Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. (Nie)wymarzone porno w biurze

🍋 Perspektywa Josie 🍋
Cytrynowa12

Wyszłam z klimatyzowanego samochodu, który zostawiłam na podjeździe, aby tylko szybko zabrać z domu potrzebne rzeczy i od razu kierować się w stronę firmy. Uderzyło we mnie gorące powietrze. Wzięłam głęboki oddech, skupiając się na przyspieszeniu kroków.

Mój nastrój zdążył się delikatnie zmienić od momentu, gdy wychodziłam z willi. Był kompletnym odzwierciedleniem humoru Aresa. Przykro mi było, że wyluzowany, uśmiechnięty mężczyzna z rumieńcami na policzkach i błyszczącymi oczami, które prezentował jeszcze kilkanaście godzin temu, musiał od rana mierzyć się ze stresującą sytuacją. 

Pierwszy poranek po moim odkryciu, iż Ares był dla mnie kimś najważniejszym, wyobrażałam sobie inaczej. Potrzebowałam niespiesznego szykowania się do pracy w jego towarzystwie, wspólnego śniadania i może nawet cennej rozmowy na poważniejsze tematy. 

Wiedziałam, że życie to nie bajka, ale jednak miałam cień nadziei, że ten dzień będzie wyjątkiem i poczuję się jak księżniczka w towarzystwie swojego księcia na białym koniu. W animowanych filmach po wspólnym wieczorze, w którym dwoje ludzi odkrywało łączącą ich więź, nad ranem czar nie pryskał, a nadal trwał. Tam nie pojawiała się proza życia w postaci napiętego grafiku, gonitwy do pracy i wymykających się z rąk spraw. Tam też łatwiej szło wyznanie komuś uczuć, a na bohaterów czekał tylko happy end. 

Prawdziwe życie było o wiele bardziej dramatyczne, ale w finalnym rozrachunku także ciekawsze w swojej nieobliczalności i licznych komplikacjach. 

W willi była cisza, więc podejrzewałam, że ponownie znajdowałam się w niej sama. Słychać było tylko moje kroki. Szybko dotarłam pod drzwi biura Leili. Ku mojej irytacji, były one oczywiście zamknięte. W ostatnim czasie miałam ogromne szczęście do przysłowiowego całowania klamek. Na każdym kroku spotykałam utrudnienia, nie dające mi dotrzeć do celu. 

Aby je otworzyć, należało znać kod zabezpieczający. Ja niestety tej wiedzy nie posiadałam, dlatego czym prędzej wyjęłam telefon i połączyłam się z Aresem. 

Odebrał po pierwszym sygnale, co tylko wskazywało na to, że niecierpliwie czekał na dostarczenie mu dokumentów. 

— Znalazłaś niezbędne segregatory? — zapytał od razu, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

— Nie, Ares. Nawet nie weszłam jeszcze do gabinetu. Potrzebuję kodu — poinformowałam krótko.

— Ach, racja... Kompletnie wyleciało mi to z głowy — oznajmił, wzdychając. 

Dodał, że za moment wyśle mi wiadomość z potrzebnym ciągiem cyfr i rozłączyliśmy się. Gdy ją otrzymałam, wbiłam starannie hasło, aby w sekundę wrota ustąpiły. Mogłam w końcu przekroczyć próg pomieszczenia, co uczyniłam.

Przez potrzebę pośpiechu i odczuwalny stres czułam się, jakbym popełniała przestępstwo, zakradając się do czyjegoś biura bez jego wiedzy. Poniekąd właśnie tak było. Nie wiedziałam, gdzie w tamtym momencie znajdowała się Leila, a ja właśnie zdobyłam klucz do jej prywatności. 

Oprócz miana detektywa, mogłam się już szczycić nazwą włamywacza – zaśmiałam się w duchu na te myśli, co nieco rozładowało, kumulujące się, napięcie. 

Zamknęłam drzwi, wiedząc, że od środka bez problemu będę mogła je otworzyć, znając kod i przeszłam przez pomieszczenie, mijając wszystkie szafki i biurko. Moim celem był mniejszy, osobny pokój, przeznaczony właśnie na liczne papierki. Było to dobre rozwiązanie, zważając na to ile dokumentacji posiadali moi przyjaciele. Gdyby wszystko miało zalegać na biurku lub w szufladach, w końcu przyjaciółka tonęłaby w drukach, co nie byłoby ani przyjemne, ani estetyczne. Natomiast z takim rozwiązaniem biuro prezentowało się perfekcyjnie, a do skrytki zaglądali tylko wtajemniczeni.

Kolejna napotkana klamka ustąpiła już bez problemu i, zostawiając uchylone drzwi, zabrałam się za szukanie potrzebnych dokumentów.

Przejrzałam dwie teczki, w których niestety nie znalazłam tego, czego szukałam. Podbudzało to tylko moją irytację, bo marzyłam, aby wszystko było na wierzchu i kolejne kilkanaście minut zostało przeznaczone na dojazd do firmy, a nie grzebanie w segregatorach.  

Usłyszałam szczęk metalu i stukot szpilek o podłogę. Przez uchylone drzwi dostrzegłam kawałek sylwetki mojej przyjaciółki. Już miałam odkładać trzymane w rękach papiery i przywitać się z Leilą, a tym samym poprosić o pomoc w szukaniu, gdy spostrzegłam, że nie była sama. Za nią wszedł mężczyzna, co sugerował cichszy, ale ciężki dźwięk kroków. Zaraz potem usłyszałam ten znajomy głos, który często mnie podjudzał. Nie miałam już wątpliwości, że w biurze znalazł się Raees. Mówił do niej w kokieteryjny sposób, przez co miałam wrażenie, iż mój zmysł słuchu znacznie się pogorszył i w rzeczywistości nie działo się to, co słyszałam.

Delikatnie mnie sparaliżowało. Mając świadomość, że ta dwójka nie wiedziała o mojej obecności, naprawdę czułam się, jakbym popełniała poważne wykroczenie. Nie chciałam dłużej słuchać wkurzającego tonu Raeesa, ale coś nie pozwalało mi zwyczajnie opuścić pomieszczenia i poinformować o swojej obecności.

Chyba ta kryminalna otoczka, którą stworzyłam w swojej głowie, nakazywała mi siedzieć cicho. 

Odłożyłam segregator na półkę, żeby go przypadkiem nie upuścić i nie narobić hałasu, po czym przybliżyłam się do drzwi i spojrzałam przez szparę między dwoma metalowymi płatami. 

Zobaczyłam dwójkę moich przyjaciół w układzie... nieco zbyt intymnym, zważając na to, że miała łączyć ich tylko przyjaźń. Odwróceni do siebie przodem, głęboko patrzący sobie w oczy, sprawiali wrażenie raczej kochanków, którzy w przerwie od pracy nie mogli odpuścić sobie czułości. 

Co gorsza – z ich ust ciągle wypływały słowa, które słyszałam aż nadto dobrze. Dwuznaczne zdania sprawiały, że myśli przepływały przez moją głowę z prędkością światła. 

Najdłużej zagościła w niej kwestia Avana. Gdzie on był, gdy jego kobieta świetnie bawiła się z innym? Co Leila miała w głowie, dając się uwieść Ra, gdy czekał na nią oddany Avan? 

A także kluczowe pytanie, które zaważyło na dalszych wnioskach i pozwoliło mi przejrzeć na oczy – czy Avan w ogóle istniał w życiu mojej przyjaciółki, jako ktoś kim była zauroczona i przy kim rozkwitała?

W mig uświadomiłam sobie, że obecność tego tajemniczego faceta była wątpliwa. Przez cały ten czas Leila skutecznie omijała jego temat, sugerując, że odpowiedni moment na przedstawienie go jeszcze nie nadszedł. Łatwo można było wtedy wywnioskować, że najzwyczajniej w świecie on już nie nadejdzie, bo nie obdarzała tego mężczyzny zainteresowaniem. Jednak ja poszłam innym tokiem myślenia i dopowiadałam sobie mnóstwo faktów. Zostały one podyktowane jej rozpromienionym wyglądem i błyskiem w oku, które rzeczywiście sprawił mężczyzna, ale nie imieniem Avan, a Raees – o czym nadal przekonywałam się na własne oczy. 

Te wszystkie drobne, a jakże istotne fakty, które miały miejsce do tej pory, przewijały się jeden po drugim, jakby moja głowa była odtwarzaczem CD i ktoś włożył do niego płytę z krótkimi nagraniami najważniejszych momentów. Byłam bogatsza o wiedzę, którą wcześniej wypierałam. 

Leila ubrana w koszulę Ra przy basenie, ta sama część garderoby, jednak w innym kolorze, leżąca w jej pokoju, kilkukrotne parzenie dwóch kaw, wspólne gotowanie, wiele rozmów mających drugie dno – to wszystko było jednoznaczne. Wskazywało, iż przeszli na wyższy level w swojej relacji i bynajmniej nie miało to nic wspólnego z przyjaźnią. 

Również fakt, iż Ra znał jej faceta, z czym się nawet nie krył, dawał wiele do myślenia. Oczywiście znał, bo sam nim był. To wszystko składało się w logiczną całość. 

W tamtych momentach akurat nie byłam ślepa. Doskonale widziałam te drobnostki, jednak przeświadczenie, że ta dwójka pozostanie w strefie przyjaźni, bez szans na coś więcej z racji zachowania Ra, było silniejsze.

Nadal ciężko było mi w to uwierzyć, mimo że miałam przed sobą żywe, szepczące sobie wzajemnie czułe słówka, dowody.

— Twoje ręce zmysłowo poruszają się po moim ciele, docierając do zakończenia rozcięcia spódnicy. — Usłyszałam głos Leili.

Gdy dostrzegłam, że Raees posłusznie zmieniał słowa mojej przyjaciółki w czyny, uświadamiłam sobie, że za moment będę świadkiem rozgrywającego się porno na żywo. Pierwszą myślą była ucieczka, jednak na tyle wmurowało mnie w posadzkę, że nie dałabym rady tego zrobić. 

Nie wyobrażałam sobie też sytuacji, w której rozchylając drzwi, weszłabym do głównego pomieszczenia, na co wzrok dwójki kochanków automatycznie skierowałby się na mnie. Co miałabym im powiedzieć? „O, cześć. Słyszałam, że macie ochotę uprawiać seks, dlatego ja się zmywam, żeby wam nie przeszkadzać." — byłoby to potwornym kłamstwem, bo jedyne czego pragnęłam, to właśnie przerwanie im. Sytuacja natomiast rozwijała się z sekundy na sekundę i czułam, że przegapiłam moment, w którym bez problemu mogłabym się ulotnić. Gdybym zrobiła to dopiero w momencie, gdy Ra wsunął dłoń pod spódnicę Leili, w głowie tej dwójki mogło pojawić się pytanie, dlaczego zwlekałam z ujawnieniem się tak długo. Nie miałabym na swoje wytłumaczenie nic oprócz ludzkiej ciekawości, która skłoniła mnie do podglądania. Najrozsądniej więc było w ciszy pozostać na swoim miejscu.

Moje gałki zapewne wyglądały, jakby miały wyjść z orbit, gdy dostrzegłam, że dłonie Raeesa zdążyły już dotrzeć do pośladków i przesuwały się jeszcze niżej. Bez większego wysiłku złapał Leilę za uda i posadził na biurku, przedtem zarzucając na oślep wszystkie przedmioty, znajdujące się na blacie. Sprawiło to spory hałas, który miałam wrażenie, iż słyszałam tylko ja. Tamta dwójka zaaferowana sobą, nie zwracała uwagi na nic. Na tym etapie podejrzewałam, że nawet gdybym stanęła na środku biura, to i tak byłabym niewidoczna. Rządza seksu zamydliła im oczy. 

Ostatnie o czym mogłam marzyć, to oglądanie kochanków w intymnej sytuacji. Tym bardziej jeśli byli nimi moi przyjaciele, którzy tak naprawdę nie powinni nawet myśleć o wspólnej przyszłości. Takowa dla nich nie istniała – to było moje zdanie w tym temacie i nikt nie dałby rady łatwo sprawić, że zmieniłabym je. 

Inicjowanie przez Raeesa zbliżenia do Leili było dla mnie szokiem, ale jeszcze większym stało się to, że przyjaciółka nie wahała się ani sekundy. Gotowa oddać się mu na biurku chyba postradała rozum. Brnęła w tę grę, nie zważając na skutki – a te przecież mogły być tragiczne, zważając na to, komu udostępniała drogę do swojego ciała. 

Raees był najgorszym z możliwych wyborów. 

Tak jak cieszyłam się ze szczęśliwej Leili, bujającej w obłokach, której oczy ciągle błyszczały, tak w tamtym momencie przeklinałam na wszystkie sposoby jej kochanka. Znając go tyle czasu i wiedząc, jak traktował kobiety, miałam już świadomość, że euforia mojej przyjaciółki mogła być chwilowa. Ra przez krótki czas mógłby być najukochańszym człowiekiem pod słońcem, ale to nie leżało w jego naturze, dlatego długo nie dałby rady udawać. 

Totalne przeciwieństwo Nicka, który może nie był aż tak przebojowy, ale za to dojrzały. Nigdy nie zraniłby kobiety, a jedynie dał jej szczęście, poczucie bezpieczeństwa i wsparcie – tego szukała raczej każda kobieta, więc nie rozumiałam, jak zamiast spokoju można było wybrać wieczny rollercoaster. Bo właśnie tak obrazowałam sobie związek z Raeesem – wieczna huśtawka emocjonalna, która niszczyłaby spokój ducha, radość życia codziennego, sprawiałaby, że budowanie wspólnej przyszłości mogło stać pod znakiem zapytania. Relacja niszczyłaby od środka, ale ciężko byłoby uwolnić się od niej. Bo jak wiadomo – toksyczność po długim czasie nie daje możliwości ucieczki. Wpada się w trans, w którym myśli się, że to musi tak wyglądać i wszyscy tak żyją. 

Najgorsze było uczucia bezradności w mojej sytuacji. Odkryłam coś, czym nie mogłam podzielić się z nikim. Powinnam jak najszybciej porozmawiać z Leilą i ją uświadomić, ale obawiałam się jej reakcji. Mogła być wściekła, że bezczelnie ich podglądałam.

Byłam w kropce. Żadne wyjście nie wydawało mi się odpowiednie. 

Leila odważnie postanowiła rozpiąć pasek jego spodni, co wcześniej zakomunikowała na głos – na całe szczęście, gdyż miałam czas odsunąć się od szpary w drzwiach i nie być naocznym świadkiem tych czynów. Zdecydowałam się korzystać już jedynie ze zmysłu słuchu. Z dwojga złego ta opcja wydawała się bezpieczniejsza. 

Słuchałam z uwagą tej intymnej wymiany zdań, w której w każdym słowie wyczuć można było ogromne podniecenie. Przyjaciele podkręcali siebie wzajemnie, zniżając głos, przedłużając sylaby i głośno wzdychając. Ich ciężkie oddechy były słyszalne nawet bardziej wyraźnie niż to, co mówili. 

— Lubię, gdy to robisz — oznajmiła w pewnym momencie Leila. 

— Dobrze się składa, bo naprawdę lubię to robić. — Ra nie był jej dłużny. 

Te słowa odpaliły w mojej głowie kolejną lampkę, dzięki której domyśliłam się, że scena, która odgrywała się za drzwiami, nie była pierwszą w wykonaniu tej dwójki.

Wiele razy zachowanie Leili i Ra sugerowało, że byli tuż po namiętnym seksie lub mieli w planach za moment udać się na górę do komnaty Raeesa i tam dać upust napięciu. Nie musiałam cofać się daleko w czasie, ponieważ zaledwie wczorajszego wieczoru ta para opuściła mnie i Aresa, a ich gesty były łatwe do odczytania nawet dla mnie. 

Widziałam wiele, ale jednocześnie kolejny raz byłam nieco ślepa na niektóre znaki. Moje sherlockowskie umiejętności nie były aż tak dobre, jak mi się wydawało. Za wysoko siebie ceniłam. Miałam dziwną umiejętność dopowiadania sobie wszystkiego, bo tak było łatwo i wygodnie.

Wczoraj odkryłam jeden dowód na moją nieuwagę, a tego dnia zostało jedynie dołożone do pieca. Plus był taki, że w oka mgnieniu potrafiłam się ocknąć i uświadomić sobie wszystko, czego wcześniej nie dopuszczałam do myśli.

Napaleni kochankowie przerwali swoje czynności. Odetchnęłam delikatnie na myśl, że nie doszło do najgorszego. Jednak nie było to żadnym pocieszeniem, biorąc pod uwagę, że już nieraz wyruszyli o krok dalej. W biurze nie poszli na całość, bo coś ich poganiało. O dziwo to samo co mnie – dokumenty. Wiedziałam już, gdzie się znajdowały i dlaczego nie mogłam ich znaleźć. Nie przyszło mi wcześniej do głowy, aby sprawdzić biurko. Tak jakby los specjalnie chciał, abym nakryła moich przyjaciół na gorącym uczynku. 

Ciągle pojawiały mi się flasbacki z różnych dni od początku mojego pobytu w tej willi. Gdy Leila i Raees opuścili gabinet, ja nadal stałam w drugim pomieszczeniu. Szczególnie mocno przetwarzałam w głowie słowa mojej przyjaciółki, wypowiedziane kilka dni temu, które nadal doskonale pamiętałam:

— Jego głos jest dla mnie modlitwą, a wypowiadane słowa ulubioną piosenką, której pragnę słuchać za życia i po nim. Zapach jego perfum... Odbiera mi tchnienie, a jego silne ramiona sprawiają, iż czuję się bezpieczna.

Wtedy tak bardzo mnie urzekły. Znalazłam w nich prawdę o sobie samej. Oczywiście nadal uważałam je za wartościowe, jednak zupełnie inaczej postrzegałam je po tym wszystkim, co już widziałam. Leila nie mówiła wtedy o Avanie, a o Raeesie. Ta znacząca zmiana stawiała je w zupełnie innym świetle. 

— Nie wyobrażam sobie innego mężczyzny u swojego boku, Josie. Nie, gdy w końcu w jednej osobie odnalazłam przyjaciela, partnera i kochanka. Jeśli to ten jedyny, będziesz to czuła, Josie. 

W oczach pojawiały mi się łzy, gdy myślałam o tym, że Leila uważała Ra za jedynego mężczyznę, który był w stanie ją uszczęśliwić. 

Ona przeżywała najpiękniejsze w jej mniemaniu momenty, a ja widziałam nadchodzące kłopoty, mogące przerodzić się w uraz na długie lata.

Pokręciłam nerwowo głową i wyszłam ze schowka na dokumenty. Próbowałam odetchnąć, ale powietrze zdawało się być ciężkie po tym, jak oddychał nim napalony na moją przyjaciółkę Raees. 

Ciężko było mi pozbyć się balastu, który niespodziewanie spoczął na moim karku. 

Dowodziło to temu, iż nawet mieszkając z kimś pod jednym dachem, nie dało się wiedzieć i zauważać wszystkiego. Najbliższa osoba mogła skrywać przed nami wielką tajemnicę przez długi czas – tak jak robiła to Leila. Nie miałam jej za złe milczenia. Zapewne wiedziała, że zareagowałabym źle, dlatego wolała mi o tym nie mówić, jednak nadal uważałam, że lepiej by było, gdyby to zrobiła na samym początku. Przyjaciele często widzieli więcej – szczególnie w temacie relacji. Zauroczona osoba postrzegała wszystko w różowych barwach, dlatego potrzebny był ktoś, kto mógł spojrzeć na wszystko racjonalnie i z dystansu. W tej sytuacji ja wyraźnie widziałam, że związek z Ra był ryzykowny. Potwornie obawiałam się zranienia mojej najlepszej przyjaciółki. Nie chciałam, aby cierpiała wiele tygodni przez głupka, który nie potrafił brać życia na poważnie. 

Z płytkim oddechem i nogami jak z waty opuściłam biuro, mając przed sobą niezbyt optymistyczną wizję reszty dnia. 

______________________________________________

Hej, Kochani!
Jak wrażenia po rozdziale? Josie jest pełna emocji, ale w przeciwieństwie do Leili i Ra niekoniecznie tych pozytywnych 😅 Kto się spodziewał takiego obrotu spraw? Mam nadzieję, że rozdział dostarczył Wam wielu przeżyć i z niecierpliwością wyczekujecie kolejnych, bo w nich też wiele będzie się działo 🔥💛
Miłego dzionka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro