Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

03 To Matt, Ellinor i Vio

Od autorki: Nie spałam całą noc, a jestem bardziej żywa niż jak zapadam w śpiączkę na 12h 😂 miłej niedzieli 💕

Zatrzymaliśmy się na małym osiedlu otoczonym wysokim ogrodzeniem. Pod bramą stał zombie. Harry zatrzymał samochód i wychylił się by zabić go i chwile potem wjeżdżaliśmy na osiedle.

Były tu trzy jednopiętrowe domy. A przed jednym z nich stały trzy osoby i wyglądały dość czysto, więc nie byli zombie. Dwie kobiety i jeden mężczyzna.

Harry zatrzymał auto, a my zeskoczyliśmy z paki spoglądając na obcych, przypatrujących się nam nieufnie. Przygryzłem nerwowo wargę spuszczając wzrok na ziemię. Wyglądali jakby chcieli nas zamordować.

- Kto to? - warknęła kobieta wyglądająca na najstarszą z nich wszystkich. Miała ścięte do ramion ciemne włosy, a ciemne oczy wbijała we mnie i moich przyjaciół.

- Mieliście przywieźć jedzenie, a nie kolejne osoby do wykarmienia - odezwał się jedyny chłopak.

- Przypominam, że ty jakiś czas temu też byłeś tylko kolejną osobą do wykarmienia - warknął Harry wysiadając.

- Spokojnie, nie są zagrożeniem - prychnął mulat, którego imienia wciąż nie znaliśmy. Spojrzałem na niego, a ten zerknął na mnie przelotnie zanim ruszył w kierunku tej trójki - Sami nie potrafią się obronić, a co dopiero atakować.

- Hej! - zawołał urażony Louis, swoim wysokim głosem - Po prostu było ich naprawdę dużo, Niall nie wyrobił i-i..

- Jasne - zaśmiał się cicho Harry - W każdym razie. Wzięli jedzenie z ostatniego sklepu w okolicy i gotowi są się podzielić. Poza tym w grupie raźniej Vio - podszedł do najstarszej z nich i poklepał po ramieniu - Wiesz jak mało ludzi zostało teraz na świecie i powinniśmy trzymać się razem - dodał już ciszej, jednak my to słyszeliśmy.

Znowu spojrzeli na nas z podejrzeniem czającym się w oczach.

- Dobra. Ale jeżeli coś odwalą - wyjęła zza paska pistolet i wymierzyła w nas. Mój oddech zamarł, tak samo jak oddechy Louisa i Liama - Nie będę się wahać - wysyczała.

- Uspokój się Vio - odezwała się ta, która dotychczas nie wymówiła ani słowa. Była dość niska, a jej jasne włosy kręciły się przy końcach. Spojrzała na nas i złapała Vio za nadgarstek opuszczając jej dłoń do dołu, razem z wymierzoną bronią - Nazywam się Ellinor - powiedziała dotykając lekko swojego mostka z uśmiechem skierowanym do nas - To mój mąż, Matt - wskazała na chłopaka - A to Vio. Zayna i Harry'ego na pewno znacie. Może będziecie spać w tym domu, co oni?

- Nie - mruknął mulat i wnioskuję, że to Zayn.

- Vio swojego domu nie udzieli - odezwał się Matt, a wspomniana kobieta fuknęła cicho i ruszyła w kierunku jednego z domów. Po głośnym trzaśnięciu drzwiami Ellinor uśmiechnęła się nerwowo - Możemy w sumie któregoś z was przygarnąć na kanapę.

- Ty i ty nocujecie u nas - odezwał się Harry wskazując na mnie i Louisa. Spojrzeliśmy po sobie z Tomlinsonem.

- Dobrze, w takim razie ja pójdę do was - Liam uśmiechnął się lekko do małżeństwa. Tamci kiwnęli głowami.

- Jeżeli jesteście głodni, to Ellinor organizuje kolacje. A jak nie, to możecie iść już spać - powiedział Matt.

- Nie, dzięki - odpowiedział Louis i złapał mnie za nadgarstek - Wolelibyśmy odpocząć. Ale możecie to wziąć - wyjął dwa słoiki zawierające paprykę i ogórki. Uśmiechnął się nerwowo do nowo poznanych osób - Tylko to znaleźliśmy..

- Zawsze coś - Ellinor uśmiechnęła się szeroko zabierając słoiki od Lou. Pomachała do nas i ruszyła razem z Liamem i Mattem do jednego z domów.

- Nie boisz się, że to psychopaci, którzy zabiją nas we śnie i zjedzą na śniadanie? - spytałem Louisa na ucho, gdy szliśmy ramię w ramię do ostatniego domu za Harrym i Zaynem.

- Nawet jeżeli, nie mamy już wyboru - odszepnął mój przyjaciel łapiąc mnie za rękę i ściskając ją lekko - Spokojnie, nie dam ci zrobić krzywdy.

Uśmiechnąłem się do niego słabo i kiwnąłem głową. Wbiłem wzrok w plecy naszych nowych gospodarzy marząc, by nie okazali się naszymi największymi wrogami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro