Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

08 Nie zostawiaj mnie samego

Minął ponad tydzień od kiedy mieszkaliśmy na osiedlu z Harrym i resztą. Zayn uczył mnie sporadycznie, a ja pomagałem Ellinor w jej ogrodzie. Uprawiała różne warzywa, które niestety były niejadalne, ale nie potrafiliśmy jej tego powiedzieć.

- Gdzie ty idziesz? - spytałem widząc jak Louis wsiada do samochodu. Podszedłem do niego odrzucając łopate.

Tomlinson westchnął cicho przeczesując palcami włosy i uśmiechnął się lekko wciskając dłonie do kieszeni bluzy.

- Jadę z Harrym na przeszukiwanie kolejnych sklepów - odparł, a ja spanikowany zrobiłem krok w jego stronę.

- Nie zostawiaj mnie tu samego - wysyczałem nie pozwalając mu zamknąć drzwi od auta.

- Daj spokój Niall, jest tu Liam i reszta. Nic ci się nie stanie, a ja niedługo wrócę - pochylił się całując moje czoło. Niechętnie zamknąłem drzwi od samochodu i zerknąłem na wsiadającego po drugiej stronie Harry'ego. Posłał mi uśmiech zanim usiadł za kierownicą.

Odwróciłem się, gdy ruszyli i wróciłem do pomagania Ellinor przy jej warzywach.

- Harry znalazł je jakiś czas temu, mam nadzieje, że są w porządku - westchnęła Elli podając mi saszetkę z marchwią, a sama zasadziła pomidory. Zasypałem dziury z nasionami i sięgnąłem po konewkę.

- Jest pusta - wymamrotałem spoglądając na dziewczynę. Odgarnęła z czoła kosmyk włosów, który uciekł z jej wysokiego kucyka i spojrzała na mnie. Wyciągnęła rękę by wziąć ode mnie konewkę - Przyniosę, powiedz skąd - uśmiechnąłem się lekko.

Lubiłem Ellinor, była miła tak samo jak jej mąż. Harry'ego też lubiłem mimo uczucia zazdrości, które wypełniało mnie kiedy wciąż gdzieś zabierał Louisa. Cieszyłem się, gdy mój przyjaciel był szczęśliwy, a wydawał się taki być przy brunecie, ale.. Bałem się, że mi go odbierze. Liam też coraz więcej czasu spędzał z kimś innym niż ja. Zwykle z Mattem, a czasem nawet z Vio. Podziwiałem go, ona mnie przerażała. Nawet nie ukrywała tego, że nie podoba się jej to, że grupa się powiększyła, tak jak Zayn.

- Z jeziora, jest kawałek za domami - powiedziała wskazując mi kierunek i klęknęła przy kiełkujących kawałek dalej owocach.

Ruszyłem w stronę jeziora, a gdy je znalazłem, uklęknąłem przy nim wkładając konewkę pod wodę czekając aż się napełni. Rozejrzałem się, zauważając ogrodzenie ciągnące się parę metrów od jeziora, oddzielając nas od lasu. Prawdopodobnie pełnego zombie.

Zobaczyłem też Zayna przechodzącego przez dziurę w ogrodzeniu, którą potem przykrył. Wpatrywałem się w niego, kiedy nie odwrócił się również mnie zauważając. Obserwował mnie mrużąc lekko oczy zdając sobie sprawę, że ktoś go przyłapał.

Rozchyliłem wargi i zamrugawszy kilka razy, uniosłem pełną konewkę ignorując to, że mulat sam kręcił się poza osiedlem. Nie miałem prawa pytać ani wtrącać się w jego sprawy, więc wróciłem bez słowa do Ellinor.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro