Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

~ Victoria

Reszta dnia przepełniona jest gratulacjami, prezentami i przyjęciami.  Jednak  najbardziej stresującą częścią jest wyjście na balkon w pałacu Buckingham. Siostra poprawia mi suknię i uśmiecha się blado. Mimo wszystko wiem,  że się denerwuje. Kamerdynerzy otwierają dwuskrzydłowe, oszklone drzwi i uderza nas fala głosów dochodzących z placu przed pałacem. George podaje mi rękę i powoli wychodzimy na balkon. Tłum ludzi zaczyna wiwatować i skandować "Pocałuj ją". Od razu przypomina mi się jak rok temu stałam tam na dole wstrząśnięta nowym odkryciem wraz z kolegami ze studiów. Zawsze podejrzewałam, że to May wkręci się do bliższej rodziny królewskiej. W końcu jej ojciec jest był niezwykle wpływowy, a ona sama jest z nimi spokrewniona od strony matki. Zajmuje jakieś osiemsetne miejsce w kolejce do brytyjskiego tronu.

George postanawia wykonać prośbę ludu i przybliża swoją twarz do mojej. Po chwili składa na moich ustach namiętny pocałunek dopiero szturchnięcie w bok przez Harry'ego powoduje, że się ode mnie odrywa.

~*~

Pod koniec ostatniego, prywatnego przyjęcia weselnego jestem okropnie zmęczona. Dawno już zdjęłam tą obszerną suknię ślubną i przebrałam się w coś wygodniejszego chociaż nadal białego i eleganckiego.

Właśnie siedzę przy stole i dopijam resztki szampana rozmawiając z Caroline i May, podczas gdy Liz tańczy z Malachaiem do wolnego kawałka, gdy podchodzi do mnie George. Mój mąż, o Boże jak to dziwnie brzmi!, pozbył się już marynarki, a rękawy jego koszuli były podwinięte.

- Powinniśmy się już zbierać jeśli chcemy zdążyć na samolot - mówi z łobuzerskim uśmiechem na ustach.

- Samolot? - pytam zaskoczona.

- Twój ukochany zabiera cię na romantyczną wycieczkę - szepcze mi do ucha ppdchmielona Caroline.

- Czekaj, czekaj! Ty o tym wiedziałaś? - pytam z wyrzutem.

- Sama cię spakowałam, a leraz ruchy - ponagla  mnie.

Niechętnie kręcę głową ale wstaję. Następne pół godziny schodzi mi na pożegnanie się ze wszystkimi. Mama jak zwykle lamentuje. Nie lubi rozstawać się ze swoimi dziećmi nawet jeśli jadą one na miesiąc miodowy. Lacey, która zachowała dzisiaj trzeźwość specjalnie dla synka życzy mi szczęścia w małżeństwie i rząda oddania swojej niebieskiej podwiązki (dzięki niej miałam na sobie coś pożyczonego i niebieskiego). Moje podchmielone druchny bełkoczął coś niezrozumiałego, a tata ostrzega George'a przed wszystkimi możliwymi katastrofami świata.  Aż w końcu opuszczamy Kensington, a ja oddycham z ulgą.

Wraz z George'm siedzę na tylnym siedzeniu samochodu prowadzonego przez Cory'ego. Mężczyzna prowadzi z wielkim uśmiechem na ustach, a ja mogę się tylko domyślać czemu się tak szczerzy.

- Pewnie myśli, że nas zeswatał - szepcze mi George do ucha zalotnie ocierając swój nos o moją szyję i policzek.

Czuję jak powoli się czerwienię. Odwracam głowę w jego stronę, a on od razu wbija się w moje usta. W moment zapominam, że w samochodzie jest jeszcze Cory.

- Wasze Wysokości, dojechaliśmy - oznajmia nagle szofer.

Niechętnie odrywam się od George'a i czekam aż wysiądzie. Kiedy chłopak jest już po drugiej stronie drzwi podaje mi rękę by pomóc mi wysiąść. Kiedy tylko opuszczam pojazd w oczy udeżają mnie światła fleszy. Wokół prywatnego odrzutowaca zbiera się prasa i natychmiast zaczynają zasypywać nas pytaniami: Gdzie Wasze Wysokości spędzą miesiąc miodowy? Jak długi będzie wyjazd? Kiedy nowo upieczona księżna ma zamiar wziąść się za działalność charytatywną?

George jednak ich ignoruje tak jak ja. Od czasu uśmiecham się do któregoś z nich przyjaźnie. Pracownik załogi pokładowej wysuwa schody po których wchodzimy, a zaraz za nami Cory. Kiedy jesteśmy już oddzieleni od prasy drzwiami odzywa się Cory.

- To chyba czas się pożegnać Wasze Wysokości - mówi smutno.

- Co masz na myśli? - patrzę zdziwiona to na George'a to na Cory'ego.

- Od waszego ślubu George jest pełnoprawnym księciem Cambridge więc potrzbuje sekretarza z prawdziwego zdarzenia, a nie szofera, sekretarza i niańki w jednym - tłumaczy mężczyzna - To był zaszczyt cię poznać, ma'am i pracować dla ciebie, sir

Uściskujemy z Cory'm ręce, a następnie George zamyka skrępowanego szofera w uścisku.

- Dzięki - mówi - Za wszystko

- Nie ma sprawy, sir. Do widzenia

Cory wychodzi z samolotu w tym samym czasie co na pokład wchodzi około trzydziestoletni, brązowowłosy mężczyzna. Czuję się jakby oceniał nas wzrokiem.

- Michael de Clare. Twój nowy sekretarz, Wasza Wysokość - podaje rękę George"owi - Miło mi Panią  poznać, ma'am - zwraca się do mnie z uśmiechem.

Po wymianie grzeczności razem z George'm siadamy na swoich miejscach po dwóch stronach  małego stolika i zapinamy pasy. Chwilę później czuję jak samolot rusza na pasie startowym i wzbija się delikatnie w powietrze.

Wiem, że w ostatnich rozdziałach trochę przynudzam ale oto mamy nowego bohatera➡ Mikaela, a niedługo będzie się działo naprawdę dużo.

UWAGA SPOILER!!!



Będzie śmierć DAM DAM
Możecie sobie pozgadywać kogo ;), jestem ciekawa czy ktoś trafi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro