwając ręką po jego włosach uważając na kwiatka.
-Zostanmy tu aż do wieczora- poprosił młodszy na co starszy niechętnie się zgodził.
Spędzili tam czas do późnego wieczora rozmawiając lub siedząc w milczeniu opierając się o siebie nawzajem.
Gdy wrócili do domu posiedzieli jeszcze trochę przy ciepłej herbatce rozmawiając o nieistotnych rzeczach a dopiero położyli się spać. Childe w salonie jak zawsze żadne z nich nie miało nic przeciwko temu.
-Ajax?- złapała go Tonia za nogawkę spodni patrząc na niego- zimno- ach tak w shneznayi było wyjątkowo zimniej niż zwykle. Bez zastanawiania zdjął swoją kurtkę i jej dał. Bał się że zachoruje. Nie martwił się o siebie.
- następny razem posłuchaj mnie- kichnął jednak to zignorował- i nakładaj cieplejszą kurtkę-
Poszedł z nią do sklepu kupić składniki na obiad jednak ciągle chciała coś.
-Ajax Ajax!-wykrzyknela uśmiechnięta- chce tego lizaka! Mogę tego lizaka prawda?!- te światełka w oczach. Tych których nie miał Ajax tak bardzo było ich szkoda. Odstawił bandaże których potrzebował bo coraz częściej na treningach się ranił i wziął lizaka
- A co się mówi?- zapytał z uśmiechem
-Prosze- powiedziała, gdy wzięli większość potrzebnych rzeczy kupili je.
Przez całą drogę do domu śnieg padał tak mocno że nawet publiczne ogniska które ogrzewały bezdomnych zgasły. Rudowłosy poprawił młodszej kaptur żeby nie padał na nią śnieg. Kazał jej iść przed nim do domu żeby nie zmarzła za bardzo
-idz szybciej proszę-tak jak ją poprosił tak zrobiła.
Childe mocniej wtulił się w koc rozmyślając jak się znalazł w tym momencie, że kocha Archona z odwzajemnienie. Chłopak wstał i nalał do wazonu wody oraz włożył tam kwiatek którego dalej nie wyjął z włosów.
Rudowłosy ułożył się w wygodnej pozycji patrząc w okno. Nie przespał całej nocy. Nawet tego nie czuł. W tym momencie starszy wyszedł z sypialni i spojrzał na childe'a.
- Znowu wstajesz tak rano?- podszedł do niego i pogładził jego policzek oraz udał się do kuchni a Tartaglia jak zaczarowany za nim.
W momencie gdy Zhongli robił sobie śniadanie Ajax patrzył na niego. Pogładził jego rękę i wrócił do swoich rannych zajęć w kuchni.
- Aż mi się przypomniało jak mój młodszy brat myślał że ludzie z liyue to skały- zaśmiał się i wrócił do picia wody- ale ty ty dosłownie jesteś skałą- zaśmiał
Zhongli tylko z rozczarowaniem pomachał głową i upił łyka herbaty.
- A dopiero wczoraj taki nieśmiały byłeś że broniłeś się kwiatkiem- powiedział starszy wsuwając rękę w jego włosy- a propos gdzie ten kwiatek-
- w wazonie- zignorował jego czyny i gdy wypił wziął sobie jabłko i zaczął jeść.
Tak oto mijały im dni wtulanie się w siebie bawienie się włosami nie licząc tych drobnych czułości zachowywali się jak przyjaciele. Gdyby nie to zachowywali by się jak normalni przyjaciele.
-opowiedziec ci bajkę?- zapytał rudowłosy ściągając rękę starszego z głowy
- czemu by nie- zaśmiał się z młodszego i słuchał jak opowiadał bajkę. Naprawdę by była dobra dla dzieci.
- fajne bajki- zaczął głaszczec go po plecach- ale chyba dla dzieci-
-racja- wziął jego rękę z siebie i się wtulił w jego ramię- dla dzieci opowiadałem ją rodzeństwu-
- Napewno ciebie uwielbiają- głaszcze go- musiałeś być wspaniałym bratem-
Lekko się uśmiechnął i wtulił się w niego
-taa wspaniałym bratem- Uśmiechnął się i zaczął bawić się jego włosami-niezbyt mnie moje rodzeństwo lubi-
- dziwne- powiedział co sądził i zostawił rękę childe'a na swoim boku.
🤎🤎🤎🤎
-Childe? Co robisz?- wszedł zhongli do kuchni i przytulił się od tyłu.- herbatę?-
Młodszy tylko pomachał głową na potwierdzenie. Morax położył ręce na przodzie jego nóg i jeździł nimi natomiast starszy tylko się przyglądał czy aby na pewno może.
- słodki chłopczyk- powiedziała starsza kobieta patrząc na małe dziecko. Po sposobie ubioru można by było przyrzeć że jest z liyue.
- Ta pani jest z kamieni?- zapytał się mały rudowłosy wtulajac się w starszego brata- bo wygląda jakby była z liyue-
- nie jest.- powiedział na co kobieta się zaśmiała i podała dzieciom po cukierki i odeszła.
- wiesz co zhongli?- tylko mruknął mu w szyję- przypomniała mi się starsza pani z liyue która chciała otruć- dosyć traumatyczne przeżycie co?- dała nam cukierki mi innego i bratu, przyznaje się chcialem zjeść go ale niezasmakował mi już w ustach u wyplulem i-przerwal na chwile- wsumie niewiem czy można to nazwać otruciem ale w środku był kawałek metalu.
Położył jego ręce na swój brzuch kontynuując historię.
- sprawdziłem jeszcze w cukierki brata nie było tego- chłopak pogładził brzuch młodszego. Wziął go za nogi i podniósł osadzając na szafce. Przybliżył się do niego czekając na odpowiedź czy pozwoli się pocałować. Rudy skinal głową, na co Archon złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
Młodszy odsunął trochę głowę i odwrócił w bok. Jego twarz była prawie w kolorze jego włosów. Natomiast starszy się tylko przyglądał. Złapał go za gardło obracając jego głowę w swoją stronę i znowu złożył pocałunek. Nie biorąc ręki.
Zacisnął dwa palce na jego gardle a młodszy obserwował jego ruchy z wielką dokładnością. Starszy popatrzył w jego oczy dalej trzymając. Stali w bezruchu dopóki woda zaczęła się gotować. Morax zalał im herbatę, puszczając go. Obydwoje skupili swoją cała uwagę na kubkach z herbatą.
Gdy Zhongli wypił czekał aż młodszy skończy. Ale tym razem nie otrzymał pozwolenia na pocałunek więc po prostu wplótł swoje palce w jego włosy i czekał. Czekał na albo pozwolenie albo cokolwiek innego ze strony Ajaxa. Młodszy delikatnie skinął głową na kolejne jego ruchy. Był oczarowany starszym wręcz za bardzo. Zhongli znowu położył rękę na jego szyi, znowu ucałował go. A dokładniej w jego czoło patrząc jak młodszy dostaje rumieńców od takich gestów.
Przejechał palcem po szyji patrząc jak bardzo reaguję w między czasie Tartaglia poczuł lekki uścisk przez spodnie, w okolicach krocza. Został podniecony przez takie gesty. Był zdziwiony tym.
Starszy mężczyzna nie zauważył jego problemu więc kontynuował czułości.
- Zhongli- zaczął patrząc na niego- możesz przestać? Bo mam tak jakby"mały problem"-
Morax spojrzał na jego krocze a potem na niego. Jego twarz wyrażała pytanie. Pytanie o to czy może mu pomóc.
Ajax spojrzał na swoją miłość sam nie wiedział co miał odpowiedzieć z jednej strony nie chciał dostać pomocy wręcz się jej bały ale z drugiej strony lubił dotyk który był obdarzany. Po prostu zeskoczył i uciekł w kierunku łazienki. Starszy nie próbował go zatrzymać, nie miał powodu żeby za nim iść skoro nie chciał. Gdy Ajax radził sobie z problemem to starszy zrobił sobie kolejną herbatę.
Młodszy wrócił po kilkunastuch minutach już bez problemu.
Podszedł obok starszego i uśmiechnął się do niego. Gdy starszy skończył pić herbatę sam usiadł na blacie a młodszy stał w miejscu.
Morax złapał w ręce twarz młodszego i skierował ją w swoją twarz. Te oczy się nie zmieniają nie ważne co. Przeciągnął kciukiem po policzku młodszego i go zostawił. Zeszedł z blatu i udał się do pokoju młodszy chłopak kontynuował zajęcia w kuchni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro