Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

06

Pierwszy dzień w nowej szkole, a ja już byłem spóźniony na lekcje. Świetnie, Sunoo, genialny początek — pomyślałem, biegnąc korytarzem, szukając klasy. Moje buty odbijały się echem od zimnej, kamiennej podłogi, a ja czułem, jak zimny pot spływa mi po karku. Przeniesienie się tutaj miało być nowym początkiem, ale na razie czułem się, jakbym już wszystko psuł.

Kiedy w końcu dotarłem pod właściwe drzwi, wziąłem głęboki oddech, próbując uspokoić przyspieszone bicie serca. Złapałem za klamkę i powoli otworzyłem drzwi. Oczy wszystkich skierowały się na mnie, a ja momentalnie poczułem, jak moje ciało sztywnieje. Nie lubiłem tego uczucia. Nie lubiłem być w centrum uwagi.

— Spóźniony? — zapytała nauczycielka, unosząc brwi.

Skinąłem głową, nie znajdując w sobie odwagi, by odpowiedzieć. Gdzieś w głębi siebie liczyłem na to, że nikt mnie nie zapamięta. Może uda mi się po prostu zniknąć w tłumie, jak w poprzedniej szkole.

— Siadaj. — Jej głos był ostry, choć nieco znudzony, jakby codziennie mierzyła się z podobnymi sytuacjami.

Rozejrzałem się po klasie, szukając wolnego miejsca. Każdy rząd był już niemal pełny, poza jednym wolnym miejscem na końcu sali. Miejsce to  było koło dziewczyny, która siedziała wpatrzona w okno. Nie wyglądała tak, jakby zauważyła moje wejście, ani że ktoś obok niej miał usiąść. Była całkowicie pogrążona w swoim świecie, z twarzą ukrytą za długimi, ciemnymi włosami, które opadały na jej ramiona.

Zająłem miejsce obok niej, starając się zrobić to jak najciszej, żeby nie zwracać na siebie uwagi. W mojej głowie kłębiły się pytania – kim była? Dlaczego wyglądała na tak oderwaną od rzeczywistości? Może po prostu nie miała ochoty tu być, tak samo jak ja.

Próbowałem skoncentrować się na lekcji, ale co chwilę kątem oka zerkałem na nią. Nawet przez chwilę nie odwróciła głowy w moją stronę. To było trochę dziwne, jakby kompletnie ignorowała fakt, że ktoś się do niej przysiadł.

Zauważyłem, że na jej biurku leży mały zeszyt. Na jego okładce były wymalowane chaotyczne wzory, a jej dłoń trzymała ołówek, jakby właśnie przed chwilą coś pisała. Zastanawiałem się, co takiego mogło ją zajmować, skoro lekcja zdawała się nie istnieć w jej świecie.

W końcu, nie mogąc powstrzymać ciekawości, zdecydowałem się odezwać.

— Hej — szepnąłem, na tyle cicho, by nie przeszkodzić nauczycielce.

Dziewczyna drgnęła wyrwana ze swojego świata, po czym powoli przeniosła na mnie wzrok. Jej oczy były chłodne, a na jej twarzy malowała się mieszanka obojętności i zmęczenia.

— Co? — odpowiedziała oschle, jakby pytając, dlaczego w ogóle odważyłem się przerwać jej ciszę.

Nie byłem pewien, co odpowiedzieć.

— Nic, po prostu... chciałem powiedzieć "cześć". — Moje słowa zabrzmiały słabo, nawet dla mnie.

Spojrzała na mnie jeszcze przez chwilę, a potem wróciła do swojego okna, jakbym przestał istnieć. 

Chciałem być tylko miły, bo wiedziałem, że przez dłuższy czas będę musiał dzielić ławkę z tą dziewczyną. Ale jej reakcja sprawiła, że poczułem się, jakbym popełnił jakiś błąd. Może rzeczywiście nie powinienem się odzywać.

Próbowałem wrócić do notatek, lecz wciąż czułem jej obecność obok mnie. Cisza między nami wydawała się dziwnie ciężka, a moje myśli co chwilę wracały do tej krótkiej wymiany. W jej oczach było coś, czego nie potrafiłem rozgryźć — smutek? Znużenie? Być może to wszystko naraz.

Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że była jakby odcięta od tego, co działo się wokół. Może była jedną z tych osób, które po prostu nie potrafią znaleźć miejsca w tłumie, podobnie jak ja. Ale różnica była taka, że ona wydawała się z tym pogodzona. Ja wciąż szukałem swojego miejsca.

Gdy tylko zadzwonił dzwonek, zerwałem się z miejsca i prawie wybiegłem z sali. Nawet nie spojrzałem na dziewczynę, z którą dzieliłem ławkę, chciałem po prostu odetchnąć z ulgą. Cała ta sytuacja była bardziej niezręczna, niż się spodziewałem.

Rozglądałem się po korytarzu, próbując wypatrzyć znajomą twarz. Szkoła była nowa, ale moi przyjaciele — Sunghoon, Jake, Jay, Jungwon i Niki — powinni gdzieś tu być. W końcu to oni pomogą mi przetrwać ten dziwny, pierwszy dzień w nowym miejscu. Zawsze mogłem na nich liczyć, nawet w najbardziej stresujących chwilach.

Nagle zauważyłem Sunghoona stojącego przy szafkach, gadającego z Jay'em i Jungwonem. Uśmiechnąłem się z ulgą, podchodząc do nich szybkim krokiem.

— I jak tam pierwszy dzień? — zapytał Jay, unosząc brew z lekkim uśmiechem.

— Byłem spóźniony — powiedziałem, wzruszając ramionami, jakby to było coś zwykłego. — I trafiłem na... dziwną dziewczynę w ławce.

— Dziwną? — zainteresował się Jungwon. — Jak to "dziwną"?

— Nie wiem. Siedziała wpatrzona w okno, jakby cały świat przestał istnieć. A jak się do niej odezwałem, patrzyła na mnie jak na intruza.

— Może miała po prostu zły dzień — rzucił Jake, który właśnie podszedł z Nikim. — Albo jesteś po prostu słaby w robieniu pierwszego wrażenia.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a ja tylko przewróciłem oczami. Mimo wszystko dobrze było znów być z nimi. 

Jednak słysząc słowa Jake'a, chociaż były one rzucone w żartach, poczułem dziwne ukłucie w sercu. Zazwyczaj tego typu docinki mnie nie ruszały, ale tym razem coś we mnie pękło. Nie powinienem tego tak odbierać, przecież Jake tylko się ze mną droczył. Mimo to myśl, że mogłem być słaby w robieniu pierwszego wrażenia, od razu wbiła się we mnie jak cierń. A co jeśli to była prawda? Może właśnie dlatego w poprzedniej szkole wszystko się tak źle potoczyło.

Zaczęły pojawiać się pytania, na które nie miałem odpowiedzi. Czy to przez mój brak pewności siebie stawałem się łatwym celem? Czy to dlatego spotkało mnie tyle przykrych rzeczy? Może wszystko, co się wydarzyło, było moją winą, bo nie potrafiłem odpowiednio się bronić, czy zaprzyjaźnić z ludźmi na samym początku.

Zanim się zorientowałem, na chwilę oderwałem się od rozmowy i wróciłem myślami do tamtych dni. Zimne spojrzenia, szepty, które słyszałem za plecami, to uczucie, jakby świat mnie ignorował. Czy byłem niewidzialny przez swoje własne wady?

— Sunoo? — Usłyszałem głos Sunghoona, który patrzył na mnie z troską. — Wszystko w porządku?

Zamrugałem i potrząsnąłem głową, próbując odsunąć te myśli.

— Tak, tak, wszystko okej — odpowiedziałem szybko, próbując zamaskować swoje zamyślenie. — Po prostu... jestem zmęczony po tym całym biegu na lekcję.

Chłopaki spojrzeli na mnie, ale na szczęście nie drążyli tematu. Mimo że byłem wśród przyjaciół, poczułem, jak te stare wątpliwości i lęki zaczynają powoli do mnie wracać.

— Wiesz, że z nami też możesz porozmawiać, jak coś będzie się działo?— Jay położył dłoń na moim ramieniu.— Jeśli ktoś w klasie będzie cię zaczepiał to nam powiedz. Zajmiemy się tym.

Jay patrzył na mnie z troską, a jego dłoń na moim ramieniu dodawała mi otuchy. Spojrzałem mu prosto w oczy, szukając tej szczerości, którą czułem w jego głosie. Byłem wdzięczny za to, że zawsze mogłem na nich liczyć, ale mimo to w środku coś mnie powstrzymywało. Może to dlatego, że już wcześniej próbowałem mówić o swoich problemach i nikt nie zauważył, jak głęboko we mnie sięgnęły.

— Dzięki, Jay — odpowiedziałem z wymuszonym uśmiechem, próbując ukryć to, co naprawdę czułem. — Ale na razie wszystko jest w porządku. Dam sobie radę.

Jay, Sunghoon, Jake, Niki, i Jungwon byli jak rodzina, i wiedziałem, że naprawdę chcą mi pomóc. Ale czy naprawdę mogli zrozumieć, przez co przeszedłem? Zastanawiałem się, czy ich słowa, choć pełne wsparcia, mogły zmienić to, jak czułem się wewnątrz. Nie powiedziałem im wszystkiego tak jak Heeseungowi. Nie potrafiłem, ale oni chyba to zrozumieli.

— Hej, Sunoo, jesteśmy tu dla ciebie — dodał Sunghoon, podchodząc bliżej. — Wszyscy. Wiesz o tym, prawda?

Kiwnąłem głową, choć w środku wciąż miałem wątpliwości. Może w tej nowej szkole, w nowym środowisku, uda mi się zacząć od nowa. Ale czy naprawdę mogłem uciec od tych myśli, które tak głęboko zakorzeniły się w mojej głowie?

— Wiem— westchnąłem.— Idziemy razem na przerwę obiadową?

— Oczywiście! — odparł Jake z entuzjazmem, zarzucając mi rękę na ramię. — Musisz zobaczyć stołówkę. To prawdziwy raj dla głodnych.

Sunghoon i Niki zaśmiali się, a ja poczułem się trochę lżej, choć w głębi duszy wciąż tkwił ten cień niepewności. Próbowałem skupić się na teraźniejszości, na chłopakach, którzy zawsze potrafili poprawić mi humor. Może to było najlepsze wyjście — po prostu się odciąć od tych myśli i skupić się na tym, co jest tu i teraz.

— Okej, to widzimy się później — dodał Jay z uśmiechem. — I nie martw się, Sunoo, ogarniemy to wszystko.

— Będziemy na ciebie czekać pod klasą by pójść razem. Za ten czas postaraj się poznać z kimś ze swojej klasy, Sunoo.

Kiwnąłem głową, choć wewnętrznie wiedziałem, że będzie to trudniejsze, niż Jungwon myślał. Poznawanie nowych ludzi nigdy nie przychodziło mi łatwo, zwłaszcza po tym, co wydarzyło się w mojej poprzedniej szkole. Jednak ich wsparcie było czymś, co naprawdę doceniałem.

— Spróbuję — odpowiedziałem, choć sam nie byłem pewien, czy dotrzymam słowa.

— Damy ci czas — zaśmiał się Sunghoon, a reszta chłopaków podchwyciła jego żart. — Ale pamiętaj, my zawsze będziemy na ciebie czekać. Stołówka nie ucieknie.

Oni wszyscy byli dla mnie jak rodzina. Nawet jeśli nie byłem pewien siebie w tej nowej szkole, to świadomość, że mam ich przy sobie, dodawała mi odwagi. Może naprawdę mogłem zacząć wszystko od nowa.

Niepewnie wróciłem do klasy i zająłem swoje miejsce. Na szczęście na razie byłem sam w ławce, co dało mi chwilę na uspokojenie myśli. Czułem, jak napięcie powoli opuszcza moje ciało, choć świadomość, że wkrótce znowu będę musiał zmierzyć się z nowymi twarzami, nie dawała mi spokoju.

Spojrzałem na puste miejsce obok i poczułem mieszankę ulgi i samotności. Z jednej strony cieszyłem się, że nikt nie próbował od razu mnie zagadywać, ale z drugiej... wiedziałem, że jeśli nie zacznę wchodzić w interakcje z innymi, mogę ponownie utknąć w swojej skorupie.

Próbowałem skupić się na zeszycie leżącym przed sobą, ale w mojej głowie wciąż krążyły myśli o tym, jak trudno jest się otworzyć i zacząć na nowo.

Nagle podeszły do mnie dwie dziewczyny. Spojrzałem na nie zaskoczony, nie spodziewając się, że ktoś podejdzie do mnie tak szybko, zwłaszcza że starałem się raczej nie zwracać na siebie uwagi.

— Hej, ty jesteś nowy, prawda? — zapytała jedna z nich, uśmiechając się przyjaźnie. Miała jasne włosy spięte w wysoki kucyk i wyglądała na osobę, która czuje się bardzo swobodnie w takich sytuacjach. Jej pewność siebie niemal mnie onieśmielała.

— Tak, jestem — odpowiedziałem niepewnie, próbując wykrzesać z siebie choć trochę entuzjazmu.

— Jestem Yuna, a to Jisoo — dodała, wskazując na swoją koleżankę, która wyglądała na nieco bardziej powściągliwą. Miała ciemne włosy i chłodniejsze spojrzenie, ale skinęła mi głową z uprzejmością.

— Miło cię poznać — dodała Jisoo. Jej głos był cichy, ale wyraźny.

— Sunoo — odpowiedziałem, przedstawiając się.

— Zastanawialiśmy się, skąd jesteś — Yuna usiadła na brzegu ławki, wciąż z tym samym uśmiechem. — Widziałam cię w korytarzu, a że tu nowi to rzadkość, postanowiłyśmy się przywitać.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc po prostu kiwnąłem głową, ciesząc się, że atmosfera była w miarę przyjazna, ale jednocześnie czułem się trochę nieswojo. Nie chciałem wyjść na zbyt zamkniętego, ale nie byłem przyzwyczajony do bycia w centrum uwagi.

— Dzięki — wymamrotałem, po czym spojrzałem na swoje biurko, próbując nieco się wycofać z rozmowy.

— Skąd znasz chłopaków? — zapytała Yuna, przekrzywiając głowę z zaciekawieniem. Jisoo spojrzała na nią, jakby chciała się dowiedzieć tego samego.

— Przyjaźnimy się od kilku lat — odpowiedziałem, starając się brzmieć naturalnie. W moim głosie była pewność, której tak bardzo potrzebowałem w nowym miejscu.

— Wow, to super! — odezwała się Yuna, a w jej oczach pojawił się błysk zainteresowania. — Jak się poznaliście?

— Mieszkaliśmy w tej samej okolicy, więc... jakoś tak wyszło. Zaczęliśmy spędzać czas razem, a potem... tak już zostało.

Jisoo uśmiechnęła się, jakby doceniała tę przyjaźń. Czułem, że atmosfera między nami staje się bardziej swobodna.

— A jak się czujesz w nowej szkole? — zapytała Jisoo, przyglądając mi się uważnie.

— Na razie... dziwnie, ale mam nadzieję, że będzie lepiej — odparłem, starając się być szczery.

Chciałem by ta rozmowa się już zakończyła. Nawet jeśli dziewczyny były do mnie przyjaźnie nastawione, to nie potrafiłem się poczuć swobodnie. Nie potrafiłem się w tym odnaleźć.

Na szczęście pojawienie się nauczyciela zakończyło tę wymianę zdań. Dziewczyny wróciły na swoje miejsce, a po chwili zrobiła to samo moja sąsiadka z ławki. Szczerze nie wiedziałem co było gorsze. Rozmowa z Jisoo i Yuną, czy ta dziwna atmosfera, która powstawała, przy tej dziewczynie z ławki.

💦💦💦

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro