Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Piękne szaleństwo

🍀 Perspektywa Tanishy 🍀
ruinaoceanu

Zaraz po śniadaniu i kąpieli w oceanie wróciliśmy do domku, gdzie osuszyliśmy się, a następnie uszykowaliśmy.

Nie miałam pojęcia, co mężczyzna planował, ale mu ufałam. Pocałunek Ciro wywołał we mnie dziwne uczucie. Sprawił, że nagle miałam ochotę się uśmiechać i bawić tylko z Ciro.

Ubrałam na siebie dżinsowe szorty i luźny top, a do tego założyłam sandały, w których przyjechałam. Pomalowałam rzęsy tuszem, a na głowę założyłam chustę, aby chronić się przed słońcem, po czym umyłam zęby. Nie robiłam mocnego makijaż, ponieważ było mi za ciepło i zwyczajnie w świecie mi się nie chciało.

Byłam podekscytowana, bo Ciro nazwał cały ten spacer niespodzianką, dlatego też spodziewałam się czegoś ekscytującego. Miał pieniądze i skoro wczoraj zapewnił mi koncert Michela Patricka Kelly'ego, jasne było, że nie mogłam się doczekać kolejnej części dnia.

— Gotowa? — spytał, zachodząc mnie od tyłu.

Stałam przy wyjściu na taras i spoglądałam na Atlantyk, który pięknie mienił się w radosnym słońcu, zachęcając do kąpieli. Odwróciłam się w stronę mężczyzny. Stał niecały metr ode mnie i byłam w stanie poczuć jego - z pewnością drogie, perfumy. Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, które dodawały mu mnóstwo uroku oraz prawie przezroczystą, białą koszulę i spodenki przed kolana. Wyglądał seksownie. Pokiwałam głową, a on wziął mnie za rękę i z uśmiechem wyprowadził z niewielkiego, ale pięknego, domku.

Szliśmy powoli, nigdzie się nie śpiesząc. Byliśmy po prostu dwójką ludzi, którzy cieszyli się tym miejscem i chłonęli ciepłe promienie słońca. Dopiero, gdy czułam jak słońce grzało mnie w ramiona, przypomniałam sobie, że zapomniałam nałożyć na swoje ciało krem z filtrem. Było jednak już trochę za późno na powrót i nie chciałam wychodzić na dziecko, któremu należało o wszystkim przypominać.

— Co to za niespodzianka? — spytałam, chcąc odgonić myśli od swojego zapominalstwa.

Twarz mężczyzny odwróciła się w moją stronę. Na jego ustach widniał delikatny, tajemniczy uśmiech i choć nie mogłam dojrzeć jego oczu, byłam niemalże pewna, że tańczyły w nich figlarne iskierki. Tą miną mówił jedynie "zobaczysz ", a następnie zmienił temat.

— Wspominałaś, że lubisz boks... Interesujesz się może motoryzacją?

Z początku nieco mnie zszokowało to pytanie, bo nie wiedziałam, jakim cudem połączył boks i motoryzację, ale dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że z boksem kojarzyli się głównie mężczyźni, tak samo jak z motoryzacją.

— Trochę — odparłam z delikatnym uśmiechem, zerkając na dwójkę dzieci – chłopca o długich do łopatek jasnych włosach i dziewczynkę, która miała szeroki uśmiech i robiła mu warkoczyka. — Kiedyś, jak byłam młodsza, bardzo chciałam mieć crossa i móc na nim jeździć. Szybko jednak przekonałam się, że to nie dla mnie.

— Dlaczego? — spytał, ściskając delikatnie moją dłoń.

Szliśmy właśnie przez mniej tłoczne uliczki, które ukazywały piękno Hiszpanii. Wszędzie były ładne, białe płotki, dzieci bez butów, dorośli, którzy gawędzili po hiszpańsku na różne tematy, staruszkowie, którzy po prostu odpoczywali i mnóstwo roślin, które dawały upragniony cień.

Westchnęłam cicho i zaczęłam mówić.

— Moja mama zawsze chciała zrobić ze mnie idealną synową, jak widać, nie bardzo jej się to udało — powiedziałam, po czym krótko się zaśmiałam. — Zawsze odrzucała wszystko, co było choć trochę chłopięce, czy nie kształtowało mnie w byciu przykładną kobietą, dlatego też, gdy chciałam jeździć na crossie, tak jak jeden kolega ze szkoły, to się nie zgodziła — wyjaśniłam, wzruszając delikatnie ramionami. — Oto cała historia.

— Ale na boks chodziłaś — rzekł, gdy skręcaliśmy w lewo, mijając dom, w którym wszystkie okna były szeroko otwarte, a z wewnątrz można było usłyszeć dźwięki muzyki klasycznej. Jeśli się nie myliłam, był to jeden z bardziej znanych utworów Mozarta – "Eine Kleine Nachtmusik". — Jak to?

— Gdy byłam starsza, udało mi się przekonać mamę na te lekcje, tłumacząc jej zasady tego nowego świata i że mi, jako synowej, przyda się boks, bo nigdy nie wiadomo, kogo mogę spotkać, a mój mąż nie będzie zawsze wszędzie ze mną chodził — odparłam z uśmiechem. — Przekonanie jej jednak zajęło mi kilka dobrych miesięcy, ale się udało — stwierdziłam, czując jak ściska delikatnie moją dłoń.

Nie wiedziałam, czy chciał mi w ten sposób dodać otuchy, pokazać, że mnie rozumiał, wesprzeć, czy uświadomić, że był przy mnie, ale nagle poczułam się niezwykle niekomfortowo i dziwnie. To o czym opowiadałam, nie było niczym wielkim, bo w większości domów indyjskich dziewczynki traktowane były o wiele gorzej. Często musiały chodzić tylko w sari, potakiwać, gotować i sprzątać. U mnie na szczęście nie było tak źle. Mogłam mieć znajomych i z nimi wychodzić, mogłam ubierać się w spodnie, ale nie mogłam robić nic dodatkowego, co sprawiałoby mi radość, a chłopcy byli kategorycznie zabronieni.

Uśmiechnęłam się do niego w podziękowaniu, aby pokazać, że zauważyłam ten gest i nie był mi obojętny. Nie wiedziałam po prostu jak na to zareagować.

Szliśmy chodnikiem w ciszy kilka następnych minut, cały czas nie miałam pojęcia dokąd zmierzaliśmy. Nagle przed moimi oczyma ukazał się wielki, kolorowy plakat z piękną, czarnowłosą kobietą, ubraną w czerwoną spódnicę oraz czarne body, a obok niej stał mężczyzna w luźnych, tradycyjnych spodniach i koszuli. Nad ich głowami wisiał kolorowy napis "Flamenco", a pod stopami "Zapraszamy PARY i SINGLI, na spróbowanie tradycyjnego hiszpańskiego tańca. Lekcje od poniedziałku do soboty o 20:15, w dzielnicy Santa Cruz", a poniżej dokładniejszy adres.

— Ciro! — zawołałam z uśmiechem i podekscytowaniem. Spróbowanie tradycyjnego tańca, było dla mnie czymś nowym. Czymś, czego nigdy wcześniej nie robiłam, a bardzo chciałam. — Chodźmy na ten kurs...

— Nie — przerwał mi nagle ostro mężczyzna. Zerknęłam na niego zdziwiona.

— Dlaczego? Będzie fajnie! Zobaczysz, trochę się rozruszamy i będziemy się świetnie bawić — mówiłam, idąc obok niego w miejsce, które chciał mi pokazać. Przed moimi oczyma ukazywał się powoli jakiś budynek, wokół którego była mała fosa. Wyglądał jak niewielki pałac, gdzie mogłaby mieszkać piękna dziewczyna, kochająca parkiet i słonie. — Taniec jest super.

— Powiedziałem nie — rzekł chłodno, a mnie aż ciarki przeszyły. Nigdy wcześniej się tak nie odzywał. Nie znałam go długo, to prawda, ale nie sądziłam, że tak szybko może mu się popsuć humor.

— Super — stwierdziłam z przekąsem.

Bardzo chciałam tego spróbować. Ten weekend zapowiadał się fajnie i sądziłam, że nie będzie wyglądać jak na wycieczce szkolnej, ale jak na razie czułam, że może się to tak skończyć. Mężczyzna mógł mieć wszystko zaplanowane jak w zegarku, a ta wycieczka opierała się głównie na zwiedzaniu.

Weszliśmy po chwili na ogromny plac, gdzie po środku stał czyjś pomnik i fontanna. Wokół niego znajdowała się fosa i podłużny budynek pałacu. Nie miałam pojęcia, gdzie byliśmy, bo nie zdobyłam wiedzy, dotyczącej zabytków Sewilli. Wcześniej nawet nie przypuszczałam, że polecimy na inny kontynent. Wiedziałam tylko, iż jest to ulubione miejsce Ciro.

Szliśmy wzdłuż placu w ciszy, aż nagle zrobiło mi się głupio, nie powinnam tak się obrażać o jakiś głupi kurs tańca. Z drugiej strony – mężczyzna mógł normalnie odpowiedzieć i nie używać tego chłodnego tonu, który w ogóle do niego nie pasował.

— Co to za miejsce? — spytałam, rozglądając się po placu.

— "Plaza De Espana" — odparł mężczyzna, nie zerkając na mnie. Wpatrywał się przed siebie. — Plac z tysiąc dziewięćset dwudziestego ósmego roku. Ciekawostką jest to, iż były tutaj kręcone Gwiezdne Wojny, nie pamiętam dokładnie, które filmy i jak dużo, ale były kadry z tego miejsca. Budynki są pięknie wyłożone płytkami z różnymi scenami, które autorowi kojarzyły się z daną prowincją — mówił, a ja go słuchałam, oglądając z zaciekawieniem to miejsce. Wraz z słońcem, które rzucało swe promienie na plac, sprawiało, że czułam, jakby naprawdę mieszkała tam ta dziewczyna z mojej wyobraźni i tańczyła w każdym miejscu na tej powierzchni.

Następnie Ciro zaproponował przepłynięcie kanału i obejrzenie placu z innej perspektywy, na co przystałam z ogromnym entuzjazmem. Weszliśmy do niewielkiej łodzi z wiosłami i popłynęliśmy kanałem. Słońce grzało moje ramiona, ale się tym nie przejmowałam, byłam oczarowana tym, jak z tej perspektywy wyglądał cały plac. Zanurzyłam dłoń we wodzie, po czym zerknęłam na wiosłującego mężczyznę, który się do mnie uśmiechał. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam go ochlapać wodą.

Na szczęście się nie zdenerwował, a jedynie cicho zaśmiał.

— Dzięki, tego mi było trzeba.

— Zawsze do usług — powiedziałam z szerokim uśmiechem, powracając do oglądania tego pięknego miejsca i wyobrażania sobie młodej tancerki.

— Przychodziłem tutaj z mamą — odezwał się nagle mężczyzna. — Kochała to miejsce, bo właśnie tu poznała mojego ojca. Była to spełniona, lecz krótka miłość, a ja nie zdążyłem dobrze poznać mężczyzny, bo umarł za szybko — mówił, wiosłując.

Przeniosłam na niego wzrok. Ciro wpatrywał się w budynki ze śladami uśmiechu i wydawał się być pochłonięty przez widoki oraz wspomnienia. Milczałam, pozwalając mu błądzić w swoich myślach.

Nie wymagałam od niego, by powiedział mi coś więcej. I tak się już przede mną otworzył.

Zatrzymaliśmy się na końcu kanału i wyszliśmy z łódki. Mężczyzna chwycił mnie za dłoń, jakbyśmy byli parą. Z początku się spięłam, nieprzyzwyczajona do takich gestów, ale po chwili się rozluźniłam. Szliśmy w ciszy, aż w końcu znów postanowiłam spytać o taniec.

— Myślałeś może chwilę o tym kursie tańca?

Ciro zerknął na mnie, po czym pokręcił głową.

— Flamenco wydaje się być naprawdę ciekawym sposobem spędzania czasu — mówiłam, zaczynając się ekscytować. Z jakiegoś dziwnego powodu coś bardzo mocno ciągnęło mnie na ten kurs. Dziwny skurcz w żołądku pokazywał mi jak bardzo tego chciałam. — Spędzilibyśmy chwilę czasu na zabawie.

— Powiedziałem już nie. Nie będę się zapisywał na taniec — odpowiedział. Na szczęście spokojnie.

— Noo, nie daj się prosić, bardzo chcę tam pójść.

— Dlaczego nie odpuścisz? — spytał z westchnięciem.

— Lubię taniec — wyjaśniłam z uśmiechem i błagającymi oczyma. — Choć głównie oglądam, ale zawsze chciałam spróbować. — Może i trochę nagięłam prawdę, bo raczej nigdy nie wykazywałam chęci brania udziału w lekcjach tańca, spodziewając się, że gdy to powiem, mama nie zapisze mnie na taniec liryczny, a raczej na jakiś tradycyjny indyjski.

Ciro otwierał usta, ale właśnie w tym momencie jego telefon zadzwonił. Spodziewałam się, że nie odbierze i powie, że to dlatego, iż spędza czas ze mną. Przykładając smartfona do ucha, pozbawił mnie tego złudzenia.

Odszedł kilka metrów dalej, pokazując mi, że nie chciał bym słyszała tę rozmowę. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym podeszłam do najbliższego stoiska z jakimiś wizytówkami, torbami i magnesami. Udawałam, że się im przyglądam, choć w rzeczywistości czekałam, aż Ciro skończy i podejdzie do mnie, a później wrócimy do rozmowy o Flamenco.

— Przepraszam cię, Tina — odezwał się nagle przy moim uchu, a ja szybko odwróciłam się w jego stronę.

— Nie strasz mnie — mruknęłam cicho, kładąc dłoń po lewej stronie swojej klatki piersiowej.

— Wybacz.

— Za co mnie przepraszasz? — spytałam, chcąc się za bardzo nie nakręcać na to, że przeprasza mnie za to, że nie podał mi konkretnego powodu do nie pójścia na taniec i jednak się tam wybierzemy.

— Dzwonili z pracy, mam bardzo ważne spotkanie biznesowe w Madrycie. Nie mogę go przegapić. Nie będę tłumaczył o co dokładnie chodzi, ale od tego spotkania zależą dalsze losy mojej firmy — wytłumaczył mi, zdejmując okulary przeciwsłoneczne, aby popatrzeć mi w oczy.

— Jasne — pokiwałam głową z uśmiechem. Było mi przykro, ale wiedziałam, że takie rzeczy się zdarzają. — Jak najbardziej rozumiem — dodałam, po czym stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek, aby pokazać, że moje słowa były szczere.

— Wrócę około osiemnastej i będziemy mieli dla siebie jeszcze cały wieczór — powiedział, obejmując mnie ramieniem, a następnie ruszyliśmy w kierunku domu, aby mógł się przygotować.

🌹

Siedziałam w domku, pijąc zimną lemoniadę i zerkałam na zegar.

Ciro mówił, że wróci przed osiemnastą, a było już grubo po dziewiętnastej.

Spoko, rozumiałam, że spotkanie biznesowe mogło się przedłużyć, ale żeby nie napisał nawet jednego sms'a?

Stukałam palcami w udo, wpatrując się we wskazówkę ściennego zegara. Po chwili jednak uznałam, że spędziłam tak zdecydowanie za dużo czasu i nie mogłam tego weekendu zmarnować w ten sposób, a już na pewno nie pierwszą noc. Ciro nie zgodził się na lekcje tańca, nie podając nawet konkretnego powodu, a później dostał wiadomość o spotkaniu. Mimo wszystko w tym momencie nie zamierzałam tracić więcej czasu i zabawić się sama.

Zajęcia zaczynały się o dwudziestej piętnaście – a przynajmniej tak było napisane na ulotce. Uznałam, że zajście tam zajmie mi około dziesięciu minut, a musiałam jeszcze szybko kupić sobie jakiś strój, gdyż nie miałam niczego odpowiedniego. Poza tym, zakupy pomogłyby mi w jakimś stopniu zapomnieć o tym małym rozczarowaniu.

Wstałam z kanapy, odstawiłam do połowy pełną szklankę na stolik, założyłam sandały i wyszłam z chatki, ciesząc się tym, że słońce nie grzało już tak bardzo jak podczas spaceru z mężczyzną.

Szłam, rozglądając się za jakimś sklepem, gdzie mogłabym kupić strój na lekcje flamenco. Byłam podekscytowana, gdy zauważyłam sklep z pięknymi spódnicami. Weszłam do środka i, nie tracąc czasu, zwróciłam się po hiszpańsku do pięknej ekspedientki, informując ją, że poszukiwałam stroju na lekcje tańca.

Dała mi długą spódnicę w kwiaty, która przy tanecznych obrotach unosiła się prawie na wysokość moich bioder oraz czarne, obcisłe body na długi rękaw. Zapłaciłam z szerokim uśmiechem, a kobieta pozwoliła mi w tym wyjść i pomogła odciąć metki. Uznałam, że wyglądałam, jakbym trenowała flamenco kilka lat.

Szybko weszłam do sali, gdzie miały odbywać się godzinne zajęcia z tańca. Było tam już kilka osób i – tak jak się spodziewałam – większość osób była w parach. Na szczęście nie tylko ja jej nie miałam.

— Bardzo się cieszę, że postanowiliście dziś do nas dołączyć i zaznać odrobinę tego tradycyjnego, pięknego tańca. Nazywam się Carla i będę waszą instruktorką – powiedziała kobieta. Miała krótkie, ciemne włosy i mocny makijaż oczu, który podkreślał ich ciemną, niemal czarną, barwę. — Flamenco to rodzaj tańca, za którego pośrednictwem opowiada się pewną historię, zaś ruchy ciała i wykonywane przez tancerzy gesty, wyrażają ich stany emocjonalne — mówiła kobieta, uśmiechając się do nas. — Gotowi? — spytała, a ja z entuzjazmem pokiwałam głową.

Później zrobiliśmy krótką rozgrzewkę i nauczyliśmy się trzech najprostszych kroków, które jako tako udało mi się opanować. Bawiłam się naprawdę świetnie i nie mogłam uwierzyć, że ten taniec może dać mi tyle frajdy. Było tak do czasu, gdy Carla powiedziała, że przyszła kolej na ćwiczenia kroków w parach.

Uśmiech z mojej twarzy na chwilę znikł, gdy zdałam sobie sprawę, że mój potencjalny partner znajdował się w Madrycie, a ja stałam na parkiecie zupełnie sama.

— Czy mogę prosić? — Usłyszałam głos, który wydawał mi się znajomy. Mówił po hiszpańsku.

Powoli uniosłam wzrok. Mężczyzna miał na sobie czarne, luźne spodnie z frędzelkami, a to tego czarną koszulę. Na wysokości jego klatki piersiowej zobaczyłam wyciągniętą dłoń, na której położyłam swoją.

— Z ogromną chęcią — odparłam, unosząc wzrok jeszcze wyżej i w tym właśnie momencie napotkałam jego ciemnoniebieskie oczy. Poczułam jak na mojej twarzy formuje się grymas zdziwienia.

Przede mną stał Michael Patrick Kelly. Ten sam, który wczoraj śpiewał i sprawił, że poczułam spokój. Nie mogłam w to uwierzyć. W dodatku trzymał moją dłoń.

— Czy my się znamy? — spytał z delikatnym uśmiechem, po czym ustawił się w pozycji, o jaką poprosiła Carla.

Dalej byłam w szoku, że ten mężczyzna stał obok mnie i mieliśmy ze sobą tańczyć. Dopiero, gdy jego dłoń wylądowała na mojej talii – przyciągając do siebie, a ja musiałam się odchylić, po czym znów stanąć na wysokości jego twarzy – wróciłam do rzeczywistości. Zauważyłam pytanie w jego oczach.

— Nie wydaje mi się — odparłam, ale uśmiechnęłam się kącikiem ust, aby wiedział, że coś ukrywałam.

Odsunęliśmy się od siebie na szerokość ramion, po czym musiałam wykonać ruch, którego nauczyłam się na początku zajęć. Paddy podbiegł do mnie, chwycił za dłoń, ja zawirowałam i wpadłam w jego ramiona. Nasze nosy się o siebie otarły, a mi zabrakło tchu, gdy poczułam zapach jego perfum.

— Jestem pewien, że cię już wcześniej widziałem — wyszeptał, łącząc nasze spojrzenia.

Te jego oczy wywołały na moim ciele ciarki. Zrobiliśmy nowy ruch, w którym to mężczyzna prowadził, a moje ciało wtapiało się w jego, jakby był moją ucieczką ze świata realnego.

— Przypomnij sobie wczorajszy wieczór, panie Kelly — mruknęłam do jego ucha, po czym jego dłoń mocniej zacisnęła się na mojej talii, a ja się odchyliłam i byłam zmuszona zrobić półobrót, po czym ponownie nasze twarze zbliżyły się do siebie.

Jego twarz rozjaśniła się.

— Pamiętam — odezwał się, a na jego ustach pojawił się uśmiech. — Płakałaś razem ze mną na Paragliding i Blurry Eyes.

Pokiwałam głową w potwierdzeniu, czując jak na moje policzki wpływa rumieniec. Praktycznie nigdy wcześniej się nie rumieniłam, ale wtedy było jakoś inaczej. Tańczyliśmy, a raczej próbowaliśmy podążać za instrukcjami Carli, nasze ciała były stale w kontakcie, a oczy złączone. Michael Patrick, tak jak wcześniej, potrafił wejrzeć do środka. Moje ciało paliło w miejscach, gdzie mnie dotykał, a ja nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego tak się działo.

— Nie spodziewałam się, że masz tak dobrą pamięć — odparłam, gdy Carla skończyła tłumaczyć nam następne ruchy.

— To, że mam czterdzieści cztery lata w tym roku, nie znaczy, że z moją pamięcią jest tak źle — wyznał ze śmiechem, a ja na chwilę się zatrzymałam.

Ile?

O kurwa, w ogóle nie wyglądał na swój wiek. Dałabym mu z jakieś trzydzieści pięć. Szybko się zreflektowałam i wróciłam do tańca. Wiedziałam, że był gwiazdą, w której kochały się miliony nastolatek w latach dziewięćdziesiątych, gdy mnie jeszcze nie było na świecie. I po tym, jak zobaczyłam dziś z ciekawości teledyski do takich piosenek jak "Fell in Love With an Alien" czy "Mama", nie byłam zdziwiona. Stwierdziłam, że gdybym w tych czasach spotkała kogoś, kto tak wyglądał, przepadłabym.

— Stało się coś? — spytał, a w jego oczach autentycznie zaistniała nutka troski. Z opowieści Ciro i z tego jaką muzykę tworzył, wiedziałam, że był niezwykle wrażliwą osobą.

Pokręciłam głową i stwierdziłam, że muszę szybko zmienić temat.

— Widzę, że wracasz do stylu z lat dziewięćdziesiątych — mruknęłam, gdy powtarzaliśmy kroki, których się dziś nauczyliśmy. Paddy uniósł jedną brew ku górze, po czym zaśmiał się perliście.

— Widzę, że fanka od wielu lat — stwierdził, odsuwając się ode mnie, gdy Carla stwierdziła, że to koniec zajęć na dziś.

— Raczej fanka od wczoraj, przed koncertem nie miałam w ogóle pojęcia, że ktoś taki jak Michael Patrick Kelly istnieje — wyjaśniłam, zerkając na niego. Słuchał uważnie, gdy kierowaliśmy się do wyjścia z sali. — Mężczyzna, z którym wczoraj przyszłam, powiedział mi o tobie i twojej rodzinie, a później wziął mnie na koncert.

Paddy przytrzymał mi drzwi, przepuszczając z delikatnym skinieniem głowy. Zaczekałam na niego na ulicy, gdzie powoli robiło się tłoczno od osób, które chciały zobaczyć tę dzielnicę, w świetle zachodzącego słońca. W reklamówce niosłam swoje rzeczy. Szłam powoli, aby spędzić z nim jak najwięcej czasu, choć wiedziałam, że to spotkanie zaraz dobiegnie końca. On był sławą, ja natomiast zwykłą dziewczyną, a nasza przepaść wiekowa wynosiła dwadzieścia trzy lata, więc pewnie nie brał mnie na poważnie. Uznał za kolejną fankę.

— I jak wrażenia? — spytał ciekawsko.

— Cudownie było. Nigdy nie słyszałam, by ktoś na żywo śpiewał z takimi uczuciami, pomijając to, że tak naprawdę to był to pierwszy koncert, na który przyszło mi się wybrać — wyjaśniłam ze śmiechem. — Atmosfera, którą stworzyłeś, nie pozwoliła mi wczoraj spać, gdyż cały czas miałam niedosyt — wyznałam, wpatrując się w brukowany chodnik przede mną.

— To chyba dobrze — stwierdził.

— Chyba nie. Raczej nie będę miała możliwości wypełnienia tej pustki — oznajmiłam z uśmiechem.

— Dlaczego? — zadał pytanie, zbliżając się do mnie, aby przepuścić dzieci na rolkach. Jego dłoń musnęła moją, co wywołało mrowienie jej.

— Bo nie jestem z Europy, a z tego co wiem, nie przyjeżdzasz koncertować do Stanów Zjednoczonych — wyjaśniłam, starając się ignorować świadomość, że nasze dłonie cały czas się o siebie ocierały.

— W takim razie co powiesz na wspólny wieczór? — spytał z uśmiechem, a moja głowa szybko odwróciła się w jego kierunku.

— Ale jak to? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie. — Że ty i ja?

Mężczyzna zaśmiał się cicho, po czym pokiwał głową.

— Jeśli masz już jakieś plany, to rozumiem, ale...

Nie dałam mu jednak dokończyć.

— Nie, nie mam żadnych planów.

— Więc jesteśmy umówieni. Jeśli nie masz nic przeciwko, udałbym się do pokoju hotelowego, aby się przebrać. Nie mam już długich włosów i ten styl nie bardzo mi pasuje — stwierdził z uśmiechem, patrząc mi w oczy.

Och, moje kolana w tamtym momencie z trudnością utrzymywały ciężar mojego ciała.

— Nie mam nic przeciwko — oznajmiłam. — Też muszę się przebrać.

— Bardzo pasuje ci ten strój — powiedział, muskając ponownie moją dłoń.

— Taa, ale jeszcze ktoś pomyśli, że jestem profesjonalną tancerką i będę zmuszona się upokorzyć. — Zaśmiałam się.

— No dobrze, dobrze. Spotkajmy się za godzinkę przed tą restauracją — powiedział, wskazując przytulną restaurację o nazwie "Etereo by Pedro Nel".

Pokiwałam głową z uśmiechem. Mężczyzna pochylił się w moim kierunku, po czym delikatnie położył dłoń na moim policzku – odgarniając dłonią włosy – aby złożyć na nim motyli pocałunek, który przyprawił moje serce o nieco szybszy rytm.

— Do zobaczenia — wyszeptał.

— Do zobaczenia — odpowiedziałam, zdziwiona reakcją mojego ciała na jego gest. Mój policzek piekł, a po całym ciele przepłynął prąd ciepła.

Odsunęliśmy się od siebie, po czym udałam się do chatki Ciro, aby uszykować się na spotkanie z Paddy'm. Ostatnie kilka metrów pokonałam biegiem, chcąc jak najszybciej się przygotować. Gdy przekroczyłam próg domku i przeszłam wszystkie pokoje, zauważyłam, że Ciro jeszcze nie wrócił, a była już prawie dwudziesta druga. Weszłam do łazienki, a gdy zerknęłam na siebie przelotnie w lustrze, zdziwiłam się, widząc szeroki uśmiech i rumieńce na policzkach.

Pokręciłam głową, dotykając palcami policzka, gdzie pocałował mnie mężczyzna i nie mogłam uwierzyć w to, jak na to zareagowałam. Potrząsnęłam głową, ale zdałam sobie sprawę z tego, że cały czas się uśmiechałam.

Udałam się do sypialni, gdzie podeszłam do walizki i zaczęłam przeszukiwać ubrania, w celu znalezienia czegoś, w czym wygładałabym dobrze. Po kilku minutach wybrzydzania, postawiłam na biały top z szerokimi ramiączkami i luźną spódniczkę, sięgającą do połowy uda w tym samym kolorze. Włosy rozpuściłam, robiąc na nich fale. Poprawiłam rzęsy tuszem i przejechałam po ustach arbuzową pomadką nawilżającą, po czym się wyperfumowałam i byłam gotowa.

Sięgnęłam po telefon, w którym dalej nie było żadnej wiadomości od mężczyzny.

Stwierdziłam, że nie będę się tym przejmować i wyszłam z chatki, kierując się na dzielnicę Santa Cruz w umówione miejsce. Ulica była oświetlona kilkoma lampkami, porozwieszanymi na drzewach. Było tam mało ludzi, dlatego z łatwością odnalazłam Paddy'ego, który miał na sobie zwykłą koszulkę na krótki rękaw i spodenki. Musiałam przyznać, że wyglądał naprawdę świetnie.

— Hej — przywitałam się z szerokim uśmiechem.

— Jesteśmy w Hiszpanii, ludzie się tutaj witają inaczej — stwierdził na powitanie. Jego twarz była ubrana w piękny, szeroki uśmiech, który ponownie sprawił, że moje nogi prawie straciły całą siłę i ledwo mogły utrzymać mój ciężar.

Wiedziałam, o co mu chodziło, więc po prostu się do niego zbliżyłam i cmoknęłam na powitanie w oba policzki, jednocześnie czując, jak delikatnie kładzie dłonie na moich ramionach. Po moim ciele przebiegły dreszcze wraz z falą ciepła.

— Właściwie to jeszcze mi się nie przedstawiłaś — powiedział nagle, wyciągając ramię w moją stronę, które z ochotą przyjęłam.

— Jestem Tanisha, ale bliscy mówią na mnie Tina — odparłam z uśmiechem, zastanawiając się, gdzie szliśmy, skoro minęliśmy już wejście do restauracji, pod którą się umówiliśmy.

— Miło mi, Tanisho. Piękne imię, hinduskie nieprawdaż? — spytał, skręcając w wąską uliczkę, gdzie po lewej stronie znajdowało się mnóstwo stolików, a przy nich siedziało sporo ludzi.

— Tak, skąd wiedziałeś?

— Miałem kiedyś znajomą o takim imieniu. Dostała je po babci, która miała korzenie indyjskie. Poza tym twoja uroda mi dużo powiedziała — wyjaśnił, wskazując dłonią jeden z ostatnich stolików, obok którego znajdowało się drzewko z lampkami, pięknie oświetlającymi tę dzielnicę. Usiadłam naprzeciwko niego z uśmiechem.

— Utrzymujesz z nią kontakt? — spytałam, zerkając na menu.

Moją uwagę od razu przykuły Churros i długo nie musiałam się zastanawiać nad tym, co zjeść. Była już dwudziesta trzecia, ale nie czułam jakiegoś wielkiego głodu, więc uznałam, że słodki wypiek dobrze mi zrobi. Dziwne było to, że ta mała restauracja była dalej otwarta o tak późnej godzinie. Patrząc jednak na liczbę osób, które tam były, opłacało im się to.

— Nie, to była krótka znajomość. Miałem wtedy osiemnaście lat i podobnie jak większość dziewczyn w tamtych czasach, chciała mnie znać tylko dlatego, że byłem Paddy'm — wyjaśnił, nie wdając się w szczegóły.

— Rozumiem — powiedziałam. — O mnie nie musisz się martwić, do wczoraj nie wiedziałam nic o Paddy'm — wyznałam, uśmiechając się do niego delikatnie. Następnie podeszła kelnerka, a my zamówiliśmy swoje Churros. — Właściwie to oprócz tego, że jesteś piosenkarzem i piszesz teksty, dawnej koncertowałeś ze swoją rodziną, świetnie tańczysz flamenco i w ogóle nie wyglądasz na swój wiek, dalej nic nie wiem o Paddy'm — stwierdziłam, zerkając na niego.

Na jego twarzy błąkał się uśmiech, a jego ciemnoniebieskie oczy na chwilę spotkały się moimi. Przygryzłam wargę, chcąc powstrzymać niekontrolowane przyśpieszenie pracy serca, choć to nie dało mi za dużo.

— A co chciałabyś wiedzieć? — spytał, siadając wygodniej, gdy czekaliśmy na nasze zamówienie.

— Za trudne pytanie — wyznałam ze śmiechem, po czym spytałam o pierwsze co mi przyszło do głowy. Byłam trochę nerwowa, przez co cały czas zagryzałam wargę. — Jaki jest twój ulubiony kolor? Jaki jest twój najgorszy nawyk? Skąd znasz tak dobrze flamenco?

Paddy zaśmiał się perliście. W żołądku coś mi się przewróciło, gdy patrzyłam na ten widok. Był tak uroczy, gdy się śmiał, a małe zmarszczki formowały się w kącikach jego oczu.

— Zwykle kobiety chcą wiedzieć, czy jestem singlem — wyznał, łącząc ze mną spojrzenie. W jego oczach kryła się nutka pytania, które doskonale znałam. Chciał wiedzieć, czy mnie to interesuje.

I szczerze? Nawet przez chwilę nie przeszło mi to przez myśl.

Nie było to do mnie podobne, ale nie miałam w planach wskakiwać mu do łóżka, jak to robiłam zazwyczaj. Chciałam się dobrze bawić w Hiszpani z Ciro, ale mężczyzna miał ważne sprawy, więc wyszłam na lekcje flamenco i tam spotkałam muzyka. Dobrze nam się razem rozmawiało i znacznie poprawił mi humor.

— Już sobie nie dodawaj, panie Kelly — oznajmiłam, uśmiechając się do kelnerki, która szła w naszym kierunku.

— Państwa zamówienie — oznajmiła, kładąc talerze z wypiekami przed nami. — Życzę smacznego — dodała po chwili, patrząc na Michaela Patricka.

— Dziękujemy — odparł z uśmiechem. Kobieta dalej jednak stała przy nim, przygryzając wargę i wyglądała jakby biła się z myślami. — Możemy w czymś pomóc? — spytał.

— Nie... Znaczy tak, bo ja jestem twoją fanką i zastanawiałam się, czy nie miałbyś nic przeciwko zrobienia sobie ze mną zdjęcia — mówiła po hiszpańsku bardzo szybko, przez co miałam małe problemy z jej zrozumieniem. Moja mama kochała ten język, ale przez bardzo długi czas go nie używałam i zdąrzyłam go trochę zapomnieć.

Paddy pokiwał głową, wstając od stołu. Dziewczyna, wyglądająca na kogoś mniej więcej w moim wieku, podała mi swój telefon z włączonym aparatem, po czym ustawiła się obok piosenkarza, który objął ją ramieniem.

— Gotowi? — spytałam, a oboje kiwnęli głowami. — Powiedzcie cheese!

Zrobiłam zdjęcie, gdy szeroko się uśmiechali, a w oczu obojga można było zauważyć iskierki rozbawienia. Oddałam dziewczynie telefon, która wróciła do pracy, dziękując jeszcze raz. Skupiliśmy się ponownie na posiłku.

— A nie mówiłem?

Prychnęłam cicho, zajadając się tradycyjnym hiszpańskim wypiekiem.

— Chciała tylko zdjęcie, nie pytała o to, czy jesteś żonaty — oznajmiłam, zerkając na niego. Patrzył już na mnie, a w jego tęczówkach, które jeszcze do dzisiejszego wieczora wydawały mi się być przepełnione smutkiem i złymi doświadczeniami, można było zauważyć radość

— To pytanie było widoczne w jej oczach — stwierdził poważnie, choć drżący kącik jego ust zdradzał, że chciał się zaśmiać.

— Mhmm — mruknęłam, kiwając głową, a gdy przełknęłam churros, kontynuowałam. — Masz zdecydowanie za duże ego.

Wzruszył ramionami.

— "Yes I know that I won't fail Oh no"

"'Cause"

''Ego, I can't control my ego"

"I can't control my ego" — zaśpiewał żywo, zwracając uwagę kilku osób na nas.

Pokręciłam głową. Nie znałam tej piosenki, ale domyślałam się, że to jedna z tych jego autorstwa.

— No widzisz, sam potwierdzasz — oznajmiłam z uśmiechem, unosząc głowę ku górze. — Lubię takie noce jak te — dodałam po chwili, zamykając oczy.

Pomyślałam o swojej pierwszej miłości i chyba pierwszy raz nie poczułam łez w oczach.

— Tak, ja też — odezwał się Michael, a ja na niego zerknęłam. Nasze spojrzenia się spotkały. — Chcesz iść na spacer? — spytał cicho.

Pokiwałam głową.

Każdy z nas zapłacił za swoje jedzenie. Nie chciałam, by za mnie płacił, bo uznałam, że mogłam zrobić to sama. Na szczęście się nie kłócił. Po prostu zostawił napiwek, posłał mi uśmiech, wystawił ramię w moją stronę i udaliśmy się na spacer.

Rozmawialiśmy na błahe tematy. Dowiedziałam się, że jego ulubionym kolorem jest czerwony oraz, że jego najgorszym nawykiem jest spanie nago – co wcale nie wydawało mi się takie złe do czasu, gdy opowiedział mi historię o tym, jak fanka włamała mu się do pokoju hotelowego, zastając go bez ubrania. A flamenco nauczył się tak dobrze tańczyć, gdy razem z rodziną kręcili w Hiszpanii "When The Boys Come Into Town" oraz "Roses Are Red". Poza kamerami uczyli ich różnych tradycyjnych tańców, ale to właśnie flamenco najbardziej zapadło mu w pamięci.

Opowiedział mi o tym, że jego mama zmarła, gdy miał pięć lat, że napisał dla niej piosenkę, gdy miał dwadzieścia jeden lat i wtedy miała ona smutny wydźwięk. W najnowszym albumie także napisał piosenkę dla mamy, ale tym razem wesołą. Zaraz po śmierci chciał dać jej kwiaty na Dzień Mamy, ale nie miał na nie pieniędzy, więc wybrał się na cmentarz, zabrał je z innych grobów i położył na grób swojej mamy. Podczas opowieści o tej kobiecie, uśmiech widniał na jego twarzy. Opowiedział mi też trochę o swojej wielkiej rodzinie i ich życiu w trasie. Było to ekscytujące i trochę zazdrościłam osobom, które były nastolatkami w latach dziewięćdziesiątych i mieszkali w Europie.

Ja także mu opowiedziałam trochę o sobie i o swoim życiu w Miami. Nie rozwodziłam się jednak nad tym za bardzo, gdyż nie uznałam tego za tak interesujące jak jego opowieści. Mężczyzna opowiadał w tak ciekawy sposób, że mogłabym słuchać go godzinami.

Zaszliśmy pod hotel, gdzie zatrzymał się Michael Patrick.

— Na mnie już pora — odezwałam się, stojąc naprzeciwko niego. Nie chciałam kończyć tego wieczoru i nocy, ale wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała.

— Nie chcesz wejść i się czegoś napić? — spytał, chowając dłonie do kieszeni.

Telefon ani razu nie zabrzęczał w mojej kieszeni, co znaczyło zero nowych wiadomości od Ciro. Nie byliśmy razem, ale nie miałam wielkiej ochoty wracać do jego domku i spotkać go śpiącego, więc może to też był powód, dla którego zgodziłam się wejść do hotelu i udać do baru, gdzie siedziało jeszcze sporo osób, zupełnie jakby wieczór dopiero się zaczynał.

Siedzieliśmy obok siebie dłuższy czas, opowiadając sobie coraz to bardziej osobiste historie. Michael Patrick opowiedział mi o swojej próbie samobójczej, a ja mu o swoim załamaniu po śmierci swojej pierwszej miłości i o tym, że tak naprawdę to uczucie później stało się dla mnie jedynie mitem, czymś co występuje w filmach i książkach.

Później przeszliśmy na tematy naszych związków. Oboje nie mieliśmy za dużo do opowiadania.

— Chciałbym cię pocałować — oznajmił nagle, łapiąc moje spojrzenie.

Zarumieniłam się, czując nierówny rytm swojego serca. Nie spodziewałam się tego i w żadnym wypadku nawet nie przeszło mi przez głowę, że jest szansa posmakowania jego ust. Zbliżył się delikatnie, cały czas wpatrując się w moje oczy, jakby chciał zajrzeć w moją duszę.

— Zrób to — stwierdziłam pewnie, choć w środku czułam podekscytowanie i ogromny stres. Nie mam pojęcia, co to znaczyło, ani skąd się tam wzięło, ale gdy w końcu jego usta znalazły się na moich, wszystko to wybuchło, powodując łaskotanie w moim podbrzuszu.

Zamknęłam oczy, kładąc swoją dłoń na jego karku. Opuszkami palców dotknęłam jego brązowych, gęstych włosów. Jego ręce znalazły się na moich biodrach, powodując dziwne ciepło, rozchodzące się w tamtym miejscu. Gdy jego język musnął moją wargę, dziękowałam w myślach, że siedziałam na krześle. Rozwarłam usta, pozwalając mu pieścić swój język w spokojnym tańcu.

Odsunęłam się od mężczyzny, gdy zaczynało brakować mi powietrza. Miałam nierówny oddech i jeszcze chwilę trzymałam oczy zamknięte, a gdy je otworzyłam, poczułam ukłucie w sercu, bo napotkałam jego ciemnoniebieskie spojrzenie. Nie do końca potrafiłam odgadnąć, co się w nich kryło, ale gdy jego palce spotkały się ze skrawkiem mojej nagiej skóry, wystarczyła sekunda, abyśmy wstali i udali się do windy.

Przez ten czas się do siebie nie odzywaliśmy. Hol był pusty, ludzie albo siedzieli w barze, albo w pokojach, a my trzymając się za dłonie, pokonywaliśmy kolejne metry, aby dostać się do jego pokoju. Nie miałam pewności, co kryło się w jego głowie, ale ja byłam podekscytowana, zestresowana, zdezorientowana i ciekawa jednocześnie. To było tak nagłe. Żar podniecenia rozpłynął się po moim ciele, gdy dotknęliśmy się językami. Robiłam to wiele razy z różnymi mężczyznami, ale nigdy nie towarzyszyło mi aż tyle emocji naraz. I za nic nie potrafiłam pojąć, o co chodziło.

Gdy drzwi windy się zamknęły, a my zostaliśmy sami, Michael Patrick Kelly zbliżył się do mnie. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojego ciała, obezwładniając swoimi perfumami, których nie potrafiłam zidentyfikować. Jego nos przejechał po mojej szyi, powodując ciche sapnięcie, które wyrwało się z moich ust. Poczułam, jak na moim ciele pojawiała się gęsia skórka.

— Jesteś pewna? — spytał szeptem, muskając płatek mojego ucha.

Kiwnęłam głową, czując jak prawie jestem niezdolna stać o własnych siłach. Ten urok Paddy'ego z jego opowieści chyba zaczął na mnie działać.

— Chcę to usłyszeć — szepnął wprost do mojego ucha, owiewając je ciepłym oddechem.

Chciałam odpowiedzieć, ale w tamtym momencie winda stanęła i weszła do niej jakaś staruszka. Zauważyła, jak blisko siebie staliśmy i westchnęła cicho. Paddy się ode mnie odsunął, słysząc ją.

— To już czwarci dzisiaj — powiedziała do siebie, wciskając ósemkę. — Naprawdę, za moich czasów to się za stogami siana lub w stodołach robiło takie rzeczy, a nie w windach, gdzie każdy może was zobaczyć — powiedziała, a ja zerknęłam na Michaela, który powstrzymywał śmiech. Przygryzłam wargę, aby nie wybuchnąć. Staruszka kontynuowała. Jej pomarszczona twarz wykrzywiła się w grymasie rozmarzenia. — Rozumiem młodzieńczą miłość. Sama ją przeżyłam, ale stogi siana są lepsze. Pamiętajcie — oznajmiła z uśmiechem.

— Nie chcę pani przerywać, ale to nasze piętro — powiedziałam, uśmiechając się do kobiety, gdy winda zatrzymała się na szóstym piętrze.

— Nic się nie stało, dziecko — odparła, klepiąc mnie w ramię. Z jej pomarszczonej twarzy nie schodził uśmiech. Razem z mężczyzną opuściliśmy windę. Na korytarzu nasze dłonie się ze sobą splotły szybciej, niż byłam w stanie o tym pomyśleć. — Bawicie się dobrze! — zawołała. — I się zabezpieczcie! — dodała po chwili, wywołując u mnie cichy chichot.

— Urocza staruszka — stwierdziłam, gdy Paddy otwierał drzwi za pomocą karty.

— Tak — zgodził się ze mną, wpuszczając mnie do swojego pokoju.

Pomieszczenie nie było duże. Dwuosobowe łóżko, równo pościelone – jakby chwilę wcześniej zostało przygotowane, mała szafka nocna i ogromne okno, przez które można było ujrzeć oświetloną Sewillę. Odwróciłam się w stronę mężczyzny i mój oddech zamarł, gdy stał kilka centymetrów od niego. Jego przystojną twarz oświetlał jedynie blask księżyca, przedostający się przez wielkie okno. Kryło się w nich pytanie.

— Jestem pewna — oznajmiłam szeptem, nie potrafiąc zerwać kontaktu wzrokowego.

Pochylił się w moim kierunku, cały czas patrząc mi w oczy. Poświata księżyca odbijała się w jego niesamowitych oczach, którymi nie mogłam się nasycić i za każdym razem wywoływały we mnie wrażenie, że zaglądał prosto w głąb duszy. Położył dłoń na moim policzku, po czym zamknął oczy. Zrobiłam tak samo i po chwili nasze usta się ze sobą spotkały.

Czułam, jak delikatnie obejmował moją talię i przyciągał do swojego ciała. Przez koszulkę czułam jego płaski brzuch. Mężczyzna nie był wysoki. Przewyższał mnie może jedynie o dziesięć centymetrów. Nie zostawił między nami ani milimetra wolnej przestrzeni.

Jęknęłam cicho, przesuwając dłoń w dół ciała, natrafiając na jego podniecenie. Nasze języki się o siebie ocierały. Powoli szliśmy w kierunku jego łóżka, nie zaprzestając pocałunków, które sprawiały, że czułam łaskotki w brzuchu.

Upadliśmy na miękkie łoże, swoją dłoń przesunęłam po jego członku, czym sprawiłam, że się ode mnie odsunął delikatnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam w nich pożądanie.

— Michael — szepnęłam cicho, wkładając dłoń pod jego koszulkę. Wyczułam gęsią skórkę i od razu kącik moich ust poszedł ku górze. — To moja sprawka? — spytałam, przejeżdżając delikatnie po jego podbrzuszu.

Sapnął cicho w odpowiedzi, znów łącząc nasze usta. Tym razem pocałunek był niechlujny, szybki i namiętny. Poczułam, jak kładł dłoń na moim policzku, po czym zjechał nią na moją szyję i dekolt. Przerwał pocałunek, aby ustami podążyć śladem swoich palców. O kurwa. Polizał moją szyję, wywołując to dziwne łaskotanie w podbrzuszu i gęsią skórkę na ciele. Pocałunkami wyznaczał drogę do moich piersi. Odchyliłam głowę, a jego place połaskotały mnie po brzuchu.

— To moja sprawka? — spytał cicho, nosem przejeżdżając do mojej szyi, aby następnie ponownie połączyć nasze usta. Moją odpowiedzią było wygięcie ciała i zbliżenie się do niego.

Potarłam nasze najczulsze miejsca o siebie. Jęknęłam cicho, wplatając dłonie w jego krótkie włosy.

— Tina — jęknął, odsuwając się ode mnie.

Zaczął zwiedzać moje ciało dłońmi i ustami. I w tamtym momencie zadzwonił mój telefon. Przymknęłam oczy, zirytowana. Paddy zerknął na mnie, ale nie przestawał całować mojego ciała, przy okazji pozbywając się niepotrzebnych ubrań. Nie odebrałam. Ale osoba zadzwoniła raz jeszcze.

Sięgnęłam, nieco zirytowana, po swój telefon, który – nawet nie wiedziałam kiedy – odłożyłam na szafkę nocną. Wcisnęłam zieloną słuchawkę, nie zerkając nawet na kontakt.

— Tak? — spytałam, czując jak palce piosenkarza wsuwały się pod moją bieliznę. Musiałam wstrzymać na chwilę oddech, aby nie jęknąć.

— Tina? Nie chciałem cię budzić, ale jestem w chatce, a ciebie nie ma — oznajmił Ciro, po czym cicho ziewnął.

Zagryzłam wargę. Usta Paddy'ego całowały wewnętrzną stronę moich ud. Nie mogłam wtedy nic powiedzieć. Było mi tak dobrze.

— Halo, jesteś tam? — dopytał, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową, zapominając, że przecież mnie nie widział. Dopiero, gdy poczułam zęby mężczyzny na udach, zdałam sobie sprawę, że muszę się odezwać.

— Jestem w hotelu — oznajmiłam spokojnie, ale moje podbrzusze szalało. Uda były rozgrzane i byłam pewna, że Paddy czuł moje podniecenie.

— Jak to?

Sapnęłam cicho, szybko odsuwając od siebie telefon, bo w tym momencie Michael musnął palcem moją łechtaczkę przez majtki. Zerknęłam na niego, ale on tylko bezczelnie się uśmiechał.

— Noo — zaczęłam, ale mój głos drżał. Odchrząknęłam. Paddy doskonale widział, jak ciężko szło mi z tą rozmową, a mimo wszystko dalej ze mną pogrywał. Masował mnie przez bieliznę, cały czas całując uda. — Byłam na spacerze późnym wieczorem. Nie znam za dobrze Sewilli, zgubiłam się i postanowiłam, że przenocuję w hotelu — wytłumaczyłam.

Chciałam zakończyć tę rozmowę i wrócić do tego, co robiłam wcześniej. Michael mnie prowokował i udawało mu się.

— Przyjechać po ciebie? — spytał, a ja usłyszałam w jego głosie nutkę troski. Znów ziewnął i zrobiło mi się go szkoda. Czułam, jak zwinne palce mężczyzny odsuwały bieliznę na bok.

— Nie! — krzyknęłam, bo właśnie w tym momencie usta Michaela zassały się na moim najczulszym miejscu. Wolną rękę wplotłam w jego włosy i delikatnie na nich zacisnęłam. Czułam, jak w kącikach moich ust zbierały się łzy. — Nie pamiętam nazwy hotelu. Wiem, że musisz być zmęczony. Nie chcę sprawiać kłopotów. Z samego rana się zobaczymy — mówiłam, robiąc po każdym zdaniu przerwę, aby móc brać głębokie wdechy i zagryzać wargę. — Śpij dobrze — powiedziałam, po czym Ciro życzył mi tego samego i się rozłączył.

Rzuciłam telefon na łóżko i uniosłam głowę, aby zerknąć na piosenkarza.

— Oszalałeś? — spytałam z delikatnym uśmiechem. Było to najdziwniejsze, co przeżyłam, ale podobało mi się.

— Już dawno — odparł także się uśmiechając. Uderzyłam go delikatnie w ramię.

Popatrzeliśmy sobie w oczy, wybuchając krótkim śmiechem, aby następnie oddać się sobie bez końca.

Moje ciało działało samo, robiło wszystko czego oczekiwał, oddając się mężczyźnie bez końca. Oddech był nierówny. Nie mogłam powstrzymać jęków, a szybsze bicie serca, gorąc na całym ciele i gęsia skórka towarzyszyły mi od początku do końca.

Był tak subtelny i dobry w tym, co robił, że czułam się jak w niebie za każdym razem, gdy mnie dotykał. Wystarczyło nawet muśnięcie palcem, a po mnie rozlewało się niewyobrażalne ciepło. Miałam ochotę krzyczeć i płakać, gdy się łączyliśmy, było mi tak dobrze. Sam widok Michaela Patricka z przymrużonymi z przyjemności oczyma, otwartymi delikatnie ustami i rozgrzanym ciałem, powodował przyśpieszone bicie serca i potężniejsze osiągnięcie tej jednej chwili, gdzie wszystko przysłonięte było błogością, przyjemnością i ucieczką z tego świata.

Michael Patrick Kelly doprowadził mnie do pięknego szaleństwa.

Gdy słońce powoli budziło się do życia, ja cały czas wpatrywałam się w nasze splecione dłonie i palce, które połączyły się podczas spełnienia.

— Nie chcę wracać — wyznałam cicho, odwracając się do mężczyzny.

— Hm? Gdzie? — spytał, łącząc nasze spojrzenia.

Leżeliśmy na bokach, dłonie znajdowały się pomiędzy nami, tworząc granicę, którą już i tak dawno przekroczyliśmy. Nasze palce się muskały.

— Do Miami, do chatki, do Ciro — wyznałam cicho, czując rumieniec na policzkach i łzy, które zbierały się w kącikach moich ust.

Ciro mi się podobał i to bardzo. Chciałam spędzić z nim ten weekend, sprawiał, że czułam się chciana i potrzebna, ale...

— Dlaczego?

— Nie wiem — wyznałam, wzdychając cicho. Chciałam spuścić wzrok, ale te jego niesamowite oczy mi na to nie pozwoliły. — Po prostu czuję, jakby moje życie prowadziło do nikąd. Nie wiem, co powinnam zrobić, aby udać się dalej. Co prawda znalazłam pracę, mam pieniądze, mam wspierającą rodzinę, przyjaciół, ale czuję, jakby czegoś mi brakowało... Że dojdę do nikąd, że zostanę zapomniana — mówiłam, nie zdając sobie sprawy z tego, że na moich policzkach lśniły łzy, dopóki jego palce nie starły ich.

Pokręcił delikatnie głową, zbliżając się do mnie. Dolna warga mi drżała. Nikomu wcześniej nie zwierzałam się z tego, a wtedy? Robiłam to i w dodatku mówiłam to mężczyźnie, którego nawet dobrze nie znałam. Spędziłam z nim jedną cudowną noc i to w ten sam sposób co z innymi, ale nie żałowałam.

— Czuję się bezużyteczna. Nie umiem nawet znaleźć miłości. Osoby, z którą mogłabym porozmawiać na każdy temat. Wydaje mi się, że każdy wokół już znalazł, że każdemu wokół się udaje. Moje dni wyglądają praktycznie tak samo. Poznaję nową osobę, widzimy się nocą i później idziemy dalej. Nie zatrzymujemy się, bo po co? Wiem, że powinnam tego zaprzestać, ale wtedy będę się czuła zamknięta i nikogo nie poznam. Tak było, gdy mieszkałam z rodziną. Nie oczekuję, że zrozumiesz, zdaję sobie sprawę z tego, że jest to wszystko totalnie bez sensu i może na siłę, ale nie umiem tego inaczej wytłumaczyć. Przez większość czasu czuję obojętność, nic nadzwyczajnego — mówiłam, czując jak ręce Paddy'ego obejmowały moje ciało i przyciągały do siebie. Zamknęłam oczy, chcąc pozostać w tej pozycji na zawsze. — Ta noc z tobą i w ogóle ten twój koncert, sprawił, że poczułam się niemal jak w bajce. Chciałabym zostać tutaj na zawsze.

Mężczyzna odsunął się ode mnie.

— Spójrz na mnie — poprosił, ale ja nie mogłam tego spełnić. Nie chciałam. Zagryzłam wargę. Chciał mi doradzić, czułam to, ale po prostu nie mogłam. — Dlaczego nie otwierasz oczu? — spytał. Poczułam jego delikatne usta, które całowały moje powieki.

— Nie chcę się budzić i wracać do swojego życia — wyznałam cicho. — Nie umiem znaleźć tego, czego szukam.

— A czego szukasz? — spytał cicho, całując moje policzki.

Nie odpowiedziałam, bo sama do końca nie wiedziałam, czy szukałam przyjaciela, miłości, lepszego życia czy po prostu chciałam uciec od domowych zasad. Nie miałam pojęcia o niczym, dlatego odnalazłam jego usta i pocałowałam go delikatnie.

Niestety nie posiadałam zdolności zatrzymywania czasu i musiałam pogodzić się z tym, że te uczucia będą ze mną tylko podczas samotnych nocy.

______________________________________________

Siemka!! 

Kolejny rozdział Tiny!

Mam nadzieję, że Wam się podobało i czekacie na dalszy ciąg weekendu!

Miłego dnia! Wieczoru! Nocy!

Uśmiechajcie się i nie zapominajcie cieszyć się z małych rzeczy <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro