Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

60

Dom Jay'a pulsował energią. Muzyka dudniła w ścianach, a głośne śmiechy i rozmowy wypełniały każdą przestrzeń. Ludzie tańczyli, śpiewali i wznosili toasty za nadchodzący rok. A ja? Ja miałem tylko jeden cel: znaleźć Sooyeon.

Przeciskałem się przez tłum, rozglądając się na boki, ale nigdzie jej nie widziałem. Co jakiś czas ktoś mnie zaczepiał, pytając, czy dobrze się bawię, ale moje odpowiedzi były krótkie, bo myślami byłem gdzie indziej.

— Jay, widziałeś Sooyeon? — zapytałem, wpadając na gospodarza imprezy, który właśnie próbował udowodnić swoje taneczne zdolności na środku salonu.

— Myślałem, że jest z tobą, bracie! — krzyknął, przekrzykując muzykę. — Może poszła na taras?

Podziękowałem mu i ruszyłem we wskazanym kierunku, ale Sooyeon tam nie było. Zamiast niej zastałem grupkę ludzi owiniętych w kurtki, którzy rozmawiali i popijali coś ciepłego. Wyciągnąłem telefon, próbując do niej zadzwonić, ale nie odbierała.

Frustracja rosła we mnie z każdą minutą. Przyszedłem tu z nią, a teraz jej nie ma. Dlaczego? Czy coś się stało?

Wróciłem do środka i skierowałem się w stronę mniej zatłoczonego kąta domu, gdzie nagle ją zobaczyłem. Stała oparta o ścianę, z kieliszkiem w dłoni, rozmawiając z jakimś chłopakiem. Gdy mnie dostrzegła, jej twarz rozświetlił ciepły uśmiech.

— Szukałem cię — powiedziałem, podchodząc bliżej.

— Przepraszam, potrzebowałam chwili dla siebie — odpowiedziała, unosząc kieliszek z delikatnym uśmiechem.

Chłopak, z którym rozmawiała, wycofał się, dając nam przestrzeń.

— Wszystko w porządku? — zapytałem, próbując odczytać jej emocje.

— Tak, po prostu... za dużo ludzi, za dużo hałasu — odparła, choć w jej oczach widziałem coś więcej.

— Hej, mamy tylko kilka minut do północy — powiedziałem, spoglądając na zegar. — Chodź, pokażę ci coś lepszego.

Chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem w stronę schodów. Na piętrze znajdował się balkon, z którego rozciągał się widok na całe miasto. Było tam spokojnie, a chłodne powietrze zdawało się orzeźwiające po gorączce tłumu.

— To chyba najlepsze miejsce na rozpoczęcie nowego roku — powiedziałem, spoglądając na rozświetlone ulice poniżej.

Sooyeon podeszła bliżej barierki, otulając się ramionami. Wiatr rozwiewał jej włosy, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.

— Masz rację, jest pięknie — powiedziała cicho, jakby bała się zburzyć tę chwilę.

Zegar wybił północ, a niebo eksplodowało kolorami fajerwerków. Głośne wiwaty z dołu zdawały się odległe, jakby świat wokół nas się zatrzymał. Spojrzałem na Sooyeon, która patrzyła na niebo z zachwytem.

— Szczęśliwego nowego roku, Sooyeon — powiedziałem, przełamując ciszę.

Odwróciła się do mnie, a jej oczy błyszczały w świetle fajerwerków.

— Szczęśliwego nowego roku, Sunoo — odpowiedziała, uśmiechając się lekko.

Nagle zrobiła coś, czego się nie spodziewałem. Delikatnie pochyliła się i pocałowała mnie w policzek. Mój oddech zamarł, a serce przyspieszyło tak, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi.

— Dzięki, że byłeś tu dla mnie przez cały ten czas — powiedziała miękko, jakby te słowa miały większe znaczenie, niż mogłem pojąć.

Przez chwilę patrzyłem na nią, próbując znaleźć odpowiednie słowa.

— Zawsze będę, Sooyeon — odpowiedziałem w końcu, a moje słowa brzmiały bardziej jak obietnica niż deklaracja.

Staliśmy tam jeszcze chwilę, obserwując fajerwerki, nie mówiąc nic więcej. Ta noc była początkiem czegoś nowego — nie tylko roku, ale i czegoś, co mogło nas zmienić na zawsze.

Słowa ledwo zdążyły opaść w zimowym powietrzu, gdy nagle poczułem, jak jej dłonie chwytają mnie za policzki. Byłem zaskoczony, zanim zdążyłem pomyśleć czy cokolwiek powiedzieć, Sooyeon przyciągnęła mnie bliżej i... pocałowała.

Na chwilę cały świat zniknął. Cichy śmiech i rozmowy gości wewnątrz domu, trzask zimowych fajerwerków w oddali, a nawet zimno, które do tej pory czułem na skórze – wszystko przestało istnieć. Była tylko ona i ten pocałunek.

Jej usta były miękkie, a dotyk niesamowicie delikatny, choć wyraźny, jakby chciała być pewna, że to się naprawdę dzieje. Zaniemówiłem, a jednocześnie czułem, jak moje serce bije tak szybko, że mogłoby zagłuszyć wszystko inne.

Po kilku sekundach, które wydawały się jednocześnie wiecznością i mgnieniem oka, Sooyeon odsunęła się lekko, ale jej dłonie nadal spoczywały na moich policzkach. W jej oczach było coś pomiędzy niepewnością a zdecydowaniem.

— Przepraszam, jeśli to było za dużo... — zaczęła szeptem, patrząc na mnie, jakby próbowała odgadnąć, co teraz myślę.

Nie mogłem pozwolić, by cokolwiek ją zniechęciło. Bez słowa pochyliłem się i tym razem to ja ją pocałowałem, z pełnym przekonaniem i szczerością. Chciałem, żeby wiedziała, że to nie było za dużo, że dokładnie tego pragnąłem, choć bałem się to przyznać nawet przed samym sobą.

Kiedy nasze usta się rozłączyły, oboje lekko oddychaliśmy, a uśmiech pojawił się na jej twarzy.

— Chyba w takim razie znalazłaś odpowiedź na swoje pytanie o to, jak to jest być w związku — powiedziałem cicho, z uśmiechem.

Sooyeon roześmiała się lekko, a ja czułem, że ten dźwięk jest najlepszym zakończeniem starego roku i początkiem nowego, lepszego.

Nagle błysk jasnego światła sprawił, że oboje odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Oszołomiony, mrugnąłem kilka razy, próbując dostrzec, co się stało. Sooyeon wyglądała na równie zdezorientowaną – jej dłonie wciąż niepewnie spoczywały na moich ramionach.

— Co tu się dzieje? — zabrzmiał dobrze znany, rozbawiony głos.

Odwróciłem się w stronę dachu i zobaczyłem Heeseunga, który trzymał telefon uniesiony wysoko, wyraźnie zadowolony z siebie. Aparat w jego rękach jeszcze nie zdążył zgasnąć, a na jego twarzy malował się szeroki, psotny uśmiech.

— Heeseung! — wybuchłem, czując, jak moja twarz momentalnie zaczyna płonąć ze wstydu.

— No co? — odparł z niewinnym wyrazem twarzy, choć jego oczy błyszczały z rozbawienia. — Nie codziennie widzi się takie widowisko. Poza tym, ktoś musi udokumentować, jak kończy się ten rok.

Sooyeon zakryła twarz dłonią, próbując ukryć zmieszanie, ale jej ramiona lekko drżały, jakby próbowała stłumić śmiech.

— Serio? — zapytała, spoglądając na niego zza palców.

Heeseung wzruszył ramionami. 

— Nie martwcie się, ten filmik trafi tylko do wybranych. — Puścił nam oczko.

— Heeseung, nawet nie próbuj! — ostrzegłem, choć sam czułem, jak kąciki moich ust mimowolnie unoszą się w uśmiechu.

— Spokojnie, Sunoo. Nie psuj noworocznej zabawy — powiedział, zerkając na nas jeszcze raz z błyskiem w oku, po czym odwrócił się i ruszył w stronę schodów.

— Heeseung! — krzyknąłem za nim, ale ten tylko machnął ręką, znikając z pola widzenia.

Sooyeon spojrzała na mnie, a potem oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

— Myślisz, że naprawdę pokaże to wszystkim? — zapytała, kiedy odzyskaliśmy oddech.

— Z Heeseungiem nigdy nie wiadomo... — westchnąłem, a potem uśmiechnąłem się do niej uspokajająco. — Ale obiecuję, że nie pozwolę mu się wygłupić.

— To będzie niezapomniany nowy rok, co? — powiedziała z lekkim uśmiechem, a jej oczy znów spotkały moje.

— Już jest niezapomniany — odpowiedziałem cicho. 

Ostatecznie udało nam się wrócić na imprezę, choć przez resztę wieczoru Heeseung co chwilę posyłał mi znaczące spojrzenia, a Jay wypytywał, dlaczego wyglądam, jakbym wygrał na loterii. Sooyeon, choć z początku była trochę spięta, w końcu rozluźniła się, rozmawiając i śmiejąc się z resztą naszych przyjaciół.

W pewnym momencie, tuż przed odliczaniem do północy, znalazłem ją znowu. Stała z kieliszkiem soku, patrząc na fajerwerki, które już zaczęły rozświetlać nocne niebo za oknami.

Podszedłem do niej, nie mówiąc ani słowa. Kiedy spojrzała na mnie, uśmiechnęła się delikatnie.

— To był dziwny rok, prawda? — powiedziała, przerywając ciszę.

— Zdecydowanie. Ale zakończył się lepiej, niż mogłem sobie wyobrazić — odpowiedziałem, patrząc na nią z czułością.

Odliczanie do północy wypełniło pomieszczenie, a kiedy tłum krzyknął "szczęśliwego nowego roku", nie patrzyłem na fajerwerki ani na naszych znajomych. Patrzyłem na nią.

— Szczęśliwego nowego roku, Sooyeon — powiedziałem cicho, nachylając się bliżej.

— Szczęśliwego nowego roku, Sunoo — odparła z uśmiechem, zanim nasze usta złączyły się w krótkim, ale pełnym obietnic pocałunku.

To był początek czegoś nowego. Czegoś, co mogło nas poprowadzić w nieznane, ale już teraz wiedziałem, że cokolwiek nas czekało, byłem gotów.

Czasami największe zmiany w życiu przychodzą niespodziewanie. Czasami zaczynają się od niepozornego spotkania, od jednej rozmowy, od jednego spojrzenia. A czasami od pocałunku w sylwestrową noc.

💦💦💦

No kochani. Zakończona kolejna książka i to pierwszy raz w takiej formie. Czy napiszę coś jeszcze tak? Nie mam pojęcia, ale dziękuję za całe wsparcie, które okazaliście mi w trakcie pisania tej książki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro