🎶Yuuri się upija?🎶
„Jako artysta i muzyk powinieneś być ostrożny, zanim coś powiesz, a tym bardziej zanim coś zrobisz przeciw innym. Artysta nie może być negatywny. Jesteśmy, by jednoczyć ludzi. Pocieszać ich, ożywiać. To nasz obowiązek". ~ Burning Spear
Po zakończonym odcinku na żywo cała ekipa wraz z uczestnikami, jak również z tymi, którzy opuścili program, zostali zaproszeni na bankiet przez producentów. Również Yuuri się na nim zjawił, choć chyba jako jedyny czuł się wyobcowany. Stał w kącie, a w ręce trzymał lampkę szampana. Phichit rozmawiał z jakąś dziewczyną, a Victor dyskutował o czymś z Yakovem. Japończyk rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu większej ilości alkoholu. Nie przepadał za mocnymi trunkami, ale w niektórych sytuacjach wprost tego potrzebował.
Podszedł do stołu, na którym leżały kieliszki z tradycyjnym rosyjskim alkoholem zwanym wódką. Bez zastanowienia wziął jeden do ręki i wypił na raz. Szybko znalazł sok, aby popić palącą ciecz. Za pierwszym kieliszkiem poszedł drugi, trzeci i czwarty. Czarnowłosy miał ochotę chwycić za kolejny, ale poczuł jak kręci mu się w głowie. Chciał skierować się powolnym krokiem do łazienki, ale po drodze nieszczęśliwie się potknął i wywrócił na ziemię.
Nie miał siły, żeby wstać. Próbował się podnieść, ale bez skutku. Spróbował jeszcze raz, ale jego nogi odmawiały posłuszeństwa. Dopiero po jakimś czasie podszedł do niego mężczyzna, blondyn o zielonych oczach. Chwycił go za ramiona i podniósł do góry. Chciał zaprowadzić go do łazienki, ale odmówił. Poszedł sam, nadal się chwiejąc. Yuuriego wprost zataczającego się zauważył Victor, który momentalnie przerwał rozmowę z Yakovem i poszedł za swoim podopiecznym.
Nikiforov domyślał się, że Japończyk się upił. Nie pierwszy raz widział w swoim życiu osobę, która przesadziła z ilością alkoholu. Był Rosjaninem, przez co spotkanie pijanego człowieka na ulicy było codziennością. Nie wiedział, jaki chłopak miał powód, żeby się upić. Wolał go obserwować, niż mieć później na sumieniu, gdyby coś sobie zrobił. Przeczuwał, że ta sytuacja była spowodowana bezpośrednio z jego powodu.
Wszedł do łazienki i rozejrzał się dookoła. Domyślił się, że Yuuri schował się w jednej z kabin. Podszedł po cichu do lustra. Przejrzał się w nim i oczekiwał, aż czarnooki wyjdzie. Oparł się rękoma o blat i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Na pierwszy rzut oka wyglądał na miłego, choć w głębi był bezduszny, a raczej on tak o sobie myślał. Bezuczuciowy dupek bez serca. Oderwał się od lustra, kiedy usłyszał cichy szloch.
– Yuuri! – Podszedł do drzwi kabiny i w nie zapukał. – Yuuri proszę, otwórz.
– Idź stąd! Nie chce z tobą rozmawiać! - krzyknął.
– Nie ruszę się stąd, więc wyjdź.
Młodszy koniec końców odpuścił. Otworzył drzwi od kabiny i stanął przed nim. Jego oczy były zaczerwienione od łez, a spojrzenie bardzo przenikliwe. Wpatrywał się swoimi czarnymi oczami w te niebieskie należące do platynowłosego.
– Co się z tobą dzieje? – przerwał ciszę Victor.
– Nie widzisz, co się ze mną dzieje? – wymamrotał. – Dlaczego mi to robisz?
– Nie rozumiem.
– Od zawsze byłem poniżany. Nie tylko w Rosji, ale w Japonii również. Jestem ofiarą losu i najlepiej byłoby, gdybym nigdy się nie urodził. – Spojrzał na niego przygnębiony. – Myślisz, że te twoje wszystkie czułości na mnie nie działają? Uściski, pocałunki w czoło, twoja obecność. Uważasz, że to wszystko jest dla mnie obojętne, nic nieznaczące? Nie, nie jest, a ty to wykorzystujesz, moją uległość. Tak naprawdę masz mnie gdzieś. Jesteś zajęty swoją narzeczoną, która, jak widzę jest dla ciebie wszystkim, słyszałem waszą rozmowę po próbie. A ja? Jestem jedynie zabawką! Nie zauważyłeś tego, co do ciebie czuję? Od dawna cię podziwiam, od zawsze byłeś moim autorytetem! – wykrzyczał, zaciskając pięści i spoglądając w dół. – Dlaczego nie możesz mnie kochać? – Potknął się i wleciał wprost w ramiona platynowłosego. – Pokochaj mnie Victor! Pokochaj mnie... – Zemdlał.
Trzymał go w swoich ramionach. Zarumienił się, a policzki wyglądały tak, jakby cała krew z mózgu do nich odpłynęła. Był oszołomiony wyznaniem Yuuriego. Nie podejrzewał, że chłopak może coś do niego czuć, tym bardziej tego, że go kocha. Nie mógł powiedzieć, że w ogóle się tego nie spodziewał. Od samego początku wiedział, że czarnowłosy bardzo go ceni i uważa za swój autorytet. Było mu przykro, że tak bardzo go zranił, zwłaszcza wtedy, gdy wyparł się jakichkolwiek uczuć do niego podczas kłótni z Iriną.
Widząc, że chłopak zemdlał, spanikowany zaczął go lekko klepać po policzkach, aby się obudził, nie poskutkowało. Nerwowo przybliżył się do kranu, odkręcił wodę i biorąc trochę cieczy do ręki, oblał go i ponownie zaczął klepać. Japończyk ocknął się, a drzwi od pomieszczenia zostały otwarte. W progu stanął Phichit, zaniepokojony całą sytuacją. Momentalnie podbiegł do ledwie żywego przyjaciela, który kilka razy zamrugał, gdy go zobaczył.
– Boże, Yuuri, co ci się stało? – zapytał spanikowany Phichit.
– Za dużo wypił i zakręciło mu się w głowie – wyjaśnił Nikiforov.
– Może trzeba wezwać lekarza?
– Nie, spokojnie. Od kilku kieliszków wódki jeszcze nikt nie umarł, chyba... – zamyślił się Rosjanin.
– Puść mnie Victor – syknął Yuuri.
– Może lepiej, żebyś wrócił do domu? – zaproponował Taj.
– Zajmę się nim – odparł platynowłosy – nie musisz się niczym martwić – dodał po chwili.
– Dobrze, wierzę panu na słowo.
– Jakiemu tam panu? Mów mi na ty.
– No dobrze, więc wierzę ci na słowo. – Uśmiechnął się lekko i wszedł do środkowej kabiny.
– Chodź Yuuri, wyprowadzę cię tylnym wyjściem.
– Nie, nie trzeba! Dam sobie radę! – wybełkotał.
– Nie sądzę. – Przełożył jego rękę przez swoje ramię i zaczął iść. – Zabieram cię do siebie, raczej matka wolałaby cię nie widzieć w takim stanie.
Czarnowłosy więcej się nie odezwał. Szumiało mu w głowie i nie zdawał sobie sprawy z tego, co tak naprawdę się działo. Mówił coś do siebie po japońsku, czego Rosjanin nie rozumiał. Wyszli tylnym wyjściem na świeże powietrze. Było późno, więc poczuli na swoich policzkach nieprzyjemny chłód. Victor posadził Yuuriego na ławce, a sam zadzwonił po taksówkę. Zajął miejsce obok niego i spojrzał w niebo. Było bezgwiezdne i zachmurzone.
Głowa Yuuriego mimowolnie opadła na ramię platynowłosego, który jedynie lekko się uśmiechnął. Objął go ramieniem i wpatrywał się przed siebie. Wysokie budynki i światła symbolizowały nocne życie Petersburga. Victor nie przepadał za imprezami i bankietami, ponieważ ze względu na swoją karierę często na nich bywał. Kiedy tylko mógł, niezauważenie je opuszczał. Mimo że lubił spędzać czas z ludźmi, wszystko po jakimś czasie może się zwyczajnie znudzić.
– Yuuri – odezwał się i szturchnął go – taksówka przyjechała.
– Ale ja nie chcę nigdzie iść – jęknął.
– Chodź –powiedział, wstając i pociągając go – położysz się spać, jak będziemy na miejscu.
Rosjanin wręcz zapakował czarnowłosego do taksówki. Zapłacił kierowcy, który za dosyć dobrą cenę miał zawieść ich na miejsce. Dochodziła północ, więc droga była pusta, a ze względu na światła awaryjne można było przejechać szybciej. Apartament platynowłosego znajdował się w jednej z bogatszych dzielnic Petersburga. Kupił go pięć lat temu. Wcześniej mieszkał w rodzinnym domu na obrzeżach miasta wraz z matką i ojczymem. Mając dwadzieścia dwa lata, musiał w końcu się ustatkować i za zarobione pieniądze został właścicielem pięknego, przestronnego, nowoczesnego mieszkania.
Minęło dziesięć minut, a oni byli już na miejscu. Wysiedli i skierowali się do bramy. Victor otworzył drzwi za pomocą kodu i pchnął je do przodu. Ciągnął za sobą Yuuriego aż do windy. Weszli do środka i pojechali na czwarte piętro. Platynowłosy wyciągnął z kieszeni kurtki klucz i otworzył drzwi. Nie ściągając butów, zaprowadził Japończyka do salonu i położył na kanapie. Sam poszedł odwiesić marynarkę na wieszak.
Makkachin przebudził się i podbiegł do Yuuriego. Zaczął go wąchać i lizać po twarzy. Chłopak nie do końca wiedział, co się dzieje. Odruchowo pogłaskał zwierzaka, który wprost się na nim położył. Nikiforov rozczulił się na ten widok. Zawołał pupila do siebie, aby dał czarnowłosemu spokój.
– Victor...
– Co jest?
– Chcę spać – wymamrotał.
– Chodź, zaprowadzę cię do łóżka. – Chciał mu pomóc wstać.
– Nie! – krzyknął. – Zanieś mnie.
– Niech ci będzie – westchnął.
Chwycił go jak pannę młodą i podniósł do góry. Pchnął nogą drzwi i wszedł do swojej sypialni. Położył Japończyka na łóżku, a on momentalnie zasnął. Victor lekko uśmiechnął się na ten widok. Wyciągnął z szafy koc i okrył go. Złożył pocałunek na jego czole, ściągnął okulary z nosa i wyszedł z pomieszczenia. Usiadł na fotelu, oparł głowę o oparcie i zamknął oczy.
~*~
Lekko uchylił ciężkie powieki. Zamrugał kilka razy i zobaczył biały sufit. Przetarł ręką oczy. Wstał do siadu i dopiero w tamtym momencie poczuł ogromny ból z tyłu głowy. Złapał się za bolące miejsce, a do jego oczu cisnęły się łzy. Rozejrzał się dookoła i zdał sobie sprawę, że znajduje się w obcym sobie pomieszczeniu. Siedział na dużym łóżku, przed nim były otwarte białe drzwi. W rogu stała duża szafa, a obok niej regał na książki. Po drugiej stronie na jasnoszarej ścianie wisiało kilka zdjęć.
Japończyk ślepo zaczął szukać swoich okularów, bezskutecznie. Przypadkowo uderzył ręką o małą etażerkę, znajdującą się obok łóżka. Zaklął w myślach i zbliżył się do niej jeszcze raz. Wymacał palcami swoje okulary i założył je na nos. Przeraził się, kiedy zobaczył na ścianie wiszącą nagrodę, a na niej dobrze znane mu nazwisko. Podskoczył do góry, kiedy zdał sobie sprawę, że znajduje się w sypialni Victora.
Wstał z łóżka, choć szybko tego pożałował. Zakręciło mu się w głowie, przez co złapał się drzwi. Powoli zaczął iść w nieznanym kierunku. Szedł prosto, przez co znalazł się w salonie. Przestraszył się, widząc na kanapie śpiącego Rosjanina. Prowadził wojnę z samym sobą, czy lepiej go obudzić, czy uciec z mieszkania.
Gdy Makkachin się obudził i zwrócił na niego uwagę, automatycznie zaczął merdać ogonem. Podbiegł do niego i położył się na plecach, chcąc, aby go pogłaskał. Uklęknął, aby to zrobić i lekko się uśmiechnął, mimo że ból głowy był nie do zniesienia.
– Wstałeś już? – zapytał Victor, wstając do siadu.
– T-tak – odparł i lekko się zarumienił – jak właściwie się tu znalazłem?
– Naprawdę nic nie pamiętasz z wczorajszego wieczora?
– Nie bardzo.
– Może nawet lepiej – powiedział, a kąciki jego ust podniosły się lekko do góry.
– Z-zrobiłem coś?
– Oprócz tego, że się upiłeś na bankiecie to nic.
– Przepraszam, że miałeś przeze mnie problemy.
– Nie miałem problemów, ale nie powinieneś pić. Masz słabą głowę.
– Wiem.
– Jak się czujesz?
– Jak mam być szczery to źle, to mało powiedziane.
– Powinienem mieć jakieś prochy na kaca, zaraz coś znajdę. – Wstał z kanapy.
Yuuri spojrzał na niego i usiadł na wygodnym fotelu. Koło jego nóg ułożył się Makkachin i czekał na dalsze pieszczoty. Victor szperał w szafkach w poszukiwaniu jakiegoś specyfiku na ból głowy. Po długich i męczących poszukiwaniach w końcu znalazł opakowanie tabletek. Odwrócił się w stronę czarnowłosego i usłyszał, że drzwi od jego mieszkania zostały otwarte. Zaklął w myślach, gdyż domyślał się, że to Irina wróciła do domu i zaraz zrobi mu awanturę.
– Vitya ko... – zawołała, stając w progu salonu i upuściła torebkę, którą trzymała w lewej ręce – co to ma znaczyć? Co on tu robi?
– Irina spokojnie – rzekł w miarę uspokajająco i podszedł do niej – upił się na bankiecie, dlatego zabrałem go do siebie.
– Ten chłopak nie powinien cię w ogóle obchodzić, nie mogłeś zabrać go do jego domu?
– Było późno.
– To nie jest wyjaśnienie! Nie wiem, co ty widzisz w tej pokrace.
– Licz się ze słowami! – krzyknął.
– A ty co? – Spojrzała na Japończyka. – Dalej tu siedzisz? Wynocha z mojego domu!
– Z tego, co wiem, to mieszkanie należy do mnie, więc nie wiem jakim prawem wyganiasz mojego gościa!
– L-lepiej będzie, jak naprawdę sobie pójdę – odparł Yuuri i ze łzami w oczach opuścił mieszkanie.
– Widzisz, co narobiłaś? – ponownie uniósł się Nikiforov.
– Ja? Przecież nic nie zrobiłam.
– Jak możesz? Nie spodziewałam się, że możesz być tak fałszywa i wredna.
– Słucham?
– Mam powtórzyć? Jesteś bezduszną suką, tyle mam ci do powiedzenia. – Podszedł do drzwi. – Z nami koniec, jak wrócę, ma cię tutaj nie być!
– Zostawiasz mnie dla niego? Naprawdę upadłeś już aż tak nisko Victor?
– Nisko to ja upadłem wiążąc się z tobą.
– Dlaczego to wszystko? – Z jej oczu poleciało kilka łez. – Dlaczego mnie zostawiasz?
– Bo kocham Yuuriego, przy nim czuję się szczęśliwy, a moje jakiekolwiek uczucia do ciebie wygasły już dawno temu. Nie wiem, co w tobie widziałem, nie mam pojęcia, dlaczego spędziłem z tobą aż tyle czasu. Nie widziałem, jaka jesteś naprawdę. Nadajesz się na aktorkę Irina.
– Przestań! Lepiej już nic nie mów – Ściągnęła pierścionek z palca. – A to możesz sobie zabrać! – Rzuciła nim o ziemie.
– Nie potrzebuje niczego, co należy do ciebie. – Otworzył drzwi. – Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno, ma cię tu nie być, jak wrócę. Jeszcze jedno, klucze wrzuć do skrzynki na listy – odparł i wyszedł z mieszkania.
~*~
Czarnowłosy jak najszybciej wybiegł z mieszkania Victora. Po tym, co usłyszał, nie mógł tam dłużej być. Nie był w stanie słyszeć oskarżeń Iriny w jego stronę. Jednocześnie zszokował go fakt, że platynowłosy stanął w jego obronie. Nie spodziewał się tego. Myślał, że Rosjanin przyzna rację swojej narzeczonej i sam wygoni go z mieszkania.
Włożył ręce do kieszeni, przez co natrafił na swój telefon. Wyciągnął go i odblokował, widząc na ekranie dziesięć nieodebranych połączeń od matki. Właściwie to musiała się martwić, przecież nie wrócił na noc do domu i nic jej nie powiedział. Wysłał jej wiadomość, że już wraca, aby się nie martwiła.
Zauważył w niedalekiej odległości wolną ławkę. Usiadł na niej i spojrzał przed siebie. Z jego oczu nadal płynęły łzy. Jako że miał kaca, zaczął go boleć brzuch i miał ochotę zwymiotować. Nie mógł się uspokoić i cały czas pociągał nosem. Ściągnął okulary, aby je wytrzeć. Znalazło się na nich kilka małych kropelek, które starł kawałkiem koszulki.
Odwrócił się w drugą stronę, gdyż usłyszał jakieś kroki. Nie zdziwiło go to, gdyż wprost przed nim stał zmachany Victor. Nic nie mówiąc, usiadł obok niego i skrzyżował ze sobą ręce. Wpatrywał się w martwy punkt. Chciał porozmawiać z Japończykiem, ale nie wiedział jak zacząć. Może przeprosić albo zapytać o samopoczucie? - zastanawiał się nad tymi dwiema opcjami, choć żadna z nich nie wydawała się dobra.
– Po co za mną przyszedłeś? – odezwał się Yuuri.
– A dlaczego nie?
– Jestem pokraką, tak jak powiedziała twoja narzeczona. Nie warto, się mną przejmować.
– Przestań! – uniósł się. – Nawet tak nie mów, a na pewno nie w mojej obecności – Spojrzał mu w oczy. – Yuuri, jesteś naprawdę wartościowym chłopakiem i nie pozwolę ci tak o sobie mówić.
– Vic-tor...
– Już cichutko, nie płacz. – Pogłaskał go po policzku.
– Czasem myślę, że lepiej by było, jakbym w ogóle nie zgłaszał się do programu.
– Wolałbyś mnie nigdy nie poznawać?
– Nie w tym rzecz.
– A o co chodzi?
– Wtedy mniej by bolało – ściszył głos.
– Przepraszam, że tak cię potraktowałem, nie wiedziałem, że coś do mnie czujesz.
– Skąd ty...?
– Wczoraj mi powiedziałeś.
– Wybacz, pewnie głupoty gadałem.
– Nie przepraszaj! – Chwycił go za dłonie. – Yuuri, dzisiaj zdałem sobie sprawę, że spełniłem to, o co mnie wczoraj prosiłeś.
– N-nie rozumiem.
– Zakochałem się w tobie.
Japończyk zarumienił się na to wyznanie. Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Nie przyjął do wiadomości tego, że obiekt młodzieńczych westchnień odwzajemnia jego uczucia. Wpatrywał się w niego z rozchylonymi wargami. Czuł się tak, jakby miał za chwilę zemdleć. W duchu ucieszył się z tego, że siedzieli, gdyż czuł, że nogi ma jak z waty. Nigdy w życiu nie przeżył tego, co w tamtym momencie. Miał ochotę rozpłakać się ze szczęścia. Był bezsilny, a jedyne co zrobił, to wpadł wprost w ramiona Victora. Rosjanin zamknął go jak najszczelniej w swoich ramionach.
– Czy... – zaczął – czy to nie jest sen?
– Najprawdziwsza prawda kochany.
– A co jeśli ktoś nas teraz zobaczy? W sensie paparazzi.
– Jakbym jakiegoś zobaczył, to mogę cię nawet pocałować przy nich.
– Po-po-całować? – Jeszcze bardziej się zarumienił.
– Chodź, przejdziemy się. – Chwycił go za rękę i wstał.
– Właściwie powinienem wrócić do domu, mama na pewno się martwi.
– To cię odprowadzę.
– Mieszkam dosyć daleko stąd. Nie chce robić ci problemu.
– To żaden problem, przynajmniej spędzimy ze sobą więcej czasu. W końcu od jutra musisz zacząć się przygotowywać do następnego odcinka na żywo.
– Racja, to już ten etap, kiedy będę śpiewać autorską piosenkę?
– Tak, mam nadzieję, że zacząłeś coś pisać. Wiesz, nie zrobię tego za ciebie.
– Zacząłem, ale nie mam tytułu – westchnął.
– Tytuł się wymyśli, masz jakiś pomysł co do podkładu muzycznego?
– Jeszcze nie, nigdy nie tworzyłem własnej piosenki. Właściwie pani Minako uznała, że się do tego nie nadaję.
– Dasz mi do niej numer?
– Po co ci?
– Chcę z nią o tym porozmawiać.
– Dlaczego?
– Chcę wiedzieć, dlaczego nie pozwalała ci tworzyć własnych utworów.
– Niech ci będzie, trzymaj. – Podał mu swój telefon.
– Nie odbiera – powiedział cicho.
– Halo? Yuuri?
– Dzień dobry, tutaj Victor Nikiforov, trener Yuuriego. Czy rozmawiam z panią Minako?
– Tak, o co chodzi?
– Jak pani wie, Yuuri dostał się do kolejnego odcinka na żywo, w którym będzie musiał zaśpiewać skomponowany przez siebie utwór.
– No tak, a co w związku z tym?
– Chciałem się zapytać, dlaczego nie pozwalała mu pani komponować własnych utworów?
– Uczę moich podopiecznych śpiewu i technik wokalnych, komponowanie własnych piosenek mogą sobie zostawić na potem.
– Może powinna pani to wprowadzić, wtedy uczniowie mogą pokazać swoją kreatywność – uniósł się.
– Victor starczy! – krzyknął Yuuri i wyrwał mu telefon. – Przepraszam panią bardzo za niego.
– Nic się nie stało – odpowiedziała, a on się rozłączył.
– Co to miało być?
– Powiedziałem prawdę, nienawidzę takiego ograniczania. – Zatrzymał się. – Jak byłem młodszy, piosenki były pisane dla mnie. Szczerze to nie miałem wpływu na to, co śpiewam. Dopiero w wieku szesnastu lat zbuntowałem się i od tego czasu teksty piszę sam. Wiesz co, dopiero wtedy poczułem, że żyję, a moje utwory są spersonalizowane.
– Nie wiedziałem.
– Wydaje mi się, że żaden z moich fanów o tym nie wie. Właściwie wielu rzeczy nie wiedzą. Dla nich jestem wprost chodzącym ideałem, ale artyści czy celebryci też mają wady i popełniają błędy. Jesteśmy tylko ludźmi.
– Nie każdy uważa tak jak ty, wielu celebrytów szczyci się tym, że są sławni.
– Wielu z nich udaje. Idealnym przykładem jest Jean. Normalnie nie zachowuje się tak jak w programie czy na swoich koncertach. Taki wizerunek wykreowali mu menadżerzy. Myślisz, że naprawdę jest takim półgłówkiem, żeby ciągle gadać it's JJ style?
– Szczerze to nigdy nad tym nie myślałem.
– To powiedzonko jest wymyślone, żeby było kojarzone jedynie z nim. Czysty marketing, napisy na bluzach, koszulach, kubkach i nie wiadomo jeszcze na czym. Ze mną też chcieli coś takiego zrobić, ale nie chciałem zarabiać na fanach. Jedynie zgodziłem się na koszulki i plakaty z moją podobizną.
– Czy ty coś sugerujesz Victor? – Spojrzał na niego.
– Nie miałem na myśli twoich plakatów, ale nie powiem, to urocze, że je zbierałeś.
– Jesteśmy już blisko mojego domu. – zmienił temat. – Poradzę sobie sam.
– Właściwie to zapomniałem, że zostawiłem Makkachina samego z Iriną. Jeszcze mu coś zrobi przez tę frustrację.
– Myślisz, że byłaby do tego zdolna?
– Nie mam pojęcia. Zresztą kazałem jej się wyprowadzić. Jak wrócę ma jej nie być.
– To wracaj do swojego psiaka. – Uśmiechnął się. – Do zobaczenia.
– Cześć – odparł i odwzajemnił uśmiech.
Spojrzał jeszcze w jego stronę i się odwrócił. Schował ręce do kieszeni i poszedł w stronę swojego mieszkania. Nie pomyślał tylko o jednym, a mianowicie apartament był oddalony od dzielnicy czarnowłosego o kilka kilometrów, a on zapomniał wziąć ze sobą portfela i telefonu, więc nawet nie mógł pojechać taksówką.
Po godzinie szybkiego marszu w końcu znalazł się na swoim osiedlu. Wpisał kod do bramy, który znał na pamięć i wszedł do środka. Nacisnął przycisk windy i pojechał na czwarte piętro. Podszedł do skrzynki pocztowej i odetchnął z ulgą, gdy zobaczył w niej pęk kluczy. Oznaczało to, że Irina, tak jak jej kazał, wyniosła się. Zamknął skrzynkę z powrotem i podszedł do jasnych drzwi, na których widniał numer dwadzieścia dziewięć. Wszedł do środka, a obok niego od razu znalazł się Makkachin merdający ogonem i cieszący się tak, jakby nie widział swojego właściciela miesiąc.
– Victorze Nikiforovie, gdzie się do jasnej cholery szlajałeś? – Usłyszał głos matki.
– Mamo? Co ty tutaj robisz?
– Irina wszystko mi powiedziała.
– Mogłem się tego po niej spodziewać – powiedział do siebie.
– Co tam mruczysz pod nosem?
– Nic.
– Co się między wami stało?
– Nic, zerwałem zaręczyny. Nie kocham jej, więc po co mam się kisić w tym fikcyjnym związku.
– Jak to zerwałeś zaręczyny? Jak? Powinieneś iść teraz i błagać ją na kolanach, żeby do ciebie wróciła! Nie po to tak bardzo się starałam, abyście byli ze sobą! A ty mi teraz mówisz, że zerwałeś zaręczyny?
– Nie mam zamiaru nigdzie iść, jak już mówiłem, nie kocham jej i powinnaś to zrozumieć.
– Właśnie nie rozumiem, jeszcze mi powiedz, że zakochałeś się w zwykłej dziewczynie.
– Dobrze, skoro chcesz znać prawdę – zaczął, opierając się o kuchenny blat – zakochałem się w zwykłym facecie, do tego moim podopiecznym.
– Słucham? Żarty sobie stroisz? W mężczyźnie? Jak to?
– Normalnie, nie musisz tego akceptować, możesz nawet zapomnieć, że masz syna.
Tatiana nie wytrzymała. Wyszła z mieszkania bez słowa. Była w szoku, nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała od swojego syna. Nie umiała przyjąć do wiadomości, że być może Victor jest homoseksualistą. Myślała, że spędzi życie z Iriną, będą mieli gromadkę dzieci, a ona zostanie babcią. Zdruzgotana kobieta wsiadła do samochodu i z piskiem opon odjechała do swojego domu.
~*~
Siedział na łóżku i myślał o zakończeniu trzeciej zwrotki swojej autorskiej piosenki. Za pięć godzin cały tekst musiał być gotowy, gdyż wtedy miał spotkanie z Victorem i producentami muzycznymi. Gorszą rzeczą niż tekst była dla niego muzyka. Nie umiał znaleźć ani wymyślić niczego, co wpadłoby mu w ucho i pasowało do jego wizji. Nawet napisał z tym problemem do swojego trenera, który oznajmił, że w niczym mu już nie pomoże na tym etapie programu.
Zmarnowany Yuuri przeciągnął się i zaczął ziewać. Specjalnie wstał wcześniej, aby dokończyć, pisać. Była siódma rano, a on czuł się, jakby był środek nocy. Nie wyspał się, gdyż stresowała go myśl o nagrywaniu własnego singla. Zwłaszcza bał się, że ów piosenka nie spodoba się Victorowi. Przynajmniej jego koleżanka z programu, Sasha radziła sobie lepiej. Miała gotowy tekst, wystarczyło jedynie przygotować do niego muzykę i wszystko byłoby gotowe.
Patrząc z drugiej strony życie dziewczyny, nie było aż tak burzliwe jak Japończyka. Na pewno w ciągu tygodnia nie wydarzyło się u niej tyle, co u niego przez dwa dni. Upicie na bankiecie, jakiś bełkot, którego nie pamiętał, noc w mieszkaniu Rosjanina i przede wszystkim jego wyznanie, co do którego nie miał pewności, czy jest prawdziwe, czy wypowiedziane z litości. Do tej pory uważał, że to, co się stało było wręcz niemożliwe. Jego idol, wielka gwiazda show-biznesu wyznająca mu swoje uczucia, wyglądało to, co najwyżej jak plan na pustą książkę lub nic nieprezentujący sobą film.
Nikomu nie powiedział, o tym, co się wydarzyło dzień wcześniej. Miał nadzieję, że Victor zrobił to samo, ponieważ zdawał sobie sprawę, że nie każdy go zaakceptuje. W końcu Nikiforov był zaręczony ze światowej sławy modelką i każdy przepowiadał im świetlaną przyszłość, a najbardziej jego matka, Tatiana. Yuuri uważał, że jego rodzice nie mieliby z tym problemu, gdyż związki partnerskie od zawsze w Japonii były bardziej akceptowalne niż w Rosji. Właściwie jedyną osobą, której mógłby wyznać prawdę, była jego siostra Mari. Od zawsze mógł jej zaufać i wiedział, że nie wygada jego sekretów pierwszej lepszej napotkanej osobie w przeciwieństwie do Phichita, który był zdolny do rozpowiadania wszystkiego na prawo i lewo.
Taj, mimo że nie poszło mu najlepiej na przesłuchaniach w ciemno, poradził sobie o wiele lepiej w dalszych etapach. Dostał się do drugiego odcinka na żywo i był bardzo obiecującym wokalistą. Miał nawet szansę, aby dostać się do finału, tak samo, jak Jurij, który z odcinka na odcinek pokazywał, że ma wrodzony talent do śpiewania. W drużynie JJ'a było dwóch bardzo utalentowanych wokalistów, którzy również mieli wielkie szanse na zwycięstwo, choć publiczności bardziej do gustu przypadł Chris, który potrafił ich oczarować nie tylko swoim talentem, ale również urokiem osobistym.
Czarnowłosy wstał z łóżka, kiedy usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Zerknął na wyświetlacz i westchnął, gdy zobaczył, od kogo jest. Victor napisał mu, aby zjawił się na nagraniach godzinę wcześniej. Japończyk lekko się zdołował, gdyż zamiast pięciu godzin na dokończenie, zostały mu niecałe cztery. Usiadł ponownie na swoim łóżku i zerknął na notatki. Brakowało mu trzech wersów ostatniej zwrotki. Cała wena z niego uleciała i nie mógł wymyślić niczego konkretnego, co by mu pasowało.
Zdziwił się, kiedy ktoś otworzył drzwi od jego pokoju. Domyślił się, kto, gdyż jedynie Mari zawsze wchodziła bez pukania. Odwrócił się w jej stronę i zobaczył zaspane oczy i rozczochrane włosy. Nie spodziewał się jej o tej porze. Z reguły dużo spała, gdyż kończyła pracę późno i musiała odpocząć po ciężkim dniu. Ziewnęła i zamknęła drzwi za sobą.
– Cześć – odparła, podchodząc bliżej.
– Hej. Dlaczego nie śpisz?
– Nie wiem, nie mogę zasnąć.
– A ja muszę dokończyć piosenkę, ale nie mogę nic wymyślić – westchnął.
– Posłuchaj muzyki, może to ci pomoże.
– Spróbuję, dzięki za radę. Właściwie to jak było w pracy?
– Tak jak zawsze, choć dzisiaj w nocy nie musiałyśmy wyrzucać pijanych facetów z baru, także coś nowego. – Zaśmiała się. – Za to ty, kochany braciszku robisz się coraz bardziej sławny.
– W jakim sensie? – Zdziwił się.
– Popatrz – odezwała się i machnęła mu telefon przed twarzą – zrobili wam zdjęcia po kryjomu z Victorem.
– C-co n-nie wierzę...
– I to jeszcze jak się przytulacie, jesteście słodcy.
– C-co? O czym ty mówisz?
– Powiedz mi prawdę, coś się między wami wydarzyło? Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. Jesteście razem?
– Nie, znaczy ja... – wymamrotał i zarumienił się – ja nie wiem.
– Ale jak to było? Opowiedz mi wszystko!
– No dobra, usiądź, bo to będzie długa historia.
Dziewczyna usiadła na łóżku obok niego i z wielkim zainteresowaniem czekała, aż Yuuri zacznie opowiadać swoją historię miłosną. Tak naprawdę od kilku tygodni podejrzewała, że między jej bratem, a Nikiforovem może być coś więcej niż przyjaźń, czy relacja uczeń – trener.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro