Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Gdy wybiegłem z pokoju, nie zwracając uwagi na otoczenie, wpadłem prosto na Sooyeon. Zaskoczona moim nagłym pojawieniem się, spojrzała na mnie z wyrazem niepokoju, ale szybko zareagowała, gdy zobaczyła w jakim stanie byłem. Chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do innego pokoju.

— Co się stało? — zapytała, zamykając drzwi za sobą, a jej oczy były pełne troski. — Wyglądasz, jakbyś zaraz miał zemdleć!

Przez chwilę nie potrafiłem znaleźć słów. Mój oddech był płytki, a serce waliło jak oszalałe. Chciałem jej powiedzieć, co się wydarzyło, ale wstyd paraliżował mnie na tyle, że jedynie potrafiłem machnąć ręką, jakby to miało załatwić sprawę. W sumie nie konkretnie jej chciałem powiedzieć. Po prostu chciałem to z siebie wyrzucić, a ona była najbliżej.

— Mów, co się dzieje! — Sooyeon nalegała, jej ton był zdecydowany, ale wciąż pełen współczucia, co nie pasowało mi do dziewczyna, która codziennie w szkole była obojętna na wszystko co ją otaczało.

— Nie próbuj mi wmówić, że cię to interesuje — powiedziałem, gdy się już trochę uspokoiłem. W moim głosie brzmiał gniew, może nawet trochę smutku. Czułem się okropnie, a jej zainteresowanie wydawało się tylko dodatkowym obciążeniem.

— Nie, naprawdę się martwię — odparła, a jej głos zmiękł. — Nie musisz tego robić. Nie musisz udawać, że wszystko jest w porządku.

Zamknąłem oczy, walcząc z napływającymi emocjami. Wiedziałem, że jest dla mnie miła, ale nie chciałem jej obciążać swoimi problemami. Chciałem, żeby o mnie nie myślała. Chciałem by się mną nie interesowała. W końcu, na głos, powtórzyłem:

— To nic. Zwyczajnie miałem zły moment.

— Zły moment? — powtórzyła, jakby nie mogła w to uwierzyć. — Wyglądałeś, jakby zaraz miałeś się załamać. Powiedz mi, co się stało, a może ci jakoś pomogę.

Na chwilę zamilkłem, wpatrując się w podłogę. Wiedziałem, że nie mogę pokazać, że się załamuję. Nie przy niej. Była zbyt podobna do mnie. Widziałem to w szkole. Zawsze na uboczu, ignorowała wszystko, była wycofana. Jej spojrzenie pełne było zrozumienia, ale jednocześnie zmartwienia, które przypominało mi, jak często czułem się odrzucony. Jednak dostrzegałem też w nich ból.

— Nic mi nie jest — odpowiedziałem, starając się zbudować mur między mną a nią. — Wiesz, żeby pomagać innym, powinnaś najpierw pomóc samej sobie.

Sooyeon wciągnęła powietrze, a jej oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. Natychmiast na jej twarzy pojawił się wyraz złości, jakby moje słowa ją dotknęły. Czy to było możliwe?

— Jak możesz tak mówić? — wypaliła, jej głos był ostry i pełen emocji. — Nie każdy ma to szczęście, by móc pomóc sobie w pierwszej kolejności. Może ja próbuję to robić, ale nie oznacza to, że mogę po prostu odpuścić i ignorować innych!

— Ale ja widzę, jak codziennie ignorujesz wszystko. Więc czemu nie możesz zignorować i mnie? — przerwałem jej, nie mogąc już dłużej powstrzymać złości. — Jeśli nie chcesz się tym dzielić i pomóc sobie, to może lepiej po prostu mnie ignoruj!

Na moich ustach zagościł chłodny uśmiech, a w sercu poczułem ulgę, że w końcu powiedziałem to, co myślę.

Sooyeon spojrzała na mnie zaskoczona, jej twarz przybrała wyraz dezorientacji.

— Sunoo, nie o to chodzi... — zaczęła, ale przerwałem jej.

— Nie obchodzi mnie. Po prostu daj mi spokój jak to robisz w szkole— krzyknąłem.

Przez chwilę stała w osłupieniu, a ja poczułem, jak zaczyna kręcić mi się w głowie. Wypity alkohol w końcu zaczął na mnie wpływać, a uczucie lekkości mieszane z niepokojem zalało mnie falą nieprzyjemnego oszołomienia.

— Muszę znaleźć któregoś z moich przyjaciół — powiedziałem, nie mogąc dłużej znieść tego przytłaczającego uczucia.

Zamknąłem oczy na chwilę, próbując się skupić. W moim umyśle pojawiły się obrazy z ostatnich chwil — Minho, Sehun, Felix... wszyscy w moim życiu, ale teraz wszystko wydawało się chaotyczne. Wszystkie chwile, które sprawiły, że czułem się beznadziejny, powróciły w ułamku sekundy.

— Sunoo! — Sooyeon zawołała, widząc, jak się chwieję. — Poczekaj, nie możesz iść sam!

— Muszę! — krzyknąłem, otwierając drzwi i wychodząc z pokoju. Chciałem tylko uciec od niej, od tych emocji, które zaczynały mnie przytłaczać.

W miarę jak biegłem przez korytarz, czułem, jak alkohol zaczyna robić swoje. Moje nogi były jak z waty, a wzrok zamazywał się. Próbowałem się skoncentrować na poszukiwaniu przyjaciół, ale myśli zaczęły mi uciekać w kierunku, którym nie chciałem. Coś w głębi mnie krzyczało, że powinienem się zatrzymać, ale paniczny lęk przed powrotem do tej sytuacji sprawił, że nie mogłem się zatrzymać.

W końcu dostrzegłem sylwetkę, którą rozpoznałem jako Jay'a. Zbliżałem się do niego, ale kiedy tylko otworzyłem usta, aby go zawołać, poczułem, jak świat zaczyna się kręcić wokół mnie. Straciłem równowagę i prawie wpadłem na niego.

— Sunoo! Co się dzieje? — zapytał, łapiąc mnie za ramiona.

— Muszę... muszę się stąd wydostać — wydusiłem z siebie, czując, że zaraz upadnę.

— Co się stało? — zapytał ponownie, zaniepokojony, ponieważ pierwszy raz widział mnie w takim stanie.

Czułem, że moja odwaga zaczyna się ulatniać. Zamiast odpowiedzieć, opadłem na podłogę, czując, jak łzy cisną się do oczu. Byłem taki słaby i o tym wiedziałem. Byłem tak słaby, że nie byłem w stanie ustać o własnych siłach.

Jay uklęknął obok mnie, jego twarz pełna zmartwienia.

— Sunoo, spokojnie. Co się stało? — zapytał, jego głos był cichy, ale pełen troski. Po chwili spojrzał na Sooyeon, która stała w pobliżu, z wyrazem niepokoju na twarzy. — Hej, znajdź Heeseunga, proszę. Musimy mu pomóc.

Sooyeon skinęła głową i wyszła, zostawiając mnie samego z Jay'em, który klęczał obok.

— Słuchaj, Sunoo — powiedział Jay, trzymając mnie za ramię. — Musisz mi zaufać. Jesteś bezpieczny, nic ci nie grozi. Opowiedz mi, co się stało.

Zamknąłem oczy, czując, jak myśli zaczynają się plątać. Nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnych słów, ani niczego, co mogłoby opisać to, co przeżyłem. Mój żołądek kręcił się z niepokoju, a emocje zaczęły mnie przytłaczać.

— Nie... nie mogę — wyszeptałem, ledwo słysząc własny głos. — Po prostu... nie mogę.

Jay spojrzał na mnie z pełnym zrozumienia wyrazem twarzy, a jego dłonie wciąż były na moich ramionach, jakby próbował dać mi trochę siły.

— Dobrze, Sunoo. Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. Po prostu oddychaj — powiedział, a jego ton był uspokajający. — Heeseung niedługo tu będzie. Razem znajdziemy sposób, żeby ci pomóc.

Czułem się coraz gorzej. Mój umysł był mętny, a świat wokół mnie zaczynał się rozmywać. W głowie kręciło mi się jeszcze bardziej, jakby wirujący bączek, który nie mógł się zatrzymać. Każda myśl wydawała się odległa, jakby przefiltrowana przez gęstą mgłę, a serce biło w nieregularnym rytmie.

— Sunoo, wszystko w porządku? — pytał Jay, ale jego głos brzmiał, jakby dochodził z daleka.

Nie potrafiłem odpowiedzieć. Chciałem, by wszystko zniknęło, bym mógł uciec od tego uczucia przytłoczenia. Wypity alkohol zaczynał działać na mnie z pełną mocą, a ja nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić.

Zacisnąłem zęby, próbując uspokoić wirujące w mym umyśle myśli. Gdybym tylko mógł znaleźć sposób, by to wszystko z siebie wyrzucić.

— Sunoo! — Jay ponownie zawołał, a ja zdołałem unieść wzrok, by spotkać jego zmartwioną twarz. — Musisz oddychać. Wdech... wydech...

Wciągnąłem powietrze, ale w moim żołądku zaczynało się odzywać coś, co przypominało przedsmak paniki. Zniknęła niepewność i pojawił się strach. Ilekroć zamykałem oczy, wracały obrazy Minho i jego kumpli. Każde wspomnienie tylko potęgowało mój lęk.

— Muszę... muszę iść... — powiedziałem nagle, próbując wstać, ale moje nogi były jak z waty.

Jay od razu zareagował, łapiąc mnie za ramię.

— Nie, Sunoo, nie wstawaj. Heeseung zaraz przyjdzie. Musisz poczekać.

Nie mogłem już dłużej znieść tego uczucia, że utknąłem w pułapce. Znalazłem się w chaosie, który musiałem przełamać.

— Muszę na świeże powietrze — wykrztusiłem, walcząc z narastającym uczuciem duszności.

Jay spojrzał na mnie z niepokojem, ale widziałem, że rozumie.

— Dobrze, ale nie sam. — Złapał mnie za ramię, pomagając mi wstać. Czułem, jak nogi wciąż mi się trzęsą, ale jego obecność dawała mi poczucie bezpieczeństwa.

Kiedy dotarliśmy do drzwi, spojrzałem na pokój, z domu uciekłem. W tłumie ludzi wszystko wydawało się głośne i chaotyczne. Nie mogłem się skupić, więc zamiast tego skupiłem się na Jay'u, który prowadził mnie ku wyjściu.

Gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz, świeże powietrze uderzyło mnie i wiedziałem, że zaraz powinno być trochę lepiej. Zatrzymałem się na chwilę, zamykając oczy, by poczuć, jak chłodny wiatr odsuwa od mnie ciężar, który trzymał mnie w szachu.

— Oddychaj, Sunoo, oddychaj — powtarzał Jay, stojąc obok mnie, a w jego głosie czułem determinację.

Po chwili zaczynałem czuć się nieco lepiej, choć wciąż miałem mdłości. Czułem, jak alkohol już nie wpływa na mnie tak samo jak w dusznym pomieszczeniu, ale strach przed tym, co się wydarzyło, wciąż tkwił w mojej głowie.

— Co się wydarzyło w środku? — zapytał Jay, kiedy tylko poczułem się na siłach, by odpowiedzieć.

Zacząłem wahać się, niepewny, czy mogę mu zaufać. Ale w jego oczach dostrzegłem szczere zaniepokojenie.

— To... to nic. — Próbowałem ukryć prawdę, ale nie potrafiłem ukryć drżenia w głosie. — Po prostu... nie chciałem tam być.

Jay spojrzał na mnie, jakby chciał, żebym się otworzył. Czułem, że potrzebuję jego wsparcia, ale z drugiej strony bałem się jego reakcji.

— Sunoo, wiesz, że możesz mi zaufać — powiedział Jay spokojnie, próbując mnie uspokoić. — Nie jesteś sam w tym wszystkim.

W głębi duszy wiedziałem, że to prawda, ale lęk przed wyjawieniem prawdy paraliżował mnie. Czułem, jakbym stał na krawędzi przepaści, gotowy do skoku, ale nie wiedziałem, co mnie czeka na dole.

Siedzieliśmy w ciszy, a chłodne powietrze sprawiało, że moje myśli zaczynały skupiać się na jednej rzeczy, a nie na wszystkim wokół. Czułem się coraz gorzej, a myśli w głowie stawały się coraz bardziej chaotyczne, ale dotyczyły tylko tego jak teraz się czułem i co się stało. Wtedy w oddali zauważyłem zbliżającą się sylwetkę Heeseunga.

— Co się stało? — zapytał, zaniepokojony, gdy dotarł do nas. Jego spojrzenie błądziło między mną a Jay'em.

— Sunoo nie czuł się najlepiej — odpowiedział Jay, a ja poczułem ulgę na myśl, że nie muszę tłumaczyć sytuacji.

Heeseung spojrzał na mnie z powagą.

— Musisz się uspokoić. Chodź, pomogę ci.

Nie miałem siły protestować, więc skinąłem głową. Heeseung położył rękę na moim ramieniu, a następnie poprowadził mnie w stronę jego samochodu. Miałem wrażenie, że świat wokół mnie się zamazuje, ale bliskość przyjaciela dodawała mi otuchy.

Gdy dotarliśmy do auta, Heeseung otworzył drzwi i pomógł mi wsiąść. Jay zajął miejsce obok mnie, a Heeseung usiadł za kierownicą.

— Wszystko będzie w porządku — powiedział Heeseung, uruchamiając silnik. Jego ton był uspokajający, a ja starałem się uwierzyć, że to prawda.

Podczas jazdy starałem się skupić na tym, co mówił, ale uczucie niepokoju wciąż mnie nie opuszczało. Wiedziałem, że muszę w końcu otworzyć się przed przyjaciółmi, ale na razie czułem, że wystarczy ich obecności.

💦💦💦

Nie mogłam się powstrzymać i mimo, że rozdział był planowany dopiero na sobotę to jest dzisiaj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro