36. Jak wyłącza się uczucia?
Blondynka szybko wstała i wybiegła z pomieszczenia. Przysunęłam się bliżej niego.
- Elijah - dotknęłam jego ręki, w której trzymał chustkę, którą z kolei wycierał swoją koszulę.
Pierwotny spojrzał prosto w moje oczy. Jego oczy były czarne, a pod oczami miał czarne żyły charakterystyczne dla naszego gatunku. Nawet nie wiem kiedy zostałam przez niego unieruchomiona, a nawet nie po sekundzie czułam jak pije moją krew i jak jej krople spływają po moim ciele brudząc mi sukienkę, którą mam na sobie. Nie żeby coś, nie mam nic przeciwko temu, że ktoś pije moją krew, bo podobno jest dobra i to uczucie jest fajne, ale on robi to za szybko. Jeśli nie przestanie to za parę minut w moim ciele nie będzie ani kropli krwi. A ja chciałabym jeszcze pożyć. Nie wiem co zrobić. Nie mogę za się ruszyć, a jeśli spróbowałabym jakoś się wyswobodzić to w najgorszym przypadku mogłabym skończyć bez głowy. Zamknęłam oczy czekając na koniec, który coraz szybciej się zbliżał. Ktoś odciągnął pierwotnego ode mnie. Moje nogi są jak z waty. Upadłam na podłogę. Otworzyłam oczy, ale wszystko było zamazane. Chciałam usiąść ale byłam zbyt słaba. Ktoś wziął mnie na ręce i zaczął gdzieś ze mną iść. Po chwili poczułam jak ten ktoś ostrożnie kładzie mnie na łóżku. Na ustach poczułam słodki smak krwi. Zaczęłam pić. Gdy skończyłam czułam się lepiej, ale nadal byłam słaba. Wzrok stopniowo mi się wyostrzał. Spojrzałam na tego kogoś dzięki komu żyję.
- Kol? Co ty tutaj robisz? - zapytałam bardziej niż stwierdziłam. Usiadłam i patrzyłam na niego. W przeciwieństwie do naszego ostatniego spotkania, teraz jest w swoim ciele. Wolę to od tego poprzedniego.
- Jestem - patrzył w moje oczy.
A co jeśli on chce zemścić się za to że zabiłam to ciało które przejął? Ale wtedy by mnie nie ratował, chyba, że to jakaś część jego zemsty. Co jak co, ale mścić się to on umie. Spojrzałam na łóżeczko gdzie spała Hope. Jest bezpieczna. Czyli nie naraża się Klausowi. Na razie.
- Po co? - nagle poczułam się bardzo dobrze.
- Dla ciebie. Chciałbym żebyś do mnie wróciła.
- A co z Daviną? - wstałam z łóżka.
- Zabiłem ją.
Obróciłam się w jego stronę. Zabił ją? Jak to?
- Chcesz do mnie wrócić bo ona umarła, a co będzie jak znowu zmartchwstanie, co? Znowu do niej polecisz. Och, chcesz do mnie wrócić i chcesz czegoś jeszcze prawda?
Uważnie obserwowałam wampira, który odwrócił wzrok. Mijają kolejne sekundy i nie dostaję odpowiedzi, a to co inni nazywają sercem, boli. Przełknęłam ślinę.
- Ok - szepnęłam.
Nie zważając na nic odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia. A mogłam chwilę temu umrzeć. Muszę się przewietrzyć, przejść się, cokolwiek byle nie być razem z nim w jednym domu.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam głos Klausa, gdy przeszłam obok salonu.
- Hope śpi - odpowiedziałam i wyszłam z domu.
Wiem, że to nie była odpowiedź na pytanie, ale skąd mam wiedzieć gdzie pójdę? Otworzyłam drzwi i wyszłam z domu. Kierowałam się w stronę lasu. Miałam wrażenie, że idąc normalnym tempem nie mogłam iść, dlatego zaczęłam biec. Dawno nie biegałam w szpilkach. Nie mogłam dłużej powstrzymywać łez, dlatego pozwoliłam im wypłynąć z kanalików łzowych. Nie wiem jak długo biegłam. Zatrzymałam się. Gdy obróciłam się z strony której przyszłam, nie widziałam nic innego oprócz drzew. Usiadłam pod drzewem. Oparłam się plecami o korę i zamknęłam oczy i mimo tego łzy ciągle wypływały z moich oczu.
Jak wyłącza się uczucia? Stefan mówił coś o jakimś przełączniku w głowie. Nie Katherine, nie możesz tego zrobić.
******
Jest już ciemno, ale ja nie chcę wracać, muszę pobyć jeszcze chwilę sama.
- Katherine - usłyszałam głos Klausa za swoimi plecami. -Powinnaś juz wrócić.
- Nie mogę - spojrzałam na niego. Otarłam łzę.
- Możesz - wyciągnął swoją rękę w moją stronę. Złapałam jego dłoń i wstałam. -Kola nie ma, wrócił do Nowego Orleanu.
- Klaus potrzebuję przerwy. Chciałabym pojechać do jakiegoś miasta i zapolować. Wiem, że to nie jest dobry moment żebym prosiła cię żebyś że mną pojechał bo boję się że stracę kontrolę, ale spróbuję. W końcu jesteśmy rodzicami, należy nam się małe wolne. Zabawimy się?
______
Postaram się dodać następny rozdział jak najszybciej
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro