Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Gdy Jade Chamber zostało odbudowane mieszkańcy świętowali. Oprócz dwójki, jednego który wrócił z wakacji a drugiego który go przyjął.

-Jesteś naprawdę niezdarą Tartaglia- powiedział Zhongli podczas zaklejania jego policzka plastrem i zostawiając kosmyk który mu przeszkadzał w "ratowaniu życia".- musisz bardziej uważać-

Obydwoje usiadli na fotelach po przeciwnych stronach. Morax poprosił go żeby poczęstował się herbatą. I zapytał się co go tu sprowadza

- Wiesz...- zaczął lecz zostało mu przerwane

- Co wiem- podniósł jedną brew biorąc łyk herbaty.

- obiecałem wrócić na rewanż z travelem!- prawie wykrzyknął dumny z siebie. Kochał walkę tak to prawda a jeszcze bardziej kochał jedną osobę.

- Oh travel tak?- odstawił kubek z połową herbaty- wyjechał w poszukiwaniu siostry podobno do inazumy a pewnie wiesz jak tam życie wygląda. - upił kolejny łyk herbaty- pewnie już nie żyje jak wyszedł z miasta.

- Rozumiem- racja zabolało go to jednak był jedną z ostatnią osób pod względem ważności dla niego- może ty się ze mną zmierzysz zhongli-sensei!- wykrzyczał wpadając na pomysł

- Ja? Jestem za stary na takie zabawy- odkąd Childe poznawał prawdę o mężczyźnie on nie unikał takich zdań- podziękuję-

-Niech się sensei zgodzi!- gdyby miał "normalne oczy" na pewno miałby je bardziej rozświetlone ale niestety. Tak nie jest- nie będę się powstrzymać!-

- wybacz Childe ale kręgosłup nie ten co parę tysięcy lat temu- powiedział i dokończył herbatę. Oczywiście że by się bił ale.... No właśnie chciał ale coś mu z tyłu głowy mówiło że nie może.

Rudowłosy westchnął głośno patrząc po całym jego mieszkaniu. Skromne mieszkanko nic wielkiego. Starczyło by na dwie osoby... W małżeństwie. Natychmiast wyparł owe myśli z głowy to że jest zauroczony w Bogu nie daje mu prawa do takich myśli szczególnie że to tylko zauroczenie.

- Wiesz co zamierzasz zrobicy Childe skoro nie ma travela?- zapytał zaciekawiony skupiając swoją uwagę na jego, rudych, lekko rozczochranych włosach oraz jego martwych oczach.

- Raczej nic- powiedział patrząc na herbatę- wrócę do shneznayi i będę dalej służyć królowej tsatitsie-

-rozumiem- nie zareagował na to jakoś bardzo, chciałby żeby tak było jednak z niewiadomego powodu zabolało go całe ciała. Ale dlaczego? Zadał sobie to pytanie

Nastała cisza dla osób postronnych mogła być bardzo niezręczna lecz im? Im nie przeszkadzało. Dużo osób by nie uwierzyło że 11th of the fatui harbins siedzi cicho i nie twiera swojej paszczy. Childe który podobno ciągle gada.

🧡🧡🧡🧡

Minął tak rok. Przez bity rok childe nie wyruszył z krainy geo ciągle tam był.Liyue harbor zaznało nowego problemu w postaci właśnie ich. Jednego z fatui i archona których łączy płomienne uczucie zwane miłością. Każde z nich się wypiera tego uczucia u siebie a drugiego by nawet nie podejrzewało o takie uczucie.

Obydwoje przystanęli przy tablicy ogłoszeń poprawiając kaptury przy śniegu. Zhongli przeczytał ogłoszenia. Jakiś chłopak mniej więcej w wieku childe'a zakończył swój biedny żywot przez... Gwałt.

-to mężczyzna z sklepu. Często do niego chodziliśmy- spojrzał na chłopaka który mocno ścisnął kurtkę jakby się bał. Ha bał on był przerażony trząsł się a jego oczy latały po całej tablicy.

Zhongli poklepał go po plecach chcąc go jakoś wesprzeć, ale nie wiedział jak. Może to ogłoszenie tak go przeraziło rzadko zdarzały się takie rzeczy w Liyue. Wziął poprostu Ajax z tego miejsca i udał się w inne. Przyjemniejsze. Do sklepu z bronią którą uwielbiał. Spędzili tam dwie godziny nic nie kupując poprostu oglądając je lub mówić twórcy poprawki.

Gdy wyszli ze sklepu zmierzali do domu Moraxa. Tartaglia zaczął patrząc w niebo szukając czegoś, ale sam nie wiedział czego.

- Zhongli-sensei pomysl życzenia- ten tylko odwrócił głowę w stronę childe'a a potem na niego patrząc na spadająca gwiazdę.

- Naprawdę nie rozumiem ludzi- odwrócił głowę w inną stronę i pospiesznie udał się do domu natomiast młodszy wracał wolnym krokiem.

Zhongli położył się w sypialni i cicho się zaśmiał. Zachowywał się jak Hu tao podczas pierwszego zakochania. Właśnie zakochania nie zauroczenia. Zaczął myśleć czy aby na pewno to tylko zauroczenie. Przewrócił się na bok i zaczął myśleć o dotykaniu rudego. Nie w sposób seksualny.

Delikatne pogladzenie ręki lub policzka to najlepsze co mogło by się stać albo pozwolenie zatopić głowę w jego włosach lub klatce piersiowej. Poprawienie jego kosmyk tych wiecznie niesfornych włosów, pocałowanie jego wiecznie zranionego policzka. I wyszeptanie mu prośby o 1 w nocy. Bez wzbudzania podejrzeń. Dalej myślał o takich małych gestach zupełnie omijając miejsca które można dotknąć dopiero po ślubie.

Nie chciał tego z nim robić.

Nie teraz.

Nie w najbliższych latach.

Nie chciał skupiać myśli na seksie zdecydowanie nie. Szczególnie że to było coś czego Ajax się bał. Gwałt a dobrowolne współżycie to dwie inne ale bardzo podobne rzeczy. Jeszcze mógł pomyśleć coś innego i te dwie rzeczy pomylić. I mogło to by ich relację zniszczyć.

- Jestem!- krzyknął rudowłosy wchodząc do domu, Archon nie odezwał się do niego poprostu zignorował i myślał dalej o cudownych chwila z owym chłopakiem.

Natomiast młodszy nie nalegał poprostu nalał sobie soku wypił i poszedł do swojego łóżka. Poprawił sobie kanapę i się położył spał tutaj obydwoje nie chcieli razem.

Klęknął mężczyzna przed małym dzieckiem i pogładził go po plecach zostawiając rękę na jego tyle
-Dobry chłopczyk-usmiechnął się do młodego ucznia i ścisnął mu ta część ciała natomiast dziecko nie reagowało. Wiedziało że jeśli to zrobi będzie gorzej. Ten mężczyzna taki był pomagał ale przy opłacie ciałem. Dzieci tylko dotykał nic więcej. Chyba że zwróciło mu uwagę to wtedy się nie hamował. Mężczyzna zaprosił go na herbatę i zapłate. Najpierw zapłata. Ściągnął koszulkę dziecka i przejechał palcami po jego dziecięcej skórze krążąc palcem przy sutkach dzieciaka a ono patrzyło gdzieś na portret w oddali. Nie mógł błagać go o przerwanie. Nie mógł zostawić rodziny. Nie mógł zostawić rodzeństwa. Mężczyzna wykręcił brodawkę rudego chłopaka na co odpowiedział mu zduszony krzyk. Bawił się jego górą częścią ciała. Natomiast młodszy spojrzał na zegarek miał być już godzinę temu w domu obiecał to swojemu braciszkowi. Miał się nie spóźniać. Czuł się okropnym bratem. Obiecał to im.

- Proszę pana- zaczął- ja wiem że nie powinienem panu przeszkadzać ale, obiecałem mojemu bratu być wcześniej w domu. I czy będę mógł już iść do domu?-

Mężczyzna zignorował prośbę młodszego. Za przerwanie była należyta kara. Ściągnął mu spodnie zostawiając bokserki. Przed kontynuacją jeszcze go podotykał dopiero później zgwałcił. Brutalnie zgwałcił.

Młodszy ciągle płakał w momencie gdy starszy zaczął pić kawę. Nie przejmując się płaczącym dzieckiem. Trzęsącymi się rękami ubrał, przeprosił mężczyznę oraz wyszedł z mieszkania. Oddychająca z ulgą że to już koniec. Chłopak popędził do domu do rodzeństwa które zostawił bez opieki. Rodziców nie było jak zawsze.

Ajax obudził się zlany zimnym potem. Płakał dusząc. To zdarzenie. Jedno z wielu przeczyniło się do tego wielkiego bólu w jego oczach. Bólu który przytłaczał nawet samego Archona. A ten chłopak miał ledwo 15 lat gdy to zdarzenie się stało.

Gdy mężczyzna trochę się uspokoił dalej płacząc poszedł do starszego sprawdzić że na pewno śpi. Nie chciał go budzić. Gdy sprawdził że na pewno spił wrócił do salonu próbując się dalej uspokoić. Dopiero nad ranem się udało. Spędził 3 godziny na uspokojaniu się a zhongli w tym czasie się obudził i poszedł do salonu.

- Childe? Co tak wcześnie robisz na nogach?- zapytał się patrząc na młodszego a on siedział cicho. Głos by mu się załamał gdyby coś powiedział.- Czyli śpisz na siedząco tak?-


Westchnął i chciał sprawdzić co się stało jednak poprostu poszedł i zrobił sobie śniadanie i herbatę.

W tym czasie rudowłosy ogarnął się w 100% i poszedł do starszego- Witaj Zhongli- powiedział wesoło nalewając sobie wody.

-Dziendobry Ajax- czekał aż mu się herbatą zrobi natomiast patrzył kątem oka jak młodszy pije wodę. Nigdy nie jadł śniadania. -A ty znowu wodę Ajax? Zjadłbys coś jak nie umiem na drobną opłatą zrobię ci śniadanie-

Mimo  wieku jakiego miał morax zarzekał się że nie jest ślepy jednak nie zauważył że Ajax jest na skrawku życia.

Po śniadaniu starszy udał się do pracy natomiast młodszy na "przechadzkę" po Liyue. Dokładniej na walkę z stworzeniami.

Wieczorem gdy obydwoje wrócili spędzili wieczór na miłej ciszy która dla nich znaczyła więcej niż 1000 słów.

I tak ich rutyna się powtarzała 2 lata oprócz koszmarów Rudowłosego.

-jestes tak bezużytecznym synem- rzuciła matka rudo włosego siedząc przy nim na kanapie- a wszystko było tak dobrze jak nie istniałeś-

-masz rację- potwierdził jej słowa ściskając pluszaka

- dobra koniec bycia dobra matką- wstała- nie waz się nazwać mnie matką

Childe zjadł swój pierwszy posiłek w tym tygodniu a to już środa. Ledwo to przełknął czując w środku że za każdą łyżeczkę deseru którego zrobił zhongli będzie musiał zapłacić bardzo wysoką cenę.

- Bardzo dobry- uśmiechnął się do niego swoim na pozór denerwującym uśmiechem i skończył posiłek

- Dziękuję Ajax- też się lekko uśmiechnął i wziął sobie drugą porcję i również zjadł- znalazłem dobre miejsce na wycieczkę-

Rudowłosy odwrócił głowę do archona jednak On nic nie powiedział poprostu zaprowadził.

Piękne drzewo wiśni. Starszy złapał młodszego za zaciśniętą rękę i zaprowadził ich dosłownie pod drzewo dalej trzymając jego rękę.

-Zhongli?- spojrzał lekko zakłopotany a jeden co otrzymał to krótkie "kocham cię" z jego ust. Przepełnione czułością gorącym uczuciem chęcią spędzania reszty życia jak i pozostania dalej przyjaciółmi.

-zhongli... Ja- zająknął się a starszy poprostu poprawił jego włosy ciepło się uśmiechając

- Nie musisz się bać powiedz poprostu prawdę- zapewniał go- zaakceptuję twój wybór.

Młodszy złapał jego drugą rękę ustawiając ja w pięść przesuwając po niej kciukiem. To samo zrobił zhongli.

-Masz miłą skórę z dotyku- powiedział patrząc kontem oka jak rudy włosy zbliża się do czerwieni na twarzy- jednak jest bardzo spracowana jak u 70 mężczyzny- spojrzał na jego twarz.

Przyciągnął go ale nie bardzo blisko żeby czuł się komfortowo.

- czekam dalej na odpowiedź- upomniał się Archon

=^=^=¥=¥==€=€==•=•=
1585 słów wow a już połowa. I tak będziecie czekać do następnej części wyznaniem miłości zhongli'na

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro