Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

69. Zawsze tak było

Od czasu kiedy urodziłam czuję się lepiej. Nie wiem, dlaczego dziwnie czuję się z tym że zrobiłam to za ich plecami. Po zjedzeniu kilku pielęgniarek moja regeneracja nareszcie przyśpieszyła, przez co mój organizm wraca do formy szybciej niż myślałam. W czasie kiedy ja ogarniałam się, Freya rzucała zaklęcia ochronne na nie i robiła magiczne testy na ojcostwo żebyśmy wiedziały która to która. Nie chciałabym doświadczyć wybuchu złości Niklausa gdybym przez przypadek pomyliła dzieci.

Otworzyłam drzwi od łazienki. Zobaczyłam jak na przeciwko mnie po drugim końcu pomieszczenia Freya siedziała na łóżku, a przed sobą miała dwa małe szklane łóżeczka.

- Która to która? - podeszłam bliżej.

Przyglądałam się im, chociaż znam ich wygląd na pamięć. Obie są bardziej podobne do mnie niż do swoich ojców.

- To córka Klausa. Lucrecia? - pokazała na na dziewczynkę po lewej stronie z ciemnobrązowymi loczkami. Ma moje rysy twarzy, usta i nos Klausa. Wyjątkowości nadają jej brązowo niebieskie oczy.

- A to Deliliah - dokończyłam patrząc na naprawdę drobną dziewczynkę z bardzo gęstymi, prawie czarnymi włosami. Otworzyła swoje duże ciemnobrązowe oczy i poruszyła się. Ostrożnie wzięłam ją na ręce.

- To powiesz mi w końcu, co oni muszą takiego załatwić? - spojrzałam na blondynkę.

- Pewien sabat w Nowym Orleanie coś kombinuje przeciwko nam.

Serio? Znowu? Po ostatnim razie niczego się nie nauczyli?

- I niby od tego miało mi się pogorszyć?

- Wróciłam! - do pomieszczenia weszła Rebekah. W ręcach miała papierową torbę z zakupami. -Reszta jest w domu.

- Jeśli zrobili już wszytkie badania, które wyszły dobrze to wrócimy do domu? - spojrzałam na siostry. Wampirzyca kiwnęła głową. Pytam o to bo nie rozumiem dlaczego mamy tu dłużej być i się nudzić skoro wszytko jest ok.




************
Freya zgodziła się to ze mną zrobić. Stwierdziłam, że nie będę dłużej czekać i zrobię to teraz. Idziemy razem z czarownicą prostą ulicą. Skręciłyśmy w lewo i chwilkę zajęło nam zanim znalazłyśmy się przed drzwiami mojego rodzinnego domu. Domu który kazałam odnowić kilka lat temu. Zapukałam kołatką do drzwi i cofnęłam się o krok. Po kilku sekundach drzwi otworzyła ta mała zdrajczyni.

- Mamo Elena przyszła - zostawiła otwarte drzwi, a sama wróciła do salonu.

Nawet mnie nie poznała mimo, że widziała mnie kilka dni temu. W sumie ostatnio wyglądałam trochę inaczej niż teraz. Przeszłam przed drzwi a zaraz potem czarownica zrobiła to samo. Moja mama podeszła do nas.

- Grayson jest w gabinecie - wiedziałam, że poznała mnie. Uśmiechnęłam się do niej. Z zaskoczeniem odkryła, że nie jestem już w ciąży, a widziałam to po jej zaskoczonym spojrzeniu.

- Idź na górę - użyłam na niej perswazji, chociaż wiem, że pewnie nie zadziała.

Nie myliłam się w tym że bierze werbenę, ale mimo to poszła na górę.  Spojrzałam na blondynkę i kiwnęłam głową na znak, że może zacząć. Podeszłam do ostatnich drzwi na korytarzu. Otworzyłam je bez pukania, wchodząc do jego gabinetu. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Prychnęłam. Zawsze tak było. Nic innego nie robił. Och, zapomniałam, jeszcze krytykował. Popchnęłam mocno białe drzwi, sprawiając, że głośno się zatrzasnęły. Dobrze, że nie ma w nich szyby bo byłoby już po niej. Dopiero teraz zwrócił na mnie uwagę. Odłożył dokumenty na biurko, a chwilę potem patrzył na mnie.

Nie po to skończyłam psychologię żebym teraz nie mogła użyć tych wszystkich przydatnych trików przeciwko niemu.

- Ludzie zwykle grają w pytania kiedy są na etapie poznawania się. Ja zadam ci kilka pytań, od tego zależy co z tobą zrobię. Nie miej takiej miny tato, wiesz doskonale, że tylko ja z nas wszystkich mam tyle siły żeby ci się postawić. I nie próbuj uciekać. Drzwi są zablokowane - uśmiechnęłam się widząc jego przerażoną minę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro