Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Seven (1/2)

Nie mogę uwierzyć w to że to robię. Jest dokładnie 12:43 a ja czekam na Averego żebyśmy mogli przedyskutować nasz układ. Nie tylko jest 13 minut spóźniony, ale znalazł sobie nowe hobby - irytowanie mnie kiedy tylko mnie napotka.

Więc jedyne trzy klasy jakie mamy razem, dzięki bogu, wydają się być frajdą dla niego gdy próbuje wytrącić mnie z równowagi w każdy możliwy sposób.

Na angielskim rzucał we mnie kawałkami papieru. Na chemii  nie chciał przestać mnie trącać, dopóki nie zajarzył że mam łaskotki, gdy ja próbowałam zmieszać kwasy. Na w-fie  jakimś cudem piłka do koszykówki cały czas znajdowała drogę do moich pleców. W końcu zdecydowałam się przesiedzieć resztę lekcji na ławce. Nie chciałam iść do domu i tłumaczyć się mamie dlaczego boli mnie gdy siadam, nie żeby w ogóle ją to obchodziło.

Więc oto jestem, czekająca na tego dup-

- No cześć ślicznotko - wyszeptał mi w ucho, a ja będąc tą zaskoczoną osobą, wydałam z siebie pisk gdy ten zawiadomił mnie że już jest.

- Nie rób tego!

- Musisz przyznać, to było słodkie - zaśmiał się.

- Nieważne. Po prostu miejmy to z głowy.

- Widzę że jesteś chętna? - wykrzywił usta w uśmiech.

- Nawet nie wiesz jak.

- Okay, okay. Chodź, idziemy do biblioteki.

- Czemu?

- Bo nikt tam nigdy nie chodzi w czasie lunchu.

Nie będę kłamać. Poczułam lekkie motyle w brzuchu gdy tak powiedział. Wiem że nie możemy siebie lubić w żaden sposób, ale to nadal mnie rani że on nie chce być widziany w moim towarzystwie. Jestem po prostu inna, a nie jakimś kosmitą.

I tak za nim poszłam. Szedł cicho i uniknął kilku ostatnich osób które były na holu. Gdy doszliśmy, bibliotekarka posłała nam dziwne spojrzenie. Poszliśmy na tył biblioteki. Gdy wreszcie doszliśmy do najdalszej części, zaczęło się gadanie.

- Nie uważasz że to trochę przesada?

- Oczywiście że nie. Tak jest najbezpieczniej. Więc zaczynajmy. Myślałem, codziennie o 16:30 oprócz piątków.

- Czemu nie piątków? I co jeśli mam coś zaplanowanego po szkole?

- Ponieważ muszę załatwiać ważne sprawy w ten dzień. A jeśli masz plany to je odwołaj.

Ugryzłam się w język nie dając się ponieść swojej irytacji.

- Nie, jeśli mam plany to odwołam lekcje. Nie będę odbiegać od normalnego życia tylko po to żeby uzbierać parę punktów dla mojego przyszłego chłopaka.

- Jeśli będziesz tak dalej gadać to nie będzie żadnego przyszłego chłopaka.

- Ugh. Po prostu nie, okej? Nie mogę w weekendy.

- Czemu nie?

- Też mam sprawy którymi muszę się zająć - odpowiedziałam używając jego słów. Tak naprawdę nie miałam żadnych spraw. To dni w które odpoczywam.

- W każdym bądź razie, wszystko jest jasne? 

- Taaa, chyba.

- Okej, to dobrze - powiedział po czym się odwrócił i zaczął odchodzić.

- Poczekaj! - krzyknęłam za nim.

- Co?

- Spotykamy się dziś?

- Ta.

- Co będziemy robić? - pytając się czuję jak żołądek skręca mi się w supeł.

- Cuż. Musimy popracować nad twoim całowaniem.

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, on pomachał i odszedł. 

Co za dupek. On będzie powodem dla którego będę miała problemy psychiczne, zobaczycie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro