𝟙𝟝.
꒰ ❛ just dance! ❜ ꒱
Wielobarwny świat stanął przed chłopcami otworem. Zewsząd ludzie, muzyka, piksele, neony... Fantazyjna kraina automatów zachwycała nawet największych przeciwników takowej rozrywki. Dlatego Riki oraz dwóch jego kolegów byli wprost oczarowani nowo otworzonym miejscem. Chłopcy biegali od jednego automatu do drugiego, pojedynkując się i bijąc własne rekordy w nowych jeszcze nie tkniętych grach. Spędzili tam naprawdę dużo czasu, wydając praktycznie całe kieszonkowe.
— Hej, oni nie są przypadkiem z naszej szkoły? — zapytał jeden z kolegów.
Riki wychylił się zza automatu i przyjrzał się grupce znajomych. Od razu ich rozpoznał. To prawda, chodzili do jednej szkoły, lecz jeden chłopak był uczniem w klasie Japończyka.
— Weź się ogarnij! Zaraz przegrasz!
Blondyn oprzytomniał i skierował wzrok z powrotem na ekran. Próbował odratować sytuację, jednak nie udało mu się niestety. A tak blisko był do pobicia własnego rekordu.
Podczas gdy jego koledzy sprzeczali się o kolejkę do gry, Riki zdążył zapomnieć już o wielkiej przegranej i odszedł od automatu. Interesująca go grupka znajomych zniknęła. Rozejrzał się panicznie dookoła. Nie było ich. Na szczęście salon był naprawdę duży.
— Za chwilę wracam. — Japończyk poklepał kolegów po plecach, lecz ci nawet nie oderwali wzroku od śmigających pikseli.
Riki kręcił się po całym pomieszczeniu. Przeszedł wszystko parę razy, jednak nie znalazł tego, czego szukał. Jedynie się zmęczył. Opadł na niebieskawą kanapę, na której nikt nie siedział.
— Szukałeś czegoś? — odezwał się znajomy głos.
Oddech wstrzymany, serce przestało bić. Młody Nishimura zerwał się na równe nogi, o mało nie wpadając na stojącego przed nim blondyna.
— Sunoo! — krzyknął szczęśliwy. Miał ochotę go przytulić, tak bardzo cieszył się, że go widział, jednak przypomniał sobie wczorajszy dzień i słowa Heeseunga. — Bardzo zły jesteś? — zapytał niepewnie.
Na twarzy jasnowłosego zagościł piękny, szeroki uśmiech. Chłopak zaprzeczył, kręcąc głową. Riki odetchnął z ulgą, bo po rozmowie telefonicznej z Heeseungiem miał wiele obaw, a w dodatku czuł się naprawdę beznadziejnie. Nie chciał wtedy na przystanku zranić Sunoo.
— Wiesz — zaczął w dalszym ciągu uśmiechnięty — byłem okropnie zły za to, co powiedziałeś. Myślałem o tym cały wczorajszy wieczór i ta cała złość przeszła na mnie. Wtedy byłem strasznie wściekły na siebie i dalej jestem, bo miałeś rację. Zacząłem o tym myśleć i... Ach, to nieważne. — Machnął ręką.
Rikiego bardzo zdziwiło to nagłe wyznanie, w dodatku wypowiedziane w tak lekki sposób. Sunoo przez cały czas miał radosny wyraz twarzy, jakby te słowa nie były ani trochę ciężkie do wyrzucenia. Wszak najważniejsze było to, że sytuacja jakoś się naprawiła i obyło się bez krępujących przeprosin.
— Sunoo! — Riki wykrzyknął ponownie. — Musisz w coś ze mną zagrać!
Bez żadnych wyjaśnień chwycił jasnowłosego za rękę i pociągnął za sobą. Japończyk prowadził między rzędami, przeciskając się przez ludzi i przez automaty. Pędził jak szalony, nie zatrzymując się ani na chwilę. To był cud, bo był tu dopiero pierwszy raz.
W końcu zatrzymał się, prezentując Sunoo grę. Była to duża maszyna, a w zasadzie dwie tylko że połączone ze sobą, tworząc jedną... W grze tej chodziło o taniec. Należało stawiać stopy na odpowiednich panelach platformy w rytm grającej muzyki oraz wskazówek pojawiających się na ekranie.
— Nie, nie, nie — zaśmiał się nerwowo jasnowłosy. — Jestem z góry przegrany. Nie umiem tańczyć. To nie dla mnie.
— Nie umiesz tańczyć?! Przecież oglądałem wszystkie twoje covery na You... — nie dokończył, bo Sunoo zatkał mu usta.
— Grajmy po prostu.
Rozgrywka się zaczęła. Na początku było prosto, wręcz banalnie. Oboje dobrze sobie radzili, a łatwy poziom pozwolił im na wygłupy. Nawet nie musieli zbyt wiele myśleć czy skupiać się, bo wszystko robiło się samo. Jednak z każdym poziomem było tylko gorzej, a przynajmniej Sunoo odczuł to jako pierwszy. Kiedy on już gubił się w błyszczących strzałkach, Riki wciąż świetnie się bawił. Mimo to żaden z nich nie miał zamiaru tak łatwo się poddać. Śmiechy oraz niewinne żarciki zmieniły się w poważną konkurencję i to taką na śmierć i życie. Wprawdzie wynik i tak był przesądzony.
— To nie fair! — śmiał się się Sunoo, jednocześnie udając obrażonego. — Ta maszyna jest zepsuta.
Wkrótce zrobiło się cicho, a przynajmniej jasnowłosy chłopak ucichł. Riki również opanował emocje, nie wiedząc, co się stało. Sunoo jakby w jednej chwili stracił humor.
— Coś nie tak? — zapytał Japończyk z przejęciem.
— Chciałbym cię o coś zapytać, Ni-ki. — Jego posępny ton głosu jeszcze bardziej przeraził chłopaka. Młody Nishimura pokiwał głową na znak, żeby nie zwlekał i zwyczajnie pytał. Sunoo zszedł z platformy i kontynuował: — Myślałem o tym... To znaczy... Wiem, że wtedy chodziło ci o mnie. No, wtedy na tym przystanku. Domyślałem się już wcześniej, że nie oczekujesz ode mnie zwykłej relacji, ale pytam teraz poważnie. Na pewno chcesz się ze mną przyjaźnić?
U Rikiego w głowie pojawiła się jakaś dziwna czerwona lampka. Co miało znaczyć to pytanie? Myślał, że tamtego wieczoru wyraził się dość jasno, a nawet brutalnie. Czemu Sunoo chciał potwierdzenia? On chyba nie... On chyba wcale nie miał zamiaru trzymać Rikiego na dystans, tak? Z jego miny Japończyk nie wyczytał nic dobrego.
— Tak. Czemu nie miałbym chcieć? A ty nie chcesz przyjaźnić się ze mną?
— Nie.
Szybka odpowiedź jasnowłosego była niczym pocisk prosto w klatkę piersiową. Riki zamrugał pospiesznie, mając nadzieję, że się przesłyszał. Przecież przez cały ten czas wszystko było w porządku. Sunoo naprawdę go lubił! Japończyk mógłby mieć pewność, że ten jasnowłosy chłopak naprawdę go lubił i również chciał się z nim zaprzyjaźnić. Teraz niestety okazało się, że było zupełnie inaczej. Riki naprawdę się pomylił.
— Hej! — wykrzyknął Sunoo, widząc smutny wyraz twarzy kolegi. — Posłuchaj mnie. Wszystko z tobą w porządku i jesteś naprawdę bardzo fajny. To ze mną jest coś nie tak. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Naprawdę. Nie umiem opisać swoich uczuć.
Japończyk w połowie przestał słuchać. W dalszym ciągu w jego głowie rozchodziło się echem to stanowcze „nie". Kim Sunoo, jego oczko w głowie, jego ulubieniec nie chciał się z nim przyjaźnić, a powód był zupełnie nieznany. Blondyn nawet nie wiedział, jak zapytać o wytłumaczenie tego, skoro padło stwierdzenie, że jest bardzo fajny i to nie w nim tkwi problem. Jego myśli zamieniły się w pędzący huragan, a serce rozprysło na milion kawałeczków.
— Przepraszam, Ni-ki. — Jasnowłosy potrząsnął nim, by wybudzić go z transu. — Chciałbym, żeby zostało tak jak teraz, ale jednocześnie chciałbym być z tobą szczery. To się wyklucza, ale... W ogóle mnie nie słuchasz. — Pomachał mu ręką przed twarzą.
Riki przeniósł rozczarowany wzrok na chłopaka. Nie miał pojęcia jakie pytanie należałoby zadać. Był bezradny, choć gdzieś w głębi obwiniał o to siebie. Być może nie był przyjacielem, o którym Sunoo marzył. Niewykluczone również, że jasnowłosego trzymała uraza po tym piątkowym wieczorze. W zasadzie to opcji wcale nie było wiele, ponieważ Japończyk nigdy nie skrzywdził Sunoo. Dlatego przekonany był, że on sam – Nishimura Riki – po prostu nie był odpowiedni.
Jednak nieważne jaki by podać powód, nic nie zmieniłoby tego problemu, że Sunoo nie chciał przyjaźni.
A co na to młody Nishimura? Nie miał zamiaru słuchać Heeseunga. Nie chciał odpuszczać, nie chciał stracić na pozór tej dobrej relacji, która mogła wspaniale się rozwinąć. Uparł się już dawno, obiecał sobie, że Sunoo za wszelką cenę zostanie jego przyjacielem. Riki zamierzał towarzyszyć blondynowi w jego najlepszych oraz najtrudniejszych chwilach. Planował jeszcze nie raz poprawiać mu humor swoimi wygłupami. A przede wszystkim pragnął jeszcze raz zawalczyć z nim na taniec.
— Nie, gadasz kompletne głupoty — wyparował Riki. — Lubisz mnie, wiem to. Bardzo mnie lubisz i jest tak jak mówisz, to nie we mnie tkwi problem, tylko w tobie. Niestety ty jesteś jedyną osobą, która zna powód tego wszystkiego. Szczerze nie obchodzi mnie to, bo pewnego dnia i tak nazwiesz mnie swoim najlepszym przyjacielem. — Zatrzymał się, by przerwać potok słów głębokim oddechem. — Nie mam zamiaru słuchać beznadziejnych rad Heeseunga. Nie chcę odpuszczać i tego nie odpuszczę. Chcę być szczęśliwy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro