Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Byłam cholernie zmieszana. Ale podjęłam decyzję, a rodzice zawsze mi wpajali, że to rzecz święta.

Rodzice, którzy już za kilka chwil nie będą żyć.

Jak ja to zrobię? Wychowali mnie. Może i częściej ich nie było, niż byli, ale trzeba to zrozumieć. W końcu to bohaterowie. Uratowali tyle żyć, a ja teraz odbiorę życie im.

Oczekiwanie, aż wrócą do domu, stawało się uciążliwe. Chciałam mieć to jak najszybciej za sobą.

Starałam się ignorować myśli galopujące w mojej głowie, burczący brzuch i zamykające się oczy. Było późno w nocy, a ja usiłowałam pozostać przy zmysłach. Dla Charlesa. Czemu muszę tak bardzo się dla niego poświęcać?

W końcu usłyszałam dźwięki na dole. Niemalże upuściłam nóż, który kurczowo ściskałam w swojej dłoni. W mojej głowie zaczęły przewijać się wszelkie za i przeciw.

Przecież to karalne!, krzyczała jedna strona.

William zapewni mi bezpieczeństwo, ripostowała druga.

To moi rodzice, nie mogę ich zabić!, ponownie odzywała się pierwsza.

Przecież i tak ich nie kocham. Ha. Niemalże parsknęłam na tą myśl. To prawda. Nigdy ich nie znałam i jedyne przyjazne wspomnienie, które z nimi dzielę, to to, gdy byłam malutka, a oni oprowadzali mnie po najpiękniejszych miejscach w całej krainie. Gdy zamknęłam oczy, potrafiłam sobie wyobrazić, że wciąż mamy takie doskonałe kontakty; że nic się nie zmieniło. Jednak gdy tylko rzeczywistość dała o sobie znać, zrozumiałam, że już nigdy nie będzie dobrze.

I to tylko pogorszyło mój humor. Miałam ochotę w coś uderzyć, rozwalić całą ścianę. Ale w sekundę się opanowałam. Wdech, wydech. Okej. Już mogę.

Już mogę zejść na dół. Już mogę ich zabić.

Posłałam ostatnie spojrzenie w kierunku noża w mojej dłoni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro