Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26. Ostatnie chwile w gorącej Hiszpanii i stare, szalone Miami

🍀 Perspektywa Tanishy 🍀
ruinaoceanu

Uśmiechnęłam się do niego szeroko, gdy wszedł do kabiny prysznicowej, od razu łapiąc moją talię. Jego palce zaciskały się na moim ciele, po którym również spływała chłodna woda. Czułam jednak, że jest mi niezwykle gorąco, zwłaszcza, gdy jego język zaczął błądzić po mojej szyi. Odchyliłam głowę, zamykając oczy. Swoje dłonie oparłam na jego umięśnionych ramionach.

— Mieliśmy wziąć prysznic — powiedziałam, gdy jedna z jego dłoni przeniosła się na lewą pierś. Zaczął bawić się moim sutkiem, który momentalnie stwardniał.

— Właśnie to robimy — wyznał.

— Nie wydaje mi się — odparłam.

Oblizałam swoją wargę, która stała się sucha, czując jak jego język wędrował na prawą pierś, a po chwili proste zęby muskały mój sutek.

Język robił cuda, podczas gdy druga ręka okrężnymi ruchami zaczęła zsuwać się w dół mojego ciała. Gdy była tak blisko, postanowił przerwać te czynności, przez co jęknęłam z niezadowolenia. Moje dłonie zacisnęły się na jego ramionach.

Otworzyłam oczy i zauważyłam, jak wylewał on płyn do ciała na swoje ręce. Uśmiechnął się do mnie kącikiem ust, po czym zaczął namydlać moje ciało, nie przejmując się tym, że woda cały czas leciała, sprawiając, że cała piana od razu znajdowała się na dole.

— Naprawdę? — spytał, zbliżając się do mnie.

Jego ręka powędrowała pomiędzy moje nogi i momentalnie zaczęła działać, sprawiając, że poczułam jeszcze większe podniecenie niż dotychczas.

Przygryzłam wargę, nie odpowiadając mu. Jego kciuk zaczął masować moją kobiecość z zapałem, wywołując u mnie głośny jęk, który został stłumiony przez zęby. Oparłam głowę o kafelki, zamykając oczy, gdy jego dwa palce wsunęły się w moje wnętrze. Ponownie jęknęłam, gdy zaczął szybko nimi poruszać, jakby był przez kogoś goniony.

— Ciro — wysapałam, czując jak moje ciało zaczynało drżeć z przyjemności. Nogi stawały się słabe i gdyby nie złapał mnie w talii, przyciskając swoim ciałem do ściany, osunęłabym się. — Tak...

Poczułam jego wzwód na swoim brzuchu. Był twardy, a gdy wraz z ruchami swojej dłoni, zaczął się ocierać o moje ciało, musiałam złapać go między palce i odwdzięczyć się, choć moja przyjemność dalej trwała. Jęczałam, powoli zamieniając się w bałagan. Moja ręka poruszała się szybko, co jakiś czas zwalniając, gdy jego zęby i usta drażniły moje sutki, a już nie dwa, a trzy palce szybko się we mnie poruszały.

Po kliku minutach, gdy słyszałam tylko jego podniecające sapnięcia i jęki, sama czując jak wypełniała mnie rozkosz, staliśmy przez chwilę, tuląc się do siebie, a chłodna woda spływała po naszych rozgrzanych ciałach, starając się nas ostudzić. Następnie sięgnęłam po żel i zaczęłam wcierać go w plecy mężczyzny. Odwrócił się do mnie, składając długi, spokojny pocałunek na moich ustach. Po tym wszystkim mogliśmy zakończyć prysznic.

Wytarłam swoje ciało i włosy, a następnie owinęłam się ręcznikiem, zerkając na niego w lustrze. Stał za mną i właśnie odgarniał swoje włosy, które przez wodę oklapły mu na czoło. Uśmiechnęłam się do niego, aby później opuścić łazienkę i podejść do walizki, z której wyjęłam krótką sukienkę, dopasowaną idealnie do mojego ciała. W kolorze czerwieni, czyli moim ulubionym, miała głęboki dekolt i była bez pleców. Jej ramiączka były cienkie, a na biodrach miały delikatne wycięcia. Wyjęłam bieliznę w tym samym kolorze.

Wytarłam się raz jeszcze ręcznikiem, po czym zaczęłam się ubierać. Zajęło mi to dosłownie chwilę, a gdy szukałam butów w walizce, poczułam dużą dłoń na swoich odsłoniętych plecach.

— Wyglądasz seksownie w tej sukience, chciałbym już ją z ciebie zerwać — powiedział Ciro, sprawiając, że się uśmiechnęłam.

Podniosłam się, trzymając w ręce delikatne sandałki. Odwróciłam się w jego stronę, od razu połączył nasze usta i nawet nie miałam chwili, aby się odezwać. Dłoń mężczyzny, która spokojnie leżała na moich plecach, teraz przeniosła się na tyłek. Swoim językiem musnął mój i wiedziałam, że gdybym się do niego zbliżyła, pozwoliłabym, aby jego dłoń powędrowała pod krótką sukienkę. Zaszłoby to za daleko jak na tamten moment.

Odsunęłam się od niego, a na moich ustach błąkał się delikatny uśmiech.

— Nie można mieć wszystkiego od razu — powiedziałam, po czym odwróciłam się i skierowałam w stronę łazienki. — Możesz zarezerwować wizytę u fryzjera.

Wiedziałam, że może już nigdzie nie być miejsca, patrząc na to, iż byłoby to na ostatnią chwilę, ale wierzyłam w umiejętności i urok Ciro. Poza tym wspominał coś podczas naszej rozmowy w restauracji przed weekendem, że miał znajomą w Hiszpanii, która podobno cieszyła się sławą w fryzjerstwie i była naprawdę dobra.

— Zadzwonię do Izzy! — zawołał, gdy weszłam do łazienki.

Stanęłam przed lustrem, ciesząc się z tego, iż ten weekend był niczym spełnienie marzeń. Jeśli jeszcze uda się umówić z Izzy, to naprawdę będzie cudownie. Zwiedziłam Sewillę, skosztowałam tradycyjnego tańca, poznałam smak sławy, byłam na zjeździe motocyklowym, jeździłam na motocyklu i przeżyłam intensywny poranek. Przełknęłam ślinę, widząc jak moje oczy na moment zachodziły mgłą smutku.

To była bajka.

Te dwa dni, były niczym coś nierealnego. Inny świat – marzeń i doznań, ale nie mogło trwać to wiecznie. Musiałam wrócić do Miami, do Raeesa, Aresa, którego i tak dobrze nie znałam, Leili, Josie i Alexa. Od następnego dnia miałam zacząć pracę, miałam wrócić do swojego świata i spróbować żyć normalnym życiem, owianym słońcem, klubami i niesamowitą atmosferą tego miasta, które pragnął zwiedzić każdy. Nie każdy zdawał sobie jednak sprawę, iż i takie miejsce mogło więzić. Sama do niedawna nie zdawałam sobie sprawy, że na ziemi faktycznie nie było miejsc jak w bajkach, jak ze snów i choć Miami z początku wydawało się takie być, zmieniło się to.

Po tej jednej nocy zdałam sobie sprawę, że tym wszystkim tylko zagłuszałam swoją niewiedzę.

Sięgnęłam do kosmetyczki i przyciemniłam swoje rzęsy, następnie wyciągnęłam krwistoczerwoną pomadkę, aby pomalować swoje usta.

Spojrzałam w swoje odbicie.

Wyglądałam jak Tanisha z Miami, jak Tina.

Wracałam do swojego życia i choć musiałam dowiedzieć się czego szukałam, nie mogłam też odmówić sobie seksu i facetów, to jedyne było zmienną w moim dotychczasowym żywocie.

Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Byłam seksowna i nie mogłam tego zaprzeczyć, wiedziałam jak działałam na facetów, ale nie rozumiałam, dlaczego jeszcze w Miami nie trafiłam na tego jedynego. Dlaczego, mimo iż spotkałam ich już tylu, nie poczułam się przy żadnym wyjątkowo? Dlaczego przy żadnym świat nie spowolnił, pokazując nam, że byliśmy sobie pisani? Dlaczego żaden nie pokazał mi, że coś takiego jak miłość istniało?

Wyszłam z łazienki i wpadłam wprost na umięśnionego Ciro, który uśmiechał się od ucha do ucha.

— Niedługo poznasz Izzy — oznajmił, kładąc dłonie na mojej talii. — Nie rozumiem jednak, dlaczego chcesz fryzjera.

— Trzeba coś zmienić — powiedziałam tajemniczo, przeczesując jego włosy palcami. — Nie martw się, nie będziesz żałował.

Jego oczy prześlizgnęły się po mojej twarzy. Nic nie mówił, a ja nie miałam pojęcia, o czym myślał. Dopiero po chwili pozwolił swoim ustom wykrzywić się w uśmiechu.

— Tak jak powiedziałem, dzisiaj ty decydujesz — oznajmił szeptem.

Zbliżył się do mnie, ale nie zdążyliśmy połączyć naszych ust, bo w tym momencie ktoś zadzwonił dzwonkiem do chatki. To musiała być Izzy. Uśmiechnęłam się, cmoknęłam go w usta, a później, czując się jak u siebie, pobiegłam w stronę drzwi. Otworzyłam je na oścież. Moim oczom ukazała się przepiękna kobieta. Była naprawdę cudowna.

Jej ciało oplatał jasny kombinezon na cieniutkich ramiączkach, uwydatniając piersi. Skórę miała opaloną, wcięcie w talii podkreśliła paskiem, a zgrabne nogi zakrywały krótkie, luźne spodenki, idealnie pasujące do góry. Na szyi wisiał srebrny łańcuszek z czterolistną koniczynką. W uszach znajdowały się ogromne kolczyki koła. Miała ładną szczękę, a gdy nasze oczy się spotkały, nie dowierzałam, że można tak pięknie wyglądać z heterochromią. Jedno oko miała brązowe, a drugie niebieskie. Rude włosy związała w wysokiego koka – który wyglądał, jakby zaraz miał się rozpaść – i wplotła w niego jasną bandamkę. Usta miała wykrzywione w szerokim uśmiechu, który miałam nadzieję, że odwzajemniłam, a nie wgapiałam się ze szczęką na podłodze.

Była piękna.

— Cześć, jestem Izzy — odezwała się aksamitnym głosem, który przyjemnie oplótł moje uszy.

— A ja Tanisha — powiedziałam, z radością zauważając, że jej smukła dłoń, ubrana w pierścionki, była wyciągnięta w moją stronę. — Ale znajomi mówią na mnie Tina. — Podałam jej rękę, zauważając, jak bardzo gładką skórę miała. W tamtym momencie zapragnęłam, aby zrobiła coś więcej z moimi włosami i byłam w stanie jej za to dopłacić.

Izzy uśmiechnęła się jeszcze szerzej, pokazując swoje białe, proste zęby.

— Izzy! — zawołał nagle zza moich pleców Ciro. Kobieta puściła moją dłoń i pomachała do mężczyzny. — Wejdź do środka! Już się poznałyście? — spytał, a ja przytaknęłam.

Popatrzyłam na Ciro, ale on z uśmiechem i świecącymi oczyma, patrzył na fryzjerkę. Odsunęłam się delikatnie na bok, aby mogli się przywitać. Zrobili to, całując się w policzki. Z początku poczułam się dziwnie, ale Ciro był Hiszpanem, a Michael Patrick pokazał mi i powiedział, że w taki sposób ludzie witali się w Hiszpanii, więc szybko to uczucie odpłynęło.

— Co robimy? — spytała kobieta, unosząc kufer z przyborami do góry. Jej uśmiech rozświetlał to pomieszczenie jeszcze bardziej niż słońce, które wdzierało się do chatki.

— Obcinamy — stwierdziłam szybko, obserwując mężczyznę z dozą niepewności. Ten jednak przytaknął i chwycił za swoje przydługie włosy.

— Najwyższa pora — oznajmił z uśmiechem, po czym położył Izzy dłoń na plecach i poprowadził ją do salonu.

Szybko za nimi poszłam, zastanawiając się, czy byli oni tylko przyjaciółmi, czy może coś więcej się między nimi kiedyś zadziało. Ręka Ciro na odkrytych plecach dziewczyny, na których miała piegi – podobnie jak na policzkach – wyglądała dwuznacznie. A tak mi się przynajmniej wydawało, bo opuszki jego palców, muskały dolną granicę sukienki, która kończyła się tuż nad tyłkiem.

— Zdajesz się na moją wizję? — spytała Izzy, gdy mężczyzna usiadł na krześle. Zagryzłam wargę, patrząc na niego uważnie.

Nie wiedzieć czemu, poczułam się niepewnie w obecności kobiety. Wydawało mi się, że odkąd weszła do chatki, Ciro całkowicie zapomniał o mojej obecności. Jego niebieskie oczy były skierowane na rudowłosą piękność. Kącik jego miękkich ust uniósł się ku górze.

— Właściwie pomysł należał do Tiny — oznajmił, sprawiając, że jakieś dziwne uczucie przygnębienia i ciężaru spadło z mojego serca.

Czytałam wiele książek – romansów, fantasy, obyczajówek i wiedziałam, że w pewnym momencie relacji z TĄ osobą, przychodzi etap zazdrości. Etap, gdzie chcemy, aby ta osoba była przy nas i widziała tylko nas, ale Ciro nie był TĄ osobą, prawda? Nie mogłam czuć zazdrości... a może?

Pokręciłam delikatnie głową, starając się wyzbyć tych niepożądanych przeze mnie myśli.

— Jak to nie? — spytał Ciro i dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że oboje się na mnie patrzyli. — Chciałaś fryzjera...

— Tak, tak — powiedziałam szybko. — Izzy — zwróciłam się do kobiety. — Słyszałam, że jesteś bardzo dobra w tym co robisz, więc zdamy się na twoją wizję — stwierdziłam z uśmiechem, mając nadzieję, że oświetlał on chociaż moją twarz.

— Świetnie — zaświergotała, sięgając po grzebień i nożyczki, a następnie zajęła się tym, co robiła najlepiej.

Usiadłam na krześle przy stole jadalnym i skupiłam się na obserwowaniu sprawnych rąk, odzianych w pierścionki, które ścinały ciemne, miękkie włosy. W pewnym momencie dostałam powiadomienie z Twittera. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, zauważając, że to Alex.

Alex: depresyjnie się zrobiło.

Alex: mogłaś napisać wcześniej, że tak źle Ci w Hiszpanii.

Alex: przyjechałbym.

Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc, o co mu chodziło, ale po chwili podesłał screena mojego wcześniejszego tweeta z tekstem piosenki. Wywróciłam oczyma na to, przygryzając delikatnie wargę.

Ja: Idioto, to tekst piosenki. Gdybyś był bardziej wrażliwy na sztukę i nie ograniczał się jedynie do muzyki klubowej, to byś wiedział.

Alex: jestem wrażliwy na sztuke.

Ja: Sztukę*

Alex: wiem, ale nie mam czasu na to, aby się na tym skupiać.

Alex: zaraz mam casting do jakiegoś serialu.

Wow – pomyślałam.

Od niedawna wiedziałam, że Alex był aktorem, ale nie miałam pojęcia, że chodził jeszcze na castingi. Głównie nocami imprezował, a dniami odsypiał, dlatego też uniosłam wysoko brwi, czując zdumienie.

Ja: Do jakiego?

Alex: nie wiem.

— Boże — szepnęłam z niedowierzaniem. Pokręciłam delikatnie głową, czując jak na moje usta wpływał uśmiech.

Ani Izzy, ani Ciro nie zwrócili na mnie uwagi, za bardzo zajęci rozmowami na temat przeszłości.

Alex: ale szukali przystojnego aktora.

Ja: Wiesz chociaż, do jakiej roli startujesz?

Alex: za kogo ty mnie masz?

Alex: Daj mi chwilę.

Zaśmiałam się cicho, odkładając telefon na stół. Zerknęłam w stronę Ciro i Izzy, która chyba właśnie powoli kończyła pracę. Złapałam wzrok mężczyzny, który uśmiechnął się delikatnie i z ciekawością skinął mi z głową w pytającym geście. Izzy momentalnie chwyciła go za głowę, po czym ustawiła w odpowiedniej pozycji.

— Nie ruszaj się, bo wyjdzie krzywo — mruknęła trochę matczynym głosem, co mnie nieco rozbawiło, bo kobieta wyglądała na jakieś dziesięć lat młodszą.

— Przepraszam — odpowiedział, zerkając na nią.

Izzy pokręciła głową i wróciła do swojej pracy, a ja w tym momencie zobaczyłam dwie nowe wiadomości od Alexa.

Alex: mam grać jakiegoś chłopaka, który jest nerdem i nic mu w życiu nie wychodzi, aż w pewnym momencie poznaje jakąś modelkę i wszyscy zaczynają go doceniać.

Alex: dziwne, że szukali przystojnego aktora. nerdy takie nie są.

Ja: Po pierwsze i tak cię nie przyjmą, bo jesteś za głupi na tę rolę, a po drugie zdanie po kropce rozpoczyna się wielką literą.

Alex: co ty do mnie piszesz?

Alex: przecież jestem najmądrzejszą osobą jaką znasz.

Alex: i piszę wielkimi literami, ale wtedy, gdy uważam, że warto

Ja: Taa, muszę cię zmartwić, ale znam o wiele więcej mądrzejszych osób.

Alex: znam każdy klub w miami.

Ja: Miami*

Alex: cokolwiek

Ja: Poza tym to, że znasz każdy klub w Miami, nie znaczy, że jesteś mądry.

Alex: mhmm, ja i tak wiem swoje.

— I co sądzisz? — Usłyszałam nagle Izzy, która wyrwała mnie z szału wiadomości, które wymieniałam z Alexem.

Odłożyłam na powrót telefon na stół, po czym przeniosłam swój wzrok na mężczyznę, którego włosy były nieco krótsze i zaczesane do tyłu. Jeden kosmyk włosów, opadał najprawdopodobniej specjalnie na czoło, co dodawało mnóstwo uroku. Poczułam, jak moje usta formowały się w szeroki uśmiech.

— Wow, masz talent, Izzy — stwierdziłam, zerkając na kobietę, która dalej trzymała w dłoniach nożyczki. — Cudownie ci wyszło — dodałam po chwili, znów przenosząc swoje spojrzenie na mężczyznę.

Wyglądał jeszcze bardziej seksownie, niż dotychczas, co było naprawdę wyczynem. Bo Ciro był niezwykle przystojny.

— Też chcesz się poddać mojemu talentowi? — spytała nagle Izzy, a ja zwróciłam całą swoją uwagę na nią.

Uniosła ku górze nożyczki i grzebień z szerokim uśmiechem. Przygryzłam wargę, nie mając pojęcia czy to dobry pomysł. Nigdy nie ścinałam, ani nie farbowałam swoich włosów. Mama skracała mi tylko końcówki, aby włosy były mocne i świeże. Korciło mnie, aby spojrzeć na Ciro, który pewnie pomógłby mi z wyborem. Nie zrobiłam tego jednak, bo jeśli miałam podjąć tę decyzję, to chciałam to zrobić sama.

Po chwili, nie szukając w głowie zbyt wielu argumentów za i przeciw, pokiwałam głową.

— Bardzo bym chciała — odparłam. — Chcę czegoś przebojowego, totalnej zmiany — dodałam po chwili, oblizując wargi, które nagle stały się suche.

Izzy uśmiechnęła się jeszcze szerzej, choć wydawało się, iż to niemożliwe.

— Takie podejście mi się podoba! — zawołała.

Usiadłam na krześle, gdzie przed momentem znajdował się mężczyzna. Zerknęłam na niego i zauważyłam, jak trzymał mój telefon w ręku. Zmarszczyłam brwi delikatnie, ale nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, już go odkładał, więc wzruszyłam ramionami w momencie, gdy fryzjerka nakładała na moje ramiona czarną ochronę. Obstawiałam, że sprawdzał jedynie godzinę.

Następnie kilkanaście minut spędziliśmy w ciszy, od czasu do czasu rozmawiając na różne, zwykłe, przyziemne tematy. Później poprosiłam, aby opowiedzieli mi historię swojego spotkania i byłam zdumiona, gdy oznajmili, że Ciro miał syna, a Izzy była właśnie jego korepetytorką. Moje usta się rozwarły i trwały tak kilka minut. Naprawdę nie spodziewałam się, że mężczyzna mógł mieć dziecko. To było trochę nierealne.

— Skończone — odezwała się nagle Izzy, a ja musiałam zamknąć usta.

Uśmiechnęłam się, starając się ukryć szok związany z informacją, która została powiedziana kilka minut temu.

Gdy kobieta zdjęła ze mnie czarny materiał, wstałam i zerknęłam na Ciro, który momentalnie się podniósł i do mnie podszedł. Jego dłoń szybko wylądowała na mojej talii, przyciągając do siebie

Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, jego usta wylądowały na moich. Na początku oddałam pocałunek, ale szybko go przerwałam, przypominając sobie, że nie byliśmy sami.

Gdybyśmy byli, skończyłoby się to całkiem inaczej.

— Jak wyglądam? — spytałam, zerkając w jego niebieskie oczy.

— Seksownie — wyszeptał, po czym przygryzł delikatnie dolną wargę prostymi, białymi zębami. — Szałowo. Pięknie.

— Dziękuję — powiedziałam, uśmiechając się delikatnie.

Muszę przyznać, że połechtało to przyjemnie moje ego. Miło było wiedzieć, że ta zmiana tak pozytywnie została odebrana.

Potrząsnęłam delikatnie głową, czując ogromną lekkość. Końcówki ciemnych włosów łaskotały mnie po policzkach, co wywołało uczucie podekscytowania w brzuchu.

— Idę się zobaczyć — oznajmiłam.

Pocałowałam mężczyznę w policzek, uwalniając się z jego objęć. Zerknęłam jeszcze szybko na Izzy, który uśmiechała się do mnie i pobiegłam do łazienki, gdzie było duże lustro.

Zanim na siebie zerknęłam, wzięłam głęboki wdech. Skrzyżowałam palce u rąk, po czym uniosłam wzrok.

Moja szczęka spadła na podłogę. Serio wyglądałam pięknie. Dzisiejszy makijaż dobrze komponował się z fryzurą. Ciemne, krótkie do żuchwy włosy, pasowały do mojego kształtu twarzy. Były proste i lekkie. Powiew świeżości. Uśmiechnęłam się do siebie, czując się dobrze. Moja pewność siebie poszła w górę. Dotknęłam palcami włosów, ciesząc się jak dziecko.

Gdybym miała przy sobie telefon, to pewnie zrobiłabym sobie zdjęcie i od razu wysłała do Alexa, którego reakcji nie mogłam się doczekać chyba najbardziej. Zresztą chciałam poznać też zdanie Leili, Josie, Raeesa i nawet Aresa, z którym przecież wcale tak dużo nie rozmawiałam.

Po długim przyglądaniu się sobie w lustrze, w końcu stamtąd wyszłam.

— Izzy! — zawołałam, podchodząc do kobiety i nie czekając na nic, po prostu mocno ja przytuliłam. — Masz talent, wyglądam bardzo dobrze — powiedziałam, wdychając jej zapach.

Pachniała jak ocean, co niezmiernie mi się podobało.

— Po prostu uwydatniłam twoje piękno — oznajmiła, gdy już się od siebie odsunęłyśmy.

Zerknęłam na Ciro, zauważając, że trzymał nasze walizki w rękach.

Zmarszczyłam delikatnie brwi i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że nie mieszkałam w Hiszpanii, a nasz weekend dobiegał końca. Było mi smutno, ale mimo wszystko na moich ustach widniał uśmiech. Skierowałam się jeszcze szybko do salonu, aby wziąć swoją torebkę i telefon.

— Odprowadzimy Izzy, a następnie pojedziemy na lotnisko — powiedział do mnie Ciro, gdy już do niego podeszłam. — Twój motocykl już znajduje się na pokładzie i czeka, aż będzie mógł zwiedzać ulice Miami — dodał, wywołując u mnie ogromny uśmiech.

Wyszliśmy we trójkę za drzwi.

W moim sercu pojawiła się odrobina żalu.

Przeżyłam tutaj cudowne chwile, zdałam sobie sprawę z kilku rzeczy i poznałam cudowne osoby, ale musiałam już kierować się w stronę Miami. Wracałam jednak odmieniona. Może nie tyle co wewnętrznie, ale zewnętrznie, a to chyba dobry początek, prawda?

🌹

Odetchnęłam głęboko, gdy postawiłam nogę na chodniku – gorącym i znajomym, tak jak miasto, w którym się właśnie znalazłam. Przed moimi oczyma ukazała się willa, a na twarzy momentalnie uformował się szeroki uśmiech.

Chwile w Hiszpanii były cudowne, ale miło było znów być w tym miejscu, nawet jeśli w mojej głowie formowały się nieprzyjemne myśli o powrocie, zwłaszcza po nocy spędzonej z Michaelem.

Odwróciłam wzrok od miejsca, gdzie mieszkałam, aby zerknąć na Ciro, wychodzącego z samochodu oraz ciągnącego za sobą moją walizkę.

— Ciro — powiedziałam, podchodząc do niego i przyciskając swoje ciało do niego. Czułam jego podniecenie po tej szybkiej przygodzie w prywatnym samolocie. — Obiecaj, że jeszcze się zobaczymy — powiedziałam, bojąc się nieco, że ten weekend będzie tylko weekendem i niczym innym, a my, choć dobrze poznaliśmy się przez te dwa dni, już nigdy się nie zobaczymy.

Zanim mi jednak odpowiedział, wpiłam się w jego usta z pasją. Jego ręce wylądowały na moim tyłku, który delikatnie ścisnął. Nie chciałam słyszeć jego odpowiedzi.

Gdyby nie obiecał, byłoby mi przykro, ale gdyby obiecał, poczułabym, że to coś poważnego, a tego jeszcze nie chciałam. Nie po tym, jak tego dnia dowiedziałam się, że miał syna. Byłam za młoda, aby wychowywać dzieci. Nie byłam nawet osobą, która dobrze potrafiła zadbać o siebie.

Moje ręce zwiedzały jego umięśniony tors, jakby nie robiły tego już wcześniej. Nasze języki się o siebie ocierały, a moje sutki twardniały z podniecenia. Po chwili jednak się od niego odsunęłam. Spojrzałam mu głęboko w oczy, co było nieco uciążliwe, przez świecące słońce, więc szybko zerwałam kontakt wzrokowy.

— Zadzwonię do ciebie — powiedział, po czym złożył pocałunek na moim policzku.

Uśmiechnęłam się delikatnie, czując jak jego delikatny zarost łaskotał moją twarz.

— Dobrze — odparłam.

— Tanisho — odezwał się po chwili. — Miło było cię poznać.

Odwrócił się i odszedł. Zanim jednak wsiadł do samochodu, zwrócił się w moją stronę i delikatnie pomachał.

Odpowiedziałam mu tym samym, robiąc krok w stronę walizki. Gdy położyłam dłoń na rączce, mężczyzna odjechał.

Westchnęłam cicho, zauważając, że to byłoby na tyle.

Przygoda minęła. Nie mogła trwać w nieskończoność. Bo nic co dobre, nie może trwać wiecznie. Życie to nie tylko radość i szczęście, nad czym totalnie ubolewałam.

Pociągnęłam walizkę za sobą, po czym ruszyłam do środka z nadzieją, że kogoś tam zastanę i będę mogła opowiedzieć o swoim weekendzie. Nie lubiłam trzymać rzeczy dla siebie. Lubiłam mówić, rozmawiać, ale i słuchać, choć oczywiście moją ulubioną czynnością był seks.

Zanim weszłam do środka, zauważyłam, że na podjeździe stał mój motocykl.

Poczułam nagłe podekscytowanie, ciesząc się, że słowa mężczyzny nie zostały rzucone na wiatr, co dało mi poczucie, że przy naszym rozstaniu także mówił prawdę i później zadzwoni. Może i bałam się nieco wchodzić w związek, jakikolwiek, nie tylko ze względu na to, że miał syna. Jednak Ciro był bardzo spokojną osobą, której zaufałam i myślałam, że gdybyśmy poznali się jeszcze lepiej, to może mogłoby coś z tego być, dlatego też nie chciałam się poddawać i ucieszyłam, gdy stwierdził, że nasza znajomość się na tym nie kończyła.

🌹

— Witaj w domu, Tanisho — powiedziałam do siebie, gdy przekroczyłam próg willi.

Weszłam głębiej, prezentując uśmiech z nadzieją, że może zastanę kogoś w salonie i będę mogła opowiedzieć tej osobie o weekendzie. Nie ukrywałam też, że wolałam, aby była to Josie lub Leila, bo to z nimi głównie rozmawiałam na takie tematy. Opowiadałam o swoich przygodach łóżkowych i nie tylko. Z Aresem wymieniłam może z dwa zdania, nie licząc tej nocy, o której mi opowiadał, a ja jej nie pamiętałam. A Raees to kuzyn i byłoby mi jakoś dziwnie wydawać się w szczegóły.

Salon był jednak pusty. Podobnie jak kuchnia.

Uśmiech zniknął z mojej twarzy, gdy wchodziłam do góry. Zwykle jak ktoś był w domu, spędzał czas w salonie, a to znaczyło, że nikogo nie było.

Jednak, aby się jeszcze upewnić, czy na pewno byłam sama i w razie co dać subtelny sygnał, że to najlepsza pora na opuszczenie swojej nory oraz przywitanie mnie, upuściłam walizkę na korytarzu. Upadła z głośnym hukiem, który z pewnością był wszędzie słyszany.

Odczekałam kilka sekund, ale na korytarzu nikt się nie pojawił.

Wzruszyłam ramionami, czując odrobinę smutku. Jednak nie mogłam się załamywać, w końcu to nie ja traciłam cudowną opowieść o swoim weekendzie, a oni.

Weszłam do swojego pokoju, gdzie walizkę wrzuciłam do szafy i poszłam się odświeżyć do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, aby później poprawić makijaż.

Położyłam się na łóżku i nie mając nic lepszego do robienia, sięgnęłam po książkę z półki. Wzięłam się za czytanie, ale po chwili ją odłożyłam i usiadłam. Wypuściłam powietrze, po czym wyszłam z pokoju, aby przejść się raz jeszcze po willi. Nadal nikogo nie było.

Usiadłam na kanapie i dopiero w tamtym momencie wpadłam na pomysł, aby napisać do Alexa.

Ja: Jak tam casting?

Odpowiedź dostałam prawie po sekundzie, co wywołało u mnie szeroki uśmiech.

Przynajmniej miałam jeszcze jego, do którego zawsze mogłam się odezwać.

Alex: Chujowo.

Ja: To dobrze

Ja: Znaczy nie

Alex: dzięki, że wierzysz w moje umiejętności.

Ja: Chodziło mi o to, że pewnie masz wolny czas teraz. Bo masz, prawda?

Alex: Tak mam.

Alex: a co?

Ja: Jestem sama, nudzę się i nie mam komu opowiedzieć o Hiszpanii.

Alex: mogę być chętny na te opowieści.

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, jeśli to w ogóle było możliwe, po czym popędziłam na górę, aby się przebrać. Nie zerkałam na telefon, skupiając uwagę na szafie. Przechyliłam delikatnie walizkę, na bok, aby wyjąć z niej czarną sukienkę, której nie miałam jeszcze na sobie, a bardzo chciałam. Była ona na cienkich ramiączkach z wbudowanym stanikiem. Reszta sukienki – po same majtki, które podobnie jak góra, były zabudowane – wykonana została z ciemnej siateczki, która pokazywała ciało, ale robiła to w subtelny sposób, poprzez przyciemnienie.

Gdy miałam wychodzić stamtąd i się przebierać, zauważyłam, że coś srebrnego wystawało z tylnej kieszeni spodenek, które miałam na sobie w sobotę, w noc którą spędziłam z Paddym.

Pochyliłam się delikatnie i sięgnęłam po tę rzecz, która okazała się łańcuszkiem z krzyżem na końcu i Jezusem.

Zmarszczyłam brwi, nie mając pojęcia, skąd się tam wziął. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że Michael mówił mi, że jeśli będę potrzebować rady czy wsparcia, Bóg będzie zawsze przy mnie.

Uśmiechnęłam się delikatnie, przytulając naszyjnik do serca.

Odłożyłam go na szafkę, zaraz obok zdjęcia, które jeszcze do niedawna wywoływało we mnie ból, a następnie spojrzałam na wyświetlacz, gdzie miałam wiadomość od Alexa.

Alex: ale jeśli później je odwzorujemy, lub sprawimy, że będą jeszcze lepsze.

Wywróciłam oczami, po czym wysłałam mu emotkę ognia, a następnie poprosiłam o nazwę klubu, w którym mieliśmy się spotkać. 

______________________________________________

Hejka, ludzie! Jak się macie? 

Tina przeszła metamorfozę, co myślicie? 

Ja uważam, że takie włosy pasują do jej charakteru, no i osobiście nie mogę się doczekać reakcji Alexa. 

W następnym rozdziale spotkanie Tiny i Alexa, więc będzie się działo!

Miłego dnia!

Cieszcie się i nie bójcie się zmian, bo większość z nich wychodzi na dobre i pamiętajcie, aby cieszyć się z małych rzeczy! 💚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro