|009|
Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, a jego dotyk sprawiał, że cała drżałam. To była chwila, na którą skrycie czekałam od dawna. Wszystko było tak idealne...Po prostu nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
W pewnej chwili Michael przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie i usadził na swoich kolanach. Wplotłam dłonie w jego włosy, nie odrywając się od niego nawet na chwilę. Czułam jak gładzi moje udo, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Ten facet działał na mnie jak nikt inny. Z sekundy na sekundę pragnęłam go coraz bardziej i nic nie potrafiłam na to poradzić. Był niesamowity.
- Szefie, jesteśmy na miejscu. - usłyszeliśmy głos Anthony'ego. Przerwaliśmy pocałunek, jednak wciąż byliśmy bardzo blisko siebie. Michael jedną ręką nadal gładził moje udo, a drugą chwycił za mój policzek. Uśmiechnął się i po raz ostatni cmokną moje usta. Przygryzłam wargę, po czym zeszłam z jego kolan. Wysiadł z auta i wyciągnął dłoń w moją stronę, aby mi pomóc. Kiedy wyszłam z pojazdu, Michael splótł nasze palce i od razu udaliśmy się do domu.
Będąc na holu przystanęliśmy.
- To co...będę leciała do siebie. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na nasze dłonie, które wciąż były złączone.
Michael pokręcił głową, po czym objął mnie delikatnie w tali i przyciągnął do siebie.
- Zostań ze mną. - powiedział i cmoknął mnie w usta. - Chcę być przy Tobie.
Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.
Ruszyliśmy w stronę pokoju Michaela. Idąc tym wielkim korytarzem, cały czas czułam na sobie jego wzrok. Nie było to dla mnie krępujące, a nawet śmiało mogę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg sypialni, praktycznie od razu połączyliśmy się w pocałunku. Jego dłonie błądziły po mojej tali i biodrach. Coraz bardziej pragnęłam jego bliskości i nic, ale to nic nie mogłam na to poradzić. Był tak cholernie namiętny i pociągający, że w tamtym momencie gotowa byłam zrobić dla niego dosłownie wszystko. W pewnej chwili poczułam przyjemny ból, który spowodowany był ściśnięciem mojego pośladka. Wydałam z siebie głośne mruknięcie, na co on zareagował zadziornym uśmiechem. Nie narzekałam na takie zachowanie, a nawet wręcz przeciwnie. Bardzo mi się to podobało. Jednak mimo wszystko byłam bardzo zaskoczona. Michael na co dzień był wesołym, skromnym i przede wszystkim dość nieśmiałym facetem. Nigdy nie przypuszczałabym, że w tych sprawach może być aż tak...perwersyjny? Tak, chyba "perwersyjny" to dobre słowo.
Powolutku zaczęłam rozpinać guziki w jego pięknej, czarnej koszuli. Mike nie protestował, a nawet zaczął całować mnie jeszcze bardziej zachłannie. Byłam kompletnie oszołomiona tym co się właśnie działo. Jego zapach, dotyk, pocałunki...To wszystko doprowadzało mnie do skraju wytrzymałości, a mimo to chciałam więcej. Kiedy byłam już przy ostatnim guziku, oderwał się ode mnie, po czym pomógł mi w ściągnięciu swojej górnej część garderoby. Serca waliło mi jak szalone. Wyglądał niesamowicie. Mimowolnie zagryzłam dolną wargę, co spotkało się z wyraźną aprobatą z jego strony. Po raz kolejny tej nocy połączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Czułam jak zdecydowanym ruchem łapie za suwak z tyłu mojej sukienki i prowadzi go ku dołu. Następnie, kiedy to sukienka była już całkowicie odpięta, wziął mnie na ręce i delikatnie położył na swoim ogromnym łóżku. Zsunął ze mnie moje odzienie, po czym zaczął składać pocałunki na mojej szyi, brzuchu, klatce piersiowej...Dosłownie wszędzie. Przymknęłam oczy. Mój oddech był przyspieszony oraz bardzo płytki. Było mi cholernie gorąco i jedyne czego pragnęłam w tamtym momencie był Michael. Wtedy nie liczyło się dla mnie nic innego poza nim. Był cały mój.
Ta noc na zawsze zmieniła relacje między nami.
Zmęczeni oraz spełnieni zasypialiśmy w swoich ramionach. Kiedy byłam już jedną nogą w krainie snu, poczułam jak Michael składa delikatny pocałunek na moich uchu.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa, dziewczyno. - wyszeptał.
Uśmiechnęłam się.
Zasnęłam.
***
Od razu kiedy się obudziłam, usłyszałam przyjemną melodię, która dobiegała z zewnątrz. Kochałam poranki w Neverlandzie. Uwielbiałam budzić się i podziwiać piękno tego miejsca. Wszystko tam było takie magiczne, jakby z bajki. Zdecydowanie było to moje ulubione miejsce na ziemi. Marzyłam, aby zostać tam na zawsze.
Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy, po czym usłyszałam przyjemny głos.
- Dzień dobry, kochanie. - pierwsze co zobaczyłam to rozpromieniona twarz Michaela, który pisał coś na papierze.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się i przytuliłam do jego torsu. Michael odłożył kartkę oraz długopis, po czym objął mnie ramieniem.
- Jak się spało? - zaczął głaskać moją głowę.
- Bardzo dobrze. - spojrzałam na niego. - Masz genialne łóżko. Chyba Ci je ukradnę i zawiozę do Austin. - uśmiechnęłam się.
Michael parsknął śmiechem, po czym połączył nas pocałunkiem. Poranki u boku Michaela zdecydowanie należały do moich ulubionych. Kiedy budziłam się przy nim mój dzień zawsze stawał się piękniejszy. Uwielbiałam kiedy witał mnie z uśmiechem na ustach, bądź kiedy spał jak aniołek u mojego boku. Kochałam to, że po prostu był.
- Co tam pisałeś? - zapytałam odrywając się od Michaela.
- Piosenkę. - odgarnął kosmyk moich włosów za ucho..
- Super, mogę zobaczyć?
- Nie teraz. Jest jeszcze nieskończona. - powiedział. - Ale obiecuje, że kiedy będzie gotowa, zobaczysz ją jako pierwsza. - cmoknął mnie w czoło.
Pokiwałam głową i znów się przytuliłam.
- To co, może śniadanie? - zapytał.
- Pewnie. - uśmiechnęłam się. - Tak właściwie...Która jest godzina? - usiadłam, zakrywając swoje ciało kołdrą.
- Już dwunasta, śpiochu. - uśmiechnął się i wstał. - Idę poprosić Marry, żeby przygotowała nam jakieś śniadanie, a ty się spokojnie ubierz. - powiedział i wyszedł.
Tak jak powiedział, tak też zrobiłam. Nałożyłam na siebie bieliznę, jednak nie mogłam nigdzie znaleźć sukienki. Postanowiłam pożyczyć koszulę, która wisiała na oparciu fotela. Kiedy zapinałam guziki dostrzegłam kartkę, na której Michael zapisywał swoją nową piosenkę. Wiem, że powiedział, że jest nieskończona i zobaczę ją dopiero kiedy będzie gotowa, ale nie mogłam się powstrzymać od podniesienia tego kawałku papieru i sprawdzeniu co się na nim znajduje. Zawsze byłam ciekawska i po prostu gdybym nie dowiedziała się co na nim jest, nie mogłabym wysiedzieć w spokoju ani chwili.
Powoli podniosłam kartkę. Nie było na niej wiele, bo zaledwie kilka zdań.
"She's got the look, she's so fine and you know damn well The girl will be mine..."
Uśmiechnęłam się pod nosem i odłożyłam kartkę. Zaczęłam się zastanawiać nad słowami, które przed chwilą przeczytałam, jednak nie trwało to długo, gdyż usłyszałam znajomy głos.
- Idziesz?
- Tak. - uśmiechnęłam się w stronę Michaela. - Pożyczyłam twoją koszulę. Mam nadzieje, że się nie gniewasz.- powiedziałam.
- Oczywiście, że nie. - podszedł i objął mnie w pasie. - Wyglądasz pięknie, kochanie. - delikatnie mnie pocałował. Złapałam go za buzię i zaczęłam odwzajemniać jego pocałunki. Po chwili Michael zmarszczył czoło i oderwał się ode mnie. Jego wzrok utkwiony był na szafce stojącej obok łóżka.
- Chyba tego nie czytałaś, co? - wskazał głową na kartkę.
- Nie... Czemu tak pomyślałeś? - zaczęłam kręcić. Michael przyjrzał mi się dokładnie, po czym się zaśmiał. Oczywiście wiedziałam, że zorientował się jaka była prawda. Całe szczęście jakoś specjalnie się nie wkurzył, co było zdecydowanie na moją korzyść.
- To może pójdę do siebie i ubiorę jakieś spodenki. - zmieniłam temat.
- Leć, czekam w jadalni. - powiedział, po czym wyszliśmy z jego sypialni. Kiedy byłam już całkiem ubrana, zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Mike. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać.
- Zaraz sylwester. - mruknęłam patrząc na kalendarz.
- Prawda. - pokiwał głową i napił się soku. - Masz jakieś plany?
- W sumie to nie. - powiedziałam. - Judy przyjedzie tutaj, do L.A. Wiesz, związek z Adamem kwitnie. - zaśmiałam się. - Charlotte też wyjeżdża, a ja pewnie zostanę w domu albo pojadę do rodziców. - wzięłam gryza swojej kanapki.
- A gdybyś została ze mną? - zapytał. - Może spędzilibyśmy ten wieczór tylko we dwoje? - spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- Z ogromną chęcią.- uśmiechnęłam się.
31 grudnia 1987
- Nie mogę uwierzyć, że jest sylwester a my leżymy pod kocem w piżamach i się obżeramy. - powiedział Michael otwierając kolejną czekoladę. Fakt, pół dnia spędziliśmy na kanapie przed telewizorem, przytulając się, całując i jedząc wszystko co tylko wpadło w nasze ręce.
- Ja nie narzekam. - zaśmiałam się skacząc po kanałach. - Kurcze, nie ma co oglądać. - westchnęłam zrezygnowana.
- Może się ubierzemy i pójdziemy na diabelski młyn? - spojrzał na mnie. Bez wahania się zgodziłam. Kochałam tę karuzelę. Za każdym razem kiedy tam byłam, przypominało mi się nasze pierwsze spotkanie...Pierwsza rozmowa. Tak było i tym razem.
"- Chyba Ci się podoba moja Nibylandia. - usłyszałam. Spojrzałam na niego.
- Chyba? Tutaj jest przepięknie. - powiedziałam przenosząc ponownie mój wzrok na całą posiadłość. - Magiczne miejsce. - uśmiechnęła się.
- Widzisz, chciałem, żeby Neverland był moim oderwaniem od rzeczywistości. Z resztą nie tylko moim. Chciałem, uszczęśliwić nim innych ludzi, a w szczególności dzieci. - wyjaśnił.
- Chyba Ci się to udaje, co? - spojrzałam na niego uśmiechnięta. Od razu rozpromieniał.
- Tak myślę. Zapraszam tutaj całe rodziny, żeby mogli odpocząć od wszystkiego... - powiedział. - Annie, gdybyś zobaczyła radość tych wszystkich dzieci, a w szczególności chorych...to jest widok nie do opisania. Zapominają o tych wszystkich problemach i nieprzyjemnościach, których doświadczają. To coś niesamowitego. - kiedy o tym opowiadał, był przepełniony masą emocji, które można było dostrzec na jego twarzy.
- Chciałabym to kiedyś zobaczyć na własne oczy - powiedziałam.
- I zobaczysz - zapewnił. - Bo mam nadzieje, że mnie kiedyś odwiedzisz."
Odwiedziłam.
Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Hej, księżniczko. - usłyszałam. - Nad czym tak myślisz? - objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego i wtuliłam się w jego klatkę.
- Po prostu przypomniało mi się jak byliśmy tutaj pierwszy raz. - powiedziałam. - Wiesz, we dwoje. - dodałam.
Michael uśmiechnął się pod nosem.
- Już wtedy wiedziałem, że wywrócisz mi świat do góry nogami.
- Jak to? - spojrzałam na niego.
- Wiesz, kiedy zobaczyłem Cię pierwszy raz...Poczułem coś dziwnego. - zaczął wyjaśniać. - Nie umiem tego opisać, ale było to dla mnie nieznane uczucie. Coś po prostu kazało mi do Ciebie podejść i się przywitać. - powiedział.
- Do tej pory pamiętam to twoje przywitanie. - parsknęłam śmiechem. Michael poszedł w moje ślady.
- Tak wiem, że Cię wystraszyłem.
- Nic nowego. - zaśmiałam się. - Kontynuuj. - złapałam go za rękę, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Chciałam wiedzieć co czuł kiedy mnie pierwszy raz zobaczył, kiedy pierwszy raz rozmawialiśmy. Musiałam znać każdy szczegół.
- Więc...- zaczął. - Kiedy zaczęliśmy rozmawiać...byłem po prostu oczarowany. Dopiero wtedy dowiedziałem się jaka jesteś urocza, inteligentna, zabawna, delikatna...- z każdym kolejnym słowem czułam jak moja twarz przybiera czerwony kolor. - Po prostu kupiłaś mnie wszystkim. - zaśmiał się. - Wtedy już wiedziałem, że tak łatwo sobie Ciebie nie odpuszczę. - przygryzł wargę w delikatnym uśmiechu.
Usłyszeliśmy wybuch fajerwerków, co oznaczało, że powitał nas rok 1988. Z góry mięliśmy idealny widok na piękne, kolorowe, mieniące się niebo. Spojrzałam na mojego ukochanego, który wpatrywał się w fajerwerki z uśmiechem na twarzy. Mimowolnie moje kąciki ust podniosły się ku górze. Mike przeniósł swój wzrok na mnie i delikatnie złapał mnie za policzek.
- Szczęśliwego Nowego Roku, mała. - powiedział i zbliżył swoje usta do moich.
Muszę przyznać, że tamtego dnia poczułam się naprawdę szczęśliwa.Miałam wszystko czego mogłam sobie zamarzyć. Kochającą rodzinę, przyjaciół, pracę, która sprawiała mi niesamowitą przyjemność...No i Michaela. Mike stał się dla mnie całym światem i z ręką ma sercu mogę przyznać, że oszalałam na jego punkcie. Nigdy w życiu nie poznałam drugiej takiej osoby, która byłaby tak dobra, ciepła, wspaniałomyślna i kochana. Byłam wdzięczna Bogu za każdą sekundę spędzoną z u jego boku. Był moim największym skarbem.
- Kocham Cię, Michael. - oderwałam się delikatnie od niego.
Uśmiechnął się.
- To tak jak ja Ciebie, kochanie. - zagryzł wargę i znów przywarł swoje wargi do moich.
***
Jeżeli dotrwałeś do końca pozostaw po sobie jakiś ślad. Nie tylko będzie mi bardzo miło, ale i zmotywujesz mnie do pisania kolejnych części! :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro