58. Kolejne zmartchwstanie
Wróciłam. Który z braci Mikaelson jest waszym ulubionym?
______________________
Gdy wróciłam do domu na korytarzu stał zdenerwowany Kol. Wróciłam sama, bo Klaus musiał coś jeszcze załatwić. Poszłabym z nim, ale po małej kłótni mnie zahipnotyzował. Prychnęłam. 'Tak będzie dla ciebie lepiej Katherine'
- Co się stało? - podeszłam do niego.
- Widziałem Finna - złapał mnie za ramiona. -Rozumiesz? On żyje.
- Powiedziałeś to komuś?
Związek z Daviną nie wychodzi mu na dobre. Dziwnie się zachowuje i coraz częściej traci kontrolę. Wiem, że próbuje przy niej być lepszym sobą, ale to mu tylko szkodzi.
- Nie - odpowiedział.
- Jak to widziałeś Fina? - prawie dostałam zawału, kiedy Elijah pojawił się obok nas.
- On żyje, rozmawiałem z nim - Kol puścił mnie i patrzył na Elijaha. -Nie wierzycie mi?!
Mówi jak wariat. Coś musi być nie tak, bo on nie zachowuje się tak na codzień.
- Może powinieś położyć się na trochę? -cofnęłam się krok do tyłu.
- On powinien nauczyć się kontrolować - usłyszałam za plecami, nieznany mi męski głos.
Obróciłam się i zobaczyłam wysokiego brązowookiego mężczyznę.
- Tatia? - zapytał, patrząc na mnie.
Pomylił mnie z Tatią, czyli to Finn Mikaelson.
- Nie, jestem Katherine.
******
Po tym jak po wielu godzinach poszukiwania zaklęć z Freyą, nic nie znalazłyśmy postanowiłam iść w końcu spać. Otworzyłam drzwi sypialni i weszłam do środka. Od momentu kiedy udaję żonę Elijaha, muszę zachowywać się jakbyśmy byli razem, czyli musiałam przenieść się do jego sypialni, wychodzić z nim i czasami go całować. Czyli zachowywywać się jak normalna para. Pierwotny leżał na łóżku w czarnych dresowych spodniach i przeglądał jakąś starą księgę.
- Jeszcze nie śpisz? - weszłam wgłąb pokoju.
- Ty też powinnaś już spać - przewrócił kartkę na następną stronę.
Powinnam, ale testowanie zaklęć było znacznie lepsze. Położyłam się obok niego. To czas żeby mu też już powiedzieć.
- Dzisiaj razem z Freyą, sprawdzałyśmy płcie - przykryłam się kołdrą.
Przykułam tym jego uwagę, bo zamknął księgę po czym odłożył ją na stolik i spojrzał na mnie. Nie mówił nic, więc uznałam, że kontynuuję.
- I to dziewczynki - uśmiechnęłam się. - Zrób listę imion kobiet których nienawidzisz i których kochałeś żebym wiedziała jak nie dać jej na imię.
********
Nie dziwię się Kolowi za to że nienawidzi swojego najstarszego brata. Tylko ten Mikaelson umie doprowadzić mnie do szału szybciej niż Aurora, a myślałam, że to będzie niemożliwe. Zdążył już wyprowadzić z równowagi Kola co skutkowało dużą kłótnią. Nie miałam zamiaru się w nią wtrącać. Teraz Finn krąży po domu. To jest jeden z niewielu momentów kiedy mogę być sama z Klausem. On coś maluje, a ja siedzę i na niego patrzę.
- Pojedziesz ze mną do Mystic Falls? - przerwałam ciszę.
Wstałam z krzesła i podeszłam do niego.
- Elijah z tobą pojedzie - odłożył pędzel i cofnął się kilka kroków, cały czas patrząc na obraz.
Rzuciłam okiem na obraz. Ostatnio wyszedł z formy, ale teraz przeszedł samego siebie.
- Czy to jest płonące Mystic Falls? - znów spojrzałam na niego.
On nic mi nie odpowiedział tylko dziwnie się uśmiechnął.
- Dlaczego nie chcesz ze mną jechać? To tylko parę dni - oparłam ręce o jego tors.
- Będzie lepiej jak pojedziesz z Elijahem.
- Nie obchodzi mnie co będzie dla mnie lepsze.
Inni boją mu się sprzeciwiać z obawy przed śmiercią lub przerażająca zemstą. Ale nie ja. On nic by mi nie zrobił, prawda?
- Dawno nie spędzaliśmy razem czasu. Przejdziemy się na obiad? - pocałowałam go.
- Wiedziałem! - usłyszałam głos Finna. Przewróciłam oczami. Chwilę potem wyszedł z pomieszczenie. -Elijah! Wiesz co robi twoja żona?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro