Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Kierunek Nowy Orlean

Obudziłam się. Poszłam do łazienki żeby ogarnąć się. Gdy skończyłam się kąpać, wytarłam się ręcznikiem. Włosy wysuszyłam suszarką, a potem je rozczesałam.  Następnie ubrałam czarną bieliznę. Nie chce mi się malować, dlatego tego nie zrobię. Założyłam czarne spodnie i czarną koszulkę. Ostatnio zauważyłam, że moje włosy nie są tak mocno kręcone jak kiedyś.

Ogarnięta zeszłam do piwnicy. Napiłam się krwi. Po wczorajszej rozmowie z Damonem wiem, że nie mam tutaj czego szukać. Nie mogę z nim być bo nasza relacja jest zbyt toksyczna. Poza tym nie można nikogo zmuszać do miłości. Stefan mówił, że to także mój dom, ale ja wiem swoje. Nie mogę mieszkać wiecznie w tym domu. Wczoraj wynajęłam ekipę budowlaną, która odbuduje nasz dom. Do czasu kiedy mój rodzinny dom będzie w budowie, chcę wyprowadzić się z Mystic Falls. Odseparowanie się od nich zrobi mi dobrze. Wiem, że w Nowym Orleanie mieszka dużo istot nadprzyrodzonych, dlatego też wyjadę tam. Nie chcę być tam sama dlatego zabiorę ze sobą beth. I tak, wiem, że tam mieszkają pierwotni, ale dam sobie radę. W końcu to duże miasto. Będę dla beth najlepszą siostrą i opiekunką jaką będę mogła być. Wiem, że Damon jest jej opiekunem prawnym, ale niedługo ja nim będę. Bo w końcu ktoś kto ma pieniądze ma pewną siłę, prawda?

Wyciągnęłam walizki. Nie lubię się pakować, ale muszę to zrobić. Uszykowałam nam cztery outfity, które spakowałam w czarną sportową torbę, bo nie wiem ile będziemy jechały, a ciagłe wyciąganie walizek w poszukiwaniu ubrań byłoby męczące.  Spakowałam nasze rzeczy w walizki i zaniosłam je do samochodu. Wrócimy wtedy kiedy nasz rodzinny dom będzie odbudowany. Postaram się tak  żeby w naszym domu wszytko wyglądało tak jak wcześniej lub było bardzo podobne do tego było kiedyś.

Najgorsze ma nadejść. Nienawidzę się żegnać, ale trzeba to czasami robić.



*******
Weszłam do domu. Byłam w sądzie, a następnie w szkole beth załatwić wszystkie papierkowe sprawy. W salonie siedzieli Elena i Stefan.

— Hej - przywitałam się i usiadłam obok nich na kanapie.

— Hej - również się przywitali.

— Wyjeżdżam dzisiaj z Beth do Nowego Orleanu - mówiłam ostrożnie patrząc na ich reakcję.

— Katherine możecie tutaj zostać to jest też wasz dom - powiedział Stefan

— A co ze mną? Margaret to też moja siostra - Elena odłożyła herbatę na stolik.

Siostra, którą niezbyt się interesujesz.

— Będziemy tu co tydzień, lub kiedy tylko będziesz chciała. Będziecie do nas przyjeżdżali. Będziemy dzwoniły do was codziennie. Prace nad naszym domem potrwają parę miesięcy, a gdy się zakończą to wrócimy - patrzyłam na nią.

Usłyszałam otwierające się drzwi i śmiech Margaret. Po chwili coś, a raczej ktoś zrzucił mnie z kanapy i nawet mając nadludzki refleks nie mogłam nad tym zapanować.

— Jesteś głodna? - z powrotem usiadłam na kanapie.

— Nie, jadłam niedawno z Damonem - powiedziała.

— Pamiętasz jak rano powiedziałam ci że wyjeżdżamy? - kiwnęła głową - pożegnaj się za chwilę wyjeżdżamy.

Beth była przez chwilę zdziwiona. Wstałam z kanapy. Podeszłam do Stefana i go przytuliłam.

— Beth, nigdzie nie jedziesz - powiedział Damon.

— Co? - zapytałam

— Ty jedziesz, ona zostaje - teraz to się wkurzyłam.

— Bo? - podeszłam do niego

Rozstaliśmy się, ale ja w przeciwieństwie do niego nie zamierzałam mu niczego utrudniać. On jednak chyba nie rozumiał pojęcia rozstania się w pokoju i przejście na relacje jakie mają ze sobą normalni ludzie.

— Bo jestem jej opiekunem prawnym - powiedział

W moich oczach pojawiły się łzy. Wiedziałam, że się nie zgodzi. Nie mogę pokazać mu, że to mnie boli.

— A ja jej siostrą - odpowiedziałam. -Mam zostać jej opiekunem prawnym za kilka dni.

— Kuzynką - powiedział pewny siebie Damon.

Stefan położył rękę na moim ramieniu.

— Damonie pozwól im jechać. Nie widzisz, że ona się stara? - powiedział

— Nie - odpowiedział

— Beth idź do samochodu - poleciłam.

Brunetka podeszła do czarnowłosego, a on ukucnął. Najwidoczniej zrozumiał, że i tak z nią wyjadę bez względu na to czy mi pozwoli czy nie. Moja młodsza siostra przytuliła się do niego, co on odwzajemnił. Moje serce szybciej zabiło na ten widok.

Nie mogę się na nich gapić bo muszę pożegnać się z Eleną. Przytuliłyśmy się.

— Kocham cię - powiedziała

— Ja ciebie też - odpowiedziałam.

Jeszcze chwilę tak stałyśmy, aż odsunęłam się od niej.

Poczekałam, aż Margaret pożegna się z Eleną i Stefanem. Razem z Margaret wyszłam z posesji Salvatorów. Wsiadłyśmy do mojego czarnego samochodu. Beth zapięła pasy, ja odpaliłem silnik i odjechałyśmy z podjazdu.

Nowy Orleanie szykuj się na przyjazd sióstr Gilbert.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro