Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25 Czyś ty do reszty oszalał?!

Kręciłem się po centrum handlowym i przystanąłem pod sklepem Apple. Zmarszczyłem brwi, by zaraz uśmiechnąć się pod nosem. Wszedłem do środka oglądając rozładowane telefony i komputery na wystawach. Przed apokalipsą miałem iphone'a, ale jeden ze starszych modeli, a teraz trzymałem w dłoniach zakurzoną siódemkę.

Zerknąłem na drzwi pracownicze. Tam powinien być magazyn z całkiem nowymi telefonami, które zawsze były trochę naładowane będąc w pudełkach. W budynku nie było prądu, więc czytnik kart był nieaktywny. Złapałem za klamkę, która ustąpiła, a ja uśmiechnąłem się lekko. Był tu korytarzyk, a w nim kilka drzwi. Sięgnąłem po latarkę z tylnej kieszeni i rozejrzałem się.

Wszedłem za drzwi z napisem "magazyn" i pisnąłem cicho widząc całe półki wypełnione sprzętem Apple. Odpakowałem jeden z telefonów i włączyłem go ciesząc się sam do siebie, że może w końcu coś dobrego wynikło z tego wszystkiego. Albo choć trochę zabawy.

Przeglądałem całkiem nowy telefon i nie usłyszałem zombie wychodzącego z korytarza. Zdałem sobie sprawę, z jego obecności, gdy Zayn wbił nóż w jego czaszkę. Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami.

- Czyś ty do reszty oszalał?! - wrzasnął łapiąc mnie za ramiona i przyciskając do szafki. Rozchyliłem wargi przestraszony, bo chyba nigdy nie widziałem go takiego złego.

- Sprawiasz mi ból - wyszeptałem czując jak wbija boleśnie palce w moją skórę.

- Mógł cię ugryźć! Czemu myślisz tylko o sobie?! - Zayn puścił jedno moje ramię by uderzyć w ścianę - Mam teraz tylko ciebie, a ty nawet nie raczysz powiedzieć, gdzie sobie idziesz i nie sprawdzasz, czy nie zagraża ci-

- Zayn? - usłyszałem niepewny głos Liama. Stał w drzwiach przypatrując nam się niepewnie. Spojrzałem na niego mrugając powoli.

- Wszystko jest okay - powiedziałem łapiąc za nadgarstki Zayna.

- Nie prawda - syknął mulat, w końcu puszczając mnie - Postaraj się łaskawie nie umrzeć - warknął do mnie i trącił Liama ramieniem, wychodząc z magazynu. Przymknąłem oczy starając się unormować oddech.

- Niall?

- Nic mi nie jest - szepnąłem i poczułem jak mój przyjaciel łapie mnie za rękę. Rozchyliłem powieki spoglądając w zmartwione brązowe oczy Liama.

- Louis też tak mówił.

Pokręciłem głową.

- To całkiem inna sprawa. Harry skrzywdził go, bo był wściekły na to co stało się w Mattowi. A Zayn był zły, bo martwi się o mnie. Jestem głupi, powinienem był uważać i sprawdzić, czy nie ma tu żadnych zombie zanim tu wszedłem - wymamrotałem.

- Nie jesteś głupi. Po prostu w końcu poczułeś się bezpiecznie i to jest w porządku, ale najpierw musimy dokładnie sprawdzić całą galerię zanim będziemy mogli przestać zastawiać wejścia - powiedział przyciągając mnie do uścisku - Pamiętasz, że jeżeli byłoby coś nie tak, zawsze jestem tu dla ciebie.

- Wiem, dziękuje - odparłem. Gdy Liam wyszedł, kucnąłem przy zwłokach dziewczyny. Zauważyłem jej podcięte nadgarstki i zacisnąłem wargi. Podniosłem z podłogi latarkę, którą upuściłem, gdy Zayn przyszedł, podobnie jak telefon.

Wszedłem za jedne z uchylonych drzwi i zobaczyłem śpiwór oraz opakowania po jedzeniu. Czyli próbowała przetrwać. Śpiwór pokryty był krwią, zapewne tą po jej samobójstwie.

- Przykro mi - szepnąłem łapiąc za jej ramiona i ciągnąc ją znów do tamtego pomieszczenia, następnie je zamykając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro