Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17 Ludzkie życie jest teraz najważniejsze!

Minęły trzy dni. Popołudnia staraliśmy się jakoś zapełnić codziennymi obowiązkami lub czytaniem książek, które Harry uwielbiał. Za to noce przysypiałem w ramionach Zayna.

Jednak.. nie rozumiałem naszej relacji. Z jednej strony co wieczór czekał aż przyjdę do jego sypialni. A z drugiej, prawie w ogóle ze mną nie rozmawiał.

Po popołudniu reszta grupy wróciła z wyprawy. Przytuliłem mocno Liama, wysiadającego z samochodu Vio.

- Hej - wymamrotałem wzdychając cicho i odsuwając się by spojrzeć na niego z uśmiechem - Znaleźliście coś?

- Dużo jedzenie. I nie tylko - powiedział wskazując na ciężarówkę Harry'ego, z której wysiadł on, wraz z Mattem, ale i.. dziewczynką. Zmarszczyłem brwi obserwując ją. Miała zniszczone ubrania i rude włosy zaplecione w gruby warkocz.

- Kto to? - usłyszałem niezadowolony głos Zayna i poczułem deja vu. Zachowywał się jak wtedy, gdy pojawiliśmy się w ich osadzie.

- Ruth - odpowiedział Harry biorąc dziewczynkę na ręce. Wyglądała na wykończoną - Znaleźliśmy ją wracając. Powiedziała, że jej rodzice nie żyją.

- Kolejna gęba do wykarmienia. Poza tym, nie mamy miejsca - warknęła Violet biorąc na ramie dużą torbę. Zacisnąłem wargi, bo właśnie to myślała o nas na początku. Pewnie wciąż tak uważa. Zerknąłem na Harry'ego, na którego twarzy wymalowała się złość.

- Ludzkie życie jest teraz najważniejsze! - powiedział zaciskając zęby, a dziewczynka poruszyła się w jego ramionach - Nie zostawimy dziecka na pastwę zombie, tylko dlatego, że nie chcesz podzielić się pokojem! - prawie krzyknął, a ja zrobiłem krok do tyłu.

- Może spać u nas, Liam i tak-

Ellinor urwała, kiedy spojrzała na mojego przyjaciela i jego znaczący wzrok.

- Mamy po prostu wolną kanapę - dodała uśmiechając się do rudowłosej. Harry odstawił Ruth na ziemie, a ta niepewnie podeszła do Elli, u której boku stał Matt, po tym jak przytulał ją mocno przez parę chwil.

- Okay, na poprawę humor - zaczął mój przyjaciel sięgając do torby stojącej obok niego Violet - Znaleźliśmy alkohol i gry planszowe, co powiecie na wspólny wieczór? - spytał uśmiechając się do mnie i Louisa. Pokiwałem głową.

- To świetny pomysł, dawno nie usiedliśmy na spokojnie i nie udaliśmy, że wokół nie ma apokalipsy zombie - powiedziała Ellinor  ściskając dłoń swojego męża. Zerknąłem przez ramie na Zayna uśmiechając się delikatnie, na co on tylko odwrócił się wchodząc do domu. Zacisnąłem zęby by wymusić uśmiech i skierować go do reszty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro