13 Znasz kogoś imieniem Doniya?
Louis spędzał wieczór z Harrym, a ja sam nie byłem pewien czy chcę i mogę wciąż u nich mieszkać. Myślałem, że mógłbym spędzić noc u Ellinor i Matta, razem z Liamem. Zgodzili się, tyle, że mój przyjaciel nie spał u nich już od kilku dni. Mówią, że teraz śpi u Vio. Byłem zaskoczony.
Rano chciałem dokończyć to, czego nie zrobiłem z Zaynem. Szedłem z nożem powoli po lesie starając się uspokoić oddech i nie panikować.
Nie zawsze będzie ktoś obok by mnie obronić.
Starałem się opanować drżenie rąk i szaleńcze bicie serca, gdy zobaczyłem pierwszego zombiego. Przełknąłem z trudem ślinę zbliżając się do niego i wbijając ostrze w jego czaszkę. Patrzyłem jak upada na ziemie a z moim warg wyrwał się szczęśliwy, ale jednocześnie nerwowy chichot. Nie zawahałem się.
W ostatniej chwili usłyszałem za sobą kroki i odwróciłem się cofając na widok kolejnego sztywnego. Rozchyliłem wargi czując paraliżujący mnie powoli strach. Patrzyłem w szare oczy sztywnego aż otrząsnąłem, gdy był zaledwie metr ode mnie. Sięgnąłem po swój nóż wyszarpując go z głowy trupa i wstrzymując oddech, zamachnąłem się wbijając się w jego głowę.
Upadł na ziemie, a ja rozejrzałem
się nerwowo, zanim przysiadłem na powalonym drzewie pozwalając sobie na mały zawał.
Wpatrywałem się przed siebie, aż między drzewami mignął mi Zayn. Zmarszczyłem brwi unosząc się z miejsca. Zabrałem swój nóż czyszcząc go o już zniszczone ubrania zombiego.
Ruszyłem powoli za meżczyzną przystając za drzewami, gdy się zatrzymał.
- Doniya? Cholera, Doni - powiedział do siebie zaczynając się rozglądać w panice.
Przyglądałem mu się ze zmarszczonymi brwiami. Nagle poczułem dłoń na ramieniu. Wrzasnąłem, kiedy zerkając przez ramie zobaczyłem dziewczynę, będącą zombie. Starałem się odsunąć, zabrać jej rękę z siebie, jednak ona wydawała te dźwięki i starała się mnie ugryzł.
To był dosłownie moment, kiedy Zayn pojawił się obok i wbił nóż w jej głowę ze zniszczonymi ciemnymi włosami. Upadła na ziemie, tak jak ja kawałek dalej starając się panicznie złapać powietrze. Zerkałem to na zombie to na ciemnookiego przyglądającego się jej.
- Z-Zayn..? - wyszeptałem, a on tylko przymknął oczy.
- To.. to i tak była jej pora - powiedział tylko, na co zmarszczyłem brwi - Wracaj do domu.
- A ty? - podniosłem się w końcu z ziemi. Moje dłonie wciąż drżały, kiedy strzepywałem z siebie piach.
- Zaraz przyjdę - wymamrotał zachowując się jak nie on. Przełknąłem ślinę i stałem jeszcze moment obserwując go zaniepokojony - Idź - warknął, na co od razu ruszyłem przez las do domu nawet się nie oglądając.
Zayn nie wracał długo. Harry siedział w salonie czytając książkę. Przysiadłem obok niego, na co zamknął powieść posyłając mi delikatny uśmiech.
- Znasz kogoś imieniem Doniya? - spytałem cicho, a jego uśmiech momentalnie znikł - Wiem, że to nie moja sprawa..
- Widziałeś Doniyę?
- Ja.. Nie wiem. Usłyszałem to imię i-
Urwałem widząc dziwną emocje na twarzy bruneta.
- To była.. To była siostra Zayna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro