Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39. Odzyskamy Hope i rozerwę ją na strzępy

Soooo na wstępnie wesołych świąt i przepraszam, że rozdział jest krótki i że tyle go nie było. Postaram się żeby jutro był rozdział.

_______________________
Wyszłam z wanny. Najszybciej jak mogłam wytarłam się i ubrałam. Wbiegłam do mojego i Hope pokoju z którego słychać było owy dźwięk. Spojrzałam na pierwotnego, który stał przy oknie.

- Co się stało? - podeszłam do łóżeczka, w którym spała Hope.

- Nie wiem - odpowiedział.

- Nie ma bransoletki, która blokowała jej moce.

- Ja ją zdjęłam, a gdy potem chciałam ją założyć, nie mogłam jej znaleść. Szukałam jej wszędzie, ale nie mogłam jej znaleść - do pokoju weszła Cami.

Obróciłam się w jej stronę. Niech ktoś mnie trzyma, bo kiedyś ją zabiję. Hope jest zbyt młoda żeby panować nad taką mocą.

- To poszukaj jej jeszcze raz - spojrzałam na blondynkę w taki sposób, który mówił 'nie pokazuj mi się dzisiaj więcej na oczy'. Jak widać blondi, nie jest głupia bo wyszła.

- Spakuj się, wracamy do domu -spojrzał na mnie. -Powinnaś wiedzieć, że Klaus niedawno poznał Freyę, naszą siostrę.

- Ona była zapłatą dla tej waszej nienormalnej ciotki, tak? - wciełam mu się w zdanie.

- Tak. Ona jest czarownicą i mimo twojej niechęci do wiedźm bądź dla niej miła, ona chce nam pomóc - spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł.

Mimo, że Freya jest Mikaelson to przez bycie czarownicą będzie musiała więcej się natrudzić żeby zdobyć moje zaufanie. Z drugiej strony każdy na początku zasługuje na szacunek i zrozumienie, a jak będzie wyglądała nasza relacja to zależy tylko od tej osoby.

Wiedziałam, że nie będziemy tu długo, dlatego nie rozpakowywałam nas gdybyśmy musieli szybko uciekać.

Westchnęłam. Obróciłam się powoli wokół własnej osi, oglądając przy okazji pokój. Podeszłam do okna. Przez to że świeci się tylko lampka nocna, stojąca na komodzie przy łóżeczku Hope, mogę bez problemu obserwować gwiazdy. Mama kiedyś mówiła mi że każdy ma swoją gwiazdę, do której trafia dusza kiedy umrzemy. Chciałabym w to wierzyć bo to piękne, ale wiem, że tak nie jest. A ja jako istota nadprzyrodzona trafię na drugą stronę, gdzie będę sama przez wieczność. Księżyc tej nocy jest duży i daje mocne światło.

- Dziś niebo jest wyjątkowo piękne - poczułam obecność hybrydy za sobą.

- Tak - dalej wpatrywałam się w niebo. -Zainspiruj się, a może namalujesz w końcu coś pożądnego - zaśmiałam się. - Myślisz, że powrót do domu jest dobry? - obróciłam się w jego stronę. Uniosłam głowę do góry żeby patrzeć na jego twarz.

Staliśmy blisko siebie, tak blisko że wyraźnie czułam zapach proszku do prania z jego ciuchów.

- Mam armię wilkołaków, dwie potężne wiedźmy i rodzinę. Dahlia przegra - patrzył na mnie z góry. W jego oczach było widać tą iskrę, która nie oznaczała nic dobrego dla tej walniętej wariatki.

- A co jeśli się nie uda? Nie to że w nas nie wierzę, ale zawsze istnieje prawdopodobieństwo przegranej.

- Wtedy odzyskamy Hope i rozerwę ją na strzępy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro