Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

video games;

- To nie jest dobry pomysł. - Michael oparł się o podłokietnik kanapy i spojrzał złowrogo na Luke'a.

Blondyn od ponad godziny próbował namówić swojego chłopaka – Hemmings kochał używać tego określenia, robił to cały czas – na spotkanie z Calumem oraz Ashtonem, jednak bezskutecznie.

- Proszę cię – wybełkotał płaczliwie. - Przecież już się spotykaliście!

- I co z tego? To były nic nieznaczące spotkania biznesowe.

Nastolatek prychnął na jego słowa.

- „Spotkania biznesowe"? Niańczenie kotów i zajęcia nazywasz spotkaniami biznesowymi?

- Luke, wyraziłem się jasno, nie chcę.

- Proszę, proszę, proszę... - Blondyn usiadł na jego kolanach i zapał twarz zielonookiego w swoje dłonie. - Proszę – szepnął, muskając delikatnie wargi chłopaka.

- Huh, jesteś taki irytujący. - Michael oddał pocałunek, uśmiechając się pod nosem. - Jeżeli hipotetycznie się zgodzę, co będę z tego miał?

- Będziesz mógł zagrać pierwszą rundę w moją najnowszą grę!

- Właściwie, chodziło mi o coś innego.

- Niewyżyty dzieciak. - Luke uderzył go w klatkę piersiową. - Wiesz, jak bardzo mi na tym zależy. Proszę, jedno spotkanie we czwórkę i daję ci spokój.

- Jedno spotkanie? - Michael pomachał palcem przed twarzą blondyna, a ten pokiwał energicznie głową i zszedł z jego kolan. - Jeżeli tego nie przeżyję, zginiesz.

~*~


- Zabiję cię, kutasie! - Michael wybałuszył oczy na zwrot, jakiego użył Ashton, gdy ten skoncentrowanie uderzał w przyciski kontrolera.

Chłopcy grali już w trzecią rundę „nowej gry Luke'a" i ku zdziwieniu Clifforda, nie było najgorzej. Mógłby stwierdzić wręcz, że pod maskami, jakie na co dzień przybierali Calum i Ash, kryli się dwaj naprawdę fajny, towarzyscy chłopcy.

- Bez dreszczyku emocji nie ma zabawy – zirytowanie stwierdził w końcu niebieskowłosy, kiedy po raz kolejny został zabity. Luke, który siedział wówczas między jego nogami, spojrzał na niego przez ramię.

- Zdefiniuj „dreszczyk emocji".

- Moglibyśmy założyć się o coś, wtedy miałbym powód, żeby się postarać – prychnął pod nosem, na co blondyn parsknął cichym śmiechem, a pozostała dwójka zaraz mu zawtórowała.

- Czyżby mały Mikey nie mógł pogodzić się z porażką? - Luke ujął jego policzek w dłonie i wykręcił go palcami.

- Nie o to chodzi – odburknął. - Po prostu jesteście nudni i nie umiecie załatwić mi odpowiedniej formy rozrywki.

- Wyzywasz nas? - Calum gwałtownie wstał z kolan Ashtona i rzucił w zielonookiego garstką popcornu.

- Tak, właśnie to robię.

- Wchodzę w to. - Brunet wzruszył ramionami i wrócił na swoje miejsce. - O co się zakładamy?

- Moglibyśmy dobrać się w dwie drużyny i zagrać przeciwko sobie. Przegrani muszą spełnić jedną zachciankę ich chłopaka ze zwycięskiej drużyny.

- Wow, Luke, skąd w tobie tyle intryganta? - Michael parsknął na pomysł blondyna, ale z tyłu głowy twierdził, że nie było to głupie. Miał przed oczami obraz swojego chłopaka, który mierzy się z karą przegranego.

- Uczę się od najlepszych.

- Okej, ja i Luke przeciwko Ashtonowi i Michaelowi – Calum powiedział pewnie, a pozostała trójka przytaknęła.

- Cóż, wychodzi na to, że ja i Michael jesteśmy w drużynie tych „lepszych chłopaków." - Ostatnie wyrażenie ujął w powietrznym cudzysłowie, a Hood i Hemmings synchronicznie rzucili w niego poduszkami.

- Och, nie pogrążaj się jeszcze bardziej. I tak wygramy, frajerzy. - Brunet obrócił kontroler w ręku i zamienił się miejscami z Michaelem, tym samym siadając ramię w ramię z niebieskookim.


- Nie! Cholera, nie! - Clifford gwałtownie wstał na równe nogi, przy okazji przewracając równie zdenerwowanego Ashtona. Ich drużyna przegrała już po raz drugi, a Luke i Calum posłali sobie zwycięskie uśmiechy.

- Wygląda na to, że wasz zespół „lepszych chłopców" nie jest zupełnie taki lepszy – brunet powiedział wyższym głosem, dziobiąc swojego chłopaka w policzek, ale ten szybko strącił jego rękę.

- Zamknij się, daliśmy wam fory.

- Po prostu pogódźcie się z faktem, że przegraliście. - Luke wzruszył ramionami. - Teraz po prostu spełnicie po jednym naszym życzeniu, a wasza duma znów będzie mogła podnieść się z podłogi.

Michael spojrzał na blondyna ze zdziwieniem.

Odkąd są ze sobą, wyraźnie zauważył zmianę w jego zachowaniu. Luke był bardziej pewny siebie i żywy, to diametralnie zmieniło się od czasu, w którym Michael pałał jeszcze do niego nienawiścią.

Niebieskowłosy w pewnym sensie tęsknił za tym ułożonym, cichym, grzecznym i lubianym nastolatkiem, który stopniowo zaczął podbijać jego serce. Z drugiej jednak strony lubił tą długo ukrywaną twarz swojego chłopaka. Działała ona poniekąd na jego zmysły i blondyn jeszcze bardziej pociągał go faktem, jak dwie strony jego osobowości kolidują ze sobą. Przez tą delikatną Clifford miał ochotę krzyczeć z potrzeby zburzenia jej idealnego stanu, a z kolei ta nieco bardziej odważna pobudzała go do czynów, na których wspomnienie Luke słodko rumienił się i marszczył swój zadarty nos.

Jednak nie to zaprzątało teraz głowę Michaela, a nawet jeśli, było gdzieś na samym końcu szarej listy. Teraz jego priorytetowym problemem było to, jaką zachcianką zaskoczy go ten niepozorny blondyn.

~*~


- Luke, nie daj się prosić - Blair zaskomlała nad jego uchem i po raz trzeci poprawiła swoje skrupulatnie ułożone włosy.

- Naprawdę nie mam ochoty nigdzie wychodzić, przepraszam. - Nastolatek już od kilkunastu minut próbował jasno wytłumaczyć rudowłosej, że ostatnim, czego w tym momencie potrzebuje, jest użeranie się z nią, jednak bezskutecznie.

- Nie pamiętasz już, jak było nam razem dobrze? - Dziewczyna przejechała palcem wskazującym po jego odsłoniętym ramieniu, ale ten strzepnął delikatnie jej dłoń.

- Nie było żadnych „nas", Blair. Byliśmy raptem na dwóch randkach, ale to nie jest to. Przykro mi.

- Luke, o czym ty mówisz? Myślałam, że ty, że my... - Jej warga zadrżała delikatnie. - Jest ktoś inny, prawda?

Luke przytaknął głową delikatnie.

- Jest ktoś inny. - Potwierdził. - I jestem prawie pewny, że kocham tego kogoś, a ty psujesz to, co staramy się wybudować.

- Luke, daj nam szansę. - Nastolatka ponownie położyła dłoń na jego ramieniu i przybliżyła się do niego nieznacznie, a ich nosy prawie się ze sobą stykały. - Pokażę ci, że możesz być ze mną szczęśliwy.

- Luke? - Znajomy głos nagle dobiegł ich z tyłu, a blondyn odwrócił głowę, spotykając się tym samym ze zdenerwowanym spojrzeniem Michaela. Nim jednak nastolatek zdążył zareagować, niebieskowłosy zniknął z jego pola widzenia.

- Michael, zaczekaj! - krzyknął jeszcze, ale bezcelowo.

- Naprawdę? - Blair założyła ręce na pierś. - Tą osobą, w której jesteś tak szaleńczo zakochany, jest Michael? - zapytała z wyrzutem, a chłopak prychnął pod nosem i wyrwał się z uścisku jej dłoni.

- Och, pierdol się – powiedział dosadnie i zamierzał pobiec za Michaelem, ale dziewczyna nie dawała za wygraną.

- Co ty powiedziałeś?

- Pierdol. Się – wycedził i odwrócił się do niej plecami, ruszając przed siebie. I może, czysto hipotetycznie, wystawił środkowy palec centralnie w jej stronę, zanim zniknął pomiędzy innymi uczniami.

- - - - - - - - - - -

moja wena wyparowała całkowicie bye

ps stwierdziłam, że kiedy wybije czterysta obserwatorów, piekę ciasto i robimy imprezę

ps2 mam ochotę popisać, więc przy dobrym wietrze w niedługim czasie powinien pojawić się kolejny rozdział

ps3 nie mam ps3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro