31
SOOYEON
Gdy tylko Sunoo opuścił klasę, wstałam, by zrobić to samo. Czułam, że coś w nim pękło, jakby cała ta sytuacja w szkole, te spojrzenia, które nieustannie kierowali na niego, przelały czarę goryczy. Jego ból, choć próbował go ukrywać, był dla mnie wyraźnie widoczny. A teraz, kiedy zniknął za drzwiami, coś mi mówiło, że nie mogę po prostu siedzieć i nic nie robić.
Zamknęłam książki, biorąc je do torby. Długo zastanawiałam się, co zrobić. Wcale nie byłam pewna, czy to, co planuję, to dobra decyzja, ale z każdą chwilą rosło we mnie przekonanie, że muszę zrobić coś, żeby mu pomóc. Może nie umiem znaleźć właściwych słów, ale nie mogłam patrzeć, jak znika w sobie, jak zostaje sam z tym wszystkim.
Chciałam go znaleźć, porozmawiać, choćby na chwilę, spróbować mu pomóc. W końcu ruszyłam w stronę drzwi, omijając nauczyciela, który nawet nie zauważył mojej obecności, jak zwykle pogrążony w wykładzie. Korytarz był cichy, niemal pusty, co tylko potęgowało moje poczucie niepokoju.
Serce zaczęło mi bić szybciej, gdy poczułam, jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Zanim zdążyłam się zorientować, byłam już pociągnięta do pustej klasy, drzwi zatrzasnęły się za mną z głośnym hukiem.
– Co ty do diabła robisz? – zapytałam, szarpnięta w stronę środka pomieszczenia.
Felix, mój były chłopak, stał przede mną z uśmieszkiem, który od razu przypomniał mi o wszystkich złych wspomnieniach. Zawsze miał w sobie coś niebezpiecznego, coś, co sprawiało, że nie mogłam się od niego uwolnić. To był ten sam chłopak, który czuł się lepszy od innych, który traktował mnie jak zabawkę i zawsze musiał udowadniać swoją dominację. A teraz, stojąc w tej pustej klasie, czułam się, jakby historia miała się powtórzyć.
– Zawsze taka pewna siebie, Soo? – zapytał, jego głos pełen drwiny. – Myślisz, że jesteś kimś, że masz coś do powiedzenia?
Zacisnęłam wargi, nie odpowiadając, ale nie mogłam powstrzymać drżenia, które zaczęło ogarniać moje ciało. Wiedziałam, że Felix nie potrzebował żadnego powodu, by dręczyć ludzi. Jeśli coś mu się nie podobało, potrafił zrobić z tego problem. A teraz to ja byłam jego celem.
– Minho cię posłał, czy po prostu masz ochotę się zabawić? – rzuciłam, starając się zachować zimną krew. Mimo że moje serce waliło, wiedziałam, że nie mogę mu pokazać, że mnie przerasta.
Felix zbliżył się do mnie, jego twarz była pełna wrogiego uśmiechu. Zbliżył się tak blisko, że poczułam jego zapach, który wywołał w moich wspomnieniach uczucie niepokoju.
– Jesteś jeszcze bardziej żałosna niż myślałem, Soo – powiedział, zerkając na mnie z góry. – A to, co widzę teraz, jest wprost żałosne.
Zamknęłam oczy na chwilę, próbując uspokoić oddech, ale nie mogłam się opanować. To, co Felix robił, przypominało mi, jak łatwo było z nim stracić kontrolę nad wszystkim, jak łatwo mogło się wszystko wymknąć spod kontroli.
– Puść mnie – powiedziałam w końcu, głos lekko drżący. – Zostaw mnie w spokoju.
Felix zaśmiał się, ale jego śmiech nie brzmiał przyjaźnie, a raczej jakby cieszył się moim strachem. Zaczęłam cofać się w stronę drzwi, czując, że nie mam wyjścia. Przede mną stał Felix, a za drzwiami była wolność, ale nie wiedziałam, czy uda mi się przejść obok niego, nie stawiając czoła kolejnym upokorzeniom.
Poczułam, jak palce Felixa mocno zaciskają się na mojej szczęce, zmuszając mnie do uniesienia głowy. Czułam ból, ale nie dałam tego po sobie poznać. Wstrzymałam oddech, patrząc w jego twarz, próbując zignorować uderzający ból, który rozchodził się wzdłuż mojego ciała.
– Jesteście siebie warci z tym małym śmieciem, który niedawno zaszczycił swoją obecnością naszą klasę – powiedział, a w jego głosie brzmiała pogarda. To słowo „śmieciem" uderzyło mnie jak cios. Choć wiedziałam, że nie powinno mi na tym zależeć, słowa Felixa trafiały prosto w serce.
Wiedziałam, że mówił o Sunoo. O chłopaku, którego próbowałam zrozumieć, mimo że wszyscy wokół z niego się wyśmiewali. Zawsze był inny, nie pasował do reszty, ale ja widziałam w nim coś, co mnie przyciągało. Coś, czego inni nie widzieli.
– Nie rozumiem, dlaczego ci to przeszkadza – odpowiedziałam, starając się, by mój głos zabrzmiał pewnie, mimo że w środku drżałam. – To, że ktoś jest inny, nie czyni go gorszym. Ale to, jak traktujesz innych, to naprawdę jest żałosne.
Felix zaśmiał się szyderczo, a jego uśmiech nie wywoływał u mnie żadnego wrażenia. Wiedziałam, że to tylko jego sposób na wyładowanie frustracji, na pokazanie swojej wyższości. Ale nie miałem zamiaru tego tolerować.
– Nie masz pojęcia, Soo – powiedział cicho, przybliżając się jeszcze bardziej, jakby chciał mnie zastraszyć. – Zawsze będziesz na jego poziomie. Zawsze będziesz tym samym śmieciem, co on.
Nie odpowiedziałam, choć miałam ochotę wykrzyczeć mu całą prawdę, wyzwać go od najgorszych. Zamiast tego, poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej, gdy walczyłam z uczuciem bezsilności. Wydawało mi się, że nie ma dla mnie wyjścia, że tylko mogłam stać i słuchać jego obraźliwych słów.
Ale wtedy przypomniałam sobie, co powiedział mi Heeseung – że nie mogę dawać im tej władzy, że nie mogę pozwalać, by przejęli nad moim życiem kontrolę. Czułam, że coś we mnie pęka. Na moment przestałam czuć strach.
– Puść mnie – powiedziałam twardo, patrząc mu prosto w oczy. – Nie będziesz mnie ranić. Nie tym razem.
Poczułam, jak zimna powierzchnia ściany wbija się w moje plecy, a Felix przyciskał mnie do niej swoją całą masą. Jego ręce zacisnęły się na moich ramionach, a po chwili poczułam jego wargi na swoich. Były twarde, brutalne, pełne pogardy. Zamurowało mnie na moment – nie spodziewałam się tego, nie w tym momencie, nie od niego. Walczyłam z nim, próbując się wyrwać, ale jego ręce były silniejsze.
Serce zaczęło bić mi mocniej, a oddech przyspieszył. Czułam, jak moje ciało zostaje zdominowane przez jego. Każdy dotyk, każda pieszczota jego rąk na moich biodrach wywoływały we mnie odruch wstrętu, ale jednocześnie nie potrafiłam oderwać się od tej rzeczywistości, która tak brutalnie weszła w moje życie.
Nie miałam siły, by go odepchnąć. W mojej głowie panowała totalna ciemność. Co on ze mną robił? Dlaczego? Cały czas w głowie słyszałam krzyk, by to zatrzymać, ale moje ciało nie chciało współpracować. Strach przeszywał każdą komórkę mojego ciała, jakby te jego ręce, ten pocałunek, miały wymazać mnie z tego świata.
Nie wiem, jak długo to trwało. Był tylko on, jego obecność, jego oddech, jego dotyk, który nie był żadnym wyrazem czułości, tylko dominacji, przemocy.
W końcu zebrałam w sobie wszystkie siły, by wykonać ruch. Moje ręce zaciśniły się na jego klatce piersiowej, a nogi wyprostowały, próbując odepchnąć go od siebie. Krzyknęłam. Moje serce biło jak oszalałe, a jednocześnie poczułam nieprzyjemną ulgę, gdy oderwałam się od niego.
Felix zadrżał, patrząc na mnie z pogardą, ale nie ruszył się. Nie ruszył się, mimo że wiedział, co mu zrobiłam. Ale to była moja odpowiedź. Moje granice.
– Nie masz prawa – powiedziałam głośno, wbijając w niego wściekłe spojrzenie.
To był moment, w którym poczułam, że coś we mnie pękło. Ale tym razem to był dobre pęknięcie. Czułam, że odzyskuję kontrolę nad sobą.
Felix tylko zaśmiał się szyderczo, nie reagując na moje słowa. Jego śmiech był pełen pogardy, jakby to, co powiedziałam, nie miało żadnego znaczenia. Pociągnął mnie z powrotem do siebie, mocno chwycił za nadgarstki i przycisnął do ściany, nie dając mi szansy na jakąkolwiek reakcję.
Zaczął mnie całować ponownie, tym razem jeszcze bardziej brutalnie, jakby chciał mnie złamać. Czułam się jak marionetka w jego rękach, nie mogąc wyrwać się z tego koszmaru. Moje ciało reagowało na ten kontakt, a ja miałam wrażenie, że straciłam wszelką kontrolę. Z każdą sekundą było coraz trudniej.
– Myślisz, że możesz mnie odepchnąć? – szepnął mi do ucha, jego głos był pełen pewności siebie. – Ty nic nie znaczysz. Jesteś tylko zabawką w moich rękach, jak każda inna.
Czułam, jak moje serce bije coraz szybciej, a w głowie kłębiły się tysiące myśli. Czułam wstyd, bezsilność, ale przede wszystkim strach. Co jeśli to nigdy się nie skończy? Co jeśli on zawsze będzie tutaj, w moim życiu, kontrolując je?
Próbowałam walczyć, ale moje ciało było zmęczone, osłabione. Walka ze mną była dla niego zabawą, a ja czułam się jak bezradna ofiara, którą on zabierał sobie na własność.
Ale wtedy w mojej głowie zapaliła się iskra. Czułam, że nie mogę pozwolić mu zniszczyć mnie całkowicie. Musiałam znaleźć w sobie siłę, żeby się wyrwać.
Zacisnęłam zęby, próbując zebrać resztki energii. Moje ręce szukały czegoś, czegokolwiek, co mogłoby mi pomóc. W końcu palce natrafiły na coś twardego – kawałek metalowego narzędzia leżącego na stole w pobliżu. Bez zastanowienia złapałam je i jednym szybkim ruchem uderzyłam go w ramię.
Felix wzdrygnął się, zaskoczony, a ja momentalnie wykorzystałam chwilę, by odepchnąć go od siebie. Serce nadal biło mi w piersi, ale poczułam, jak kawałek mojej kontroli wraca. Przełknęłam głośno, starając się uspokoić oddech.
– Nie masz prawa mnie dotykać! – powiedziałam przez zaciśnięte zęby, patrząc na niego z determinacją.
Chłopak odsunął się na chwilę, patrząc na mnie wściekły, ale nie odważył się zrobić kolejnego kroku. Jego twarz była czerwona ze złości, ale coś w jego oczach mówiło mi, że teraz nie był pewny, co dalej.
– Jeszcze się zobaczymy – powiedział tylko, nim odwrócił się i wyszedł z klasy.
Zostałam tam, w tej pustej sali, cała drżąca, z rozdygotanym sercem, ale też z poczuciem, że może udało mi się wygrać tę bitwę. Jednak wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. I że nie mogę pozwolić sobie na słabość.
💦💦💦
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro