Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

65. Wojna o krew

Obejmowałam się dłońmi przy okazji zakrywając chociaż trochę ślad. Nie chciałam żeby ktoś to zobaczył. Odkąd jestem w ciąży moja przyśpieszona regeneracja zwolniła przez co moje rany nie goją się tak szybko jak kiedyś. Trochę bałam powiedzieć mu kto zostawił ten ślad na mojej skórze w obawie, że ta uroczystość, w której mamy uczestniczyć, zmieni się w krwawą masakrę. A śmierć tylu ludzi i nadnaturalnych istot nie zostałaby niezauważona, nawet jeśli stanelibyśmy na głowie i wydali wszystkie pieniądze żeby to zatuszować.

- Damon - w końcu po jakimś czasie odpowiedziałam mu. Kai w tym czasie gdzieś zniknął. A gdyby zmienić temat? -A ty gdzie byłeś?

- Rozmawiałem ze Stefanem. - patrzył się w jakiś punkt za mną. - Jacyś ludzie nas obserwują.

- Daj mi marynarkę, może przez te półtora godziny to zniknie - odwróciłam głowę widząc moich rodziców, którzy patrzyli na nas.

Nie mam zamiaru do nich podchodzić pierwsza. Nie znam ich intencji, a po ostatniej rozmowie z mamą i Eleną nie wygląda na to aby były dobre. Nie wiem czy tata nadal bawi się w tajne stowarzyszenia i torturowanie wampirów, ale jeśli tak to nie będę miała skrupółów żeby go zabić. Nawet jeśli jest to w celach medycznych. Wampiry od zawsze ukrywały kim są więc powinno tak pozostać.

- Znasz ich? - zdjął czarną marynarkę, a potem podał mi ją.

- To moi rodzice, nie chcę z nimi rozmawiać - założyłam podaną przez niego rzecz. Złapałam go za rękę i zaczeliśmy iść w stronę wejścia do sali, w której będzie ich ślub.

Mineliśmy moich rodziców bez słowa. Zauważyłam Elenę, Damona i Enzo. Ten ostatni stał do nas tyłem i mówił coś o małżeństwie. Chociaż mam wrażenie, że próbował odwieść ich od ślubu. Salvatore nadal patrzył na mnie jak na kogoś kto zabił mu matkę, a Elena miała zmięszaną minę. Czyli coś próbował namącić.

- Wygrałem wojnę o krew - Enzo odwrócił się w naszą stronę i uśmiechnął się do mnie kiedy byliśmy blisko nich. - Idę już - dodał kiedy zauważył spojrzenie czarnowłosego.

Też uśmiechnęłam się do niego. Przynajmniej kolejna dobra wiadomość na dzisiaj.

- Wojna o krew? - Klaus spojrzał na mnie zaskoczony.

- Dzięki sile przekonywania Enzo będziemy mogli cieszyć się zaszczytem picia krwi.

Elena patrzyła to na mnie to na Klausa. Po chwili zrozumiałam o co jej chodzi, chodzi jej o obrączki.

- Kiedy wzieliście ślub? - podeszła do nas.

- Dzisiaj - nadal trzymałam dłoń Nika.

- Idzie usiąść. Zacznijcie to w końcu bo mamy pięć minut spóźnienia - mama podeszła do nas. - Nie patrz tak na mnie Kat, powinnaś odpoczywać - spojrzała na sekundę na mój brzuch - Nawet jeśli jesteś - nie dokończyła, tylko spojrzała na pierwotnego i zajęła miejsce w pierwszym rzędzie krzeseł obok jakiejś ciotki, z którą zaczęła rozmawiać.

Klaus zaczął prowadzić mnie do wolnych miejsc. Damon w tym czasie już szedł do miejsca gdzie stał urzędnik. Usiadłam na krześle i ostatni raz spojrzałam na moją siostrę. Udało nam się złapać kontakt wzrokowy. Jej spojrzenie było pełne wątpliwości, na pierwszy rzut oka widać że czegoś się bała. I to nie była ta słynna trema. Dlaczego ona tu jeszcze jest jeśli tego nie chce? A po jej oczach widać, że gdyby mogła to by jej już tu nie było. Spojrzałam na mojego męża, który uważnie mnie obserwował.

- Niklaus, ona nie chce tego ślubu - spojrzałam w jego niebieskie oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro