》What a time《
-Dziękujemy Nottingham!!
-Dobranoc!!- kolejny koncert się skończył. Pozostał nam tylko nie cały tydzień w Anglii i ruszamy do Europy! Nie mogę się już doczekać. Wiem, że nie będę podzielała tego zdania jak będę na miejscu i będę rwała sobie włosy z głowy, ale trudno na razie postaram się tym cieszyć. Szybko pobiegłam z widowni pod zapadnię chłopaków.
-Nigdy was to nie nudzi?
-Nigdy, to jest taki czad!- Harry zaczął skakać wokół mnie. Kiedy skończy mu się energia, chłopak jest po trzygodzinnym skakaniu po scenie?
-Może kiedyś wyszłabyś z....
-Nie ma mowy!! Ja na scenie? Śnisz Tomlinson.
-Dobra lećmy do busa, bo jestem już taki głodny.- klasyczny Niall, zdziwiłam bym się jakby nie był. Chłopaki oddali sprzęt, przebrali się w wygodniejsze ciuchy i ruszyliśmy do busa.
-Zjadłaś sałatkę, którą ci zostawiłem?
-Tak, dziękuję. Jak ci się podobał koncert?
-Fajnie było.
-Tylko tyle? Wystąpiłeś przed tysiącami fanów na ogromnej scenie i tylko tyle masz do powiedzenie.- chłopak zarzucił swoją rękę na moje ramiona i oparł głowę o moją.
-Jestem zmęczony, nie wiem jakim cudem oni jeszcze żyją?- spytał wskazując na siedzących na przeciw nas chłopaków nawijających o koncercie.
-I wtedy jak się Harry wywalił!
-To przez Liama! Ej!!! Na następnym koncercie robimy piramidę!!
-I to jest pomysł!!- Lou uścisnął Stylesowi rękę i dalej przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
-Ej chłopaki posłuchajcie mnie przez chwilę!- jak ja mam ich teraz uciszyć? Spojrzałam błagalnie na Zayna.
-Ej!! Chłopaki!
-Już, już Romeo.- oczywiście jak ostatnie słowo to Tomlinsona.
-Dziękuję. Chciałabym wam przedstawić grafik na najbliższe dni.
-Znowu jakieś grafiki. Cara daj pożyć.
-Więc tak jak mówiłam. Jutro znowu gracie koncert, ale najpierw o trzynastej dajecie wywiad w telewizji, już nie pamiętam dla której stacji. Potem klasycznie. Po nim jedziemy do Manchesteru tam wieczorami, czyli nocami nagrywamy kolejny singiel. Będzie to "Best song ever". Spędzimy tam dwa dni, a potem ruszamy do Europy.
-Czaad!
-Mamy wtedy dziewięciodniową przerwę w koncertach i tak myślałam, może by tak polecieć tam od razu i spędzić trochę wspólnie czasu. Wiecie tak nie pracując?- spojrzałam na nich wzrokiem smutnego szczeniaczka. Bardzo mi na tym zależy, to by mógłby być super czas. Może udałoby nam się z Zayn wyrwać na pierwszą randkę?
-Kto jest krzyczy Oi! Oi!- Lou rzucił swoje ulubione, w sumie to nie wiem co? Powiedzonko ?
-Oi! Oi!
-Oi! Oi!
-Oi! Oi!
-Oi! Oi!
-Ale się cieszę! Będzie super!
-Cara nie powiedziałaś Oi! Oi!
-Oi! Oi! Szczęśliwy?- wystawiłam język w stronę Harrego.
-Dobra, ale jedna zasada, szczególnie dotycząca Cary. Zero planowania.- Liam wskazał na mnie palcem. Przesadzają, nie jestem od tego aż tak uzależniona. Potrafię robić spontaniczne rzeczy. Ja też nie zdradziłam im jednego małego haczyka.
-Okej, zero. Tylko zapomniałam wam wspomnieć o jednej rzeczy...
-Co? Proszę nie kręcenie klipów, albo masa wywiadów! Mieliśmy odpocząć.
-Nie Niall, to można uznać nawet za przyjemne. Musimy się śpieszyć z kolejnym albumem, jak wiecie. Jedynym sposobem, abym namówiła producentów, abyście mieli tak długą przerwę, było zapewnienie, że następny krążek będzie cały czas w pracy. Będą to wieczory i nie codziennie.
-Zgoda. Cara wiesz, że rzadko cię chwalę, ale jesteś wspaniałą menadżerką.
-Czy ja się przesłyszałam, czy Louis Tomlinson jest miły? Chyba zaraz umrę.
-Ej zawsze jestem miły! Prawda chłopaki?- jednocześnie zaprzeczyli kręcąc głową, na co zwycięsko się uśmiechnęłam.
-Dobra, czas spać! Dobranoc.- nienawidzę spania w busie. Kabiny z łóżkami są takie ciasne. Zanim jednak wskoczę pod kołdrę, maile!
-Nie kładziesz się?
-Nie, jeszcze chwilę muszę popracować.
-Posiedzę z tobą.
-Zayn nie. Mówiłeś, że jesteś zmęczony idź do łóżka. Nie możesz tu spać, na kanapie.
-Ale mi tu jest wygodnie.- i wrócił do swoją wcześniejszej pozycji z głową na moim ramieniu.- lubisz tą pracę?
-Jest różnie, ale kocham was. To mi rekompensuje nieprzespane noce.
-Myślę, że pomysł z wyjazdem do Paryża jest wspaniały. Może uda nam się w końcu pobyć w dwójkę?
-Teraz jesteśmy sami.- tak się dużo przyjemniej pracuje. Normalnie bym już się stresowała i denerwowała wielką ilością wiadomości, ale głos Zayna mnie uspakaja. W ogóle Zayn mnie uspakaja, od kiedy jesteśmy razem ani razu nie miałam tego ataku stresu.
-Nie, nie jesteśmy- złapał poduszką i rzucił w wystającą z łóżka głowę Louisa.- dobranoc Lou!
-Dobranoc.- prychnęłam lekko pod nosem. Chłopak ma rację, zawsze jesteśmy w szóstkę. Nigdy we dwoje.
-Dużo ci jeszcze zostało?
-Z pięć wiadomości i uaktualnić grafik, i wstawić post na fb, ig, stronę. Maks godzina. Proszę idź się połóż.
-Nie ruszam się bez ciebie. Jak mogę ci pomóc, aby potrwało to krócej?
-Zaśpiewaj mi coś.
-A to jak niby pomoże?
-Uspokoisz mnie, zaraz zwariuję przez te dziennikarki chcące umówić się z wami na wywiady.
-Okej.- i zaczął cicho śpiewać piosenkę z Aladyna, którą śpiewałam z Niallem w xFactorze. To było naprawdę urocze, że pamięta o niej. Dzięki chłopakowi praca poszła dużo szybciej i po półgodzinie zamknęłam laptopa.
-Już, możemy iść spać.- wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę sypialni. W sumie ciężko to tak nazwać, bo jest to sześć łóżek jedno nad drugim z kurtynkami, aby móc mieć względną prywatność. Na jednej ścianie były 3, tak samo jak na przeciwnej. Nasze były te najniższe. Usiedliśmy na przeciw siebie.- czemu zaśpiewałeś akurat tą piosenką?
-"A whole new world"? Śpiewałaś ją na przesłuchaniu w programie, już zawsze będzie mi się kojarzyć z tobą. Bardzo mi się podobało jak ją śpiewałaś.
-Aladyn to moja i Nialla ulubiona bajka. Od najmłodszych lat występowaliśmy z tą piosenką przed rodziną.
-Zawsze jak będą ją śpiewał będę myśleć o tobie. Kładźmy się.
-Dobrze, dobranoc.- oboje położyliśmy się i zasłoniliśmy zasłonki. W końcu w łóżku! Jestem tak zmęczona. Ułożyłam się na boku i przytuliłam do poduszki, aby po chwili odpłynąć. Chciałabym śnić o Paryżu, nigdy tam jeszcze nie byłam. Śnij, śnij, śnij. Może położę się na brzuchu? O tak teraz wygodnie. Jeszcze przez kolejne trzydzieści minut powtarzałam tą myśl, ale nic. Nie mogę zasnąć. Dobra ostatnia próba, jeśli nie zasnę to idę do salonu popracować. Odwróciłam się w stronę ściany.
-Posuń się.
-Zayn? Czemu nie śpisz?
-Nie mogę zasnąć bo cały czas się wiercisz. Chodź tu.- chłopak położył się na plecach i ułożył sobie mnie na klatce piersiowej.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało. Zaraz zaśniesz, a ja z tobą.- spojrzałam na chłopaka, już zamknął oczy. Kocham Zayna, że tak się mną opiekuje, ale w takich chwilach czuję się jeszcze trochę skrępowana. Parą jesteśmy już prawie trzy tygodnie, ale nadal czuję się nieswojo w takich sytuacjach. Chłopak chyba poczuł, że się spięłam, bo zaczął godzić moją głowę i nucić znowu piosenkę. "A whole new world".
-Dziękuję.- po chwili już zasnęłam.
-Pobudka! Ej chłopaki gdzie jest Zayn?- zza firanki słyszeliśmy głos Harrego.
-Patrzcie na mnie zaraz wyczaruję wam naszą zgubę. Czary mary, hokus czy jak tam leciało. Zayn!- jasne światło z busa strzeliło mi w oczy, ale z łatwością rozpoznałam Lou trzymającego moją zasłonkę. Chłopaki zaczęli klaskać.
-Wy chyba nie?
-Nie Harry! Nie mogłam w zasnąć wczoraj.
-A nawet jeśli to jesteś za młody, aby o tym słuchać.- Lou poczochrał jego brązowe kudły.
-Która godzina?
-Ósma, możesz mi dziękować, bo sprawdziłem twój kalendarz i mamy za pół godziny trening.
-Dziękuję Liam, wczoraj byłam padnięta. Zbierajmy się.
-Ja nie chcę wstawać!- zaprotestował Zayn.
-No twoim miejscu też bym nie chciał.
-Tomlinson!- Niall i Zayn krzyknęli razem. Razem z Liamem i Harrym wybuchnęliśmy śmiechem. Mimo wszystko wstaliśmy i ubraliśmy sportowe ciuchy.
-Uuuu zimno.
-Nie przesadzaj mamy kwiecień. Jest rześko.- mimo przekonań Liama, Zayn zdjął swoją bluzę i zarzucił mi na ramiona. Po upewnieniu, że pod spodem ma koszulkę termiczną z długim rękawem, z przyjemnością ją zapięłam pod samą brodę. Bezgłośnie podziękowałam.
-To co ile dziś biegniemy?
-Ja chcę prowadzić trasę!
-A tylko spróbuj nas zgubić.- mulat pogroził Niallowi palcem. Po krótkiej rozgrzewce ruszyliśmy truchtem za blondynem. Nie przebiegliśmy kilometra, a ja już czuję wypieki na policzkach. Spojrzałam za siebie i uśmiechnęłam się do Zayna. Mam nadzieję, że nie jest mu zimno. Po przebiegnięciu 4 kilometrów blondyn w końcu się zatrzymał.
-Myślałam, że się nigdy nie zatrzymasz!- usiadłam na krawężniku półżywa. Spojrzałam na chłopaków, może nie dyszą jak ja, ale są równie spoceni.
-Lubię tak pobiegać z wami.- Harry musiał nałożyć opaskę, aby włosy mu cały czas nie wpadały w oczy. Wygląda teraz tak uroczo. Pozostali dosiedli się do mnie i napiliśmy się wody, którą w plecaku niósł Liam. Nie dam rady wrócić biegiem, wypluję sobie płuca.
-Ja wracam spacerem, nie dam rady biec znowu.
-Pójdę z tobą.
-Nie Zayn, masz biec. Nie zgubię się przecież.- chłopak nie może nie odstępować. Zayn z tą swoją opiekuńczością jest bardzo kochany, ale nie może zapominać na przyjaciołach. Chwilę jeszcze odpoczęliśmy i Liam się zaczął zrywać i namawiać pozostałych do biegu.
-Na pewno nie iść z tobą?
-Na pewno i tak muszę zadzwonić do Mayi.
-Okej, widzimy się w busie.- pocałował mnie w czoło i pobiegł, aby dogonić pozostałych. Czym prędzej wybrałam numer siostry. Mam nadzieję, że już nie śpi.
-No w końcu dzwonisz!
-Przepraszam, ale wiesz jak ciężko znaleźć tu chwilę spokoju.
-Mhmmm. Opowiadaj!
-Jesteśmy w Manchesterze, gramy dwa koncerty i wtedy lecimy do Europy. Mamy strasznie dużo do nagrania.
-Nie o tym!
-Aaaa, czyli chcesz posłuchać o Zaynie.
-No, a o kim?! Jak ostatnio się widziałyśmy nie byłaś tego pewna i miałaś wiele możliwości. I jak?
-Jest wspaniały. Opiekuje się mną, zawsze o mnie pamięta. Jest jak wcześniej, ale jakoś lepiej. Nie miałam ani jednego ataku stresu. Zawsze potrafi mnie uspokoić, w końcu się wysypiam.
-Wspaniale cię taką słychać.
-Jaką?
-Szczęśliwą. Zawsze jak dzwoniłaś to byłaś przemęczona, zdenerwowana, często smutna. A jak pozostali chłopaki na związek, no i co na to Niall? Czy jest już zazdrosny?
-Nie wiem. Mniej gadamy, nie ma czasu i zazwyczaj jesteśmy całością, albo jestem z Zaynem. Boję się, że trochę jest. Na początku był szczęśliwy, znaczy chyba nadal jest. Staram się dzielić mój czas sprawiedliwie między Zaynem i pozostałymi chłopakami.
-Ciężko masz co? Twój pierwszy związek i trasa. Pewnie nie macie za dużo prywatności?
-Nie, ale nie narzekamy. Chłopaki są wyrozumiali. Tak jak mówiłam na początku, ale ktoś mi przerwał. Niedługo wylatujemy do Paryża, mamy cały tydzień wolnego tam! Będzie genialnie! Mam nadzieję, że w końcu pójdziemy na naszą pierwszą randkę.
-To by było wspaniałe! Paryż jest piękny.- potem Maya rozgadała się co się dzieję u nich. Nie spodziewałam się tego, ale rozmawiałyśmy całą drogę powrotną. Dawno tak długo nie rozmawiałyśmy. Skończyłam rozmowę wchodząc do busa.
-Jestem! Mam nadzieję, że się powoli ogarniacie. Musimy zjeść i powoli jechać do telewizji. Wiecie ciuszki, make-up.
-Ja poproszę czerwoną szminkę!
-Będzie ci do twarzy Tommo!- Niall właśnie wyszedł z łazienki. Świetnie się składa, bo chcę go teraz wyciągnąć i pogadać.
-Możemy pogadać? Na zewnątrz?
-Jasne. Chłopaki ogarnijcie szamę! I zostawcie nam coś!- chłopak chyba się przestraszył tym pytaniem, ale poszedł za mną. Przed opuszczeniem busu dałam jeszcze znać Zaynowi, że wszystko jest w porządku.
-Coś się stało?
-Chciałam pogadać z przyjacielem.- mocno wbiłam się w jego klatkę piersiową, a chłopak mnie objął ramionami.- brakuje mi naszych rozmów, wiesz jak tych w domu.
-Mi też. Ostatnio bardzo mało gadamy. Zaczynaj. O czym chcesz rozmawiać?
-Chyba wiesz, ale nie wiem czy ty chcesz o tym gadać?
-Postaram się myśleć, że nie mówisz o moim przyjacielu.- lekko się zaśmiałam. Wiem ,że może chłopcy nie lubią rozmawiać o sprawach sercowych, ale ja potrzebuję się wygadać, a komu jak nie mu? Nie mogę gadać z Zaynem, o Zaynie. Lou by się nabijał, Harry też by żartował, a Liam nie wydaje się typem z którym można o tym rozmawiać. Może kiedyś mnie zaskoczą?
-Czy uważasz, że dużo się zmieniło, od ślubu? Wiesz, od kiedy ja i Zayn jesteśmy parą.
-Trochę. Mniej się stresujesz, mniej krzyczysz na nas, mam cię rzadziej dla siebie, mamy z czego się śmiać z Louisem. Są plusy i minusy.
-A ty co o nas myślisz?- udało mi się zauważyć, że chłopak się lekko spiął. Serio, aż ciężko gadać o tych sprawach jak nie jesteś dziewczyną?
-Jesteś szczęśliwa, widać to. Boję się tylko co będzie dalej.
-Co będzie?
-No wiesz, na razie jesteśmy głównie w swoim gronie, albo na scenie. Kiedy będzie czas wolny to nie uwolnicie się od papparazi, plotek, brukowców piszących na wasz temat. Nie czytaj ich, ani postów fanek.
-Myślisz, że będzie aż tak źle?
-Nie wiem. Wiesz jak czasami traktują Eleanor.- to prawda. Dziewczyna Louisa często zmaga się atakami fanek w sieci, co jest kompletnie niesprawiedliwe, bo dziewczyna jest wspaniała.
-Wiem. Gadałam z Mayą.
-Co tam u nich?
-Dobrze, niedługo wprowadzą się do tego domu nad jeziorem, tam gdzie w lato się kąpaliśmy.
-Czad, ten dom jest wystrzałowy. To jest takie dziwne, że Greg jest już dorosły i zakłada rodzinę.
-Czemu dziwne?
-Bo to oznacza, że niedługo nas też to czeka. Straszne.
-No.- na razie nawet nie chcę myśleć jak będzie za rok, dwa lata. Jest za dużo zmiennych, aby coś ustalić. Na pewno chcę być z zespołem i chciałabym być cały czas z Zaynem.- Wracajmy, bo nam nic nie zostawią.
-Po moim trupie. Jestem głodny!!
-Jak zawsze.- wróciliśmy do busa i dołączyliśmy do chłopaków przy stole. Usiadłam między Zaynem i Harrym. Mulat od razu mnie objął.- nie przytulaj się do mnie, jestem cała w pocie.
-Nie przeszkadza mi to.- udowadniając to pocałował mnie w policzek. Na co reszta zareagowała jak pięcioletnie dzieci.
-Fuuuuj!!!- normalnie związkowi może normalnie by przeszkadzało, że nie są sami, że cały czas ktoś towarzyszy. Nie wiem jak Zayn, ale chłopaki mi w ogóle nie przeszkadzają. Znam ich już tak długo i tak dobrze, że nie mam się czym krępować. Nie raz mnie widzieli w bieliźnie, gdy się razem przebieraliśmy.
-Harry, Liam szybko zaraz nam ucieknie samolot!- w końcu! Lecimy do Paryża!! Ostatnie dni były bardzo ciężkie. W nocy spaliśmy po około cztery godziny, pokłóciłam się z Nialle, ale po trzech godzinach się już pogodziliśmy. To jest nasz rekord w byciu obrażonymi ze sobą! Leci z nami również Julian, nasz producent muzyczny, który będzie nas dodatkowo przymuszał do siedzenia w studiu. Siłą i krzykami zmusiłam chłopaków na jedną sesję zdjęciową w Francji. Być w stolicy mody i nie zrobić sesji zdjęciowej? Absurd!
-Spokojnie Cara zaczekają na nas. Pamiętaj zero planowania. Znaczy oprócz nagrywania albumu i tej jednej sesji zdjęciowej.- Harry gestem pokazał, że ma mnie na oku. To ja będę musiała ich mieć na oku, już boję się co wymyślą na miejscu.
-Jutro zero budzików, śpimy aż będziemy wyspani. Kto pierwszy wstanie musi zrobić pozostałym śniadanie. Zgoda?
-Louis to nie sprawiedliwe, bo to będę na pewno ja!
-Po prostu się boisz przegrać.
-Okej, zero.- lot minął bardzo szybko, siedziałam między Niallem, a Liamem i oglądaliśmy razem Aladyna. Obejrzałam go już chyba z miliom razy, ale zawsze na nowo zakochuję się w Aladynie. On jest wspaniały! W Paryżu byliśmy o dziewiętnastej. Na lotnisku ruszyłam w stronę postoju taksówek, aby jedną złapać.
-Nie, nie, nie. Nie jedziemy taksówką.
-Co przecież nasz hotel jest w centrum. To chyba z godzina drogi na piechotę.
-Właśnie, może uda nam się wbić po drodze na jakąś imprezę. Ludzie z lotniska powiedzieli, że zajmą się naszym bagażem.- serio pierwszy wieczór, a oni chcą już iść na imprezę. Miałam nadzieję na spokojny wieczór, a zabawę zaczniemy jutro. Wszyscy chłopcy wydają się być zadowoleni tym pomysłem i przyklaskują Stylesowi, że to wymyślił. Spojrzałam na Zayna.
-Jak nie chcesz nie musimy iść.- spędzić z nim cały wieczór tylko w dwójkę? Marzenie, ale nie mogę skupiać się tylko na mnie. Zayn jest moim chłopakiem, ale też przyjacielem chłopaków.
-Nie, możemy iść, ale moje nogi wymiękają i na serio bym wolała pojechać taksówką.- przed wylotem musiałam się nieźle nabiegać, aby przekazać wszystkim ich wytyczne przed naszym wylotem. Nie zrobię kroku więcej.
-Cały czas jeździmy autami, a ja chcę znowu poczuć miasto nocą. Przejść się po nim bez większego celu. Cara proszę.- wydaje się, że Harremu bardzo zależy. Jak bym miała mu odmówić?
-Okej, idźmy mieliśmy się bawić to się bawmy.
-Mam pomysł. Wskakuj!- Zayn przykucnął przede mną. Jest tego pewny?
-Mam ci wskoczyć na barana? Chcesz tego?
-Chcę, ale nie na barana, usiądź mi na barki.- z małym strachem, ale usiadłam, na serio nie mam siły iść gdziekolwiek.- uwaga. Trzy, dwa, jeden góra!
-Wow! Nie jest ci za ciężko?
-Chyba żartujesz. Jesteś jak piórko.
-Powiedz jeśli będziesz zmęczony.- chłopak złapał mnie za uda, abym na pewno nie spadła. Okropnie się czuję tak go wykorzystując, ale chłopak by nie odpuścił. Tak właśnie ruszyliśmy do centrum Paryża, ja u Zayna na barkach, a chłopaki skaczący wokół nas i się wygłupiający się. Już dawno się nie śmiałam jak podczas tego wieczoru. W pewnym momencie Niall i Harry wskoczyli na Louisa i Liama i zrobiliśmy wyścigi jak to powiedział Tommo "rydwanów". Oczywiście wygrałam ja z Zaynem, ale chłopaków duma ten fakt usprawiedliwia, że jestem dziewczyną i jestem lżejsza. Wcale nie była to wina tego, że co chwilę starali się na wzajem wywalać, co udało im się przed samą linią mety. Na moje szczęście w samym centrum wszyscy uznali, że są za zmęczeni na imprezę i udaliśmy się do hotelu. Wynajęliśmy ogromny apartament, na ostatnim piętrze, aby widzieć wieżę Eiffela.
-Zajmuję łazienkę!- muszę się umyć, czuję się taka nieświeża po locie. Znalazłam szybko moją walizkę wyjęłam piżamę, potrzebne kosmetyki i zamknęłam się w łazience. Włączyłam na telefonie głośno muzykę.
-Wreszcie! W drugiej łazience od jakiś dwudziestu minut siedzi Harry!- Niall szybko mnie wyminął i wskoczył do łazienki.
-Która sypialnia wolna?- mam zamiar jak najszybciej położyć się do łóżka. W salonie spotkałam jedynie Louisa- Tommo?
-Ta na lewo od łazienki. Cała twoja, a i jakby co Malika jest na przeciwko.- uśmiechnął się do mnie dwuznacznie. Czy on myśli tylko o jednym? W odpowiedzi dostał po głowie moją bluzą.
-Trzymaj, na wszelki wypadek jakbyś w nocy poczuł się samotny.- wystawiłam mu język i nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć zniknęłam w drzwiach mojej sypialni. Bezzwłocznie położyłam się do łóżka i zasnęłam. Około drugiej w nocy obudził mnie jakiś szmer w moim pokoju. Odwróciłam się, a w drzwiach zobaczyłam Zayna.
-Czemu nie śpisz?
-Nie mogłem zasnąć i przekręcanie z boku na bok już mnie zmęczyło. Z tobą się lepiej zasypia.- przesunęłam się na drugą część łóżka, aby zrobić miejsce chłopakowi. Odwróciłam się do niego plecami, a Zayn mnie objął i położył swoją głowę na moim policzku.
-Czemu nie mogłeś zasnąć?
-Nie wiem, musiałem chyba pomyśleć. O nas.
-I co wymyśliłeś?
-Że chyba będę musiał złamać pierwszą zasadę naszego wyjazdu i zaplanuję naszą pierwszą randkę. Jeszcze nie byliśmy na żadnej.
-Nie byliśmy. Takie łamanie zasad mi się podoba.- chłopak pocałował mnie w policzek i przytulił mocniej, aby zasnąć. Po raz kolejny zaczął nucić moją piosenkę z Aladyna. Nigdy mi się to znudzi.
Dziś mija już trzeci dzień w Francji i jest wspaniale. Pierwszego poranka zjedliśmy śniadanie przygotowane przez Harrego. Kto by się spodziewał, że to on pierwszy się obudzi? Na pewno nie ja. Cały dzień spędziliśmy razem chodząc po mieście i zwiedzając różne rzeczy. Niestety francuskie fanki już dowiedziały się o ich wcześniejszym przylocie, więc musieliśmy być bardziej uważni. Wieczorem wygrałam z chłopakami walkę o to co robimy, ponieważ musieliśmy iść nagrywać płytę, a oni chcieli w końcu wbić się na jakąś imprezę. Ku mojej uldze cały wieczór i część nocy spędziliśmy w studiu. Wczoraj z rana Lou obudził nas machając nam przed oczami biletami do Disneylandu! Co z tego, że wszyscy mamy po dwadzieścia parę lat, bawiliśmy się świetnie! Byłam chyba na każdej atrakcji, wliczając malowanie buziek. Chłopcy okazali się wspaniałymi kompanami, niestety Zayn nie towarzyszył nam na rollercoasterach. Powiedział, że nie da rady, nie chciałam drążyć tematu, więc czym prędzej ciągałam pozostałych, aby na zmianę siedzieli ze mną w wagonikach. Zdarłam chyba całe gardło! Wczoraj niestety poległam i właśnie teraz leczymy kaca po wczorajszej imprezie. Nie pamiętam kiedy tyle piłam, nawet na weselu Mayi chyba tyle nie wlałam w siebie alkoholu. Rano okazało się, że jako jedyna dotarłam wieczorem do swojej sypialni, a chłopcy polegli w salonie na kanapie. Dzięki temu mam masę zdjęć, którymi będą mogła ich szantażować w przyszłości. Widząc ten obraz rozpaczy w salonie, postarałam się jak najciszej zrobić śniadanie. Wiem, że moglibyśmy spokojnie zamawiać cały czas żarcie z hotelowej kuchni, ale tak jest przyjemniej. Nasmażę górę naleśników. W sumie to lubię gotować, Niall też lubi, że ja lubię gotować. Zgrana z nas para, nie ma co. Po usmażeniu juz chyba z trzydziestu, usłyszałam głos z kuchni.
-Cholera, nigdy więcej nie tknę alkoholu! Zabieraj ze mnie tą nogę Liam!
-Poproszę to na piśmie Lou! Wstawajcie śniadanie zaraz będzie gotowe!
-Ale zajebiście pachnie! Cara robisz swoje naleśniki? Sztoss!- zawsze gdy byliśmy mali i Niall nocował u mnie, czyli dość często rano, je robiłam.
-Zayn weź talerze, Lou dżemy, Harry szklanki, Liam sok, a Niall sztućce.
-I znowu zaczyna się matkowanie.
-Harry! Jak nie chcesz to nie musisz jeść.
-Już nic nie mówię.- każdy wziął się za swoją robotę. Jakby zawsze się tak słuchali jak wtedy, gdy są głodni. Dobrze, że zrobiłam podwójną porcję, bo chłopaki zjedli chyba po dwanaście naleśników, gdy ja wepchnęłam na siłę cztery. Ja się pytam jak?!
-Posprzątajcie, ja pójdę się umyć. - wróciłam do sypialni po potrzebne rzeczy i ruszyłam w stronę łazienki. Nim zamknęłam drzwi usłyszałam głos Harrego.
-Dziś to robicie? Zayn proszę zgódź się.- czy dziś w końcu odbędzie się moja wyczekiwana randka, ale na co ma się zgodzić chłopak? Nie chcąc dalej podsłuchiwać i zdradzać sobie niespodzianek, więc zamknęłam drzwi i odkręciłam wodę w prysznicu. Po umyciu założyłam jedną z moich sukienek i wysuszyłam włosy, a może kiedyś je ściąć? Ku mojemu zadowoleniu, gdy wyszłam kuchnia była czysta na błysk, a chłopaki już grali mecz w fifę.
-Ej tak beze mnie? A ja wam zrobiłam naleśniki, zdrajcy!
-Nie przesadzaj.- Tommo nawet nie odezwał wzroku od telewizora mówiąc do mnie. Wspaniale.
-Jest was nie równo, mogę dołączyć?
-Zaraz kończymy, a kolejnego meczu nie gra Zayn, więc będzie nas idealnie równo.- czwórka rzuciła sobie głupie uśmieszki, a Zayn zganił ich jakby mieli zaraz wyjawić ich sekret zbrodni.- to idę spojrzeć na moją skrzynkę pocztową.- wiem, że to są wakacje, ale ja nigdy nie mam wakacji, o ile chcemy, aby zespół działał. Nim zdążyłam odpowiedzieć na trzeciego emalia, siedząc na brzegu łóżka, drzwi od mojego pokoju otworzyły się.
-Kto wygrał?
-Ja z Niallem i Harrym. Lou się nieźle wkurzył.
-Klasyk. To co robimy?- chłopak kucnął przede mną, a ja położyłam moje ramiona na jego barki bawiąc się jego włosami.
-Może to?- chłopak złączył nasze usta. Długo musiałam się przyzwyczaić do pocałunków. Pierwszy był po jednym z koncertów, wbiegłam w niego, a chłopak mnie podniósł i obrócił wokół siebie.
-Ale chyba nie cały dzień?
-Czemu nie?- i ponownie wpił się w moje usta.- niestety...mam plany dla naszej dwójki na to popołudnie, ale mogą poczekać. Teraz jest super.
-Ale ja nie chce czekać! Co robimy?- czuję podekscytowana. Nasz pierwszy dzień wyłącznie we dwójkę!
-Daj mi pięć minut muszę się przebrać. Zaraz wracam.
-Ja też mam się przebrać?
-Nie, wyglądasz wspaniale.- przez komplement Zayna poczułam jak czerwienią mi się policzki. On jest taki kochany. Czekając na chłopaki spakowałam mój plecak i wybrałam pasujące buty. Postawiłam na tak zwane "oxfordki". Są na płaskiej podeszwie, więc bezpiecznie zważając na fakt, że nie wiem co będziemy robić. Po obiecanych pięciu minutach chłopak był z powrotem. Luźny t-shirt zmienił na czarną koszulę. W ręku trzymał kluczyki.
-O to pierwsza niespodzianka. Dziś cały dzień poruszamy się vespą!
-Że takim małym skuterem, ale super! Umiesz jeździć?
-Szybko się uczę.- na jego odpowiedź wybuchłam głośnym śmiechem. Ten dzień zaczyna się wspaniale. Pod hotelem czekał na nas piękny skuter i dwa kaski.
-Gdzie najpierw mnie zabierasz?
-Ten wybór zostawiam tobie. Masz trzy opcję: a. Luwr, b. Pałac wersalski, c. Ogród Luksemburski.- takimi propozycjami szczerze mnie zszokował, nie spodziewałam się takich perełek po Zaynie. Musiał planować to z Niallem, z którym w szóstej klasie robiłam prezentację o Francji i powtarzałam w kółko co chcę tam najbardziej zwiedzić. Życzył mi zawsze na urodziny, bym tam pojechała, a teraz mam którąś z nich odwiedzić z moim pierwszym chłopakiem.
-Przygotowałeś się.- powiedziałam z aprobatą, a chłopak dumnie przytaknął.- Luwr! Ale potem gdzieś, gdzie ty chcesz iść. Okej?
-Okej, ale wystarczy żebyś tam była to już będzie świetnie. Chodź załóż kask to zrobię ci zdjęcie.
Po zrobieniu zdjęcia pocałowałam go jeszcze raz i wskoczyłam na skuter. Mam nadzieję, że nas nie zabije, nie chciałabym skończyć pierwszej randki w szpitalu.
Po Luwrze, pojechaliśmy do jednego z parków, gdzie zjedliśmy wcześniej kupione makaroniki. Siedzieliśmy tam chyba z trzy godziny i po prostu gadaliśmy. Dowiedziałam się wiele podczas tej konwersacji o jego rodzinie, szczególnie siostrach, które bardzo kocha. Wymienialiśmy się swoimi historiami z dzieciństwa, rozmawialiśmy o marzeniach i naszych pragnieniach. Powoli się ściemniało i robiło się co raz chłodniej, więc założyłam moją kurtkę, którą na szczęście włożyłam do plecaka.
-Zayn to wszystko było takie idealne. Muzeum, tu w parku, makaroniki, vespa. Dziękuję.
-To jeszcze nie koniec. Nie wiem jak ty ja jestem trochę głodny.
-Bałam się, że wyjdę na łakomczucha, więc nie chciałam mówić jak bardzo umieram z głodu. Gdzie zjemy?
-W sumie to zostałem zaproszony do jednej z restauracji.
-Zaproszony? Do jakiej?
-Nie mogę zdradzić. Chodź musimy już jechać, bo inaczej rezerwacja nam przepadnie, a to jest bardzo oblegany lokal w okolicy.- uśmiechnął się do mnie i podał dłoń, aby pomóc mi wstać z trawy. Już nie mogę się doczekać, wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy.
-Zayn, ale to nasz hotel. Co z kolacją?
-Właśnie na nią idziemy.- kompletnie nic nie rozumiem, o ile wiem restauracja na dole jest w remoncie. Więc.... Weszliśmy do windy i chłopak wcisnął numer naszego piętra. O co chodzi?
-Zapukaj.- staliśmy właśnie przed naszymi drzwiami i czemu niby mam pukać? Zrobiłam jednak co mi poleciał. Oni chyba żartują?! Zaraz posikam się ze śmiechu, przez to co zobaczyłam po drugiej stronie drzwi.
-Dobry wieczór, na jakie nazwisko rezerwacja?- przed nami stał Harry w garniturze. On chyba sobie jaja robi?!
-Malik.- on tak na serio? Aaaaaa, na to miał się zgodzić rano. Brunet przeleciał palcem po kartce szukając nazwiska.
-O mam faktycznie, zapraszam za mną. Proszę dać mi kurtki zajmę się nimi. Państwa stolik znajduje się tuż obok kuchni szefa.- po raz drugi przeżyłam szok. Nasz salon wygląda kompletnie inaczej. Chłopaki odsunęli kanapę i wszystkie szafki, więc na środku pomieszczenia stał jedynie jeden stolik. Pod jedną z ścian stało pianino. Jak oni je tu wnieśli?! Wcześniej go tu nie było! Za instrumentem siedział Louis, również ubrany w czarny garnitur, który wraz z naszym wejściem zaczął grać. Zayn odsunął mi krzesło i usiadłam. Stół jest pięknie nakryty i wszędzie stały małe, zapalone świeczki. Wraz z muzyką graną przez Tomlinsona tworzyły wspaniały nastrój. Po chwili obok nas pojawił się Harry, który dziś gra rolę kelnera.
-Proszę to nasz menu na dzisiejszy wieczór. Szef kuchni szczególnie pozycję pierwszą.- po otwarciu książeczki zobaczyłam pozycję nr 1 i w sumie to jedyną opozycję, co mnie rozśmieszyło. Mój wzrok poleciał w stronę kuchni. Myślałam, że kolejny raz dzisiaj wybuchnę śmiechem, ale powstrzymałam się ze względu na chłopaków, którzy nie wychodzą ze swoich roli. W kuchni stali Niall i Liam w czapkach kucharzy, założyli dodatkowo wąsy, aby przypominać bardziej Włochów, bo restauracja miała być pochodzenia włoskiego.
-To ja poproszę numer 1.
-Ja też.- co mam innego wybrać? Pod ta pozycją chowało się spaghetti bolognese i na deser Brownie z sosem malinowym. Nie ma co szef kuchni ma gust.
-Jak ci się podoba?
-Chyba będziemy musieli wpadać tu częściej.- nie wierzę, że chłopaki to wszytsko zorganizowali. Jestem również pod wrażeniem ich opanowania, ja na ich miejscu już dawno wybuchła śmiechem. Harry opuścił nas tylko na pięć minut.
-Proszę oto państwa zamówienie. Życzę smacznego.
-Jak szybko.- Zayn chyba też jest wrażeniem, ale chyba też jest mu ciężko powstrzymać śmiech.
-Przepraszam! Nie mogę!- nie mogę wytrzymać dłużej i wybuchłam śmiechem, prawie spadając z krzesła. Po chwili dołączył do mnie Zayn.
-Cholera Cara! Wszystko szło dobrze!- wkurzony Lou przestał grać.
-Wiesz jak ciężko było mi się nie zaśmiać!- Harry też się trochę zdenerwował.
-Ej co jest? Co z kolacją?- z kuchni przyszli zdziwieni Liam i Niall. Widząc mnie czerwoną ze śmiechu chyba wszystko zrozumieli.
-Przepraszam, nie wytrzymałam. To wszystko jest takie wspaniałe!
-Miało być wspaniale.
-Oj nie złość się Harry, nam się podobało. Prawda Zayn?
-To był czysty sztos. Podziwiam was, ja bym już dawno się zaśmiał.
-Czyj to był pomysł?
-Księcia Czarusia.- Liam poczochrał brązowe loki chłopaka. Czyli na pewno o to mu chodziło rano.
-Chłopaki kocham was! Chodźcie muszę was wyściskać!
-O tak grupowy uścisk!!- Niall złapał chłopaków za barki, a ja wbiegłam w nich. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszych przyjaciół.
-Bierzcie krzesła, musicie nam pomóc z tym spaghetti i brownie.
-Moje brownie!- Liam jak poparzony pobiegł do kuchni, a my wybuchnęliśmy śmiechem. Kolację randkową skończyliśmy w szóstkę. Co prawda mieliśmy mieć romantyczny wieczór, ale chyba już na zawsze jesteśmy skazani na tych idiotów. Mi to pasuję, Zaynowi chyba też, bo siedzi między mną a Louisem i cały czas się śmieje obejmując mnie ramieniem. Ta kolacja potrwa chyba dłużej niż zakładaliśmy. Dużo dłużej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro