Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

》Wedding《

-Tommo oddawaj mi te kluczyki!!!- nie wierzę!!!! Za dziesięć minut jest koncert, a im się wzięło na wygłupy. Już od jakichś piętnastu minut ganiamy z Paulem za tymi idiotami.- Niall odkładaj tą deskę i leć do Lou!!! Musi ci poprawić fryzurę, bo wyglądasz jak ostatnia sierota!- jak się spodziewałam w odpowiedzi dostałam jedynie głośny śmiech. Oczywiście całemu zajściu towarzyszą kamery, bo to jest przecież idealny materiał do filmu, ale na filmie nie będzie aż tak dobrze widzieć mojego wkurzenia.

-Liam, Zayn wsiadajcie!- jak oni się dobrali do samochodu golfowego i kto dał im kluczyki?!

-Paul proszę ogarnij ich.

-Cara....ich ogarnąć, sama wiesz jak to wygląda.- w sumie chłopaki pierwszy raz tak świrowali, ale co im się dziwić od prawie dwóch miesięcy dzień w dzień koncertują. Jutro zacznie się nasza tygodniowa przerwa. W końcu się wyśpię!!

-Patrz Cara jestem żołnierzem!!- krzyknął Harry, schowany w kartonach, a jedynie co z nich wystawało to kij od szczoty imitujący lufę czołgu. Spojrzałam na zegarek. 5 MINUT!! Nie no teraz jestem zła.

-CHŁOPAKI!!! Albo pojedziecie zaraz się ubrać i wyjdziecie na scenę, albo szybko ogarnę wam dwa kolejne koncerty na przyszły tydzień. Bilety sprzedam, bo chętne fanki na wasz koncert zawsze są!!- momentalnie się zatrzymali.

-Ale jest ślub Grega i Mayi.

-Więc lepiej weźcie się do roboty.- wiedzą, że nie byłabym w stanie tego zrobić, ale podziałało, bo wszyscy ruszyli do przebieralni.

-Nudziara.

-Louis! Znikaj mi z oczu. Chcę Cię widzieć na scenie.- pewnie ludzie, którzy ostatnio nas widzą uznaliby mnie za marudną menadżerkę, której chłopcy nienawidzą, bo ostatnio więcej na nich krzyczę i wyzywam od idiotów i sierot, ale oni wiedzą, że to mój sposób radzenia sobie ze stresem. Krzyczenie na nich. Oni nie wiedzą ile stresu codziennie mi przebywa. Na przykład takie opóźnienie koncertu, jeśli by trwało dłużej niż 15 min, mogłoby nas kosztować kupę hajsu. Albo co jeśli któryś z nich złamał teraz nogę, rękę czy głowę. Odwołanie całego koncertu to są ogromne koszty no i przede wszystkim zawiedzenie fanów. Czasami na serio nie myślą. Już się negatywnie nakręciłam tym myśleniem. Potrzebuję ciszy.

-Cara jesteś wielka. Chodź pod scenę, zaraz zaczynają.

-Muszę ochłonąć Paul. Dzisiaj sobie odpuszczę.- zazwyczaj na koncertach szaleje z Lou i z nim pod samą sceną, znaczy Paul szaleje to dużo powiedziane. On jedynie macha głową, śmieje się, a nawet czasami coś zanuci. Dziś pasuję. Muszę iść gdzieś, gdzie będzie względnie cicho. Już mam swój ucisk w gardle i ból w płucach. Zawsze to tak się zaczyna. Czym prędzej usiadłam na kanapie w przebieralni. Oddychaj głęboko. Przecież są na scenie i śpiewają, nic się nie stało, ale mogło!! Nie lubię jak doprowadzam siebie do takiego stanu moim gdybaniem. Nieprzyjemny uścisk w przełyku się nasila. Wszystko jest, będzie dobrze, nikogo nie zawiodę.

-Cara? Wszystko dobrze?- Lou, sterylizatorka chłopaków, a ostatnio też moja przyjaciółka. Na serio, dobrze mieć ją, gdy normalnie otaczają mnie tylko chłopcy.

-Tak, jest dobrze. Już dobrze. Tylko ta cała sytuacja mnie zestresowała.

-To ich głupie bieganie? Oj kochanie, taka błahostka?- blondynka usiadła obok mnie i czule objęła. Tego mi potrzeba.

-Błahostka? A co gdyby....

-Właśnie gdyby. Nic się nie stało. Jest koncert, chłopaki wygłupiają się na scenie, a od jutra mamy tygodniową przerwę. Wszystko jest wspaniale.- tak wspaniale....to czemu w środku cała się trzęsę? Wiem każdy mi mówi, że mam wymarzoną pracę, ale nie mają pojęcia ile stresu za tym wszystkim stoi. Jeśli coś nie wyjdzie, to większość konsekwencji spadnie na mnie. Na samą myśl o tym robi mi się nie dobrze.

-Prze...- nie dokończyłam, bo popędziłam w stronę łazienki, by pozbyć się śniadania z żołądka. Dobrze, że nic więcej nie jadłam.

-Cara, boli cię brzuch. Proszę napij się wody.- pierwszy raz zwymiotowałam, jeszcze nigdy się nie doprowadziłam do takiego stanu. Dobrze, że teraz będziemy mieli przerwę. Tydzień. Tylko tydzień, a potem wracamy do tego szaleństwa.

-Już jest okej.

-Na pewno? Jesteś blada, może zawołam jakiegoś ratownika?

-Nie! Proszę nie.- nie możemy zrobić szumu, bo jeśli to doszłoby jakkolwiek teraz do chłopaków, to kazaliby odwołać koncert, a Niall nie odstępowałby mnie na krok. Nie chcę tego.

-Cara...powinnaś dbać o siebie. Widzisz do jakiego stanu się doprowadziłaś? Trzęsiesz się ze stresu, zwymiotowałaś i jesteś ledwo przytomna. Muszę wezwać medyka.

-Nie, proszę. Nie chcę robić zamieszania. Wiesz jaki jest Niall, zaraz by tu przybiegł, nie ważne że występuje przed tysiącami fanów. Nie chcę robić afery. Muszę po prostu usiąść i się uspokoić.

-I zjeść! Zaraz przyniosę ci coś z bufetu.- spojrzała tak na mnie, że boję się odmówić, mimo że boję się kolejnej rewolucji w moim żołądku. Nie lubię, gdy inni muszą się mną opiekować. Czuję się wtedy jak ostatnia sierota. Lou jest strasznie kochana. Oprócz tego, że ma wystarczająco cierpliwości do chłopaków, potrafi poskromić ich fryzury to jeszcze zabrała na trasę swoją dwuletnią córką Lux. Jak ona daje radę? Podziwiam ją i nigdy nie widzę jej z smutną miną, jak? Ja przechodzę średnio trzy załamania nerwowe na dzień z chłopakami. Drzwi do garderoby się otworzyły i na szczęście była to znowu blondynka.

-Proszę, pyszna tarta z kurczakiem i brokułami.

-Dzięki.- niechętnie złapałam za widelec.

-Czy chłopaki wiedzą o twoich problemach, albo przynajmniej Niall?

-Nie mam żadnych problemów. To jest jednorazowa akcja.

-Nie. Cara widzę to. Nie jesz, nie śpisz, stresujesz się, ostatnio jesteś cały czas roztargniona.

-Nie wiedzą. Kiedyś Zayn i Niall zwrócili mi uwagę, że mam dbać o siebie, ale potem już oddali się w 100% trasie.

-Dobrze ci mówili. Musisz dbać o siebie, bo nie możesz się rozchorować, albo co gorszego. Bez ciebie nic tu nie ruszy, a na pewno nie chłopaki. Zbierasz ich do kupy. Odwalasz kawał dobrej roboty, pamiętaj o tym.

-Dziękuję. Dobrze czasami z kimś pogadać, wiesz nie z nimi.

-Spodziewam się. Do usług. Wiesz gdzie mnie szukać na przyszłość.

-Dziękuję.- dzięki Lou moja tarta zostanie w moim żołądku. Na szczęście. Jak ja bardzo chcę jutro, jutro wracam do domu. Tam czeka mnie równie dużo stresu związanego z ślubem, ale to jest przyjemny stres. Oczywiście cały zespół jest zaproszony.

-Dobranoc Birmingham!! - w jednej chwili wszyscy zjechali na zapadniach pod scenę, gdzie na nich czekałam.

-Byliście wspaniali!!- uściskałam ich z całej siły.

-To był czysty sztosss!!- Harry nadal jest nabuzowany energią występu. Nie dziwię się.

-Jak dobrze, że już przerwa. Chcę się wyspać!- krzyknął Louis zarzucając ramiona na Liama i Nialla. Czas wrócić do hotelu.

-Nie widziałem Cię pod sceną, coś się stało?- Zayn został ze mną trochę z tyłu.

-Nie, znaczy bolała mnie trochę głowa. Siedziałam i gadałam z Lou w przebieralni.

-Na pewno tylko to?

-Tak.- czyżby nie tylko przyjaciółka zauważyła moje zachowanie. Czy chłopaki są bardziej spostrzegawczy niż mi się wydaje? Zayn na pewno. W pozostałej części drogi do hotelu byliśmy raczej małomówni, może przez to, że chłopaki spali. Zawitaliśmy w budynku dosłownie na 5 minut i ruszyliśmy na lotnisko.

-Zajmuję miejsce obok najwspanialszego człowieka na ziemi!!- Harry i Niall rzucili sobie spojrzenie. Chłopaki ostatnio bawią się w zabawę "Niall naszym bogiem", może nie bawię się z nimi, bo nigdy nie nazwę go swoim bogiem, ale jest to dość zabawne.

-Mogę?

-Siadaj. Bardzo zmęczony?

-Trochę, więc dawaj ramię, bo mam zamiar się wyspać.- po chwili mulat chrapał na moim ramieniu, jak pozostali na swoich miejscach, wszyscy oprócz mnie. Może i mamy przerwę, ale tylko tygodniową i potem wracamy. Jeśli teraz zrobię więcej to potem będę miała luźniej, mam nadzieję... już wszystko mi się w środku trzęsie jak o tym pomyśle. Już otwierałam swojego laptopa, by zajrzeć do mojej skrzynki, gdy ktoś mi go zamknął i schował do kieszeni siedzenia.

-Zakaz. Masz urlop, masz odpocząć. Lot trwa tylko godzinę, wykorzystaj to w odpowiedni sposób.- Zayn ma bardzo zaspany głos i nie wiem jakim cudem go obudziłam.

-Nie zasnę, strasznie tu niewygodnie.

-Daj swoją poduszkę.- podałam ja szatynowi, a on położył ją na swojej klatce piersiowej pokazując mi, że mam się położyć. Szczęśliwa skuliłam nogi i ułożyłam się wygodnie na przyjacielu.

-Dziękuję.

-Dla najlepszej menadżerki wszystko.- gdybym mogła zasypiać tak zawsze.

Razem z Niallem uznaliśmy, że nie będziemy narażać chłopaków na kłótnie rodzinne przed ślubem, więc lepiej aby spali w hotelu niż u nas. Widząc Mayę z zaokrąglonym brzuszkiem uroniłam łzę. Tak dawno jej nie widziałam. Teraz siedzę w swoim pokoju i chcę już tak bardzo spaaaać. Miałam nadzieję, że zasnę wcześniej ale dopiero co z mojego pokoju wyszła panna młoda, miałyśmy dużo rzeczy do przegadania. Po chwili, gdy zgasiłam lampkę nocną, KTOŚ zapukał w moje okno.

-Niall! Co ty tu robisz? Miałam się wyspać.- nie wierzę, czemu on tu przyszedł zamiast spać?! Chłopak tradycyjnie, jak od wielu lat, wlazł do mojego pokoju przez okno, wspinając się wcześniej po drzewie, za oknem.

-Chciałem pogadać. Nie mogę zasnąć.

-Nie wierzę. Ty nie mogłeś zasnąć? Co aż tak cię gryzie?

-Ty.- żegnaj śnie. Blondyn zaczął temat na co najmniej pół nocy.

-Ja? Mów zaciekawiłeś mnie.

-Gadałem z Lou, o tym co robiłaś podczas ostatniego koncertu...

-Niall....wszystko jest dobrze.

-Nie Cara, nie jest! Nie śpisz, nie jesz, wymiotujesz z powodu stresu, prawie straciłaś przytomność! Nic mi nie powiedziałaś.

-Ciii!! Zaraz wszystkich obudzisz. Niall to nie jest tak jak myślisz. Wiem, zaniedbałam trochę siebie.

-Trochę? Boję się o ciebie. Może powinnaś pomyśleć o rzuceniu tego?

-Zespołu?! Nigdy. Co bym zrobiła? Pamiętaj, że zamiast pójść na studia wybrałam tą pracę. Wybrałam was.

-Dobra, spokojnie. Musisz po prostu jakoś zmienić swoją higienę pracy.

-Dobrze, postaram się. Obiecuję Niall. Tyle rzeczy miałam teraz na głowie, ślub, początek trasy, ten wasz film, kolejny album. Zrozum.

-Rozumiem, ale też się boję. Cara jesteś moją siostrą. Nie chcę abyś cierpiała przeze mnie.

-Nie cierpię. Pamiętaj, że to wszystko mam dzięki tobie. Gdybyś wtedy nie zmusił Simona, abym została w programie to nie wiem co bym teraz robiła.

-Kocham Cię, ale jednak jest mi smutno, że mi nie powiedziałaś.

-Wiem, źle zrobiłam. Jako przyjaciółka powinnam Ci powiedzieć.

-No raczej. Ostatnio w ogóle mniej gadamy.

-Praca.

-Nie wydaje mi się, aby ostatnio Zayn zmieniał imię na praca.

-Co ty insynuujesz?

-No przecież nie odstępuje Cię na krok. Zawsze siedzicie razem, gadacie. Zaczynam być lekko zazdrosny..

-Przestań! Po pierwsze nie masz o co być zazdrosny. Po drugie nigdy nie mogłabym być z kimś z zespołu.

-Dobra, powiedz mi to na waszej pierwszej randce. Zrobiliśmy już zakłady z Louisem kiedy się odbędzie.

-Co?! Kiedy?

-Lou uważa, że ślub będzie można zaliczyć jako randkę, jeśli Malik się postara. Ja, że za jakiś miesiąc.- nie wierzę! Oni już robią zakłady, a ja nie zauważyłam, aby chłopak cokolwiek zaczynał. Zayn? Może i ostatnio się zbliżyliśmy, ale jesteśmy przyjaciółmi. Czy on też tak to widzi?- rumienisz się!

-Idź już do siebie!- rzuciłam w niego poduszką za karę.

-Dobranoc. Kocham Cię.

-Dobranoc.- chłopak zniknął za framugą okna. Nagle usłyszałam huk.

-Żyję!!- idiota właśnie spadł. Klasyk, co drugie zejście tak się kończy. Ślub już za parę dni, jaki cel? Wyspać się i wspierać jak najlepiej Mayę.

-Coś jest nie tak?

-Nie, nie już wiążemy.- tak naprawdę od jakiś 5 minut siłujemy się z sukienką Mayi, jej brzuszek jeszcze bardziej urósł. Wszyscy chłopcy są już na miejscu i siedzą z Gregiem. Ceremonia odbędzie się za dwie godziny, a my już jesteśmy prawie gotowe. Nie spałam całą noc, aby tego dokonać, wszystko ma być idealne.

-Obróć się skarbie.- stanęłam razem z mamą i przyszłą teściową Mayi czekając na efekt końcowy.

-Wow- mama Nialla nie powiedziała nic więcej. To i tak lepiej od mojej, bo ona po prostu płacze.

-Nie, przestańcie bo ja też się rozpłaczę.- szybko nas przytuliła starając się niczego nie uszkodzić.

-Wiesz ile czekałam na ten dzień. Moja mała Maya i Greg w końcu będą małżeństwem. I niedługo zostanę babcią. Czy mogę być szczęśliwa?

-Mamo masz jeszcze mnie?!

-Wiem, wiem, ale ty teraz robisz karierę, gdzie ci tam teraz chłopcy w głowie, a wiemy, że już nie będziesz z Niallem.

-Fuj!- krzyknęłam jak pięciolatka, co wywołało śmiech u reszty kobiet. Ten dzień jest taki idealny. Nasz śmiech przerwało pukanie.

-Proszę! Chyba, że to Greg to nie wchodź!

-To tylko ja.- zza drzwi wyłoniła się kudłata głowa Harrego.- Niall wysłał mnie na przeszpiegi, wow.....

-Dziękuję Harry, mam nadzieję, że to na mój widok.- zaśmiała się Maya stojąca obok mnie. Harry jakby się ocknął.

-Oczywiście, to ty jesteś dziś gwiazdą nr 1.- zaszczycił nas swoim firmowym uśmiechem.

-Harry miałeś pójść tylko zapytać! Gdzie jesteś?- do pokoju wparował Tomlinson.- wow Cara wyglądasz jak dziewczyna, znaczy zawsze tak wyglądasz, ale masz sukienkę i szpilki, i makijaż pełny, i włosy.

-Dzięki, chyba....

-No raczej. Wracaj Styles potrzebujemy cię!

-Zaczęliście drugą połowę? Mieliście czekać.

-Drugą połowę czego?- spytała mama Horana nie rozumiejąc. Ja nie potrzebowałam więcej podpowiedzi.

-Grają w fife.- jako potwierdzenie usłyszałam krzyk Louisa.

-W dzień ślubu? Chłopcy....- załamały obie ręce.

Ceremonia była najpiękniejszą jaką widziałam. Stary kościół, kwiaty, biały dywan, wszyscy nasi przyjaciele. Cały czas musiałam się powstrzymywać od wybuchnięcia śmiechem z powodu Nialla. Nawet na ślubie brata nie może sobie darować. Teraz wraz z gośćmi przenieśliśmy się do pięknej sali balowej w pobliskim dworku. Państwo młodzi postawili na klasykę i na sali dominowała biel.

-Chłopaki chodźcie nakręcimy coś na kanał!

https://youtu.be/ggjAMy6IkSU

-O Boże!! Jesteście już tacy pijani!

-Nie znasz moich możliwości Pani menedżer!- kolejny raz dzisiaj wybuchłam śmiechem. Wszystko jest idealnie, aż nie chce się wierzyć. Jest godzina 23, a ja pierwszy raz mam chwilę, aby przysiąść przy stole. Gdzieś w oddali na parkiecie Maya tańczy z Niallem, a moje kuzynki błagalnie patrzą na chłopaków, aby zaprosili je do tańca. Najchętniejszy do tego wydaje się Harry, bo zatańczył już chyba z każdą, nawet z czteroletnią Sarą. To było takie urocze!

-Zapraszam wszystkich czas na toast!- Niall ściągnął wszystkich do stołów. Idealnie się sprawdza jako drużba.- chciałbym wnieść toast za najlepszą kobietę jaką mój brat mógł wybrać. Szczęściarz, od dawna wiadomo, że mamy słabość do rodziny panny młodej.- puścił mi oczko.- wypijmy za parę młodą!! I za mojego przyszłego bratanka, Maya ty wodę!- wszyscy zaśmiali się i wnieśli kieliszki.- jako drużba odrobiłem swoją pracę domową i odkryłem parę przesądów. To pierwszy para młoda musi się całować jak najdłużej, a my liczymy ile lat razem wytrzymają. Dajesz Greg!! Jeden! Dwa! Trzy!...- wszyscy się śmialiśmy, kiedy oni trwali w pocałunku. Wszystkie dzieci pozakrywały oczy.- trzydzieści! Trzydzieści jeden!! Dobra stop! Wystarczy! Jako drużba zaokrąglam to do wieczności! Brawa!

-Ta zabawa ma drugą stronę. O tym chyba nie słyszałeś Niall? Mówi, że aby przepowiednia się spełniła to drużbowie muszą się pocałować.- co?! Ja i Niall! Usłyszeliśmy owacje i okrzyki ze strony zespoły. Najgłośniej darł się Tommo.

-Nie! Fuj, to prawie jak kazirodztwo!

-Niall ma rację!- nie ma opcji! Kiedyś razem się kąpaliśmy, jakbym miała go teraz pocałować?

-Niall musisz znaleźć sobie zastępstwo!- oznajmił Greg. Czekam na łaskę Nialla. On odwrócił się w stronę chłopaków i nawiązał niebezpieczne spojrzenie z Louisem. O nie!

-Zayn!- Tommo wstał razem z Liamem i wzięli go na barki i przynieśli pod scenę.

-Muszę?

-Dla naszego przyszłego wspólnego dobra.- Maya się uśmiechnęła na pocieszenie. Niall poklepał Malika po plecach i teatralnie przekazał mu pałeczkę.

-Mogę?- chłopak podszedł do mnie i zapytał tak, aby nikt nie usłyszał.

-Chyba nie mamy wyjścia.- Zayn położył jedną dłoń na moim karku. To twój przyjaciel pamiętaj! Nic sobie nie wyobrażaj! Wiwat w sali się nasilił, gdy nasze usta się zetknęły. Nie trwało to tak długo jak pocałunek nowożeńców, ale i tak zabrakło mi powietrza w płucach. Odsunęliśmy się od siebie, a oklaski nie miały końca. Schowałam głowę w zgłębianiu jego szyi.- będą gadać.

-Będą, szczególnie Lou. Możesz już się przygotować na jego docinki.

-Wiem. Przyjaciele?- wystawiłam w jego stronę żółwika, co nie zadowoliło publiczności.

-Przyjaciele.- chłopak odwzajemnił gest i zbił go. Zszedł ze sceny i wrócił na swoje miejsce, gdzie przywitał go dumny Tomlinson. Zayn nie wydawał się zbytnio zadowolony. Dziwne wcześniej chyba dobrze się bawił. Będą musiała z nim pogadać później.

-Bawimy się dalej!- krzyknął Niall i powiedział do mnie półszeptem- czerwienisz się.

-Wcale nie.- w odpowiedzi uzyskałam jedynie uśmiech. Wracamy na parkiet.

Już świta, to oznacza, że dochodzi siódma, a ja nadal nie gadałam z Malikiem. Około piątej straciłam go z oczu i dotąd nie mogę go namierzyć. Podeszłam zirytowana do pół śpiących, pijanych Nialla i Louisa.

-Gdzie reszta? Liam, Harry, Zayn?- może i szukam tylko jednego, ale muszę mieć pewności, że inni nie wpadli w jakieś tarapaty.

-Liam z Harrym utolnili się jakąś godzinę temu do pokoju na górę. Pewnie śpią.

-Frajerzy. Ja i Nialler to jesteśmy bestie imprezy.

-Widzę właśnie...a Zayn?

-Wyszedł się przewietrzyć, chyba do sadu.

-Idę go poszukać. Proszę idźcie spać i nie rozrabiajcie.

-Tak jest królowo złota. Chodź Tommo.- Niall puścił półprzytomnego Louisa przodem o jeszcze zapytał.- czy ty idziesz z nim pogadać o....

-Może, coś posmutniał. Wiesz co się stało?

-Wiem.

-Co?

-Jestem winny Louisowi kasę, chyba właśnie przegrałem kasę.

-Wcale nie, jesteśmy przyjaciółmi!

-Ta, bo przyjaciele się tak całują.

-Zmusiliście nas!

-Jakoś się nie wyrywaliście, a potem jak zaczęliście....

-Stop! Idź spać, dobranoc.- uciekłam czym prędzej przed przyjacielem. Myśl, że ja i któryś chłopak z zespołu....przeraża mnie. Wiem, że ostatnio z Zaynem jesteśmy wyjątkowo blisko, zawsze razem siedzimy i opiekuje się mną. Czy jeśli on...to ja bym była w stanie? Co na to Niall i pozostali chłopcy? Zaraz by się pojawiły plotki, gazety by zaczęły pisać. Paparazzi nie daliby nam wolnej chwili. Czy ja jako menadżer mogę w ogóle? Brzuch mnie boli, muszę gdzieś usiąść.

-Cara wszystko w porządku? Jesteś blada.- i to on znalazł mnie, a nie ja go. Przysiadł się do mnie i założył mi na ramiona swoją marynarkę. W marcu o siódmej rano jest jednak trochę zimno.

-Tak, znaczy nie. Znowu się zestresowałam.

-Czym i nie mów, że ślubem, bo wszystko wyszło idealnie.

-Hm.- cisza. Pierwszy raz od dawna była między nami taka niezręczna cisza. Nikt nie chciał zacząć tematu, który tak bardzo chcieliśmy poruszyć.- czemu wyszedłeś?

-Musiałem przewietrzyć głowę i pomyśleć.

-O czym?

-Dobrze wiesz o czym. Cara nie wiem od czego zacząć. Najpierw gdy Niall spojrzał na nas i miał wybrać jednego na zastępstwo to byłem pewny, że będzie to Harry. Kiedy usłyszałem swoje imię, a Lou i Liam zanieśli mnie na scenę, szczerze mówiąc byłem przerażony. Już od dłuższego czasu coś do ciebie czuję i bałem się, że cię przestraszę tym pocałunkiem, a kiedy powiedziałaś przyjaciele...

-Zayn...- co mam mu powiedzieć, czy mogłabym być z nim. Od zawsze czułam, że z Zaynem mam szczególną relację i widziałam czasami na instagramie nasze wspólne sklejki zdjęć, zrobione przez fanki. Nie powiem wyglądały uroczo. Kocham go, nie wiem czy w ten sposób, który oczekuje, ale może spróbuje?

-Cara wiem jesteśmy przyjaciółmi, ale nigdy nie poznałem takiej dziewczyny jak ty. Zakochałem się w tobie.- on powiedział to. Powiedział, nie przesłyszałam się. Patrząc teraz na Zayna i przypominając sobie wszystkie dobre chwile, z nim w roli głównej, chcę spróbować. Złapałam jego dłoń, dzięki czemu na twarzy chłopaka od razu pojawił się uśmiech. Ulżyło mu.

-Nigdy wcześniej nie byłam w związku i nie wiem jak to jest się zakochać. Chciałabym abyś mnie tego nauczył. Jestem beznadziejna w te sprawy.

-Ja też. Nie wiem jak sobie poradzimy, będziemy uczyć się na błędach.- chłopak pocałował mnie w czoło i mocno przytulił. Nie wierzę, czy my na serio?- tak się cieszę. Nie wiesz ile na to czekałem.

-Ja na pierwszego chłopaka czekałam na przykład dwadzieścia lat.

-Nie wierzę, że jestem pierwszym.

-To uwierz i nie myśl, że będziesz miał specjalne traktowanie na trasie, będę się na ciebie darła równo jak nie bardziej.

-Mam taką nadzieję. Jak powiemy chłopakom?

-Myślę, że już sobie sami powiedzieli, spójrz.- wskazałam na uliczkę za krzewami, gdzie wystawały cztery głowy, trzy brązowe i jedna blond. Po chwili usłyszeliśmy głośny krzyk Louisa domagającego się pieniędzy od Nialla.- mieli zakład o naszą pierwszą randkę, słyszałeś?

-Coś mi się obiło o uszy.- znowu pocałował mnie w czoło. Chyba to polubię.- ej idioci zza krzaków! Możecie już wyjść!- zaśmiałam się i schowałam głowę w zgłębieniu jego szyi.

-Zayn przyjacielu! Dzięki tobie wzbogaciłem się o stówkę. Płacz Horan.

-Cicho Tomlinson! To co wy dwoje?

-Tak, chyba?- spojrzał się na mnie czekając na odpowiedź.

-Tak. Jak się z tym czujecie?

-Okej, ale jeśli będziecie się przy nas migdalić to będzie dziwnie.

-Mówi to Harry Styles! Największy kobieciarz naszego pokolenia!

-No co? To trochę niezręczne jesteś jak siostra dla nas.

-Pamiętaj, że nadal jesteś naszą menadżerką.

-Nie martw się Liam, już szykuję porządny opierdziel dla Louisa.

-Za co tym razem?!

-Coś zawsze się znajdzie.- wybuchnęliśmy wszyscy śmiechem. Dobrze, że chłopaki nie mają nic przeciwko. Nie chciałabym, abyśmy kiedykolwiek stanowili problem dla zespołu. Szczególnie teraz kiedy jeszcze nie wiem czy to jest na poważnie. Nie wiem co to znaczy kochać, chodzić na randki, trzymać się za dłonie. Chcę to poznać, chcę to zrobić z Zaynem. Chłopaki usiedli przed nami na ziemi i dalej gadaliśmy, śmialiśmy się jak zawsze. Z jedna zmianą, ja i Zayn. Nasze ręce były cały czas splecione i wydawało mi się albo Niall co chwilę na nie patrzył i się uśmiechał. Nawet nie wie ile to dla mnie znaczy. Jesteśmy w tym wszyscy razem, jesteśmy zespołem i nic tego nie zmieni. Podczas długiego monologu Harrego na temat moich kuzynek trochę przysypiałam. Zayn chyba to zauważył i zaczął mi nucić do ucha "They don't know about us". Czy ten dzień mógłby być lepszy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro