15 Zayn cię w nocy szukał
Od autorki: Nic nie komentujecie:(
Zanim opuściłem pokój Zayna, spytałem go, czy na pewno chce być teraz sam. Wciąż był smutny i z oczami pełnymi łez, kiedy powiedział, że tak.
Nie wyobrażam sobie nawet jego bólu, gdy Doniya się zmieniła. Wszyscy straciliśmy bliskich. Jednak po pewnym czasie, godzimy się z tym. Wiemy, że są teraz w lepszym miejscu i nie muszą się już martwić światem pełnym zombie.
Mnie wciąż męczyły koszmary, jednak od kiedy mieszkaliśmy w osadzie.. śniłem je coraz rzadziej. Wieczorem ułożyłem się na kanapie w salonie zostawiajac sypialnie Louisowi i przykryłem się kocem wpatrując w okno wychodzące na las. Mimo iż parę metrów dalej było ogrodzenie, to bałem się, że za moment, gdy tylko odwrócę wzrok, pojawi się tam zombie.
- Niall? - usłyszałem w drzwiach cichy, zachrypnięty głos. Uniosłem się spoglądając na Zayna, którego ciało oświetlała mała świeca pozostawiona na szafce w korytarzu - Możesz przyjść do mojego pokoju? - spytał, a ja kiwnąłem głową schodząc z kanapy i idąc za mulatem do jego sypialni chwytając poduszkę i koc.
Zerknąłem po drodze w drzwi sypialni Lou, który mnie spał i jestem pewien, że patrzył na mnie pytająco.
Bez słowa ułożyłem się na łóżku tak jak poprzednim razem, jednak teraz twarzą do Zayna. Wpatrywaliśmy się w siebie leżąc na materacu, nie mówiąc nic. Brunet przysunął się do mnie minimalnie i patrząc mi wciąż w oczy, wyciągnął rękę, kładąc ją na mój brzuch. Szukał w moim spojrzeniu jakiegoś protestu, jednak nie znalazł go.
Przyciągnął mnie bliżej siebie, aż nie wtuliłem się w jego klatkę piersiową, okrytą koszulką. Przymknąłem oczy słuchając bicia jego serca. Skuliłem się delikatnie w jego ramionach czując przyjemne ciepło i bezpieczeństwo.
Obudziłem się wciąż będąc przytulanym przez Zayna. Tak jakbyśmy nie ruszyli się ani na milimetr. Mulat wciąż spał, więc najdelikatniej jak mogłem, wysunąłem się z jego ramion wychodząc potem z sypialni i kierując się do łazienki.
Przystanąłem widząc w niej Lou myjącego buzie. Spojrzał na mnie w odbiciu lustra.
- Hej - odezwałem się cicho, posyłając mu delikatny uśmiech. Jednak on tego nie odwzajemnił - Coś się stało?
- Zayn w cię w nocy szukał - powiedział sięgając po ręcznik.
- I znalazł - odparłem przechodząc obok niego i również nachylając się nad umywalką. Opłakując twarz zimną wodą usłyszałem głos Louisa i nigdy jeszcze nie wydawał mi się tak irytujący.
- Nie powinieneś wchodzić z nim w takie relacje Niall. Wiem, że potrzebujesz bliskości, ale.. - urwał wzdychając głośno zanim oblizał wargi, podając mi ręcznik i spojrzał mi w oczy - Harry powiedział mi o jego siostrze.
- No i? - warknąłem.
- Ja nie ciągnąłem za sobą Pheobie i Daisy, gdy się przemieniły - wysyczał i mimo iż widziałem w jego oczach ból, to mogłem skupić się wyłącznie na tym co miał na myśli. Uważał, że z Zaynem jest coś nie tak.
- Może zbyt szybko pozwoliłeś im odejść? - spytałem od razu tego żałując, bo wargi Louisa rozchyliły się w niedowierzaniu. Nie chciałem go ranić, ale.. czułem potrzebę bronienia Zayna - Nie powinienem tego mówić - powiedziałem cicho, odwracając wzrok - Ale nie chcę się kłócić. Ja nie wtrącam się w twoje sprawy z Harrym, więc ty nie wtrącaj się w moje i Zayna.
- Od kiedy ty i Zayn macie sprawy?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro