video games;
- To nie jest dobry pomysł. - Michael oparł się o podłokietnik kanapy i spojrzał złowrogo na Luke'a.
Blondyn od ponad godziny próbował namówić swojego chłopaka – Hemmings kochał używać tego określenia, robił to cały czas – na spotkanie z Calumem oraz Ashtonem, jednak bezskutecznie.
- Proszę cię – wybełkotał płaczliwie. - Przecież już się spotykaliście!
- I co z tego? To były nic nieznaczące spotkania biznesowe.
Nastolatek prychnął na jego słowa.
- „Spotkania biznesowe"? Niańczenie kotów i zajęcia nazywasz spotkaniami biznesowymi?
- Luke, wyraziłem się jasno, nie chcę.
- Proszę, proszę, proszę... - Blondyn usiadł na jego kolanach i zapał twarz zielonookiego w swoje dłonie. - Proszę – szepnął, muskając delikatnie wargi chłopaka.
- Huh, jesteś taki irytujący. - Michael oddał pocałunek, uśmiechając się pod nosem. - Jeżeli hipotetycznie się zgodzę, co będę z tego miał?
- Będziesz mógł zagrać pierwszą rundę w moją najnowszą grę!
- Właściwie, chodziło mi o coś innego.
- Niewyżyty dzieciak. - Luke uderzył go w klatkę piersiową. - Wiesz, jak bardzo mi na tym zależy. Proszę, jedno spotkanie we czwórkę i daję ci spokój.
- Jedno spotkanie? - Michael pomachał palcem przed twarzą blondyna, a ten pokiwał energicznie głową i zszedł z jego kolan. - Jeżeli tego nie przeżyję, zginiesz.
~*~
- Zabiję cię, kutasie! - Michael wybałuszył oczy na zwrot, jakiego użył Ashton, gdy ten skoncentrowanie uderzał w przyciski kontrolera.
Chłopcy grali już w trzecią rundę „nowej gry Luke'a" i ku zdziwieniu Clifforda, nie było najgorzej. Mógłby stwierdzić wręcz, że pod maskami, jakie na co dzień przybierali Calum i Ash, kryli się dwaj naprawdę fajny, towarzyscy chłopcy.
- Bez dreszczyku emocji nie ma zabawy – zirytowanie stwierdził w końcu niebieskowłosy, kiedy po raz kolejny został zabity. Luke, który siedział wówczas między jego nogami, spojrzał na niego przez ramię.
- Zdefiniuj „dreszczyk emocji".
- Moglibyśmy założyć się o coś, wtedy miałbym powód, żeby się postarać – prychnął pod nosem, na co blondyn parsknął cichym śmiechem, a pozostała dwójka zaraz mu zawtórowała.
- Czyżby mały Mikey nie mógł pogodzić się z porażką? - Luke ujął jego policzek w dłonie i wykręcił go palcami.
- Nie o to chodzi – odburknął. - Po prostu jesteście nudni i nie umiecie załatwić mi odpowiedniej formy rozrywki.
- Wyzywasz nas? - Calum gwałtownie wstał z kolan Ashtona i rzucił w zielonookiego garstką popcornu.
- Tak, właśnie to robię.
- Wchodzę w to. - Brunet wzruszył ramionami i wrócił na swoje miejsce. - O co się zakładamy?
- Moglibyśmy dobrać się w dwie drużyny i zagrać przeciwko sobie. Przegrani muszą spełnić jedną zachciankę ich chłopaka ze zwycięskiej drużyny.
- Wow, Luke, skąd w tobie tyle intryganta? - Michael parsknął na pomysł blondyna, ale z tyłu głowy twierdził, że nie było to głupie. Miał przed oczami obraz swojego chłopaka, który mierzy się z karą przegranego.
- Uczę się od najlepszych.
- Okej, ja i Luke przeciwko Ashtonowi i Michaelowi – Calum powiedział pewnie, a pozostała trójka przytaknęła.
- Cóż, wychodzi na to, że ja i Michael jesteśmy w drużynie tych „lepszych chłopaków." - Ostatnie wyrażenie ujął w powietrznym cudzysłowie, a Hood i Hemmings synchronicznie rzucili w niego poduszkami.
- Och, nie pogrążaj się jeszcze bardziej. I tak wygramy, frajerzy. - Brunet obrócił kontroler w ręku i zamienił się miejscami z Michaelem, tym samym siadając ramię w ramię z niebieskookim.
- Nie! Cholera, nie! - Clifford gwałtownie wstał na równe nogi, przy okazji przewracając równie zdenerwowanego Ashtona. Ich drużyna przegrała już po raz drugi, a Luke i Calum posłali sobie zwycięskie uśmiechy.
- Wygląda na to, że wasz zespół „lepszych chłopców" nie jest zupełnie taki lepszy – brunet powiedział wyższym głosem, dziobiąc swojego chłopaka w policzek, ale ten szybko strącił jego rękę.
- Zamknij się, daliśmy wam fory.
- Po prostu pogódźcie się z faktem, że przegraliście. - Luke wzruszył ramionami. - Teraz po prostu spełnicie po jednym naszym życzeniu, a wasza duma znów będzie mogła podnieść się z podłogi.
Michael spojrzał na blondyna ze zdziwieniem.
Odkąd są ze sobą, wyraźnie zauważył zmianę w jego zachowaniu. Luke był bardziej pewny siebie i żywy, to diametralnie zmieniło się od czasu, w którym Michael pałał jeszcze do niego nienawiścią.
Niebieskowłosy w pewnym sensie tęsknił za tym ułożonym, cichym, grzecznym i lubianym nastolatkiem, który stopniowo zaczął podbijać jego serce. Z drugiej jednak strony lubił tą długo ukrywaną twarz swojego chłopaka. Działała ona poniekąd na jego zmysły i blondyn jeszcze bardziej pociągał go faktem, jak dwie strony jego osobowości kolidują ze sobą. Przez tą delikatną Clifford miał ochotę krzyczeć z potrzeby zburzenia jej idealnego stanu, a z kolei ta nieco bardziej odważna pobudzała go do czynów, na których wspomnienie Luke słodko rumienił się i marszczył swój zadarty nos.
Jednak nie to zaprzątało teraz głowę Michaela, a nawet jeśli, było gdzieś na samym końcu szarej listy. Teraz jego priorytetowym problemem było to, jaką zachcianką zaskoczy go ten niepozorny blondyn.
~*~
- Luke, nie daj się prosić - Blair zaskomlała nad jego uchem i po raz trzeci poprawiła swoje skrupulatnie ułożone włosy.
- Naprawdę nie mam ochoty nigdzie wychodzić, przepraszam. - Nastolatek już od kilkunastu minut próbował jasno wytłumaczyć rudowłosej, że ostatnim, czego w tym momencie potrzebuje, jest użeranie się z nią, jednak bezskutecznie.
- Nie pamiętasz już, jak było nam razem dobrze? - Dziewczyna przejechała palcem wskazującym po jego odsłoniętym ramieniu, ale ten strzepnął delikatnie jej dłoń.
- Nie było żadnych „nas", Blair. Byliśmy raptem na dwóch randkach, ale to nie jest to. Przykro mi.
- Luke, o czym ty mówisz? Myślałam, że ty, że my... - Jej warga zadrżała delikatnie. - Jest ktoś inny, prawda?
Luke przytaknął głową delikatnie.
- Jest ktoś inny. - Potwierdził. - I jestem prawie pewny, że kocham tego kogoś, a ty psujesz to, co staramy się wybudować.
- Luke, daj nam szansę. - Nastolatka ponownie położyła dłoń na jego ramieniu i przybliżyła się do niego nieznacznie, a ich nosy prawie się ze sobą stykały. - Pokażę ci, że możesz być ze mną szczęśliwy.
- Luke? - Znajomy głos nagle dobiegł ich z tyłu, a blondyn odwrócił głowę, spotykając się tym samym ze zdenerwowanym spojrzeniem Michaela. Nim jednak nastolatek zdążył zareagować, niebieskowłosy zniknął z jego pola widzenia.
- Michael, zaczekaj! - krzyknął jeszcze, ale bezcelowo.
- Naprawdę? - Blair założyła ręce na pierś. - Tą osobą, w której jesteś tak szaleńczo zakochany, jest Michael? - zapytała z wyrzutem, a chłopak prychnął pod nosem i wyrwał się z uścisku jej dłoni.
- Och, pierdol się – powiedział dosadnie i zamierzał pobiec za Michaelem, ale dziewczyna nie dawała za wygraną.
- Co ty powiedziałeś?
- Pierdol. Się – wycedził i odwrócił się do niej plecami, ruszając przed siebie. I może, czysto hipotetycznie, wystawił środkowy palec centralnie w jej stronę, zanim zniknął pomiędzy innymi uczniami.
- - - - - - - - - - -
moja wena wyparowała całkowicie bye
ps stwierdziłam, że kiedy wybije czterysta obserwatorów, piekę ciasto i robimy imprezę
ps2 mam ochotę popisać, więc przy dobrym wietrze w niedługim czasie powinien pojawić się kolejny rozdział
ps3 nie mam ps3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro