Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. (Nie)wymarzona randka

🍀 Perspektywa Tanishy 🍀

ruinaoceanu

— Niech mnie drzwi ścisną! — krzyknęłam, spoglądając na godzinę w telefonie. Była już dwudziesta, do cholery.

— Co cię ściśnie? — spytał Alex, wstając od stolika jak poparzony.

Chyba go wystraszyłam, bo ciężko oddychał, trzymając się za klatkę piersiową. Uśmiechnęłam się mimo woli i strachu spóźnienia oraz szybko zrobiłam mu zdjęcie. Wyszedł bardzo uroczo.

— Zaraz się spóźnię na randkę, muszę już lecieć — powiedziałam już spokojnie, także wstając od stolika, na którym położyłam napiwek. Nie zerknęłam nawet na Alex'a, po prostu wzięłam torebkę i chciałam odejść, ale to właśnie w tym momencie poczułam, jak ktoś mnie chwycił za nadgarstek.

Uścisk był delikatny, ale stanowczy, mówiący, że nawet jeśli mam się spóźnić na randkę, to nie był mój czas. Mężczyzna przyciągnął mnie do siebie, drugą ręką opalając moją talię. Spojrzał mi głęboko w oczy, powodując chwilowe zapomnienie jak się oddycha, a następnie się pochylił i pocałował mnie w usta. Zamknęłam oczy, czując jak muska językiem moją dolną wargę. Niestety byłam za bardzo zaskoczona, aby się z nim podrażnić, a bardzo to polubiłam. Gdy chciałam, aby zrobił coś więcej, on nagle się odsunął, pozostawiając po sobie niedosyt.

— Jeśli się randka nie uda, pamiętaj, że zawsze jestem — wyszeptał do mojego ucha, muskając kciukiem moją pierś od dołu.

Prychnęłam cicho, nie chcąc pokazać, że coś mnie ruszyło. Wiedziałam, że już dawno wyszłam przy nim na zwykłą napaloną nastolatkę, ale nie przejmowałam się tym, bo on wyszedł na napalonego nastolatka.

— Oczywiście, jeśli nie imprezuję i akurat kogoś nie posuwam — dodał po chwili, muskając ustami moje ucho.

Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, znów mnie pocałował. Kurwa, nie wiedziałam w co pogrywał, ale musiałam jak najszybciej poznać zasady tej gry, bo nie mogłam pozostać w tyle. Tym razem to ja się odsunęłam, gdy ponownie poczułam jego ciepły język na swojej dolnej wardze.

— Nie martw się, jeśli ten facet nie jest seryjnym zabójcą, to randka się uda — odpowiedziałam, przejeżdżając placem wskazującym po jego obojczyku, który został odsłonięty przez koszulkę. — Chociaż. — Zastanowiłam się chwilę. — Seks z takim zabójcą byłby ciekawy, taki niebezpieczny — mówiłam, pozwalając, aby moje kontrowersyjne słowa muskały jego uszy. — Nie wiedziałabym czy to moje ostatnie chwile, czy może pozwoliłby mi jeszcze żyć — kontynuowałam, widząc jak jego ciemne, równe brwi się marszczą. — Zacząłby mnie podduszać, a ja zaczęłabym dochodzić...

Nagle Alex chwycił mocno mój nadgarstek, ale nie na tyle, by zrobić mi krzywdę. Pociągnął mnie w stronę wyjścia w ciszy. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji, poza obojętnością. Był odwrócony tyłem i niestety nie mogłam ujrzeć jego pięknych, brązowych oczu, przyprawiających mnie o ciarki.

Gdy już znaleźliśmy się na zewnątrz, pchnął mnie na ścianę budynku. Zdezorientowana zajrzałam mu głęboko w oczy. Były ciemniejsze i świeciły się niebezpiecznym pożądaniem. Włożył kolano pomiędzy moje nogi, podpierając się jedną ręką o ścianę budynku, a drugą przejeżdżając po mojej talii, którą chyba polubił, bo nie mógł się od niej oderwać.

— Kurwa, mam na ciebie ochotę — mruknął niskim głosem, muskając palcem gumkę od moich spodni.

— Na co więc czekasz? — spytałam z kuszącym uśmiechem. Przysunęłam się do niego, na swoim brzuchu poczułam jego początkowe podniecenie.

— Ja pieprzę — powiedział, odsuwając się ode mnie, po czym szybko ruszył do swojego samochodu. Uradowana podbiegłam do niego.

— Jeszcze nie — zawołałam, klapiąc go w tyłek, a następnie wyprzedziłam go i dotarłam do cudeńka, którym jeździł.

Nie sądziłam, że przyjdzie mi w tym dniu jeszcze poczuć się dobrze, NAPRAWDĘ. Myślałam, że po tym co wydarzyło się rankiem i to, jak mocno uderzyły we mnie wspomnienia, nie uda mi się wrócić na właściwe tory do samego wieczora. Tymczasem wystarczyła chwila z Alexem, abym poczuła, że znów byłam sobą. Usiadłam na miejscu pasażera, doskonale wiedząc, że nie da mi poprowadzić. Wiedziałam też, że z tego miejsca będę miała na niego idealny widok.

— Jedziemy do mnie — powiedział, zapinając pasy i nawet nie spojrzał w moją stronę.

Wpatrywał się przed siebie, gdy odpalał silnik, patrzył przed siebie, gdy wyjeżdżał z parkingu i patrzył się przed siebie, gdy jechał ulicą, przekraczając prędkość. Mi to nie przeszkadzało, miałam na niego idealny wgląd. Od profilu wyglądał jeszcze lepiej. Długie, czarne i gęste rzęsy, które okalały głębokie oczy, przy każdym mrugnięciu muskały jego opalone od słońca policzki, składały na nich pocałunki i w tym momencie zapragnęłam zobaczyć, jak są zmoczone przez łzy, które wędrują później po ostrych kościach policzkowych, skręcają i zatrzymują się zmęczone na chwilę na niewielkim, delikatnie zadartym nosie. Odpoczywają tam, aby później skoczyć na malinowe pełne usta, które teraz były maltretowane przez proste zęby. Chciałam ich w tym momencie posmakować, ale nie mogłam.

Odwróciłam wzrok, gdy w mojej wyobraźni łza zamiast zsunąć się po brodzie i zniknąć w materiale jego ubrania, skapnęła na mój osłonięty brzuch. Jego język ślizgał się po moim pępku, zjeżdżając do linii moich majtek, które były całe mokre. Nie miałam pojęcia co on ze mną robił, ale zaczynałam myśleć, że zawarł pakt z diabłem tak samo jak główna bohaterka powieści V.E. Schwab, którą ostatnio przeczytałam. Alex swą duszę oddał za to, aby zawsze kusić i spełniać najgłębsze pragnienia ludzi, w tym moje.

Jęknęłam cicho, gdy poczułam dłoń mężczyzny na swoim udzie. Musiałam znów wyrwać się z myśli, które ponownie zawędrowały za daleko.

— O czym myślałaś? — spytał niskim głosem, jedną ręką prowadząc, a drugą trzymając na moim udzie.

Zerknęłam na niego z przygryzioną wargą. Natknęłam się na jego intensywne spojrzenie, które niestety chwilę później musiało skupić się na ruchliwej drodze w samym centrum Miami.

— O tobie — odparłam prawie szeptem, nie chcąc zdradzić swojego podekscytowania, które i tak pewnie zauważył przez głębokie rumieńce na moich policzkach. — I twoich ustach — dodałam po chwili, gdy oblizał swoje wargi. — O języku, który z zachwytem zwiedzał moje ciało i o twojej łzie, która wtopiła się w moją skórę — kontynuowałam, wiedząc, że wybuchnie on zaraz śmiechem, twierdząc, że moje fantazje były dziwne. Według mnie także takie były. Łza wtapiająca się w ludzkie ciało, to zdecydowanie coś za bardzo intymnego.

— Ja nie płaczę — stwierdził i już miałam się kłócić, gdy nagle powiedział coś, co było za bardzo prawdziwe. — "Razem z łzami wypływa cierpienie, by zrobić miejsce na nową, kolejną falę bólu.". Lepiej oszczędzić sobie tego.

Kiwnęłam głową w potwierdzeniu i milczałam dopóki jego dłoń nie posunęła się bardziej w górę, a jego głos ponownie nie uderzył w moje uszy, jak najpiękniejszy dźwięk, istniejący na tym świecie. Był delikatny niczym gra na harfie, równie tragiczny, jak skrzypce i mocny, jak fortepian.

— Ale resztę twych fantazji spełnię z przyjemnością. — Musiałam zwilżyć usta językiem i odwrócić od niego wzrok. Zacisnęłam delikatnie nogi, czując jak robię się mokra. Oddychałam głęboko, czując się jak głupia małolata. — Widzę, że ci się to podoba — mruknął, po czym zaczął sunąć dłonią ku górze. Jeszcze chwila, a w ogóle nie pójdę na randkę, ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Póki miałam uwagę Alex'a, wszystko inne nagle zaczynało nie mieć znaczenia.

— Nie — odparłam, drżącym głosem, znów zaciskając mocniej uda.

Przełknęłam głośno ślinę, zerkając na jego profil. Uśmiechał się kącikiem ust. Zatrzymał dłoń, ściskając delikatnie moje udo. Wypuściłam oddech, nie mogąc dłużej się powstrzymywać. Rozsunęłam nogi, dając mu szansę do zabawy. I kurwa, zachowywałam się jak dziwka, ale jego palce robiły cuda.

Położyłam dłoń na swojej lewej piersi, zamykając oczy. Musiałam się trochę opanować, dlatego mocno zagryzłam wargę, gdy jego utalentowane, długie palce wysunęły się za gumkę moich szarych dresów. Jechaliśmy powoli, co wcale mi nie pomagało, a gdy Alex ponownie się odezwał, przepadłam, zapominając całkowicie o swojej randce.

— Jej skóra rozgrzana

Warga przygryzana,

Ciche jęki z jej słodkich ust

Niczym nektar bogów arcyskromnie

Omamiają mnie,

Prowadzą,

Bo ona pozwala mi się dotykać — mówił, masując mnie umiejętnie.

Nie byłam w stanie niczego powiedzieć, nie wiedziałam, co mogłabym powiedzieć i jak. Wolałam skupiać się na doznaniach i cieszyć me uszy jego cudownym głosem.

Kiedy myślałam, że już nie wytrzymam i zaraz dojdę mu w samochodzie, Alex nagle wyjął dłoń z moich spodni, po czym zatrzymał samochód na parkingu pod jakimś szklanym budynkiem. Jęknęłam cicho niezadowolona, opierając głowę o oparcie skórzanego siedzenia. Lewa ręka mocno zaciskała się na dresach.

— Nie waż mi się stąd ruszać — warknęłam, łapiąc go za ramię. — Masz dokończyć to, co zacząłeś.

Alex prychnął cicho, przekręcając się tak, aby mieć lepszy widok na mnie.

— Chciałaś moich ust, nie dłoni — powiedział, pochylając się w moją stronę. Jego intensywne spojrzenie uderzyło we mnie, a ton jego głosu sprawił, że powróciłam do swojego wyobrażenia. — Chciałaś leżeć w łóżku, nie siedzieć w samochodzie. — Znów zbliżył się w moim kierunku, mówiąc ciszej. Przez cały ten czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. — Chciałaś mojej łzy, wnikające w twoją skórę.

— A ty nie chcesz dać mi tego — mruknęłam, besztając się za to, że w ogóle się odezwałam.

— Pragnę tego, ale zamiast mojej łzy, wolałbym sprawić, aby to z twojego pięknego oka poleciała łza rozkoszy, a następnie znalazła się na mojej pościeli.

Kurwa.

Musimy to przerwać.

A raczej ja muszę.

To wszystko wydawało mi się nierealne. I choć byłam podniecona jak cholera, musiałam iść i uszykować się na randkę, która mogłaby dać mi szansę na normalny związek. Jednak tak szczerze nie wiedziałam, czy w ogóle tego szukałam. Chciałam chodzić na spotkania i mieć osobę, która by się mną zajęła, nie sądziłam, że byłam odpowiednim człowiekiem do tego typu rzeczy.

Aby być kochanym, trzeba sobie zasłużyć, a ja na to nie zasługiwałam.

Moja dusza była brudna, nie chciała przyjąć do wiadomości, że coś takiego istnieje. Było to złudzenie, przemijające z poranną mgłą. Uciekające tak cicho, że nawet drzewa, strumyki smacznie spały, gdy miłość biegła przed siebie, jak najdalej od mego serca.

— Nie ma mowy, że to się stanie — stwierdziłam pewnie, a następnie wbrew wszystkim swoim myślom, pocałowałam mocno Alexa.

I tak jak mówiłam, łez nie było, ale były usta, język i głośne jęki.

🌹

— Wybacz za spóźnienie — powiedziałam, kładąc niebieską torebkę na krzesło obok. Poprawiłam błękitną, lateksową sukienkę bez rękawków i usiadłam. — Miałam kilka spraw do załatwienia — dodałam, myślami wędrując do loftu Alex'a z nowoczesnym wyposażeniem, wielkimi przeszklonymi oknami i cudownym łóżkiem z satynową pościelą, gdzie to właśnie rozwiązałam wszystkie te sprawy.

— Nie martw się, spóźniłaś się tylko dziesięć minut — odparł z miłym uśmiechem. Wtedy w jego lewym policzku pojawił się dołeczek, który uznałam za niezwykle uroczy. — Jestem Daniel, ale myślę, że Alex ci to powiedział — oznajmił, poprawiając nieco nieporadnie ciemne włosy, wpadające mu do oczu.

Pokiwałam głową w odpowiedzi, nie wyznając prawdy. Alexander nie miał czasu powiedzieć mi imienia mojej randki, jego usta były zajęte czymś innym.

— A ja jestem Tanisha, ale możesz mi mówić Tina — powiedziałam, sięgając po kartę dań. — Masz na coś oko? — spytałam po chwili, gdy zdecydowałam się na Risotto z krewetkami. Posłałam mu uśmiech, gdy na mnie spojrzał. Nie było w nich żadnego błysku, były nijakie i spokojne. Zupełne przeciwieństwo Alex'a, dlatego też wiedziałam, że nie będzie głupich zaczepek czy ukradkowych spojrzeń.

— Hm, nie wiem co wziąć — opowiedział, znów zerkając na kartę dań. — A ty na co się zdecydowałaś?

— Risotto z krewetkami — odparłam, posyłając mu uśmiech, który miał mu pomóc. Mężczyzna wydawał się być nieco nerwowy i nieśmiały.

— W takim razie ja też. — Zamknął kartę dań, posyłając mi uroczy uśmiech.

Gdy to powiedział, myślałam, że zaraz wstanie i pójdzie zamówić danie, gdyż nie widziałam tutaj żadnych ludzi, odpowiedzialnych za zbieranie zamówień. On jednak siedział, patrząc na mnie oczekująco. Udawałam, że tego nie widzę i starałam się skupić na ciszy, jaka między nami panowała.

— To może ja pójdę zamówić? — Bardziej spytał, niż oznajmił, patrząc na mnie niepewnie. Zacisnęłam delikatnie dłonie na sukience.

Spokojnie Tanisha, on potrzebuje czasu, aby być bardziej pewnym siebie.

To nie Alex.

Lub Liam.

Edmund.

Lub Aaron

Andrew.

Eric.

Albo Nate.

Diego.

Marcus.

Dobra, starczy. Każdy był inny. Daniel wydawał się spoko, tylko nieco nieśmiały.

Pokiwałam głową z uśmiechem, pokazując mu, że to dobra myśl. Był naprawdę bardzo ładny, dlatego postanowiłam przymknąć na resztę oko.

Gdy Daniel poszedł zamówić, szybko wyjęłam telefon i zrobiłam sobie zdjęcie, ignorując ciekawskie spojrzenie niektórych ludzi, gdy wypięłam pierś bardziej do przodu i pochyliłam się w ten sposób, aby było widać pusty jeszcze stolik. Uśmiechnęłam się do aparatu, chwaląc siebie w myślach, że czerwony kolor pomadki jakoś ładnie na mnie wyglądał. Następnie dałam krótki dopisek, informując Alex'a, że dotarłam na randkę. Wysłałam to zdjęcie.

I dosłownie po minucie dostałam wiadomość zwrotną.

Alex: Tak szybko uciekł?

Ja: Poszedł po swój sprzęt.

Ja: Ma mi pokazać, czym głownie zabija ofiary.

Alex: Mam nadzieję, że ten sprzęt jest wystarczająco duży.

Wywróciłam oczyma, doskonale wiedząc, co miał na myśli.

Ja: Jesteś żałosny.

Ja: Patrzysz tylko na jedno.

Ja: Wiesz, co się naprawdę liczy?

Alex: Seks?

Alex: Alkohol?

Alex: Dobra impreza?

I wysłał zdjęcie siebie, przy neonowym barze, razem z jakąś czarnowłosą laską, przyklejoną do jego szyi. Prychnęłam cicho, kręcąc głową z uśmiechem.

Ja: Taka dobra ta impreza, że zamiast się bawić, to piszesz ze mną?

— Już jestem — Daniel usiadł naprzeciwko mnie, pocierając o siebie ręce, dlatego też schowałam telefon do torebki, poświęcając mu uwagę.

— Cieszę się, choć coś długo ci to zajęło. Przyznaj się, z kimś się umawiałeś? — spytałam prześmiewczo, chcąc go rozluźnić, jednak stało się całkiem odwrotnie.

Jego tęczówki zasunęły się cieniem przerażenia, blade policzki pokryły różem wstydu, a całe jego ciało napięło się, niczym struna. Dłonią przejechał po czole w celu zmycia potu ze stresu. A później zaczął się tłumaczyć.

— Była kolejka, wiesz jak to jest w takich restauracjach. Ja się z nikim nie umawiałem. — Przyłożył dłoń do serca. — Ja... Ja tylko zam... zamawiałem.

— Hej, hej, spokojnie. Wierzę ci, po prostu sobie zażartowałam, aby rozluźnić atmosferę — powiedziałam szybko, wyciągając dłoń w jego stronę, gdy zaczął się jąkać. Byłam głupia, myśląc, że nieśmieszne i niezręczne żarty, będą w stanie kogokolwiek rozluźnić na pierwszej randce.

Ale prawda była taka, że nie wiedziałam, jak wyglądała prawdziwa randka. Zawsze zaczynało się od imprezy, a kończyło na łóżku i lepszych lub gorszych porankach.

— Och, rozumiem. Wybacz, trochę się stresuję — odparł, biorąc chusteczkę z marynarki i przejeżdżając po czole.

Gdy chciałam odpowiedzieć, obok nas nagle zjawił się kelner. Miał on na sobie dopasowaną koszulę, uwydatniającą jego mięśnie i zarysy tatuaży. Czerwone włosy, związane w kitkę, wyglądały na miękkie i aż prosiły się o dotyk. Zerknęłam w jego niebieskie oczy i nie byłam w stanie usłyszeć, co do mnie mówił, bo jedyne co usłyszałam, to irytujący głos, mówiący, że powinnam go przelecieć.

— Państwa zamówienie — powiedział, kładąc talerze z daniem na stolik.

Posłałam mu spojrzenie z nadzieją, że zrozumie o co mi chodziło. Czerwonowłosy utrzymał kontakt wzrokowy, gdy podawał mi jeszcze wodę. Trwało to może z jakieś pięć sekund, ale narobił mi na siebie ochoty.

— Dziękujemy — powiedziałam, gdy miał już odchodzić. Zeskanował moje ciało, a mi zrobiło się gorąco.

— Smacznego życzę — powiedział, nie zerkając nawet na mojego tymczasowego partnera, który się nie zająknął, nawet jeśli wyczuł, co się kroiło.

Daniel siedział cicho ze spuszczoną głową i jeździł wzrokiem po posiłku, jeszcze przez kilka minut po odejściu boskiego kelnera. Cisza, jaka wokół nas panowała, była niezręczna, ale przyrzekłam sobie, że nie powiem nic, dopóki on jako pierwszy się nie odezwie. Gdybym to ja go zaprosiła, a nie on mnie, to może ciągnęłabym tę rozmowę. Jednak to on wyszedł z inicjatywą spotkania, toteż uważam, iż to on powinien zapewnić mi rozrywkę i wszystko, abym się nie nudziła. Niestety, gdy minęło kolejnych kilka minut, a ja zdążyłam zjeść danie i pobawić się wodą, nie mogłam dłużej czekać.

— Czym się interesujesz? — spytałam, wycierając usta serwetką.

— Hm, trudne pytanie — powiedział, poprawiając swoją marynarkę. Patrzyłam na niego wyczekująco, gdy przerwał swoją odpowiedź. To nie było wcale takie trudne pytanie. — Nie wiem — dodał po chwili. — A ty czym się interesujesz?

— Ja interesuję się sportem, dokładniej to bardzo lubię tańczyć, a boks od dzieciństwa skradł moje serce. — Lubię też wszelkie aktywności łóżkowe, pomyślałam. — Kocham czytać książki i interesuję się motoryzacją, wiesz motocrossy i inne takie. Kiedyś nawet zastanawiałam się, czy nie wziąć udziału w jakichś zawodach. Niestety mama była przeciwko temu — odpowiedziałam, mając nadzieję, że zachęcę go jakoś do ciągnięcia rozmowy. On jednak skwitował wszystko kilkoma słowami, a następnie znów ucichł.

Cholera jasna!

— Lubisz oglądając filmy? — spytałam, starając się nie brzmieć na zirytowaną. Niestety mi nie wyszło. Pokiwał tylko głową. — Jakie najbardziej?

— Oglądam po trochu wszystkiego, a ty? — spytał, spuszczając wzrok.

— Kocham filmy fantasy, przygodowe i filmy Marvela. Jednak moim ulubionym filmami, które nigdy mi się nie znudzą i które mogę oglądać całymi dniami są: "Śmieć", "Goonies", "Tamte dni, Tamte noce", "Drużyna biedronek" " Wojny wieśniacze", "Wśród Chwastów", " Żona dla zuchwałych" i "Piraci z Karaibów". Każdy z nich jest inny, wiem, ale są cudowne i jeśli kiedyś postanowię, że jakiś facet będzie odpowiedni na dłuższą metę, zrobię z nim maraton tych filmów — mówiłam, obserwując kelnera, który zbierał i zanosił zamówienie innym gościom. Czarne spodnie idealnie opinały jego jędrny tyłek, a koszula odsłaniała na plecach tatuaż w kształcie pirackiej cząstki, która mnie urzekła, sprawiając, że prawie jęknęłam na głos z niezadowolenia. — Jeśli jednak ich nie polubi, to wiem, że nie będziemy sobie pisani.

— Nie oglądałem żadnego z tych filmów — wyznał Daniel, odzywając się sam z siebie, co mnie zdziwiło. Dosłownie na sekundę na niego spojrzałam, a gdy mój wzrok wrócił do kelnera, zamiast napotkać jego idealny tyłek, moje oczy ujrzały coś innego, co przekonało mnie do stwierdzenia, że musi być, kurwa, bardzo dobry. Bardzo.

— W takim razie musisz obejrzeć — odparłam, biorąc głęboki wdech.

— Wiesz, preferuję raczej dokumenty, filmy, które faktycznie wnoszą coś do mojego życia. Nie jakieś farmazony dla półgłówków, którzy karmią się każdą plotką, słyszaną w telewizji. Bez obrazy oczywiście.

Zatkało mnie.

I to nie z powodu tego, co powiedział i że praktycznie obraził mnie w twarz. Ale, kurwa, to była najdłuższa odpowiedź, jaką mi dziś dał.

Niestety znów zamilkł.

Musiałam się odezwać.

— Słuchaj...

I to zakończyć.

— Nie wydaje mi się, abyśmy byli dla siebie stworzeni — powiedziałam, starając mu się jakoś delikatnie to przekazać, bojąc się, że może źle to przyjąć. Znów się spiął.

— Co? Jak to? Przecież świetnie się dogadujemy.

Prychnęłam cicho, to właśnie w tym momencie straciłam cierpliwość.

— Ta, ty może się dobrze dogadujesz, ale ja się czuję jak na najnudniejszym i najbardziej irytującym wykładzie w znienawidzonej szkole — powiedziałam, biorąc torebkę z krzesła. Wstałam, szukając nieświadomie wzrokiem kelnera, a gdy już go napotkałam, pokazał mi kciuka w górę.

— Tina czekaj, ale... Jak to?

— No normalnie, nie każdy musi się ze sobą dogadywać, a my zdecydowanie jesteśmy z innych światów — odpowiedziałam, starając się utrzymać kontakt wzrokowy ze swoją nieudaną randką, ale było to niezwykle trudne, patrząc na fakt, że przystojny, czerwonowłosy mężczyzna, znajdował się za jego plecami. Pokręciłam głową, słysząc jego słowa o następnym spotkaniu. — Wybacz, ale muszę iść — dodałam po chwili, przerywając mu.

Straciłam kelnera, ale musiałam jak najszybciej ulotnić się z tej restauracji. Żałowałam, że w ogóle tutaj przyszłam i straciłam cenną godzinę ze swojego życia, bo teraz mogłabym znajdować się po środku jakiegoś klubu, bawić się na całego i poznawać kogoś wartego uwagi na jedną noc. Zamiast tego szłam szybko chodnikiem, nie odwracając się za siebie. Torebka zwisała mi z ramienia, a telefon w środku wibrował. Nie wyjmowałam go, bojąc się, iż może być to Daniel, a nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Facet mnie nie zranił, ani nic z tych rzeczy, dlatego nie będę ryczeć. Zresztą nie oczekiwałam jakichś fajerwerków czy nie wiadomo czego, po prostu nie miałam ochoty. Był na tyle nudny i irytujący, że musiałam skręcić w prawo, gdzie weszłam do najbliższego baru.

— Poproszę najlepszego drinka jakiego tutaj macie — rzuciłam, odwracając się tyłem do ślicznej barmanki z wielkim kolczykiem w nosie i czerwonymi kreskami na powiece. Wibrującą torebkę odłożyłam na krzesełko, przelatując wzrokiem po ludziach. Wszyscy tańczyli i czuli się beztrosko.

— Jesteś zbiegłą celebrytką? — usłyszałam nagle szept, a ciepły oddech owiał moje ucho. Poczułam loczki, łaskoczące mnie delikatnie w policzka. Lewy kącik moich ust uniósł się ku górze.

— Mam nadzieję, że nie jesteś paparazzi, które pragnie udokumentować każdą chwilę mojego życia — odparłam, czując jak osoba się odsuwa.

— Pani drink — powiedziała barmanka, a ja odwróciłam się, aby go przyjąć. Podziękowałam uśmiechem, a następnie pozwoliłam, aby moje podniebienie przeniosło się do Brazylii, skąd pochodził ten drink.

Zerknęłam na swojego towarzysza i wtedy w głowie mignęło mi wspomnienie, jednej cudownej nocy w towarzystwie jego i Erica.

— Tina, miło cię znów widzieć — mruknął, prosząc o tego samego drinka, co ja.

— Dziś nie jestem Tiną — odparłam, znów wracając wzrokiem do bawiących się ludzi i nawiązując do jego poprzedniego pytania.

— A kim jesteś? — spytał.

— Jestem Lorena Matilde Argüello, słynna tancerka baletowa z Hiszpanii, która już w wieku dwudziestu lat zatańczyła na Brodway'u i zyskała owacje na stojąco. A ty? Kim jesteś? — odparłam, posyłając mu znaczące spojrzenie, które zrozumiał w mgnieniu oka. Uśmiechnął się szeroko, biorąc moją dłoń. Schylił się delikatnie, a następnie pocałował jej wierzch.

— Niezmiernie mi miło Loreno. Nazywam się Raul Nogueira, pochodzę z Portugalii i tak się składa, że także tańczę balet — mówił, nachylając się w moją stronę. Stykaliśmy się nosami, gdy wyjął ze spodni różową tabletkę w folijce.

— A cóż to? — spytałam, mając na myśli tabletkę. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, zakrytej przez błękitną koszulę. Dobraliśmy się dziś idealnie.

— Moja droga Loreno, to... — przerwał na chwilę, kładąc tabletkę na języku. Zbliżył się do mnie, patrząc mi głęboko w oczy, które znów nie należały do Alex'a, ale w nich widziałam figlarne iskierki, które zmusiły mnie do kiwnięcia głową.

Andrew, a raczej Raul, pocałował mnie głęboko, przyciągając do siebie w talii. Poddałam się, pozwalając się prowadzić i przekazać mi pięknie wyglądający narkotyk, który przyjęłam z zadowoleniem. Jego język otarł się o moje zęby, a następnie o podniebienie. Umięśniona noga znalazła się w miejscu, które w tamtym momencie pragnęło go najbardziej. Jęknęłam cicho w jego usta, gdy poruszył nogą. On się natomiast uśmiechnął.

— Loreno — zaczął, gdy się odsunęliśmy od siebie. Dalej jednak staliśmy na tyle blisko, że nasze klatki piersiowe się dotykały, a noga, przy najmniejszym ruchu, muskała moją kobiecość. — Chcesz ze mną zatańczyć? — spytał ponętnym głosem.

— Raulu, to będzie dla mnie czysta przyjemność — odparłam, sięgając po torebkę. Przejechałam językiem po jego dolnej wardze, by następnie się odsunąć i pociągnąć go w kierunku wyjścia. Nie mogliśmy się doczekać wspólnego tańca, dlatego też znaleźliśmy najbliższą scenę, która okazała się być przyzwoitym hotelem z wolnym wielkim pokojem i miękkim łóżkiem, nadającym się idealnie na pierwszy wspólny taniec, bez osób trzecich i widowni.

Noc Raula i Loreny była długa i intensywna, a przynajmniej miałam taką nadzieję. 

______________________________________________

Hejj! 💚
Jak się rozdział podobał?
Macie już dość Tiny, czy raczej czekacie na jej dalsze przygody? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro