Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

81. Nie martw się

Na wstępie chciałabym podziękować mojej przyjaciółce SuzyTxT za pomoc w napisaniu rozdziału.

___________
Słyszę spokojne bicie jego serca. Otworzyłam oczy i uniosłam głowę do góry żebym mogła patrzeć na jego spokojną twarz. Wyciągnęłam rękę żeby odgarnąć kosmyk jego kręconych włosów, tak żeby mu nie przeszkadzał. Następnie najdelikatniej jak mogłam, wstałam z łóżka. Podeszłam do stolika przy szafie żeby nalać wody, gdy usłyszałam uginanie się materaca.

- Gdzie idziesz? - przytulił mnie od tyłu.

- Napić się - odwróciłam się do niego przodem. Uśmiechnęłam się. -Skoro mamy być tutaj ostatni dzień i nie wiadomo czy tu wrócimy to może pójdziemy do baru?

W jego oczach pojawił się ten błysk, który spowodował, że uśmiechnęłam się szerzej.




Siedzieliśmy w barze już od kilku godzin. Mimo, że nie jesteśmy normalną parą, dzisiaj chcemy zachowywać się jak normalna para. Chcę porobić coś innego niż bycie przykładną żoną i matką.

- Zaczekaj, pójdę po kolejną - wstałam z krzesła.

Wzięłam pustą butelkę i ruszyłam w stronę baru. Barman dziwnie mi się przyglądał. Postawiłam butelkę na blacie.

- Poproszę jeszcze jedną butelkę - patrzyłam na bruneta.

- Przykro mi, ale nie mogę pani sprzedać alkoholu - odpowiedział.

Otworzyłam szerzej oczy. Jak to nie sprzeda mi alkoholu? Gdzieś za sobą usłyszałam parsknięcie mojego męża.

- Dlaczego? - zapytałam.

- Ponieważ, nie wygląda pani na osobę trzeźwą.

Słysząc jego odpowiedź zamrógałam, a następnie przewróciłam oczami słysząc głośny śmiech Klausa. Czy po dwóch szklankach whisky można być pijanym, zwłaszcza gdy jest się wampirem?

- Daj mi butelkę whisky - użyłam na nim perswazji.

- Nie sprzedam pani alkoholu - odpowiedział.

- Jeśli mi go nie sprzedasz, sama go wezmę.

Z wampirzą prędkością weszłam za blat i skręciłam mu kark. Odwróciłam się w stronę Klausa.

- Nie mam ochoty tu już pić - spojrzałam na niego. Wzięłam butelkę wódki którą polałam martwe ciało.

Sekundę potem mój mąż był już przy mnie.

- Co robisz? - zapytał

- Zacieram ślady zbrodni.

Sięgnęłam zapałki z baru. Wyjęłam kawałek drewna z pudełka, przejechałam kolorową główką po przeznaczonym miejscu. Gdy zauważyłam ogień na zapałce, upuściłam ją na ciało, które stopniowo zaczęło się podpalać.




**********
Ostatni raz spojrzałam na walizkę, w której była księga i strzykawki z serum, które zabrałam z miejsca gdzie miałam być ofiarą do stworzenia nowego gatunku. Lucien przez wieki szukał sposobu żeby uczynić się lepszym, a owocem jego pracy miałam zająć się ja. Pierwotni kazali mi to ukryć, a ja uznałam, że najlepiej będzie jeśli wyślę to do naszego nowego domu. W końcu nikt nie pomyśli, że wysłałam to pocztą. Zabezpieczoną zaklęciami małą walizkę włożyłam do kartonowego pudła, który zamknęłam taśmą. Nakleiłam na karton kartkę z potrzebnymi informacjami. Podałam ją, razem z paniędzmi kobiecie stojącej za kasą. Gdy ta kiwnęła głową wyszłam z tamtąd, mówiąc ''dowidzenia''. Otworzyłam samochód z pilota, a chwilę potem do niego wsiadłam. Odpaliłam silnik i włączyłam się do ruchu. Po przejechaniu kilkunastu ulic zaparkowałam przed domem. Zgasiłam silnik i wysiadłam z pojazdu. Chwilę potem weszłam do domu, który był już udekorowany. Niedługo są święta, więc przeważającymi kolorami są czerwień i srebro. Skierowałam się do mojej sypialni. Weszłam po schodach na górę, a chwilę potem byłam już w ciepłym pokoju. Hybryda chodził w jedną i drugą stronę.

- Ukryłaś ją? - zapytał

- Tak - odpowiedziałam podchodząc do niego. Położyłam jedną rękę na jego ramieniu, a drugą na jego szczęsce. - Nie martw się. Uda nam się ich zniszczyć - przyłożyłam policzek do jego policzka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro