14
~ Victoria
Wychodzę z łazienki po kilkunastu minutach. Od razu zauważam stojącą przy kanapach Alice. Twarz dziewczyny wykrzywiona jest w wyrazie szczerego zaniepokojenia.
- Czy Wasza Wysokość się dobrze czuje? - pyta.
- Jak najbardziej - odpowiadam z uśmiechem nie chcąc by się o mnie nie martwiła.
Moja pokojówka odwraca się z zamiarem odejścia ale zatrzymuję ją.
- Alice
- Tak, ma'am? - dziewczyna patrzy na mnie wyczekująco.
- Nie wspominaj o tym incydencie księciu
- Dobrze, ma'am
~*~
~ George
Kiedy się budzę zastaję zimne łóżko obok siebie. Wzdycham i powoli wstaję i ruszam do pomieszczenia obok słysząc rozmowę ale nie mogąc rozróżnić. Kiedy wchodzę widzę tylko plecy Alice, które po chwili znikają za drzwiami.
- Wszystko w porządku? - pytam Victorii.
- W jak najlepszym - odpowiada uśmiechając się szeroko.
Po chwili nasze usta złączone są w pocałunku. Mam wrażenie jakby pasowały do siebie idealnie. Jakby były dwoma puzlami. Kiedy tak o tym myślę zastanawiam się co bym zrobił bez Victorii. A pomyśleć, że wszystko zawdzięczam głupiej Londyńskiej mżawce i swojemu parasolowi.
Prawie cały ten dzień spędzamy na robieniu niczego. Dopiero po romantycznej kolacji na balkonie naszej villi postanawiam zrobić z nią coś szalonego, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Vicki - odzywam się wchodząc do saloniku, w którym czyta jakąś książkę.
- Nigdy jeszcze tak do mnie nie powiedziałeś - zauważyła wstając z fotela.
- Może zacznę - uśmiecham się i łapię ją za rękę.
Jej mina zdradza, że jest zaskoczona ale też zaintrygowana. Wychodzimy razem z pomieszczenia i prowadzę ją w dół po schodach ku wyjściu z villi. Słyszę jak za mną Victoria cicho się podśmiewuje. Kiedy jesteśmy już na parterze skręcąm w kompletnie inną stronę niż się spodziewała.
- George co robisz? - pyta - Gdzie idziemy?
- Do kuchni - odpowiadam.
- Po co?
- Tam jest tylne wyjście - oznajmiam i przyśpieszam kroku.
Niestety w kuchni napotykamy przeszkody. Kręcą się w niej kucharki i pokojówki szykujące się do opuszczenia miejsca pracy. Odwracam się i patrzę w twarz rozbawionej Victorii.
- Biegnij do drzwi na mój znak - szepczę - Tylko cicho
~ Victoria
Kiedy tylko ostatnia z kucharek opuszcza pomieszczenie George daje mi wyczekiwany znak, a ja jak głupia bięgnę do drzwi. Czuję się naprawdę niezręcznie. Słyszę jak za mną podąża George. Mężczyzna mojego życia otwiera drzwi i mnie w nich przepuszcza.
- Eh ci dżentelmeni - wzdycham cicho ale na tyle głośno, żeby mąż mnie usłyszał.
Ten tylko uśmiecha się szelmowsko i łapie mnie za rękę prowadząc w ciemnościach. Dopiero po jakimś czasie oriętuję się gdzie jesteśmy. Wokół siebie słyszę parskanie koni.
- George? - jestem ciekawa co on zamierza zrobić.
- Tak? - pyta i pomimo, że nie widzę jego twarzy jestem niaml na sto procent pewna, że uśmiecha się.
- Co robimy w stajni?
Blondyn zapala latarkę, którą wstrzasnął nie wiadomo skąd. Pochwyca wiszące na ścianie siodło i podchodzi do jednego z boksów.
- George - na mój stanowczy głos odwraca się - Jesteśmy dorośli. Czy moglibyśmy chociaż raz się jak oni zachowywać?
- Innym razem - słyszę po czym przyglądam się jak osiodłuje konia.
Kiedy George kończy podchodzi do mnie i podrywa do góry i pomimo moich protestów i pisków sądza mnie w siodle. Po chwili sam zasiada na przygotowanym dla siebie drugim rumaku i rusza przed siebie. Wyjeżdżamy ze stajni. Jak się okazuje wyjście prowadzi w stronę plaży. Okolica oświetlona jest pięknym, księżycowym światłem. Ruszyliśmy po plaży najpierw stepem po czym przeszliśmy do galopu. Śmieję się wniebogłosy i nie obchodzi mnie, że jest późny wieczór, dawno nie bawiłam. W ciągu ostatnich tygodni zostałam pochłonięta przez przygotowania do ślubu i zajęcia z etykiety dworskiej, które okazały się najtrudniejszymi lekcjami na jakie kiedykolwiek chodziłam.
Z zamyślenia wyrwa mnie głuch trzask. W ułamku sekundy czuję jak moje siodło się obluzowuje, a ja zsuwam się z grzbietu konia. Następne i ostatnie co pamiętam z tego dnia to to, że spadam pędzącego konia prosto na mokry piach, a po moich udach spływa coś ciepłego. Dalej jest już tylko ciemność...
___________________________________________
Jestem ciekawa kto domyśla się co dalej się stanie 😔.
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów ale ostatnio mam dużo na głowie (eh te świąteczne egzaminy ;)).
PS. Jak podobają wam się nowe okładki?
Dobra to chyba tyle z ogłoszeń parafialnych i przepraszam za tak późną godzinę.
Bye
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro