Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 Mieliśmy szczęście

Siedzieliśmy z Louisem i Liamem na werandzie domu Matta i Elli, rozmawiając o miejscu w którym teraz żyliśmy. I nie mogliśmy cieszyć się bardziej.

- Mieliśmy szczęście - odparł Payne spoglądając na nas z uśmiechem. Kiwnąłem głową zauważając idącego w naszym kierunku Harry'ego.

- Zebranie w domu Vio - powiedział przebiegając po nas swoimi zielonymi oczami. Wstałem ze swojego miejsca, tak jak moi przyjaciele i ruszyliśmy w kierunku domu, do którego nigdy nie podejrzewałem, że wejdę. Podobnie jak Louis. Tylko Liam nie miał z tym problemu.

Obserwowałem bruneta, gdy jego wzrok spotkał się z tym Vio, na co ta odwróciła oczy starając się go nie obserwować. Rozchyliłem wargi, ale zaraz je zamknąłem przemykając głośno ślinę. Jej salon był piękny, zadbany. Nie podejrzewałbym jej o taki wystrój. Myślałam raczej o broni, trofeach zabitych zombie czy ludzi. Ona po prostu mnie przerażała.

- Co oni tu robią? - wywróciła oczami, patrząc na mnie i Lou.

- Są częścią naszej grupy - odparł Harry, a ja zerknąłem na wchodzącego do salonu Zayna. Spojrzał na mnie, z czymś dziwnym w oczach. Jakby był na mnie zły.

Chyba wolałem, jak mnie lubił i to okazywał, niż jak był zły. Sprawiał, że nie chciałem nawet spać w ich domu. A nawet ogródku.

- Dobra - westchnęła Vio - Siadajcie i nie przeszkadzajcie, najlepiej nie wydawajcie dźwięków - mruknęła, a ja opuściłem głowę zajmując miejsce na kanapie obok Ellinor, która uśmiechnęła się do mnie uroczo.

- Violet - warknął Harry, nie kryłem zaskoczenia jego reakcją. On rzadko się denerwował - Są teraz z nami, nie traktuj ich jak wrogów.

- Nie nazywaj mnie tak - rzuciła po chwili nie ukrywając zirytowanie.

- Do rzeczy - mruknął Zayn siedząc na fotelu obok Vio, a właściwie Violet, czyli naprzeciwko mnie. Trudno było mi skupić wzrok na kobiecie, nie spoglądając na niego.

- Więc robimy wyprawę - zaczęła ciemnowłosa wzdychając głośno - Dwoma samochodami, jedziemy dalej, niż dotychczas. Chcemy zrobić zapasy na dłuższy czas. Jadę ja, Harry, Liam i Matt - powiedziała, na co otworzyłem szerzej oczy - Zostaje Zayn, Niall, Louis i Ellinor, będziecie pilnować domów. Pytania?

- Też chcę jechać - odezwała się nagle Elli, a wszyscy spojrzeli na nią marszcząc brwi.

- Oh błagam Ell, po co? - prychnął Zayn, na co zmarszczyła brwi.

- Dawno nie wychodziłam - wymamrotała po chwili zdając sobie, że większość patrzyła na nią z rozbawieniem. Nie możliwe by nudziła się tutaj tak bardzo, by chcieć jechać szukać jedzenie i zmierzyć się z zombie. Ja już wolę pilnować osady, zdecydowanie.

- Nie ma mowy - mruknął Matt, a Ellinor westchnęła.

- Żadnych pytań? Świetnie, wyjeżdżamy jutro rano - powiedziała Vio po chwili - A teraz wypad - mruknęła odwracając się i wychodząc z salonu.

Ruszyłem do drzwi, ale przystanąłem czekajac na Zayna. Spojrzał na mnie przelotnie, a ja zacisnąłem wargi.

- Zayn.. - zacząłem idąc za nim, jednak on zignorował mnie. Nie wiem czemu czułem potrzebę rozmowy z nim, wytłumaczenia czy czegokolwiek, ale.. Nie chciałem żeby ktoś, koło kogo teraz żyje i od kogo może zależeć moje życie, był na mnie zły - Zayn, proszę - syknąłem doganiając go, gdy przystanął w połowie drogi do domu. Odwrócił się w moją stronę mrużąc oczy.

- Proszę, odpieprz się - syknął pochylając się lekko do mnie. Rozchyliłem wargi w szoku i opuściłem głowę patrząc jak mulat znika w drzwiach swojego domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro