Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

》Today was a good day《

-Nie El, tak El. Nie wierz tym głupim plotkom, kocham tylko ciebie! Jak mi nie wierzysz, to masz Carę może ona cie przekona!- lekko wkurzony Tomlinson podał mi swój telefon. Po ostatniej imprezie chłopaków w Londynie, pojawiło się mnóstwo plotek o Louisie i tajemniczej blondynce. Liam i Niall mówią, że Lou jedynie zatańczył z nią dwa tańce, nic więcej, a ja im wierzę. 

-Lou mówi prawdę El, on kocha tylko ciebie.

-Ale Cara widziałaś te plotki?

-Właśnie plotki! Ja o sobie nie czytam, bo chyba już dawno bym zwariowała. On kocha jedynie ciebie i bardzo za tobą tęskni.- na te słowa Tommo się uśmiechnął i podniósł oba kciuki do góry.- daję ci jeszcze tego idiotę.

-Dzięki Cara.- oddałam chłopakowi telefon, a ich rozmowa wydawała się dużo spokojniejsza. Tworzą uroczą parę i są razem już trzy lata, ja z Zaynem jestem rok i trzy miesiące, to prawie dwa razy krócej. Odnośnie niego, miałam do niego przyjść na nagrywki, w pokoju Juliana. Co raz więcej musimy działać z nową płytą. Dziś nagrywamy do późna, a jutro lecimy do Paryża. Dochodząc do pokoju 238, już z korytarza mogłam usłyszeć muzykę. Wchodząc do pokoju ujrzałam Juliana praktycznie skaczącego po łóżku, aby zmotywować Zayna do jak najlepszego zaśpiewania solówki.

-This time I'm ready to run! I'd give everything that I got for your love!- uwielbiam jego solówki, zawsze daje z siebie wszystko, aby wyciągnąć jak najwyższą nutę. Jak skończył zaklaskałam w ręce, zdradzając swoją obecność.

-O cześć Cara, chodź pokażę ci co na razie mamy.- Julian zaprowadził mnie do jego magicznego biurka. Założyłam słuchawki i usłyszałam właśnie nagrywaną piosenkę, Ready to run. 

-Brzmi świetnie. Ile wam jeszcze zostało?

-Całe Steal my girl, Spaces, Clouds, solówka Harrego w Where Do Broken Heart go i solówka Louisa w Night Changes.

-Jeszcze trochę, a ta jest już gotowa?

-Brakuje mi jedynie Nialla, zaraz tu przyjdzie.- zostawiłam go w swoim świecie i odwróciłam się do Zayna.

-I jak, podobało ci się?

-Jak zawsze, czyli bardzo.- oparłam głowę o jego ramię.- Musimy się pośpieszyć z Steal my girl, teledysk musimy nakręcić jak będziemy w Ameryce, a zaraz potem do Night Changes.

-Będzie sporo roboty.- chłopak mocno objął mnie swoimi ramionami. Zaraz chyba zasnę na stojąco, dochodzi już dwudziesta trzecia, a ja obiecałam jeszcze zostać z Niallem.

-No będzie.- oddałam trochę ciszej, aby pozostali nie usłyszeli.- jadłeś coś dzisiaj?

-Tak, spokojnie.- moje pytania muszą go już irytować, zaważając na to, że pytam się co najmniej trzy razy dziennie. Dobrze, że jadł, ale pytanie co. Chciałam już się dopytać, ale do pokoju wpadł Niall, jedynie w swoich białych bokserkach!

-Niall?!- chłopak nic mi nie odpowiedział, a tylko się śmiał biegając dookoła. Po chwili już wszyscy się śmialiśmy, a chłopak zaczął śpiewać.

-I don't exist!  If I don't have her!  The sun doesn't shine! The world doesn't turn, Alright!- śpiewając to dziwnie się wyginał, co według niego było tańcem. Nie mogę powstrzymać śmiechu, spojrzałam na Zayna i Juliana, którzy dołączyli do niego i już razem śpiewali.

-But I know, I know,  I know for sure! Everybody wanna steal my girl....- Malik jedną ręką objął mnie wokół szyi, a drugą podniósł, kołysając nas do rytmu muzyki. Wyrwałam się z jego uścisku i podbiegłam do Nialla, aby zatańczyć razem z nim. Po skończeniu piosenki rzuciliśmy się razem na łóżko. 

-Hahhah! Niall, czemu nie masz ubrań?!

-Mam przecież.- i weź człowieku mu tłumacz.- Tak czuję się bardziej wolny. Nagrywamy coś, czy nie?- tym razem zwrócił się do Juliana, który wskazał mu mikrofon, zapraszając go. Jego miejsce obok mnie zajął Zayn. Położyliśmy się razem, na brzuchach, aby mieć dobry widok na Nialla, który nagrywa nadal jedynie w bokserkach!

-Jutro jedziemy do Paryża.- cicho szepnął mi do ucha.

-Wiem, tam była nasza pierwsza randka.

-Uwierzysz, że to było ponad rok temu.

-Mogę, szykujesz coś na ten rok?

-Może....., a chcesz abym szykował.- już kompletnie zapomniałam o nagrywaniu Nialla, a jedynie wracam wspomnieniami do ubiegłorocznego Paryża, było tak wspaniale. Chciałabym to powtórzyć. Jasne, że bym chciała, aby coś szykował. Ostatnio nasze wspólne chwile ograniczają się już do łóżka, gdy padamy zmęczeni późno po północy i ledwo jesteśmy w stanie coś powiedzieć.

-Halo ziemia do Cary?

-Tak.- z moich myśli wyrwał mnie Zayn, który patrzy na mnie z lekkim rozbawieniem.- Co?

-Kompletnie odpłynęłaś, o czym myślałaś?

-O zeszłorocznym Paryżu, było wspaniale.

-No, to było tak dawno. To był chyba mój najlepszy rok w życiu, bo z tobą, dla mnie on trwał tyle ile jeden dzień.- dla mnie też. Przez ten czas tylu rzeczy się nauczyłam, tyle razy płakałam, śmiałam się. Dowiedziałam się co to znaczy być w związku i co to znaczy kochać kogoś bardziej od samego siebie, bo tak kocham Zayna. Chciałabym mu to powiedzieć, że kocham go, że nie chcę go nigdy stracić, że będę o niego walczyć, o jego zdrowie, o nas. Wiele razy sobie mówiliśmy, że się kochamy, ale to nie jest wystarczające. Chciałabym mieć w końcu czas dla naszej dwójki, jak wtedy u niego w garażu, na naszej małej arabskiej pustyni. Pocałowałam go, a on pogłębił pocałunek, na co od razu zareagował blondyn.

-FUJ! Tu się nie da pracować!- jesteśmy parą już długo, a oni nadal tak samo reagują na nasze pocałunki.

-Już, już. Ja i tak idę spać. Czekam na ciebie w łóżku.- ostatni raz pocałował mnie w czoło, a ja usiadłam po turecku oddając moją całą uwagę Niallowi.

-No.- puścił mi oczko i wrócił do śpiewania. Żartowniś się znalazł, wyciągnęłam swoją komórkę, aby sprawdzić czy przyszły nowe maile. Co z tego, że sprawdzałam ją godzinę temu, mam już dziesięć nowych wiadomości. Trzy o wywiady, dwa o nowych reklamach dla chłopaków, cztery odnośnie nowych teledysków i potwierdzenie lotu. Nudy, ale taka praca.

-Dobra, dzięki Niall kończymy na dziś, dochodzi już druga.

-Dzięki Julian, Cara idziemy spać?

-Zaraz, muszę jeszcze pogadać z Julianem.

-Okej to ja lecę, dobranoc.

-Dobranoc.- szczęśliwy wybiegł z pokoju, rano nie będzie taki zadowolony.

-O czym chciałaś ze mną pogadać, pani menedżer?

-Przestań....niestety muszę trochę ponarzekać.

-Czekam na cios.

-Chodzi o solówki Louisa i Harrego, powinny już być gotowe. Mieliśmy zamknąć nagrywanie przed wylotem do Ameryki.

-Ale to tylko miesiąc, to prawie nie wykonalne.

-Wiem, ale nie chcemy ciągnąć tego całego sprzętu zza ocean. Tam będziemy zajęci też kręceniem teledysków, więc co jest z tymi solówkami?

-Lou po prostu wczoraj nie dał rady i pozwoliłem mu iść spać i dokończyć kiedy indziej, a Harry....

-Co?

-Coś nie może się przełamać. Nagrywaliśmy to ze sto razy, ale to nadal nie jest to. Nie potrafię do niego przemówić. Nie wiem co mam zrobić. Tą piosenkę nagrywaliśmy jako pierwszą i poszła szybko, jedynie Harry został.....

-Kurde.- założyłam rękę na rękę i zaczęłam krążyć po pokoju. Co zrobić, terminy gonią, a jak Harry się zaparł to nikt go nie popchnie.- okej pokaż co na razie masz, zobaczę może to na razie wystarczy i nie będziemy go dalej męczyć.

-Okej, ale uwierz nie czuć tam tego czegoś.- usiedliśmy ponownie przy biurku, a chłopak puścił piosenkę. Brzmi dobrze, ale jednak czuć jakiś brak przy kawałku Harrego, to powinien być taki kopniak, a tu....bez emocji.

-Masz rację, czegoś tu brakuje.

-Brakuje Harrego.

-No.... jutro w Paryżu jeszcze nie mamy koncertu, więc powalczę z nim. Zawołaj mnie, gdy on do ciebie przyjdzie.

-Okej, mam nadzieję, że go złamiesz i otworzy gardło w końcu.

-Ja też, ja też....- posiedzieliśmy jeszcze chwilę, pokazał mi inne, gotowe piosenki. Nie wiem kiedy, ale ocknęłam się gdy słońce wschodziło za oknem.

-Już rano?

-Cholera, jest piąta. O jedenastej mamy samolot, a chciałam się przespać....

-Masz jeszcze ze trzy godzinki snu...- uśmiechnął się do mnie pocieszająco.

-Dzięki Julian, dobra robota.

-Dobranoc.- wyszłam w końcu, chcę już być w łóżku. Kiedy zniknęły ostatnie trzy godziny? Wchodząc do pokoju, zajęłam buty i od razu wskoczyłam do łóżka. Kogoś mi brakuje....

-Zayn? Zayn?- gdzie on może być.  Jest piąta rano, więc powinien nadal, lub już spać. Otwierające się drzwi od łazienki ukazały moją zgubę. Nie wygląda jakby spał wcześniej.- Spałeś?

-Może z pół godzinki.- czemu spał tylko tyle, jeśli brzmi na turbo zmęczonego. Jego oczy praktycznie same się zamykały.

-Czemu nie spałeś?

-Nie mogłem bez ciebie. To jak spanie bez kołdry. 

-Ooo, na szczęście już jestem i możemy się jeszcze przespać parę godzin. Chodź tu.- ułożyliśmy się w swoją ulubioną pozycję, ja na jego ramieniu. Po paru minutach próbowania zaśnięcia, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Nawet nie zamknął oczu i jedynie patrzy się przed siebie, musi o czymś myśleć.- Co jest Zayn?

-Tak myślę o tym co się ostatnio stało.

-A co się stało?

-I ty o to pytasz? Te ostatnie miesiące były chore, atak fanek, to w Dublinie, kłótnia Nialla i Harrego. To był tylko miesiąc, ciężki miesiąc.

-Jak każdy w naszym życiu. Ja się już przyzwyczaiłam. A ty?

-Na początku tak, ale teraz.....w nocy często siedzę i patrzę na ciebie, wiesz?

-Czemu?

-Lubię to robić. Patrzeć i myśleć jakby wyglądał nas związek, gdyby nie było zespołu. Zawsze we dwójkę, codziennie wspólne wieczory na kanapie, spacery, wspólne gotowanie.- ta wizja wydaję się przewspaniała, spokój i my dwoje, kompletne przeciwieństwo naszego życia. W końcu moglibyśmy cieszyć się związkiem w 100%.

-Piękne, ale za nic nie oddałabym zespołu. On jest całym moim życiem, naszym życiem.- wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, może jego wizja jest idealna, ale ja bym nigdy nie zrezygnowała z tych naszych nocy w hotelach, samolotach, wspólnych godzin podczas nagrań.

-Taaa.... Kocham cię Cara i chcę dla nas wszystkiego co najlepsze. Kiedyś może doczekamy się spokoju.- kiedyś? Czy Zayn też planuje naszą przyszłość? Czyli nie tylko ja po nocach wymyślam jak wyglądały by nasze dzieci. Taka radość mnie napełniła, że już zapomniałam jak mówił o zespole.- Dobranoc.

-Dobranoc Zee.- już dawno nie zasypiałam tak szczęśliwa. 

+++++

-Zayn musimy wstawać.

-Co? Która jest?

-Ósma, za trzy godziny mamy samolot.- cholera jestem tak nie wyspana, a lot będzie trwał zaledwie dwie godziny.- zadzwonię do reszty czy wstali. Nie che mi się do nich iść.

-Ja zacznę nas pakować.- podziękowałam mu i wybrałam pierwszy numer Liama, może on mnie nie wkurzy na wejściu. Na szczęście już nie spał, a nawet jest spakowany, no po prostu anioł. Harry odebrał po trzech sygnałach, Niall odebrał za drugim razem, a nieprzytomny Louis za czwartym. Myślałam, że go uduszę. Pomogłam Zaynowi z dopakowaniem rzeczy, ubraliśmy się i spotkaliśmy się z pozostałymi na parkingu. Tam powitał nas Paul.

-Cześć wszystkim! Pakujemy was do trzech wozów.

-Ja jadę z Carą! Zayn nawet nie dyskutuj!- nawet nie zdążyłam się odezwać, bo Niall zaciągnął mnie do jednego z trzech czarnych aut. Zayn nie wydawał się na zadowolonego, ale wsiadł do auta z Louisem.- W końcu w dwójkę!

-Co ci tak zależało?

-Na spędzeniu czasu z tobą zawsze mi zależy. Co tam?

-Głupszego pytania nie mogłeś zadać.

-Ej!!

-No dobra, jestem ledwo żywa, do piątej siedziałam z Julianem i gadaliśmy o nowej płycie.

-Będzie dobra.

-Mówiłeś to samo o poprzedniej.

-No wiem, każda jest dobra.

-Musimy trochę przyśpieszyć. Musimy nagrać całość przed wyjazdem do stanów, nie chcemy ciągnąć sprzętu zza morze.

-Serio? Będziemy musieli nagrywać całymi nocami.

-Wiem.- w dalszej drodze na lotnisku gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Oczywiście, jak to z Niallem, wyszliśmy z auta na lotnisku śmiejąc się, nawet nie wiem z czego. Lot do Paryża minął dość szybko, zważając na fakt, że cały przespałam. Na lotnisku czekało oczywiście na nas setki fanek. Nadal czuję się nie pewnie w takich sytuacjach, więc kurczowo trzymałam się Zayna. Słyszałam wściekłe krzyki fanek, ale na szczęście nie rozumiem francuskiego. Nie wiem, czemu tak się na mnie uwzięły, nic nie zrobiłam, a ta złość na mnie pojawiła się tak nagle. Tym razem mamy wielki wspólny apartament, z oddzielnymi sypialniami. 

-To co dziś robimy? Bo mamy wolne Cara co nie?

-Tak, Louis macie wolne, ale nie wszyscy.- Harry od razu zrozumiał, że chodzi o niego i rzucił się na kanapę.

-Musimy dziś Cara?

-Tak, ta piosenka powinna być już zamknięta dwa miesiące temu. Nagramy kawałek i dołączymy do reszty.

-My?- zdziwiony Zayn rzucił mi spojrzenie, tak rozdzielimy się.

-Ja zostaję z Harrym i Julianem, obiecałam pomóc.

-To co idziemy na jakiś podryw, jeśli Cary nie będzie?- Lou zapytał ruszając jednoznacznie brwiami. 

-Nawet o tym nie myśli Tomlinson! Następnym razem nie będę cię broniła przed Eleanor!

-Przecież będę grzeczny, dobra chłopaki spadamy.

-Uważajcie na fanki!- Liam, Niall, Louis i Zayn zabrali najpotrzebniejsze rzeczy i wyszli z pokoju. Mam nadzieję, że jakoś bardzo nie nabroją, a my niedługo do nich dołączymy. Gdy drzwi się zamknęły, skierowałam wzrok na Stylesa.

-Czemu ta solówka ci nie wychodzi?

-Nie wiem, nie mogę dosięgnąć jednej góry i głos mi się wtedy lekko łamie.- i jak z tym mu pomóc? Gdy dostałam sms od Juliana, że są gotowi, ruszyłam z Harrym w poszukiwaniu jego pokoju.

-Cześć Cara, Harry. Zaczynamy od razu?

-Miejmy to już za sobą.- chyba musi być już nieźle zmęczony tą piosenką. Ustawił się przed mikrofonem, a Julian dał Harremu znać, że może zaczynać. Jeszcze raz i jeszcze, i jeszcze raz, powtórka. Usłyszałam już tych parę linijek chyba ze sto razy. Za każdym kolejnym razem wychodzi gorzej, bo chłopak zaczyna się stresować.

-Harry rozluźnij się, zaraz wyjdzie.

-Jak mam wyluzować, jeśli nie mogę tego zaśpiewać!- pięścią walną w poduszkę i rzucił się na łóżko obok mnie. Nagrywamy to już drugą godzinę, a chłopaki się do nas dobijają za ile przyjdziemy do nich. Muszę go jakoś rozluźnić.

-Już Harry wstawaj! Szybko wstawaj!- zaczęłam go ciągnąć za rękę, póki nie wstał.- Już dajesz szybko dziesięć przysiadów. Raz, dwa, trzy..... pajacyki.- zaczęłam skakać wokół niego robiąc ćwiczenie. Po chwili lekko się zaśmiał i dołączył do mnie. Julian zapuścił Where do Broken Hearts go, a my zaczęliśmy tańczyć. Złapałam Harrego za rękę i zaciągnęłam na łóżko, po którym za chwilę skakaliśmy. Razem śpiewaliśmy, a gdy nadszedł znienawidzone przez niego linijki lekko się przyciszyłam.

-Are you sleeping, baby, by yourself?
Or are you giving it to someone else?
Trying to find you, but I just don't know!
Where do broken hearts go?

-Tak!- w końcu! Zaśpiewał kompletnie na luzie i się udało. 

-Harry to było to, musisz to powtórzyć i kończymy.

-W końcu.- Chłopak pobiegł na swoje stałe miejsce i czekał na swój moment, aby nie stracił dobrej weny, cały czas się wygłupiałam przed nim. Podczas śpiewania Harry nie urywał ze mną kontaktu wzrokowego. Wpatrywał się we mnie śpiewając na całe gardło, uśmiechał się jak już dawno tego nie robił. Lekko się speszyłam, nawet nie wiem dlaczego, ale jako pierwsza odwróciłam wzrok. Wydaję mi się, że zaśpiewał jeszcze lepiej niż wcześniej. Jakby dopiero teraz poczuł tą piosenkę, o co w niej chodzi. Gdy skończył, szeroko się do mnie uśmiechnął. Takiego Harrego lubię, uśmiechniętego i, który kocha to co robi.

-To było dobre Harry, kończymy tą piosenkę. Dzięki Cara.

-Przecież nic nie zrobiłam.

-Jak nic? Złamałaś Harrego i otworzył gardło.- nie rozumiem co dokładnie rozumie Julian przez złamałam, ale jeśli tak uważa.

-Dzięki Cara, gdyby nie ty siedziałbym tu jeszcze kolejną godzinę.- Harry wyszedł zza mikrofonu i mocno mnie objął.

-Zawsze do usług, a teraz chodź, bo nie mogą się nas doczekać. Do zobaczenia Julian!

-Paaa!- po wyjściu z tym czasowego studia nagraniowego poszliśmy do naszego apartamentu po telefony i portfele.

-Gdzie są chłopaki?

-Zayn mi napisał, że siedzą w jakieś knajpie nie daleko hotelu, ale są w niej zamknięci.

-Fanki?

-Fanki. Mamy iść na piechotę w przeciwną stronę, na obrzeża miasta, a oni postarają się je zgubić i do nas dołączyć.- wychodząc z pokoju założyłam czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Może wydaje się to głupie, ale to na serio działa! Ludzie zamiast biec do Harrego Stylesa zastanawiają się czy to na pewno on, a my zdążamy się już ulotnić.- Wyjdziemy tylnym wyjściem.

-Okej.- Harry podążał za mną nie odzywając się. Kawałek pod hotelem powinniśmy przejść szybko, aby nikt nas nie rozpoznał. Po około dwudziestu minutach marszu byliśmy już w spokojniejszej 'strefie'. Harry zrównał ze mną krok i dalej szliśmy ramię w ramię.

-Tak właściwie to gdzie idziemy?

-Niall ogarnął jakąś miejscówkę i mam ustawione mapy, więc się raczej nie zgubimy. Podobno mamy się z nimi spotkać w środku lasu.

-Co? Czy Niall na pewno się nie pomylił?

-Pytałam się trzy razy i nie.- dalej szliśmy chwilę w ciszy, która chyba przeszkadzała Harremu.

-Dzięki za rozwiązanie sprawy z Zaynem. Nie wiedziałem jak to zacząć.

-Nie ma sprawy, jesteście przyjaciółmi nie powinniście się kłócić. Zayn potrzebuje was teraz obok, ostatnio ma słaby okres, choć stara się to ukryć.

-Wszyscy zauważyliśmy jak schudł...

-To nie tylko to. Nie śpi, nie je, nocami nachodzą go dziwne myśli.

-Jakie?

-Ostatnio wspominał jakby wyglądało nasze życie, jakby nie było zespołu.

-Myślisz, że on....

-Nie, oczywiście, że nie. Kocha One Direction i was. Nie mogłam bym sobie wyobrazić życia bez zespołu.- zauważyłam jak wraz z tymi słowami Harry się spiął i wsadził ręce do tylnich kieszeni spodni. Nie spodziewałam się, że rozmowa stanie się taka poważna.

-Odeszłabyś z nim? Zostawiłaś byś nas?

-Nie zostawiłam bym was, ale nie mogłam bym też zostawić Zayna. Nie byłabym może już menadżerem, ale wierną fanką zawsze będę. Jakbym miała pomyśleć, że pewnego dnia miałoby go zabraknąć obok mnie, to...-łzy same mi popłynęły po policzkach. Nawet nie wiem, czemu myślę o takiej sytuacji, bo ona nie ma prawa się zdarzyć! Zayn nie zostawi zespołu, a ja nie będę musiała wybierać między nim a chłopakami.  Dalej szliśmy w ciszy. Mój wzrok spadł na moje buty, nie chcę już więcej gadać na ten temat, a Harry to uszanował. Może gdybym patrzyła przed siebie nie wpadłam bym na kogoś, a teraz bym nie leżała z bolącym kolanem.

-Ała!

-Cara nic ci nie jest?

-Nie, nic mi nie jest. Przepraszam, jest mi strasznie głupio.- po tym jak się trochę ogarnęłam zorientowałam się na kogo wpadłam.

-To ja przepraszam, wybiegłam zza rogu tak nie spodziewanie. Uciekam przed moją mamą, która próbuje mnie upilnować, abym nie uciekała z Fashionweek'u. O Boże! Ty jesteś Harry Styles!

-A ty Gigi Hadid!- widzieliśmy ją parę razy wcześniej, ale nigdy wcześniej nie przywitaliśmy się. 

-Ty musisz być Cara Tyler, menadżerka chłopaków i dziewczyna Zayna, jesteście tacy uroczy!

-Dziękuję. 

-Czemu uciekasz przed swoją mamą?- Harry, który wydawał się lekko zirytowany odniesieniem do mojego związku, zadał jej pytanie, w sumie dobre.

-Tak jak wspominałam teraz jest Fashionweek i pilnuję mnie, abym niczego nie przeskrobała. Tym razem starałam się, gdzieś uciec i zjeść coś innego niż zieleninę.- mówiąc to strasznie śmiesznie gestykulowała, pewnie naśladując swoją mamę. Dopiero co się poznaliśmy i nie pytałam o zdanie chłopaków, ale wpadł mi do głowy pewien plan.

-Może chcesz iść z nami? Idziemy do jakiegoś tajemniczego miejsca, gdzie pozostali chłopaki z zespołu obiecali nam wyżerkę. Co ty na to?

-Nie chcę wam przeszkadzać, pewnie mało macie chwil w szóstkę.- znam to. Mówi to z grzeczności, ale w myślach już z nami idzie.

-Nie no, co ty! Przyda mi się jakaś dziewczyna w tym męskim gronie!

-Chodź z nami.- tym razem blondynkę zaczął przekonywać Harry, po czym się zgodziła. Przecież, która odmówiła by Harremu Stylesowi? Robiąc pierwszy krok, poczułam ból w kolanie.

-Ała, kolano mnie strasznie boli.

-Może powinniśmy iść do szpitala?- Gigi wydaję się być cały czas przejęta naszym zderzeniem, ale przecież nie tylko ona była mu winna, połowa winy należy do mnie.

-Nie, zaraz przejdzie. Chodźmy, bo będą się niecierpliwić.- niestety kolano nie przestało boleć, a spojrzenia Harrego i Gigi zaczęły mnie irytować, ale dalej szłam z podniesioną głową.

-No chodź, nie będę patrzył jak się męczysz kaleko.

-Po pierwsze: Ej!, po drugie: dam radę.

-To nie było pytanie, będę tak stał, aż na mnie nie wskoczysz.- Harry kucnął przede mną, gdyby nie spojrzenie Gigi i mój burczący brzuch kłóciłam bym się dłużej, ale w końcu wskoczyłam na Stylesa.- Nie było można tak od razu? Którędy teraz?

-Prosto, na miejscu będziemy za dwadzieścia minut.- przez ostatni odcinek trasy głównie słuchaliśmy historii z życia rodziny Hadidów. Dużo się przy tym śmialiśmy, raz prawie spadłam z Harrego, ale na szczęście chłopak mocno mnie trzymał. Spojrzałam na niego raz ukradkiem, jest taki szczęśliwy, w końcu może się poczuć trochę jak normalny facet, idąc ze swoimi przyjaciółkami po lesie. Przed nami rozpostarła się spora polana, z jeziorem, przy którym była mała restauracja. Przed budynkiem stały dobrze nam znane cztery sylwetki. Postanowiłam ich lekko przestraszyć, więc krzyknęłam głośno.

-O BOŻE TO ONE DIRECTION!- odwrócili się jak poparzeni, a my wpadliśmy w śmiech, Harry upadł na kolana ze śmiechu, przez co zaraz leżałam obok niego. Nie możemy przestać się śmiać, ich miny to mistrzostwo świata.

-Jezu Cara! Głupia jesteś?

-Wiesz jak było je trudno zgubić?!

-Nie strasz nawet!- jeden przekrzykiwał drugiego, a my zdążyliśmy się opanować i wstać. Harry mi w tym pomógł, ale kolano już prawie nie bolało.

-Gdybyście widzieli swoje miny.- odwróciłam się do Harrego i Gigi, aby potwierdzili. Właśnie GIGI!- Prawie bym zapomniała, chłopaki to jest Gigi Hadid, wpadłyśmy na siebie, na mieście.

-Dosłownie.- dodała mi między słowami blondynka.

-No i zaprosiłam ją na obiad. Spoko?

-Jasne, czym więcej nas to lepiej. Jestem Niall.- mimo, że każdy już się znał, to grzeczności musiały zostać wymienione. Po zapoznaniu się, Niall zaprowadził nas do jednego z koców, których jest sporo na polanie. Idąc w grupie, obok Stylesa, od razu odnalazł mnie Zayn i złączył nasze ręce. Gdy się obejrzałam Harrego już nie było obok mnie. 

-Niall, w sumie co to za miejsce.- Liam chyba wyjął to pytanie nam wszystkim z ust. Pomimo, że jesteśmy w środku lasu, tu jest tak elegancko, kameralnie, a przede wszystkim nie ma tu ludzi.

-Jest to mój przyjacielu restauracja szwagra ziomka, którego poznałem w knajpie, gdzie fanki nas znalazły. Miał na imię Javier, był w restauracji ze swoją rodziną. Strasznie zabawny facet, opowiedział mi taki super żart.

-I poznając tego faceta jak dowiedziałeś się o jego szwagrze i tym miejscu?- czasami muszę nakierowywać Nialla do brzegu, bo jego opowieści trwały by godziny.

-No mówię. Poszedłem do toalety i byłem wkurzony, i zadzwoniłem do Paula, czy może nas gdzieś zabrać. Wtedy ten ziomek, opowiedział mi o swoim szwagrze, który w przyszłym tygodniu otwiera super restaurację, ale z chęcią by nas zaprosił już teraz, abyśmy mogli gdzieś go potem zrecenzować i rozpromować. Podobno jesteśmy dobrą reklamą. I tak właśnie oto tu jesteśmy.- jak na potwierdzenie jego słów z budynku wyszedł jakiś francuz, który przywitał się z Naillem po imieniu. On to potrafi zawiązywać nowe znajomości! Zaprosił nas na koc i powiedział, że wszystko co dziś zjemy jest na koszt firmy. 

-Czad!- Louis nie mógł opanować swojego zachwytu. Jak się okazało to miejsce nazywa się Sur la couverture, czyli na kocyku. Zamiast przy stole, siedzimy na wielkim kocu, pełnym poduszek, a kelnerzy przynoszą jedzenie w koszykach piknikowych. To wraz z polaną, pełną w małych lampkach i kwiatami dookoła, robi duże wrażenie. Będziemy musieli polecić to miejsce! Po paru minutach kelner przyniósł nam koszyk pełny w różne smakołyki : croissanty, dżem, płynna czekolada, owoce, bagietki, sery, oliwki, czyli same francuskie przysmaki. Przez następne godziny jedliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się. Zdążyliśmy już dość dobrze poznać Gigi i chyba wszyscy ją polubiliśmy. Opowiedziałyśmy też dokładniej jak się poznałyśmy. Już pełna oparłam się o ramię Zayna, a on mnie nim objął i pocałował w czoło, to jest zawsze dla mnie takie urocze. Już nie miałam siły mówić, więc po prostu patrzyłam jak inni to robią. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich, przy Niallu lekko się zaśmiałam, bo właśnie starał się zjeść truskawkę, którą położył sobie na czole. Mój wzrok zatrzymał się na Harrym, który wpatrywał się we mnie. Posłałam mu zdziwione spojrzenie, na które odpowiedział jedynie skinieniem ramion. Nagle Gigi krzyknęła.

-O Boże! Oni mają pole do siatkówki, kocham ją! Musicie ze mną zagrać.- blondynka opowiadała, że była to jej pasja, ale przez modeling i mamę musiała ją porzucić. 

-Ja odpadam.- na boisku koniec końców stanęli Gigi, Niall i Harry, przeciwko Louisowi i Liamowi. Ja i Zayn usiedliśmy na ławce niedaleko, jako sędziowie. Siedząc, opierałam się o klatkę chłopaka, który siedział za mną, dzięki czemu oboje mieliśmy dobry widok na boisko. Sędziowie z nas chyba słabi, bo w ogóle nie zwracaliśmy uwagi na mecz.

-Co uważasz o Gigi?

-Spoko jest, inna niż wydawała się w telewizji.- Zayn wyjął mi to z ust, co prawda jakoś bardzo nigdy nie zagłębiałam się w jej życie, ale na wybiegach i czerwonych dywanach nie wyglądała na dziewczynę, która lubi obżerać się serem i pocić się na boisku do siatkówki. Dzisiejszy dzień to niekończące się niespodzianki. Udana solówka Harrego, Gigi i to cudne miejsce. 

-Podoba ci się?

-Co, Gigi?! Co to za głupie pytanie?- automatycznie podniósł mnie z siebie, odwracając mnie do siebie przodem. Złapałam go za dłonie i postanowiłam trochę dłużej go podręczyć.

-No wiesz... wysoka, blondynka, zabawna, lubi sport, modelka....- wyliczałabym dalej zalety dziewczyny, ale Zayn połączył nasze usta w pocałunku, chyba po to aby mnie uciszyć.

-Podoba mi się jedynie jedna dziewczyna i ma na imię Cara Julia Tylor i nikt tego nie zmieni.- nie mogłam się powstrzymać i znowu złączyłam nasze usta.

-Wiesz, mi też ktoś się podoba....

-Na prawdę? Kto to taki?

-Jest przystojny, utalentowany, ma ciemne włosy. Jest piosenkarzem i ma ogromne serce.- mówiąc to wróciłam do swojej pozycji, opierając się o jego klatkę, a on zaczął bawić się moimi włosami.

-Przystojny?

-No, nazywa się Zayn. Kojarzysz go?

-Może raz o nim słyszałem.- zaśmialiśmy się razem, a Zayn zamknął mnie w swoich ramionach. W takich chwilach czuję jak życie jest piękne. Siedzę ze swoim wspaniałym chłopakiem, patrząc jak moi przyjaciele i może przyszła przyjaciółka grają w siatkówkę, ta chwila nie mogłaby trwać wiecznie. Chłopaki świetnie się bawią z Gigi na boisku, co chwilę słychać ich napady śmiechu, a Niall wtedy zazwyczaj ląduje na ziemi nie mogąc się opanować. Jak byłam mała zawsze marzyłam, że jak będziemy już duzi to będziemy nierozłączni i sprawimy nasze życie niezapomnianym. Teraz patrząc na niego, myślę, że chyba nam się udało. Jesteśmy po prostu szczęśliwi, a ja cały czas widzę w nim mojego ośmioletniego chłopca, który ma najbardziej zaraźliwy śmiech na naszej ulicy i potrafi rozpromienić każdy mój dzień. 

-Zayn, Cara! Musicie im pomóc, bo nie dają sobie rady!

-Zaraz ci pokażę, kto nie daje sobie rady HAROLD!- Lou rzucił się na Harrego, rywalizacja to jego drugie imię i Styles mówiąc to sam się prosi o zemstę Tomlinsona. Niall ponownie upadł ze śmiechu, Liam ruszył za Louisem, Gigi stała nie rozumiejąc czemu przerwali mecz, a Harry zaczął uciekać w naszą stronę. 

-Zayn pożyczę Carę na chwilę!- nawet nie zdążyłam się zająknąć, a już zostałam przerzucona przez jego ramię.

-Harry!!-  o nie, nie, nie. Nie jezioro!- Harry zostaw mnie! Woda jest lodowata!

-Jesteś moją tarczą, wojownik nie porzuca tarczy!- Harry stoi już na pomoście, a na jego początku zatrzymali się Liam i Louis.

-Jeśli się zbliżycie to wrzucę ją do wody!- go chyba powaliło.

-Lou, Liam nawet nie próbujcie! Ani kroku!- na brzegu stała też już pozostała trójka, przyglądając się nam.

-On obraził moją męską dumę! Cara on nie daje nam wyboru, Liam na nich!!!- chłopaki pobiegli w naszą stronę, a Harry...

-AAAAA!!- cholera ona na serio jest zimna. Po wypłynięciu na powierzchnię, spojrzałam na Harrego, który wydaje się być dumny z siebie.-Cholera!

-GERONIMO!!!!- zaraz obok nas w wodzie wylądowali goniący, którzy nadal się nie poddali.- Na niego!- chłopaki zaczęli się ganiać w wodzie i strasznie chlapać. Dali Harremu niezłą nauczkę. Louis ogłosił zwycięstwo, gdy razem z Paynem złapali Harrego za nogi i ręce i rzucili go na głębszą wodę.  

-SŁONECZNY PATROL!!- między nas wbiegli Niall, Zayn i Gigi. Zaczęła się istna bitwa, każdy chlapał każdego, każdy każdego podtapiał i ciągnął za nogi pod wodę. Nagle poczułam, że ktoś pode mnie podpływa, a potem nagle uniosłam się w górę.

-Walki kogutów!!!- krzyknął pode mną Niall, następne pary powstały dość szybko i koniec końców stanęliśmy przeciwko Liamowi z Zaynem i Harremu z Gigi, Louis został naszym niezastąpionym sędzią i komentatorem. Nie chwaląc się wygraliśmy trzy z pięciu walk, najtrudniej było pokonać bruneta i blondynkę, okazali się bardzo zgranym teamem. Dzień skończyliśmy przy ognisku, śpiewając. Przeszliśmy chyba przez cały repertuar One Direction.

-Muszę wam podziękować za wspaniały dzień, jesteście super.

-Przyjemność z naszej strony!

-Dobrze jest czasami na kogoś wpaść.- uśmiechnęłam się w jej stronę, co odwzajemniła. Znam ją jedynie od jakiś sześciu godzin, ale już tyle nam opowiedziała o sobie. Siedzieliśmy jeszcze długo. Pamiętam, że zasnęłam przy piosence Half a Heart, którą grał półprzytomny Niall na gitarze. Zasypiając czułam jak ktoś na mnie patrzy, ale nie miałam siły otworzyć oczu i sprawdzić kto to taki. Ułożyłam się wygodniej, na Zaynie, który już od jakieś godziny śpi, ale mimo tego objął mnie i przyciągnął bliżej do siebie. Zasnęłam wraz z dogaszaniem się ogniska.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro