6 ☞ love you again
~ Victoria
- Jakie mam plany na przedpołudnie? - pytam jeszcze nieco nieprzytomnym głosem.
- Najpierw podpisywanie życzeń noworocznych, a o jedenastej wizyta lekarza - odpowiada Janet.
Kiwam głową i siadam na kanapie by dokładniej przemyśleć dokładnie mój plan działania. Podpisywanie kartek z życzeniami dla rodziny - to pamiętam ale kompletnie nie kojarzę drugiej części.
- Jakiego lekarza? - pytam ledwo powstrzymując się od ziewnięcia.
- Mmh... - Janet odchrząkuje - ... ginekologa, ma'am
Przecieram dłońmi twarz kiedy wreszcie dociera do mnie, że to ten dzień. Mruczę niechętnie ale podnoszę swój tyłek i ruszam podpisywać życzenia.
~*~
~ George
- John - cieszę się na widok wchodzącego do pokoju chłopaka - Masz to o co cię proprosiłem?
Ten nieco zażenowany sytuacją wręcza mi bukiet kwiatów. Patrzę na róże przeróżnych kolorów. Victoria nigdy nie miała swojego ulubionego kwiatka ale jak każda kobieta lubi dostawać róże.
- Dziękuję ci - mówię szczerze.
Śmieje się pod nosem widząc Johna jak najszybciej uciekającego z pomieszczenia. Niech tylko poczeka aż sam się zakocha, myślę.
Przez całą noc nie spałem chcąc dopiąć swój plan na ostatni guzik. Dlatego dzisiaj z podkrążonymi oczami i w nieco pomiętoszonej koszuli z bukietem w ręce ruszyam do pokoju Victorii. Mijający mnie na korytarzach lokaje zaraz po ukłonie posyłają mi zdziwione spojrzenia. Docieram do jej drzwi i po kilku puknięciach wchodzę do środka. Puste pomieszczenie pogrzebuje moje nadzieje.
- Jej Wysokość ma teraz prywatne spotkanie poza pałacem - oznajmia przechodzący nieopodal lokaj.
Wzdycham ciężko i mruczę ciche "Dziękuję" opuszczając pokój. Na moje nieszczęście "prywatne spotkanie poza pałacem" to kod którego służba używa zazwyczaj by powiedzieć, że ktoś odbywa wizytę lekarską.
~*~
~ Victoria
Wizyty u ginekologa to istne piekło. Musisz pokazywać obecmu człowiekowi o wiele za dużo. Oczywiście lekarzy królewskich obowiązuje zakaz opowiadania komukolwiek o wizytach. To co się dzieje w gabinecie zostaje w gabinecie.
Oddycham z ulgą kiedy stary i renomowany doktor wreszcie kończy badanie. Zakrywam przed światem to co przed chwilą było odkryte i siadam prosto na fotelu ginekologicznym.
- Hmm - mruczy mężczyzna drapiąc się po karku - Ciekawe
Jego słowa przyciągają moją uwagę. Patrzę na niego wyczekująco. Mimo tego iż chcę wiedzieć o co chodzi nie zniosę więcej złych nowin. Lekarz zaczyna grzebać w swoich papierach. Rozpoznaję raport z jednej z moich pierwszych wizyt u lekarza królewskiego. Po kilku minutach klikania na swoim laptopie ponownie zwraca się w moją stronę.
- Choroba Waszej Wysokości zmieniła kurs - oświadcza, a mi wielka kula żółci staje w gardle - Jest lepiej, dużo lepiej. To doprawdy zaskakujące ale wygląda na to, że ustępuje
Jestem tak mile, wręcz cudownie zaskoczona, że w moich oczach stają łzy. Krótko po konnym wypadku lekarze zdiagnozowali u mnie chorobę jajników, która znacząco zmniejszyła moje szanse na zajście w ciążę. Oświadczenie lekarza jest dla mnie cudowną wiadomością.
- C-czy to oznacza, że mogę zajść w ciążę? - pytam niepewnie drżącym od emocji głosem.
- Szanse wzrosły - odpowiada lekarz z uśmiechem.
Wypuszcza głośno wstrzymywane powietrze, a łzy cieknął po moich policzkach. Wiem, że te wieści przyprawiłyby George'a o prawdziwe szaleństwo ze szczęścia, a przynajmniej byłoby tak jakiś czas temu. Teraz już sama nie wiem co on do mnie czuje.
Ocieram łzy wstaję z fotela i żegnam oraz dziękuję lekarzowi przez uścisk dłoni. Przed wejściem do gabinetu czeka ochrona, która towarzyszy mi aż do samochodu. Siadam na tylnym siedzeniu.
- Czy Wasza Wysokość dobrze się czuje? - pyta Cory, musiał zauważyć moje zaczerwienione oczy.
- Tak - odpowiadam krótko.
- Czy życzysz sobie bym jechał od razu do pałacu, ma'am? - pyta.
Kiwam głową w odpowiedzi gdyż wiem iż mężczyzna widzi mnie w lusterku. Cory bez słowa rusza.
Mam zamiar powiedzieć George'owi o mojej wizycie u lekarza, źle czułabym się zatajając to przed nim. Moje plany to jedno ale wcielić je w życie to drugie. W pałacu nie mogę (a może nie chcę) znaleźć George'a. Nie ma go w jego gabinecie ani w pokoju. W końcu rezygnuję i ruszam podopinać ostatnie guziki jutrzejszej imprezy sylwestrowej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro