Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Pierwsza randka

🍀 Perspektywa Tanishy 🍀
ruinaoceanu

Jeszcze tego samego dnia, po poznaniu Aarona, przeleżałam całe popołudnie w łóżku, zastanawiając się co ubrać na wieczór, aby wyglądać dobrze, ale nie dać poczucia, że czekałam tylko na jedno. Chciałam też popisać trochę z Alexem, ale po tym jak nie odpisał mi na ostatnią wiadomość, stwierdziłam, że ma coś ważniejszego do roboty i wiedziałam co to było. Alex był typem osoby, która praktycznie mieszkała w klubach nocnych i to tam przebywała znaczą część swojego życia. Twierdził on, że jest to niezwykle wyzwalające i mówił, że ja także powinnam zacząć tak żyć.

Jak widać, od kilku dni żyłam w bardzo zbliżony sposób.

Gdy była już siedemnasta, postanowiłam podejść do szafy, gdzie większość ubrań już wisiała. Stanęłam przed wyborem i przez dłuższą chwilę nie potrafiłam się zdecydować. Zamknęłam więc oczy i wybrałam. Trafiła mi się błękitno-szara sukienka, przylegająca do ciała, która nie miała pleców i posiadała oddzielone rękawy. Uśmiechnęłam się delikatnie do siebie, gdy zauważyłam co mi się trafiło, po czym wybrałam buty na delikatnym obcasie z paseczkami, które pomagały im utrzymać się na stopie.

Następnie – gdy strój rzuciłam na wielkie, ładnie pościelone łóżko, które jeszcze rano nie wyglądało tak schludnie – usiadłam na miękkiej pufie, postawionej przed okrągłym lustrem i stolikiem z kosmetykami. Musiałam poprawić poranny makijaż.

— No nie, jeszcze włosy — jęknęłam cicho, gdy uświadomiłam sobie, że już pora je umyć i trzeba było to zrobić zanim będę się męczyła z twarzą.

Wybrałam się do łazienki, aby szybko załatwić tę sprawę. Gdy już je wysuszyłam, zrobiłam delikatne loki, a następnie upięłam je w ładnego koka, pozwalając, aby luźne kosmyki ciemnych włosów opadały mi na twarz.

Następne kilkanaście minut spędziłam na robieniu makijażu. Gdy już to miałam za sobą, położyłam się na łóżku. Miałam tylko ogromną nadzieję, że to szykowanie wyjdzie mi na dobre i dzisiejsza noc będzie niezapomniana.

Była godzina osiemnasta, gdy nie widziałam co robić. Mogłam w sumie zrobić jeszcze tyle pożytecznych rzeczy, ale miałam jakieś dziwne myślenie, że gdy na coś czekałam, byłam zwolniona z obowiązków i w ogóle ze wszystkiego. Że po prostu nic nie robiłam, poza czekaniem.

Odblokowałam więc telefon, po czym weszłam na twittera, nie po to aby popisać z Alexem, ale była to moja ulubiona aplikacja, gdy chciałam odpocząć i nie zajmować się niczym innym. Gdy zostało mi jakieś dziesięć minut do wyjścia, postanowiłam się ubrać. Wybrałam jeszcze ładną bieliznę i byłam gotowa. Zeszłam na dół do salonu.

Zostało mi tylko czekać na dzwonek.

Wpatrywałam się w telefon z nadzieją, że te nudne minuty miną mi o wiele szybciej, jeśli będę im posyłać zabójcze spojrzenia. Niestety, nie uległy mi, a nawet jakby na złość, mijały wolniej, niż zwykle. Na szczęście punktualnie o siódmej zadzwonił dzwonek i mogłam udać się do bramy. Poprawiłam jeszcze sukienkę, a następnie wyszłam na ulicę, gdzie ujrzałam młodego Aarona.

— Tanisha, witaj — powiedział podchodząc do mnie z uśmiechem.

— Cześć — odparłam, lustrując go wzrokiem. Miał na sobie dżinsowe, jasne spodenki i do tego koszulę, delikatnie prześwitującą, przez którą łatwo można było zobaczyć jego ciemniejszą karnację i wyraźnie zarysowany sześciopak. Górne guziki pozostawały odpięte, co ładnie eksponowało delikatny, srebrny naszyjnik. — Wyglądasz dobrze — dodałam po chwili, gdy już dokładnie prześledziłam go wzrokiem.

—Dziękuję, ty też wyglądasz super — powiedział, podając mi swoje ramię, które od razu przyjęłam z delikatnym skinieniem głowy. — Chciałem zabrać cię na początku to jednej restauracji, ale wszystko było zarezerwowane i nie wiedziałem też jak będziesz wyglądać — dodał.

Zrobiłam zdziwioną minę. Nie chciałam pokazywać, że jakoś mnie to ruszyło, choć tak było. Na pierwszej randce chyba nie powinno się tak do nikogo mówić. Nie znałam się na randkach, bo nigdy na żadnej nie byłam, ale z opowieści koleżanek wynikało, że to naprawdę super spędzony czas i wtedy chłopcy byli niemalże idealni. Teraz miałam okazję się przekonać.

— Dlatego zdecydowałem, że przejdziemy się do mnie, gdzie zrobiłem małą kolację — powiedział po chwili, zerkając na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam go, chcąc pokazać, że byłam zaintrygowana jego pomysłem.

— Jestem pewna, że będzie cudownie — odparłam.

— Zdecydowanie tak. Jak tam noga? — zadał pytanie, wskazując delikatnym ruchem głowy na moją stopę.

— Bardzo dobrze, przyłożyłam do niej lód, a później wykorzystałam kuzyna, który z chęcią mi pomagał — odparłam, naginając prawdę. Praktycznie cały dzień przeleżałam w łóżku, czytając Zwiadowców i przeglądając twittera. Chłopak nie miał jednak o tym wiedzieć.

— Cieszę się. Wiesz bardzo często takie małe wypadki, które wyglądają na niewinne, powodują największe kontuzje — oznajmił, prowadząc mnie powoli w całkiem inną stronę, niż szłam wcześniej.

— Zgodzę się z tobą. Pamiętam jak kiedyś wyszłam z kolegami na skatepark i chciałam pokazać, że potrafię jeździć na desce, bo oni twierdzili, że nie jest to dla dziewczynek. No więc wzięłam tę deskę i weszłam na rampę, jak się możesz domyślać. — Zerknęłam na niego. — Zamiast na desce, zjechałam na tyłku i, choć nie wyglądało to strasznie, skończyłam z obitą kością ogonową.

— Znam ten ból — odparł, skręcając w wąską alejkę, pełną różnych kwiatów. Rozglądałam się wokół, podziwiając tę piękną scenerię. Było tutaj naprawdę ślicznie, zupełnie jakbyśmy właśnie weszli w całkiem inny świat, składający się jedynie z radości i kwiatów. — Jeśli już mowa o niewinnych wypadkach, gdy miałem siedem lat, jechałem na rowerze i wjechałem na mały kamień. Spadłem z roweru i skończyłem ze złamaną ręką. Po prostu źle ją położyłem, bo mój tata, który szedł na pieszo, był szybszy ode mnie, co znaczyło, że wcale nie pobijałem rekordu prędkości.

Zaśmiałam się cicho z jego ostatniej wypowiedzi, ale gdy na mnie spojrzał z wyrzutem, uspokoiłam się. Przez dalszą część drogi starałam się bardzo uważać na swoje słowa i czyny, bo nie chciałam go urazić w żaden sposób. Słowa koleżanek o pierwszych randkach, powoli zaczynały mi się wydawać kłamstwem, powstałym dla pochwałki. Gdy dotarliśmy pod niewielką, nieco zniszczoną kamienicę, odetchnęłam z ulgą. To znaczyło, że zaraz zatkam swe usta jedzeniem i będę się uśmiechała, słuchając o jego treningach i wiecznych kontuzjach, które nie powstrzymywały go od dążenia do celu.

— Zapraszam — powiedział, gdy weszliśmy na ostatnie piętro kamienicy i otworzył czerwone drzwi.

— Dziękuję.

Weszłam do środka i zatrzymałam się w małym korytarzu, gdzie leżało pełno ciężarków do ćwiczeń. Zauważyłam, że Aaron zdejmuje buty, więc czym prędzej zrobiłam do samo, pozostając boso. Nie wiedziałam, czy powinno tak być, ale czułam się nieco bardziej komfortowo. Zachęcił mnie ruchem ręki, abym weszła głębiej, co z chęcią zrobiłam. Małe mieszkanie składające się z salonu i sypialni, było utrzymane w jasnych barwach. Usiadłam na białej kanapie i zaczęłam błądzić wzrokiem po wielu sprzętach, jakie się tam znajdowały. Z nich wszystkich byłam w stanie rozpoznać jedynie bieżnię.

— Widzę, że nie tylko biegasz, ale i dużo czasu poświęcasz ćwiczeniom w domu — powiedziałam, gdy przyszedł z kuchni i usiadł obok mnie. Na mój gust za daleko.

— Tak. Ćwiczę trzy razy dziennie. Rano chodzę biegać, po południu spędzam czas na ćwiczeniach w domu, ale trwa to nie więcej, niż pół godziny, robię to często gdy mi się nudzi. A wieczorami chodzę na siłownię i spędzam tam najwięcej czasu — odpowiedział mi, patrząc na swój sprzęt.

— Mój kuzyn ma siłownię "Ra Gym" — oznajmiłam, zerkając na niego. Zauważyłam jak nagle oczy mu się zaświeciły, co sprawiło, że poczułam dziwny niepokój.

— Najlepsza siłownia, na której kiedykolwiek byłem.

— Cieszę się bardzo — odparłam, udając uśmiech.

Zaczynałam czuć się coraz bardziej przytłoczona i w mojej głowie pojawił się obraz Alexa z whiskey. Miałam taką ochotę pójść na imprezę oraz spotkać kogoś, z kim mogłabym udać się na zaplecze i zaspokoić potrzeby. Nie mogłam jednak uciec, bo to na niego miałam ochotę. Przybliżyłam się delikatnie, ale on nagle wstał i pobiegł do kuchni. Także podniosłam się i postanowiłam pójść za nim.

— Smacznie pachnie — zaczęłam, opierając się o blat w kuchni. Aaron odwrócił się w moim kierunku z uśmiechem. Wziął jedną łyżkę sosu, po czym podszedł do mnie i dał mi do spróbowania. — Ja pierd... znaczy, jest bardzo smaczne, co to? — spytałam, patrząc na niego ciekawsko.

— Zwykłe spaghetti.

— Chyba niezwykłe. Smakuje strasznie dobrze.

Aaron zaśmiał się cicho, po czym odłożył łyżkę i stanął jeszcze bliżej mnie. Patrzyłam w jego piękną zieleń z delikatnym uśmiechem. Oparłam dłonie o blat, udając, że wcale nie byłam zainteresowana tym co planował, a byłam i to bardzo. Nasze nosy się delikatnie musnęły, powodując, że musiałam wziąć głębszy oddech. Po chwili Aaron przechylił głowę na bok i połączył nasze usta, które wydawało się, iż pasują do siebie idealnie. Położył swoje dłonie na mojej talii i delikatnie ją ścisnął. Otworzyłam usta, dając mu dostęp, ale on z niego nie skorzystał. Zamiast tego odsunął się ode mnie. Zdziwiona popatrzyłam na niego. On nic nie powiedział, tylko przejechał dłonią po moim brzuchu, a następnie udzie.

— Coś się stało? — zadałam pytanie, nie potrafiąc odgadnąć, co on właściwie miał w zamiarze poprzez takie zachowanie. Co prawda podejrzewałam, ale wolałam nie robić gwałtownych ruchów.

— Nie, ale wiesz, że mogłabyś trochę poćwiczyć i twoja figura byłaby idealna i to dosłownie — zawołał podniecony, badając moją szczupłą, jak na mój gust, sylwetkę.

— Dzięki, ale według wielu jest idealna — powiedziałam, mając na myśli Alexa, który co prawda nigdy nie powiedział mi tego wprost, ale po niektórych wiadomościach jasno dało się zauważyć, jak było naprawdę.

— Pewnie według takich, dla których liczy się seks, nieważne z kim. Uwierz mi, znam się na tym i mówię ci, że wystarczyłyby trzy... — przerwał na moment, lustrując moją osobę, jakbym była jakimś eksponatem w nudnym muzeum, gdzie chodzi się nie po to, aby popatrzeć na sztukę, a po to, aby obczaić jakichś artystów, z którymi można było zabawić się szybko w toalecie. — No może cztery miesiące ćwiczeń i byłoby idealnie — dodał po chwili z szerokim uśmiechem, zupełnie tak jakby nie powiedział nic złego.

— Wiesz co, ja już chyba pójdę — prychnęłam cicho.

— Ale jeszcze nie zjedliśmy kolacji — zaprotestował z miną zbitego pieska, który nie do końca rozumiał, co właśnie zrobił.

— Zjemy za cztery miesiące, kiedy już będę idealna — syknęłam w jego stronę, a następnie wyszłam z kuchni. Skierowałam się od razu do korytarza, gdzie ubrałam buty na stopy, ignorując jego dociekliwe, absurdalnie śmieszne pytania.

— Tani...

Nie usłyszałam już więcej jego głosu, bo wyszłam zatrzaskując drzwi. Aaron wydawał się takim sympatycznym facetem i całkowitym przeciwieństwem typowych sportowców, ale jak widać każdy z nich był taki sam.

Spacerowałam powoli wzdłuż ulicy, zastanawiając się, co właściwie było ze mną nie tak. Nie należałam do najgorszego sortu i charakter też nie był jakoś wielce zły, co prawda nie dorastałam niektórym do pięt, ale dalej należało mi się choć trochę szacunku i uwagi ze strony innych. Chciałam być przez nich doceniona, ale już od wielu lat, nie czułam się dla nikogo wystarczająca.

Weszłam do pierwszego lepszego sklepu, gdzie od razu udałam się do działu z alkoholami. Wzięłam do ręki Jacka Danielsa i zrobiłam zdjęcie, a następnie wysłałam je Alexowi z zapytaniem czy świętowanie wieczorem było dalej aktualne. Nie odpisał mi przez następne dziesięć minut, co znaczyło, że kolejny wieczór spędzał w klubie.

Odłożyłam alkohol, nie zważając na podejrzliwą minę sprzedawcy, po czym wyszłam ze sklepu i postanowiłam udać się do jakiegoś klubu.

Noc się jeszcze dobrze nie zaczęła, więc mogłam znaleźć kogoś lepszego.

______________________________________________

Dzień dobry!

Nasz sportowiec także nie okazał się nikim wartym uwagi, ale spokojnie, Tanisha właśnie wybrała się na imprezę, co znaczy tyle, że będzie ciekawie!

Miłego dnia/wieczoru/nocy Wam życzę ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro